@BlueBellee: tak wiem, do szyi się grało :D ostatnio próbowałam z córką i byłam taaaaka nieszczęśliwa, bo mi nie szło hehe. A pamiętam co wyprawiałam z gumą - jakie zaplatanki robiłyśmy. Za to się pochwalę, że w klasy obie szcześciolatki ograłam :D
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 września 2016 o 1:35
@katzschen: chętnie bym podyskutowała nie zero-jedynkowo, a w formie takich komentarzy się nie da. Tu zamieszczasz raczej swoje stanowisko, a nie poszczególne poglądy i odstępstwa od nich :) inaczej byśmy tu mieli rozprawki. A jak się uchowałam? Nie uchowałam właśnie. Dopiero jako dorosła osoba zdałam sobie sprawę, że to czego słucham/ co oglądam bardzo negatywnie na mnie wpływa, że zaczęłam wyszukiwać w sobie chorób, bać się i uznałam, że nie jest to dla mnie dobre i właściwe. Może dlatego tak bardzo jestem kontra, bo odrzuciłam to wszystko. Mamuśki (moje podwórkowe) jak widzą pszczołę, to mówią "uważaj żeby cię nie użądliła, a ja nie chce, aby mój dzieciak w ten sposób myślał o otaczającym go świecie.
@naija: jemy niemyte warzywa i owoce, chodź akurat nie marchewki (z piachem smakowały mi tylko w dziecińsywie) całe życie i jest ok. Truskawki, kalafiory, cukinie - wszystko co wystaje ponad ziemię i nie chrzęści w zębach. Hehe. Nie dotyczy to warzyw kupowanych, bo te zawsze myję.
@Day_Becomes_Night: w tamtym roku próbowałam córkę "samą" do przedszkola puszczać. Samą w cudzysłowie, bo szłam z nią do budynku, otwierałam domofon, po czym się z nią w holu żegnałam i szłam do pracy, a córka się rozbierała, zakładała kapcie i szła do sali. Nie wyobrażacie sobie jaka córka była dumna z siebie. Niestety zostałam poinformowana o tym, że dzieci odprowadza się do sali, nie do przedszkola. Trudno, trzeba było się dostosować.
@katzschen: nie wiem czy tylko, ale polecam zrobić eksperyment i zaobserwować o czym mówi telewizja. Dzienniki, fakty, ukryta prawda, seriale, a nawet programy na discovery, itp. Jak bedzie choć jedna pozytywna informacja - strzelasz kielicha. Spokojnie, gwarantuję, że pijacką zabawą to się nie stanie, bo nikt się przy tym nie upije. Za to nie polecam takiej zabawy przy negatywnych informacjach. :)
@dodolinka: wiem, że nie ma. Niestety sama mialam tę "przyjemność". Alemimo to będę chodzić do lasu, po łąkach i po parkach. A kleszcza można złapać wszędzie.
@katzschen: ludzie są poprzez media nakręcani, że muszą się wszystkiego bać. Bakterii w niemytym jedzeniu (nie piszę tu o chemikaliach), kontaktu z drugim człowiekiem - choroby, pedofilów i gwalcicieli czytających za każdym rogiem. Matki nie pozwalają dzieciom nawet bawić się patykiem, bo sobie oko wydłubie. Czyżby patyki również (razem z tym strasznym światem) się zmieniły w smiercionośną broń?
@Phantomfool: ale o co spina? Ty coś opowiadasz, ja oceniam czy wierzę w to co czytam czy nie. Chodzącym wykrywaczem kłamstw nie jestem, z resztą nawet gdyby, to historię na piekielnych raczej nie byłyby moim celem w karierze detektywistycznej.
@ejcia: nie, ale o nieruchomości, drogi, chodniki i place zabaw dba zarządca i to on odpowiada za bezpieczeństwo użytkowania. Tu nie chodziło o sprzątanie, a o rzeczy popsute/zdewastowane. Ławki w parku też chodzisz i naprawiasz sama?
Z tego co zrozumiałam w tym parku można podchodzić i dotykać eksponatów (sama autorka pukała w dinozaura), więc za stan techniczny eksponatów odpowiada wlasciciel, a nie użytkownicy.
@Fomalhaut: dlatego, że to fejk i facet po prostu chciał być bohaterem w internecie. Taki Ty dobry, uczynny, pitu pitu.
Nie mówię, że wszystkie historie z oddawaniem rzeczy są zmyślone, ale te, w których nagle po piekielnościach z odmętów rzeczywistości wyłania się staruszka z ciasteczkami....no cóż - są.
