Mnie zawsze zastanawia, czy ci łobrońcy moralności mają\planują mieć dzieci? I czy chcieliby, żeby ktoś w przyszłości ich dziecko narażał na niebezpieczeństwo? Przecież jakby autorka przy gwałtownym hamowaniu uderzyła się w brzuch, skończyłoby się to zapewne przedwczesnym porodem. Jest to jedyny powód, dla którego w ciąży ZAWSZE siadałam. Guzik mnie komentarze obchodziły, zdrowie dziecka najważniejsze.
Młoda, stara, panna, mężatka... Jeśli zaszła, ma prawo donosić.
Też się czasem po coś wracam, co dziwne, najczęściej po mleko, ale przeważnie proszę osobę za mną o przytrzymanie miejsca, albo zostawiam dziecko na straży. Ale podejścia jak opisane w historii nie rozumiem...
Ale skoro postanowił nie pić to ma do tego prawo. A obowiązkiem innych jest to postanowienie uszanować. Jak ktoś jest na diecie to też tłumaczysz, że jeden baton nie zaszkodzi?
Oczywiście, że z autorem. Ktoś, kto doznawał przemocy w dzieciństwie albo sam staje się agresorem ( najlepszą obroną jest atak) albo idealną potencjalną ofiarą. Przykład: poniżenia jakich moja matka doznała od mojej babci (własnej matki) w okresie dojrzewania sprawiły, że związała się z moim ojcem (jaki jest taki jest, ale mnie chce). Ponieważ związkowi daleko było do ideału, odeszła. Dokąd? Z powrotem do matki. Bo "sama nie da sobie rady". Mieszka u niej do dziś i znosi przemoc na zasdzie "bo to moja matka, nie zostawię jej przecież, a w ogóle to dokąd ja pójdę?" Jedyne do czego jest zdolna to płakanie mi w słuchawkę.
Niektórzy nie rozumieją prostego NIE! Nie wiem, czy w dobrym tonie byłoby zapytać "której części NIE PIJĘ nie rozumiesz"? względnie "naprawdę jesteś taki głupi czy udajesz?". Względnie zastosować technikę poleconą mi kiedyś przez księdza rekolekcjonistę: Wziąć kieliszek do ręki i demonstracyjnie upuścić na podłogę. A potem powiedzieć "ojej, stłukło się..."
Chyba w sanatorium. Oddać im te pięć dych, czy ile taki zwierzak kosztuje i już. I niech za to kupią sobie takiego nakręcanego... Albo nie! Kupić jakiegoś pseudozwierza na baterie i powiedzieć bratankom, że to akurat na ich poziom.
Dęta historia? Gdy miałam 12 lat, z jakiegoś powodu wróciłam później ze szkoły (musiałam coś kupić, zazwyczaj wracałam od razu). Mama o tym wiedziała, ale babcia, która miała się mną opiekować po poł - nie. Dostałam zjeby jak stąd na księżyc. Za kilka dni babcia przyjeżdża ponownie i informuje mnie, że jej pies wpadł pod samochód, trzeba było ogon amputować. I że to moja wina, bo jakbym babci nie zdenerwowała to by jakoś zapobiegła...
Kryminał kryminałowi nierówny. A fanom rozmaitych CSów należy polecić książki o tematyce wojskowej, czytałam kiedyś coś o jednostce specjalnej, delta czy jakoś tak, to seria książek była. A i z serca polecam Lee Childa, Jach Reacher wymiata :D
"od siódmej? To godzinka nie zrobi różnicy. Teraz ja, bo moja kolej".
