:)
jeśli lizak jest raz na kilka miesięcy, a synek ma ich 18, to czy poprzedni lizak był gdy miał rok a jeszcze wcześniejszy wtedy, gdy wyżynał mu się pierwszy ząbek?
nie ma nadwagi, ale ma skrzywienie, że warto być grzecznym bo będzie nagroda, a nie dlatego, że fajnie być grzecznym zawsze. Gdy pójdzie do szkoły lizak za dobre zachowanie mu nie wystarczy, a brak spełnienia zachcianki spowoduje agresję. Potem wyrasta takie patologiczne królewiątko. A słodycze są w porządku, z umiarem, bo i tak w szkole będzie widział tonę śmieci w sklepiku szkolnym zamiast jedzenia. Grunt żeby wiedział, że je niezdrowe ale czasem można.
ale to 18-miesięczniak, nie przedszkolak. No brak słów na takie debilne komentarze. Cytat "bo ja jadłem i żyję" jest rodem z ust teściowych. Moja karmiła mojego męża kapuśniakiem gdy ten miał 6 miesięcy. Cukier jest w tylu produktach dla niemowląt i małych dzieci, że na prawdę szkoda mu jeszcze dodawać go w postaci czystej. I owszem, najlepiej byłoby ustalić dużo mniejszą normę dla syropu glukozowego, który jest w ogromnej większości produktów, wcale nie należących do słodyczy. Z tych czasem lepsza gorzka czekolada niż niektóry serek. Nie mówię już, żeby silić się na żarcie ekologiczne, ale przynajmniej starać się. Jak mówi Sailor, zamiast słodyczy-owoc, też słodki, a różnica w jakości chyba jest?
Poza tym lizak może przypadkiem odpaść z patyka. Duże dziecko wie co zrobić z landrynką. Małe albo wypluje albo połknie z etapem zadławienia. Czy na prawdę trzeba narażać takie malutkie dziecko? Wiecie co się dzieje gdy cukierek utknie w przełyku i żadne próby wydobycia go nie działają? Gratuluję miernej wyobraźni i współczuję Waszym przyszłym dzieciom.
30-letni kawaler i nic nie zanosiło się na to, żeby znalazł sobie dziewczynę. Myślałam, że faceci koło trzydziestki dopiero zaczynają poważnie myśleć w tym temacie. Zaczynają
Pff. Umiesz czytać? Mój nie wyje godzinę, mój wyje 5 minut. Ty też wyłaś, ja wyłam, Twoje dzieci wyć będą. Dzieci nie wyjące są albo zastraszone biciem lub przemocą psychiczną, albo mają objawy zespołu aspergera lub wręcz autyzmu. Bezwolne dziecko nie jest zdrowe. A czy trzeba je do hipermarketu. Nie trzeba. Tak jak nie trzeba je brać w milion miejsc żeby nie urazić postronnych buraków. Tymczasem dziecko dorasta i nie wie co to jest te milion miejsce bo rodzice nie chodzili z nim bo się bali opinii starych rapszli.
Dril. Czy Twoim sposobem na obronę jest bojkot marketów przez rodziców? Nie mają na co wydawać pieniędzy tylko na towar 20-30% droższy nie licząc promocji gdzie cena jeszcze bardziej jest korzystna? Co do objaśniania socjotechnicznych sztuczek 7-latkowi.. Wydajesz się jakbyś sam przeczytał coś z tej dziedziny i czuł się jak władca dusz
Histerię 2-3 latka najlepiej przeczekać lekceważeniem. Mój egzemplarz też wpada. Jeśli chcę go wtedy pocieszyć histeria ma koniec dopiero wtedy gdy się zmęczy płaczem, a to faktycznie może trwać pół h. Jeśli dzięcielina widzi, że jego histeria nie robi na mnie wrażenia to odpuszcza po 5 minutach, jeszcze przychodzi mnie wyściskać. Grunt żeby wytrzymać te 5 minut, bo dezaprobata otoczenia jest wielka z minami "nie umie wychować dzieciaka", lub "wyrodna matka, dziecko płacze, a ona wybiera ziemniaki". Natychmiastowej reakcji na płacz wymaga tylko dziecko do 3 miesiąca, czasem do 6. Ale nie dwuletni facet, który już świetnie kojarzy emocje rodziców tylko nie potrafi jeszcze dać sobie rady z własnymi.
