Dodam jeszcze, że takie postępowanie moim zdaniem uczy dziecko współpracy i podziału obowiązków. A poza tym "sprzątanie zabawek jest nudne i to nie jest prawdziwe pomaganie mamusi!"
matias: A ja mam inną metodę - ja posprzątam z Tobą zabawki, a Ty mi pomożesz zmywać/umyć podłogi/poskładać pranie. Działa świetnie. Raz nawet ja sprzątałam zabawki a mała w tym czasie pucowała wannę i umywalkę... Jak sama chce...
Nie mogę... Jasne, że obsługa od tego jest. Sprzątaczka w hotelu też jest tylko od sprzątania. Czy to oznacza, że wzywasz ją, żeby po Tobie wodę w kiblu spuściła?
Lubię keczup, ale nie na frytkach, pizzy, zapiekance ani na kiełbasie... Tylko kapeczkę OBOK toleruję, żeby sobie pomaczać. Keczup zbyt dominuje nad smakiem dania.
Plastikowy misiek który pachniał i gadał. W TV to wtedy reklamowali. Zdaje się, że nosiło się go jako breloczek (???) Ale muszę przyznać, że nazwy nie skojarzyłam, dopiero jak przeczytałam, że pachniał bananami to mnie oświeciło.
susanna: Ty poważnie?! Rany koguta, a banany jadasz?
Dobra, teraz serio - jakby ktoś mi tak powiedział, dość szybko bym go ostudziła. Wystarczy słodko się uśmiechnąć, podejść, rozpiąć spodnie, przykucnąć i wsadzić mu tego loda w gacie...
Saszka: Masz dziecko? Ja mam. Kocham ją, lubię spędzać z nią czas. Co nie zmienia faktu, że wkurza mnie niemiłosiernie. Armagedon nie przesadził, dzieci potrafią być nieznośne nie dlatego że psocą, ale dlatego, że mają tendencję do testowania innych. Na pewno nieraz to słyszałeś - Mamo, kup lizaka, mamo kup lizaka, mamo kup lizaka, mamo do cholery!!! Zakładam, że dziecko w historii właśnie testowało cierpliwość psa...
Oczywiście w historii winni są wszyscy - rodzice dziecka i opiekunowie psa. Najbardziej szkoda mi obojga poszkodowanych.
Brakuje jeszcze:
Obrazy funkcjonariusza na służbie
Nieuzasadnionego zaangażowania służb
Możliwości spowodowania katastrofy w ruchu lądowym (zatrzymanie autobusu)
To jest śmieszne... Jak robiłam badanie do pracy, szef przybił pieczątkę na kartce i rzecze "faktura na te dane". A pieczątka, wiadomo, zawsze pod ręką. To co, jakbym chciała to bym mogła sobie niejedno załatwić posługując się tą magiczną pieczątką? Przecież to jest chore. Normalnie chore.
Racja, nie oddali... Dopiero teraz skojarzyłam, że komunistom nie chcieli oddać a współcześni się nie upominają. Dobrze jeszcze, że im w tyłek nie włazimy, jak niektórym...
Fomalhaut: Jak ja nie lubię jeść łyżką... A co do Twojej wypowiedzi, to pragnę tylko dodać, że na początku XIX wieku wprawdzie nóż i widelec były powszechnie używane na dworach, ale nakrywając do stołu kładło się jeden komplet i tylko co ważniejszym gościom zmieniano sztućce przy każdej potrawie. Reszta... niech wypowie się Karolina Nakwaska: "Proszę cię, każ odmieniać sztućce wszystkim. Jest coś niesmacznego, albo nawet obrzydliwego, jeść śmietankę łyżką od barszczu czy mącznik (deser taki) z rybim sosem." "Dwór wiejski", połowa dziewiętnastego wieku.
Ładnie, bardzo ładnie. Są rzeczy, których się nie puszcza płazem. Jakbym wiedziała na pewno o tym, że ktoś się np. nad dzieckiem znęca to bym nie patrzyła - koleżanka, kuzynka, czy siostra rodzona.