U mnie się wchodzi według listy. Ale raz musiałam wysłuchać monologu biednej oani,
Ale musisz! Koniecznie! Dziecko Cię uszczęśliwi i nada sens Twej bezcelowej egzystencji! No i pamiętaj - kto Ci na starość szklankę wody... (ironia off)
Rozumiem racje obu stron. Da się radę z dzieckiem w trudnych warunkach, najgorzej na początku, póki do przedszkola nie pójdzie (i te pampersy! samochód bym za to kupiła!). Z drugiej strony - jasne, dobrze jest mieć stabilizację w życiu, pracę, coś własnego. Ale nigdy nie zrozumiem podejścia "niszczysz sobie życie" bo chcesz żyć inaczej niż ja. Zwłaszcza dobił mnie argument o dzieciaku niegotowym na przyjęcie odpowiedzialności - to chyba dobrze, że w takiej sytuacji autor nie chce dzieci? Gorzej byłoby jakby nie był gotowy, a chciał, znam z autopsji.
Nie zapraszam do mojego miasta. Jak zobaczysz wariatkę w kolorowej spódnicy i słomkowym kapeluszu zeskakującą z roweru przed pasami nie wrócisz do rzeczywistości przez tydzień ;-) A na marginesie - takie zachowanie jest chyba zgodne z przepisami?
OK, niezmotoryzowana jestem, nie znam się, ale...
Czy te wypasione, lanserskie beemki bez dachu nie mają takiego guziczka, który się naciska i natychmiast przestaje padać... Tfu, znaczy rozkłada się dach? Właśnie na takie okazje?
Yattaman! To o rodzeństwie było, tak? Chłopak miał taką zabawkę z kulką na sznurku i używał jej jako broni czasami? A na czołówce się nią bawił. Dzieciństwo mi się przypomniało... Mają to na youtubie? Idę sprawdzić.
A co nowego u Ciebie? Bo te komentarze są strasznie nudne...
Mnie zawsze zastanawia, czy ci łobrońcy moralności mają\planują mieć dzieci? I czy chcieliby, żeby ktoś w przyszłości ich dziecko narażał na niebezpieczeństwo? Przecież jakby autorka przy gwałtownym hamowaniu uderzyła się w brzuch, skończyłoby się to zapewne przedwczesnym porodem. Jest to jedyny powód, dla którego w ciąży ZAWSZE siadałam. Guzik mnie komentarze obchodziły, zdrowie dziecka najważniejsze. Młoda, stara, panna, mężatka... Jeśli zaszła, ma prawo donosić.
Też się czasem po coś wracam, co dziwne, najczęściej po mleko, ale przeważnie proszę osobę za mną o przytrzymanie miejsca, albo zostawiam dziecko na straży. Ale podejścia jak opisane w historii nie rozumiem...
Jak to dziwnie? Zapasy robisz! Poza tym Twemu dziecku też się mogą przydać, niezależnie od płci...
I Bestatter nawet wspomina o tej historii we wstępie.
Ale skoro postanowił nie pić to ma do tego prawo. A obowiązkiem innych jest to postanowienie uszanować. Jak ktoś jest na diecie to też tłumaczysz, że jeden baton nie zaszkodzi?
W historii dot. Wszystkich Świętych było wyjaśnione, że Kasza sama to wymyśliła.
Oczywiście, że z autorem. Ktoś, kto doznawał przemocy w dzieciństwie albo sam staje się agresorem ( najlepszą obroną jest atak) albo idealną potencjalną ofiarą. Przykład: poniżenia jakich moja matka doznała od mojej babci (własnej matki) w okresie dojrzewania sprawiły, że związała się z moim ojcem (jaki jest taki jest, ale mnie chce). Ponieważ związkowi daleko było do ideału, odeszła. Dokąd? Z powrotem do matki. Bo "sama nie da sobie rady". Mieszka u niej do dziś i znosi przemoc na zasdzie "bo to moja matka, nie zostawię jej przecież, a w ogóle to dokąd ja pójdę?" Jedyne do czego jest zdolna to płakanie mi w słuchawkę.
O matko, ale bełkot mi wyszedł. Przepraszam za te powtórzenia, następnym razem przeczytam komentarz przed wysłaniem.
Niektórzy nie rozumieją prostego NIE! Nie wiem, czy w dobrym tonie byłoby zapytać "której części NIE PIJĘ nie rozumiesz"? względnie "naprawdę jesteś taki głupi czy udajesz?". Względnie zastosować technikę poleconą mi kiedyś przez księdza rekolekcjonistę: Wziąć kieliszek do ręki i demonstracyjnie upuścić na podłogę. A potem powiedzieć "ojej, stłukło się..."