Na demotach posypały się głosy oburzenia, no, prawie lincz, że nie gotuje sam tylko daje syf ze słoiczków. Jakby ta zgraja dzieciaków mogła cokolwiek wiedzieć na temat wyczerpania brakiem snu, chęcią normalnego umycia się czy chociażby pooglądaniu co tam w necie bo 2 miesiące nie było czasu. Ba, mówią to mężowie o swoich żonach, że codziennie gotują. A oni co robią w zamian przy dziecku? W robocie siedzą 9 h to potem nie mają siły na opiekę? A kobieta ma mieć tę siłę 24/dobę i nie ma prawa kupić czasem obiadku żeby nie narazić się na krytykę.
no dobrze, przeprasza,, ale mi nie przeszkadza dziecko ssące pierś nigdzie pod warunkiem, że matka zasłoniła piersi. A taki widok przy wyborze obrączek to akurat pożyteczne doświadczenie
Mniemam, że jadłeś kiedyś w kiblu, że polecasz to miejsce. Wywalanie cyca na wierzch może razić, ale karmienie z zasłoniętą piersią to zupełnie naturalna sprawa. Problem jest nie taki, że publicznie, ale że w sklepie, jakby widok złota miał przyspieszyć laktację.
Wiecie co, klucz to świętość nie tylko na maturze. Ja na swojej miałam wolną amerykankę bo była w '97, za to zdarzyło mi się kilka lat pracować jako tzw. człowiek od obsługi klienta, i tam za kompletną głupotę typu: nie skierowanie pozdrowienia do klienta imieniem tylko samym Hello lub Hi dostawało się -50 zł. Klientów w miesiącu wielu, to prawie robota taśmowa, pensja prowizyjna, i ten ciągły strach, że procent z obrotu może zostać drastycznie obniżony bo szefowi żona nie dała czy cegła spadła mu na palec i musi odreagować przypieprzeniem się bo zdanie skierowane do statystycznego analfabety-Amerykana, posiada jego zdaniem nie ten czas, niewłaściwe słowo, i nie daj boże Amerykaninowi się oferowany produkt nie spodoba to można przywalić kolejnym obcięciem wypłaty, bo gdybym zgodnie z kluczem weszła mu w tyłek głębiej, to byłby kontent.
no cóż, wczesne macierzyństwo ukretynia. Pomijam hormony które każą warczeć na każdego krzywo patrzącego na potomka, ale permanentne niewyspanie. Jako zombie nie jest się w stanie pomyśleć o czymkolwiek, a tymczasem się wie o obowiązku opieki nad młodym, dużo bardziej odpowiedzialnym niż przeciętna praca Kowalskiej. No i to ciągłe spanie na szpilkach bo bobas za 2 h się obudzi. sprzątanie z młodym wiszącym na nodze lub brudzącym w drugim kącie gdzie właśnie posprzątaliśmy. Gotowanie gdy młody siedzi w krzesełku z ciągłym podtykaniem kaszki, serka, banana, a może szynki, i nic to że właśnie się przypala. Wyjście do ludzi kiedy można po prostu porozmawiać o dzieciach jest relaksem, bo z dzieckiem jest różnie, od pełni szczęścia do wku.rwu.
Niania powinna być bardziej odpowiedzialna niż asystentka prezesa czy inna biurwa, więc prezentacja siebie jako wypindrzonej niuni nie będzie służyć temu zawodowi. Może co najwyżej wycierać solarium upaćkane potem i olejkami.
super, ja mojego ubrałam i meblowałam od A do Z bo jako dość nietowarzyska osoba okazało się, że nie mam od kogo dostać takiego prezentu. Szkoda że gdy mój syn wyrósł z kolejnych rozmiarów i zabawek to nagle znalazły się chętne, w dodatku oburzone moim skąpstwem gdy stwierdziłam, że wolę sprzedać na allego niż im dać gratis.
:) jeśli lizak jest raz na kilka miesięcy, a synek ma ich 18, to czy poprzedni lizak był gdy miał rok a jeszcze wcześniejszy wtedy, gdy wyżynał mu się pierwszy ząbek?
nie ma nadwagi, ale ma skrzywienie, że warto być grzecznym bo będzie nagroda, a nie dlatego, że fajnie być grzecznym zawsze. Gdy pójdzie do szkoły lizak za dobre zachowanie mu nie wystarczy, a brak spełnienia zachcianki spowoduje agresję. Potem wyrasta takie patologiczne królewiątko. A słodycze są w porządku, z umiarem, bo i tak w szkole będzie widział tonę śmieci w sklepiku szkolnym zamiast jedzenia. Grunt żeby wiedział, że je niezdrowe ale czasem można.