Myślę, że ona chce usłyszeć jak Ty bardzo chcesz mieć ją na ślubie, jak jest dla Ciebie ważna. Jęczenie starej kobiety. Moja cały czas mówiła, że ona i tak nie dożyje... starość k. starość :)
@Arcialeth: ale jak organizujecie? Ja nie jestem organizatorem, tylko uczestnikiem, po prostu zbieramy się w kilka osób na ten sam spływ. I szczerze mówiąc w życiu sama (jeszcze z dzieckiem) bym się na spływ nie udała. Inni uczestnicy nie są moją odpowiedzialnością. Gdyby ktoś poprosił o pomoc lub widać było, że jej potrzebuje, to bym pomogła, ale nie jestem na spływie po to, aby oglądać się na obcych mi ludzi i patrzeć czy sobie radzą.
A ja uważam, że jeśli park jest dla dzieci, to powinien być dziecioodporny. Ale najczęściej jest to pójście po taniości (sama mówisz, że figurki są puste w środku), a za bilety się słono płaci. Nie mówię o tym konkretnym parku, bo go nie znam, ale byłam już w kilku dinoparkach, parkach z potworami morskimi itp. i wszędzie było to samo. Kilka tandetnych wydmuszek wśród trawki za 20 zł za bilet wstępu.
O stan techniczny parku powinien zadbać właściciel/zarządca parku.
Ale przecież kartonów nie wyrzuca sie do papieru, tak jak np. książek. Przynajmniej tak było napisane w broszurkach rozdawanych na osiedlu " jak poprawnie segregować śmieci"
Przypomniała mi sie jeszcze jedna niebezpieczna zabawa, od której powinniśmy wszyscy zginąć - gra w noża. Kto grał, niech pierwszy rzuci ślizgacza :D
@naija: truskawka prosto z krzaka (jeszcze ciepła id słońca), a umyta truskawka, to dwie różne truskawki.
@Irasiad: za moich czasów (jak to staro brzmi) stresem było właśnie z matką przyjść... obciach maksymalmy.
@BlueBellee: tak wiem, do szyi się grało :D ostatnio próbowałam z córką i byłam taaaaka nieszczęśliwa, bo mi nie szło hehe. A pamiętam co wyprawiałam z gumą - jakie zaplatanki robiłyśmy. Za to się pochwalę, że w klasy obie szcześciolatki ograłam :D
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 września 2016 o 1:35
@katzschen: chętnie bym podyskutowała nie zero-jedynkowo, a w formie takich komentarzy się nie da. Tu zamieszczasz raczej swoje stanowisko, a nie poszczególne poglądy i odstępstwa od nich :) inaczej byśmy tu mieli rozprawki. A jak się uchowałam? Nie uchowałam właśnie. Dopiero jako dorosła osoba zdałam sobie sprawę, że to czego słucham/ co oglądam bardzo negatywnie na mnie wpływa, że zaczęłam wyszukiwać w sobie chorób, bać się i uznałam, że nie jest to dla mnie dobre i właściwe. Może dlatego tak bardzo jestem kontra, bo odrzuciłam to wszystko. Mamuśki (moje podwórkowe) jak widzą pszczołę, to mówią "uważaj żeby cię nie użądliła, a ja nie chce, aby mój dzieciak w ten sposób myślał o otaczającym go świecie.
@naija: jemy niemyte warzywa i owoce, chodź akurat nie marchewki (z piachem smakowały mi tylko w dziecińsywie) całe życie i jest ok. Truskawki, kalafiory, cukinie - wszystko co wystaje ponad ziemię i nie chrzęści w zębach. Hehe. Nie dotyczy to warzyw kupowanych, bo te zawsze myję.
@maat_: masakra. Do tego kropelki na apetyt są moim osobistym hitem.
@metaxa: właśnie chcemy córkę zapisać w nastepnym roku do harcerstwa. Mam nadzieję, że tam spotkam ludzi z podobnym podejściem do życia.
@Day_Becomes_Night: w tamtym roku próbowałam córkę "samą" do przedszkola puszczać. Samą w cudzysłowie, bo szłam z nią do budynku, otwierałam domofon, po czym się z nią w holu żegnałam i szłam do pracy, a córka się rozbierała, zakładała kapcie i szła do sali. Nie wyobrażacie sobie jaka córka była dumna z siebie. Niestety zostałam poinformowana o tym, że dzieci odprowadza się do sali, nie do przedszkola. Trudno, trzeba było się dostosować.