Na kilka godzin z laptopami, telefonami, magazynem pełnym ciuchów. Pełne zaufanie.
Po drugie - zawsze wystarczy mi rzucić hasło "kochani, bo mi się wypłata już rozeszła..." na co zwyczajową odpowiedzią jest "ile"?
I nie zdziwię się, jak mi nie uwierzycie
Moja aktualna firma (daj jej Boże długą egzystencję!):
Umowa na okres próbny - od połowy listopada do końca roku. Potem umowa o pracę.
Kasa godziwa - na próbnym najniższa krajowa, obecnie 1850 na rękę.
Po trzech miesiącach niespodziewanie objawiła się premia.
I najważniejsze - w tej firmie kasa wala się wszędzie. Czasami zostawałam sama
Ale w historii pada określenie "godzina nocna". I istnieje coś takiego jak kultura i zasady życia w społeczeństwie. Nie wyrzucamy śmieci za okno, nie hałasujemy bez potrzeby... Tak trudno to zrozumieć?
W poprzedniej historii Lizzie opisuje swoją dzieciofobię i to, jak ojciec nazywa ją wariatką. Tutaj widzę, że sam chyba jest jakimś typem psychopaty niezdolnym do empatii. Znałam taki przypadek, na szczęście już nie utrzymujemy kontaktu.
Piętro wyżej jest biblioteka. Czynna w soboty.
A organizowanie dziecku wolnego czasu nie jest Waszym obowiązkiem, tylko rodzica. Chwali się Wam, ale jeśli ojciec nie potrafi ani zająć się synem, ani podsunąć mu rozsądnego pomysłu na zabawę, to tu nawet warsztaty nie pomogą.
Dodam jeszcze, że takie postępowanie moim zdaniem uczy dziecko współpracy i podziału obowiązków. A poza tym "sprzątanie zabawek jest nudne i to nie jest prawdziwe pomaganie mamusi!"
matias: A ja mam inną metodę - ja posprzątam z Tobą zabawki, a Ty mi pomożesz zmywać/umyć podłogi/poskładać pranie. Działa świetnie. Raz nawet ja sprzątałam zabawki a mała w tym czasie pucowała wannę i umywalkę... Jak sama chce...
Nie mogę... Jasne, że obsługa od tego jest. Sprzątaczka w hotelu też jest tylko od sprzątania. Czy to oznacza, że wzywasz ją, żeby po Tobie wodę w kiblu spuściła?
Lubię keczup, ale nie na frytkach, pizzy, zapiekance ani na kiełbasie... Tylko kapeczkę OBOK toleruję, żeby sobie pomaczać. Keczup zbyt dominuje nad smakiem dania.
Odpowiedź jest prosta w obydwóch wypadkach - debile.
Plastikowy misiek który pachniał i gadał. W TV to wtedy reklamowali. Zdaje się, że nosiło się go jako breloczek (???) Ale muszę przyznać, że nazwy nie skojarzyłam, dopiero jak przeczytałam, że pachniał bananami to mnie oświeciło.
A Polacy kradną i chleją. Mało stereotypów?
susanna: Ty poważnie?! Rany koguta, a banany jadasz? Dobra, teraz serio - jakby ktoś mi tak powiedział, dość szybko bym go ostudziła. Wystarczy słodko się uśmiechnąć, podejść, rozpiąć spodnie, przykucnąć i wsadzić mu tego loda w gacie...
*Armagedon nie przesadziła Pardon, siostro :-D literówka.
Saszka: Masz dziecko? Ja mam. Kocham ją, lubię spędzać z nią czas. Co nie zmienia faktu, że wkurza mnie niemiłosiernie. Armagedon nie przesadził, dzieci potrafią być nieznośne nie dlatego że psocą, ale dlatego, że mają tendencję do testowania innych. Na pewno nieraz to słyszałeś - Mamo, kup lizaka, mamo kup lizaka, mamo kup lizaka, mamo do cholery!!! Zakładam, że dziecko w historii właśnie testowało cierpliwość psa... Oczywiście w historii winni są wszyscy - rodzice dziecka i opiekunowie psa. Najbardziej szkoda mi obojga poszkodowanych.