ale to 18-miesięczniak, nie przedszkolak. No brak słów na takie debilne komentarze. Cytat "bo ja jadłem i żyję" jest rodem z ust teściowych. Moja karmiła mojego męża kapuśniakiem gdy ten miał 6 miesięcy. Cukier jest w tylu produktach dla niemowląt i małych dzieci, że na prawdę szkoda mu jeszcze dodawać go w postaci czystej. I owszem, najlepiej byłoby ustalić dużo mniejszą normę dla syropu glukozowego, który jest w ogromnej większości produktów, wcale nie należących do słodyczy. Z tych czasem lepsza gorzka czekolada niż niektóry serek. Nie mówię już, żeby silić się na żarcie ekologiczne, ale przynajmniej starać się. Jak mówi Sailor, zamiast słodyczy-owoc, też słodki, a różnica w jakości chyba jest? Poza tym lizak może przypadkiem odpaść z patyka. Duże dziecko wie co zrobić z landrynką. Małe albo wypluje albo połknie z etapem zadławienia. Czy na prawdę trzeba narażać takie malutkie dziecko? Wiecie co się dzieje gdy cukierek utknie w przełyku i żadne próby wydobycia go nie działają? Gratuluję miernej wyobraźni i współczuję Waszym przyszłym dzieciom.
właśnie, takiemu małemu lizaka? Że policjant osioł to jedno, ale żeby tata własnemu prawie że niemowlęciu fundował świństwa to drugie.
30-letni kawaler i nic nie zanosiło się na to, żeby znalazł sobie dziewczynę. Myślałam, że faceci koło trzydziestki dopiero zaczynają poważnie myśleć w tym temacie. Zaczynają
jak ja nie znoszę właścicieli psów, którzy uważają, że ich piesek nikomu krzywdy nie zrobi dlatego mogą je puszczać bez smyczy w parku z placem zabaw.
Pff. Umiesz czytać? Mój nie wyje godzinę, mój wyje 5 minut. Ty też wyłaś, ja wyłam, Twoje dzieci wyć będą. Dzieci nie wyjące są albo zastraszone biciem lub przemocą psychiczną, albo mają objawy zespołu aspergera lub wręcz autyzmu. Bezwolne dziecko nie jest zdrowe. A czy trzeba je do hipermarketu. Nie trzeba. Tak jak nie trzeba je brać w milion miejsc żeby nie urazić postronnych buraków. Tymczasem dziecko dorasta i nie wie co to jest te milion miejsce bo rodzice nie chodzili z nim bo się bali opinii starych rapszli.
Dril. Czy Twoim sposobem na obronę jest bojkot marketów przez rodziców? Nie mają na co wydawać pieniędzy tylko na towar 20-30% droższy nie licząc promocji gdzie cena jeszcze bardziej jest korzystna? Co do objaśniania socjotechnicznych sztuczek 7-latkowi.. Wydajesz się jakbyś sam przeczytał coś z tej dziedziny i czuł się jak władca dusz
Histerię 2-3 latka najlepiej przeczekać lekceważeniem. Mój egzemplarz też wpada. Jeśli chcę go wtedy pocieszyć histeria ma koniec dopiero wtedy gdy się zmęczy płaczem, a to faktycznie może trwać pół h. Jeśli dzięcielina widzi, że jego histeria nie robi na mnie wrażenia to odpuszcza po 5 minutach, jeszcze przychodzi mnie wyściskać. Grunt żeby wytrzymać te 5 minut, bo dezaprobata otoczenia jest wielka z minami "nie umie wychować dzieciaka", lub "wyrodna matka, dziecko płacze, a ona wybiera ziemniaki". Natychmiastowej reakcji na płacz wymaga tylko dziecko do 3 miesiąca, czasem do 6. Ale nie dwuletni facet, który już świetnie kojarzy emocje rodziców tylko nie potrafi jeszcze dać sobie rady z własnymi.
Na demotach posypały się głosy oburzenia, no, prawie lincz, że nie gotuje sam tylko daje syf ze słoiczków. Jakby ta zgraja dzieciaków mogła cokolwiek wiedzieć na temat wyczerpania brakiem snu, chęcią normalnego umycia się czy chociażby pooglądaniu co tam w necie bo 2 miesiące nie było czasu. Ba, mówią to mężowie o swoich żonach, że codziennie gotują. A oni co robią w zamian przy dziecku? W robocie siedzą 9 h to potem nie mają siły na opiekę? A kobieta ma mieć tę siłę 24/dobę i nie ma prawa kupić czasem obiadku żeby nie narazić się na krytykę.