Chyba w sanatorium. Oddać im te pięć dych, czy ile taki zwierzak kosztuje i już. I niech za to kupią sobie takiego nakręcanego... Albo nie! Kupić jakiegoś pseudozwierza na baterie i powiedzieć bratankom, że to akurat na ich poziom.
Dęta historia? Gdy miałam 12 lat, z jakiegoś powodu wróciłam później ze szkoły (musiałam coś kupić, zazwyczaj wracałam od razu). Mama o tym wiedziała, ale babcia, która miała się mną opiekować po poł - nie. Dostałam zjeby jak stąd na księżyc. Za kilka dni babcia przyjeżdża ponownie i informuje mnie, że jej pies wpadł pod samochód, trzeba było ogon amputować. I że to moja wina, bo jakbym babci nie zdenerwowała to by jakoś zapobiegła...
Kryminał kryminałowi nierówny. A fanom rozmaitych CSów należy polecić książki o tematyce wojskowej, czytałam kiedyś coś o jednostce specjalnej, delta czy jakoś tak, to seria książek była. A i z serca polecam Lee Childa, Jach Reacher wymiata :D
A jak można nie wysłuchać?!
ZaZuZa: Mógł chusteczki w kiosku kupić. Albo obrabować toaletę...
"od siódmej? To godzinka nie zrobi różnicy. Teraz ja, bo moja kolej". U mnie się wchodzi według listy. Ale raz musiałam wysłuchać monologu biednej oani,
Nie dość, że boli, to jeszcze szmerek w głowie? NIENAWIDZĘ tego uczucia. To podstawowy powód mojej abstynencji.
Ale musisz! Koniecznie! Dziecko Cię uszczęśliwi i nada sens Twej bezcelowej egzystencji! No i pamiętaj - kto Ci na starość szklankę wody... (ironia off)
Rozumiem racje obu stron. Da się radę z dzieckiem w trudnych warunkach, najgorzej na początku, póki do przedszkola nie pójdzie (i te pampersy! samochód bym za to kupiła!). Z drugiej strony - jasne, dobrze jest mieć stabilizację w życiu, pracę, coś własnego. Ale nigdy nie zrozumiem podejścia "niszczysz sobie życie" bo chcesz żyć inaczej niż ja. Zwłaszcza dobił mnie argument o dzieciaku niegotowym na przyjęcie odpowiedzialności - to chyba dobrze, że w takiej sytuacji autor nie chce dzieci? Gorzej byłoby jakby nie był gotowy, a chciał, znam z autopsji.
Pocieszę Cię - po południu lało. Koło 13-14 i potem po 17. I podobno ma być tak cały długi weekend...
Nie zapraszam do mojego miasta. Jak zobaczysz wariatkę w kolorowej spódnicy i słomkowym kapeluszu zeskakującą z roweru przed pasami nie wrócisz do rzeczywistości przez tydzień ;-) A na marginesie - takie zachowanie jest chyba zgodne z przepisami?
OK, niezmotoryzowana jestem, nie znam się, ale... Czy te wypasione, lanserskie beemki bez dachu nie mają takiego guziczka, który się naciska i natychmiast przestaje padać... Tfu, znaczy rozkłada się dach? Właśnie na takie okazje?
Yattaman! To o rodzeństwie było, tak? Chłopak miał taką zabawkę z kulką na sznurku i używał jej jako broni czasami? A na czołówce się nią bawił. Dzieciństwo mi się przypomniało... Mają to na youtubie? Idę sprawdzić.
Naprawdę nie łapiecie ironii? Ludzie, co się dzieje? Mały żarcik, może nie najwyższych lotów, a zaraz minusy się sypią.
Ojciec mojego dziecka też ma nietypowe nazwisko, a Natalka po nim. Może nie aż tak nietypowe, jak w historii, ale... Co w tym dziwnego?