Brakuje jeszcze: Obrazy funkcjonariusza na służbie Nieuzasadnionego zaangażowania służb Możliwości spowodowania katastrofy w ruchu lądowym (zatrzymanie autobusu)
To jest śmieszne... Jak robiłam badanie do pracy, szef przybił pieczątkę na kartce i rzecze "faktura na te dane". A pieczątka, wiadomo, zawsze pod ręką. To co, jakbym chciała to bym mogła sobie niejedno załatwić posługując się tą magiczną pieczątką? Przecież to jest chore. Normalnie chore.
Racja, nie oddali... Dopiero teraz skojarzyłam, że komunistom nie chcieli oddać a współcześni się nie upominają. Dobrze jeszcze, że im w tyłek nie włazimy, jak niektórym...
Fomalhaut: Jak ja nie lubię jeść łyżką... A co do Twojej wypowiedzi, to pragnę tylko dodać, że na początku XIX wieku wprawdzie nóż i widelec były powszechnie używane na dworach, ale nakrywając do stołu kładło się jeden komplet i tylko co ważniejszym gościom zmieniano sztućce przy każdej potrawie. Reszta... niech wypowie się Karolina Nakwaska: "Proszę cię, każ odmieniać sztućce wszystkim. Jest coś niesmacznego, albo nawet obrzydliwego, jeść śmietankę łyżką od barszczu czy mącznik (deser taki) z rybim sosem." "Dwór wiejski", połowa dziewiętnastego wieku.
A mnie w dzieciństwie mało Biseptol nie zabił :-D To ten lekarz długo by mnie nie leczył...
Ładnie, bardzo ładnie. Są rzeczy, których się nie puszcza płazem. Jakbym wiedziała na pewno o tym, że ktoś się np. nad dzieckiem znęca to bym nie patrzyła - koleżanka, kuzynka, czy siostra rodzona.
Na kilka godzin z laptopami, telefonami, magazynem pełnym ciuchów. Pełne zaufanie. Po drugie - zawsze wystarczy mi rzucić hasło "kochani, bo mi się wypłata już rozeszła..." na co zwyczajową odpowiedzią jest "ile"? I nie zdziwię się, jak mi nie uwierzycie
Moja aktualna firma (daj jej Boże długą egzystencję!): Umowa na okres próbny - od połowy listopada do końca roku. Potem umowa o pracę. Kasa godziwa - na próbnym najniższa krajowa, obecnie 1850 na rękę. Po trzech miesiącach niespodziewanie objawiła się premia. I najważniejsze - w tej firmie kasa wala się wszędzie. Czasami zostawałam sama
Ale w historii pada określenie "godzina nocna". I istnieje coś takiego jak kultura i zasady życia w społeczeństwie. Nie wyrzucamy śmieci za okno, nie hałasujemy bez potrzeby... Tak trudno to zrozumieć?
Jasne, w końcu winda służy do jeżdżenia w tę i nazad... Wszyscy niech zapylają po schodach, bo dziecko ma przecież prawo się pobawić!
W poprzedniej historii Lizzie opisuje swoją dzieciofobię i to, jak ojciec nazywa ją wariatką. Tutaj widzę, że sam chyba jest jakimś typem psychopaty niezdolnym do empatii. Znałam taki przypadek, na szczęście już nie utrzymujemy kontaktu.
Pierwsza historia zapiera dech w piersiach. Normalnie co niektórzy mają w głowach? Trociny? Wódą nasączone?
Piętro wyżej jest biblioteka. Czynna w soboty. A organizowanie dziecku wolnego czasu nie jest Waszym obowiązkiem, tylko rodzica. Chwali się Wam, ale jeśli ojciec nie potrafi ani zająć się synem, ani podsunąć mu rozsądnego pomysłu na zabawę, to tu nawet warsztaty nie pomogą.
Niech się sam żywcem zakopie!
A potem takie niewychowane gowniarze psują markę młodzieży...