Jeden syf i jedno chamstwo, i szczanie przed wejściem do sklepu, i kurzenie przed wejściem.
no dobrze, przeprasza,, ale mi nie przeszkadza dziecko ssące pierś nigdzie pod warunkiem, że matka zasłoniła piersi. A taki widok przy wyborze obrączek to akurat pożyteczne doświadczenie
Mniemam, że jadłeś kiedyś w kiblu, że polecasz to miejsce. Wywalanie cyca na wierzch może razić, ale karmienie z zasłoniętą piersią to zupełnie naturalna sprawa. Problem jest nie taki, że publicznie, ale że w sklepie, jakby widok złota miał przyspieszyć laktację.
jest jeszcze złoto czerwone gdy ktoś nie lubi żółtego. Wygląda dość cieliście
że idiotki to pewne, ale zastanawia hasło " dwójka dzieci to z nudów na studia poszły". Kiedy nie miałam dzieci też równie pobłażliwie mówiłam.
Znając rozgarnięcie przeciętnego studenta jeśli zakonotuje sobie: kays = idiota, to będzie się trzymał tego z obawy przed przeciążeniem trybików
swoją drogą ładnie się teraz "roczki" wyprawia, że trzeba aż 10 kurczaków. Na komunię setka pęknie.
proste, ale to na prawdę brzydkie przekleństwo: runąć
psycholog ze stopniem doktora jest doktorem nauk humanistycznych rozluźnij ;(
Wiecie co, klucz to świętość nie tylko na maturze. Ja na swojej miałam wolną amerykankę bo była w '97, za to zdarzyło mi się kilka lat pracować jako tzw. człowiek od obsługi klienta, i tam za kompletną głupotę typu: nie skierowanie pozdrowienia do klienta imieniem tylko samym Hello lub Hi dostawało się -50 zł. Klientów w miesiącu wielu, to prawie robota taśmowa, pensja prowizyjna, i ten ciągły strach, że procent z obrotu może zostać drastycznie obniżony bo szefowi żona nie dała czy cegła spadła mu na palec i musi odreagować przypieprzeniem się bo zdanie skierowane do statystycznego analfabety-Amerykana, posiada jego zdaniem nie ten czas, niewłaściwe słowo, i nie daj boże Amerykaninowi się oferowany produkt nie spodoba to można przywalić kolejnym obcięciem wypłaty, bo gdybym zgodnie z kluczem weszła mu w tyłek głębiej, to byłby kontent.
no cóż, wczesne macierzyństwo ukretynia. Pomijam hormony które każą warczeć na każdego krzywo patrzącego na potomka, ale permanentne niewyspanie. Jako zombie nie jest się w stanie pomyśleć o czymkolwiek, a tymczasem się wie o obowiązku opieki nad młodym, dużo bardziej odpowiedzialnym niż przeciętna praca Kowalskiej. No i to ciągłe spanie na szpilkach bo bobas za 2 h się obudzi. sprzątanie z młodym wiszącym na nodze lub brudzącym w drugim kącie gdzie właśnie posprzątaliśmy. Gotowanie gdy młody siedzi w krzesełku z ciągłym podtykaniem kaszki, serka, banana, a może szynki, i nic to że właśnie się przypala. Wyjście do ludzi kiedy można po prostu porozmawiać o dzieciach jest relaksem, bo z dzieckiem jest różnie, od pełni szczęścia do wku.rwu.
a co dostaną? Moje lubi najbardziej to, czym się sama zajmuję. Oglądam z Młodym książeczki, chce książeczki. Używam pronto do mebli, chce pronto.
Niania powinna być bardziej odpowiedzialna niż asystentka prezesa czy inna biurwa, więc prezentacja siebie jako wypindrzonej niuni nie będzie służyć temu zawodowi. Może co najwyżej wycierać solarium upaćkane potem i olejkami.
Vividienne. Roczniaka ubrałaś w kombinezon dla noworodka? Jakiś niemrawy ten roczniak jeśli dał się ubrać w coś takiego
super, ja mojego ubrałam i meblowałam od A do Z bo jako dość nietowarzyska osoba okazało się, że nie mam od kogo dostać takiego prezentu. Szkoda że gdy mój syn wyrósł z kolejnych rozmiarów i zabawek to nagle znalazły się chętne, w dodatku oburzone moim skąpstwem gdy stwierdziłam, że wolę sprzedać na allego niż im dać gratis.