@katzschen: nie wiem czy tylko, ale polecam zrobić eksperyment i zaobserwować o czym mówi telewizja. Dzienniki, fakty, ukryta prawda, seriale, a nawet programy na discovery, itp. Jak bedzie choć jedna pozytywna informacja - strzelasz kielicha. Spokojnie, gwarantuję, że pijacką zabawą to się nie stanie, bo nikt się przy tym nie upije. Za to nie polecam takiej zabawy przy negatywnych informacjach. :)
@dodolinka: wiem, że nie ma. Niestety sama mialam tę "przyjemność". Alemimo to będę chodzić do lasu, po łąkach i po parkach. A kleszcza można złapać wszędzie.
@katzschen: ludzie są poprzez media nakręcani, że muszą się wszystkiego bać. Bakterii w niemytym jedzeniu (nie piszę tu o chemikaliach), kontaktu z drugim człowiekiem - choroby, pedofilów i gwalcicieli czytających za każdym rogiem. Matki nie pozwalają dzieciom nawet bawić się patykiem, bo sobie oko wydłubie. Czyżby patyki również (razem z tym strasznym światem) się zmieniły w smiercionośną broń?
@Pierzasta: czasu nie było - priorytety :D
@ZimnaBlondyna: niestety odbiło i na takich rodziców jakich my mieliśmy, patrzą jak na patologię. Dziwne to strasznie.
Całe szkolne życie chodziłam przymusowo na beznadziejne filmy Wajdy, a potem pisałam z tego rozprawki. Wg. mnie nic się nie zmieniło.
A potem potulnie wyszedł, bo nie jest prawnym opiekunem dzieciaka...
@Leone: ale nie mogą też trwać za długo.
@Phantomfool: ale o co spina? Ty coś opowiadasz, ja oceniam czy wierzę w to co czytam czy nie. Chodzącym wykrywaczem kłamstw nie jestem, z resztą nawet gdyby, to historię na piekielnych raczej nie byłyby moim celem w karierze detektywistycznej.
@ejcia: nie, ale o nieruchomości, drogi, chodniki i place zabaw dba zarządca i to on odpowiada za bezpieczeństwo użytkowania. Tu nie chodziło o sprzątanie, a o rzeczy popsute/zdewastowane. Ławki w parku też chodzisz i naprawiasz sama? Z tego co zrozumiałam w tym parku można podchodzić i dotykać eksponatów (sama autorka pukała w dinozaura), więc za stan techniczny eksponatów odpowiada wlasciciel, a nie użytkownicy.
@Fomalhaut: dlatego, że to fejk i facet po prostu chciał być bohaterem w internecie. Taki Ty dobry, uczynny, pitu pitu. Nie mówię, że wszystkie historie z oddawaniem rzeczy są zmyślone, ale te, w których nagle po piekielnościach z odmętów rzeczywistości wyłania się staruszka z ciasteczkami....no cóż - są.
Myślę, że ona chce usłyszeć jak Ty bardzo chcesz mieć ją na ślubie, jak jest dla Ciebie ważna. Jęczenie starej kobiety. Moja cały czas mówiła, że ona i tak nie dożyje... starość k. starość :)
@Allice: tak, babcia na pewno czyta internety
@Arcialeth: ale jak organizujecie? Ja nie jestem organizatorem, tylko uczestnikiem, po prostu zbieramy się w kilka osób na ten sam spływ. I szczerze mówiąc w życiu sama (jeszcze z dzieckiem) bym się na spływ nie udała. Inni uczestnicy nie są moją odpowiedzialnością. Gdyby ktoś poprosił o pomoc lub widać było, że jej potrzebuje, to bym pomogła, ale nie jestem na spływie po to, aby oglądać się na obcych mi ludzi i patrzeć czy sobie radzą.
A ja uważam, że jeśli park jest dla dzieci, to powinien być dziecioodporny. Ale najczęściej jest to pójście po taniości (sama mówisz, że figurki są puste w środku), a za bilety się słono płaci. Nie mówię o tym konkretnym parku, bo go nie znam, ale byłam już w kilku dinoparkach, parkach z potworami morskimi itp. i wszędzie było to samo. Kilka tandetnych wydmuszek wśród trawki za 20 zł za bilet wstępu. O stan techniczny parku powinien zadbać właściciel/zarządca parku.
Ale przecież kartonów nie wyrzuca sie do papieru, tak jak np. książek. Przynajmniej tak było napisane w broszurkach rozdawanych na osiedlu " jak poprawnie segregować śmieci"