Profil użytkownika
trolik1
Zamieszcza historie od: | 8 sierpnia 2011 - 12:54 |
Ostatnio: | 16 maja 2024 - 19:29 |
- Historii na głównej: 18 z 53
- Punktów za historie: 6380
- Komentarzy: 305
- Punktów za komentarze: 826
Zamieszcza historie od: | 8 sierpnia 2011 - 12:54 |
Ostatnio: | 16 maja 2024 - 19:29 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Znajomy był w seminarium. I je opuścił, kiedy okazało się, że dziwnie władze wszystko wiedzą, a z szafek znikają różne drobiazgi - o reszcie nic nie wspomniał...
Kurna - sytuacja z dziś, przed chwilką - prawie 4 dychy do zapłaty, a terminal "linia zajęta" i młodzież dookoła gęby jakieś takie uchachane... A kiedyś miałemżci ja firmę i w takim wypadku było jasne, że ktoś siedział akurat na słuchawce... ;)
1- Nie muszę być katolikiem, żeby pozwolić dziecku uczęszczać na katechezę... 2- a wtedy tym bardziej nie jest to żadna "moja", ani żadna "święta" księga
Kumpel z woja opowiadał podobna historię, choć nie o jenerała chodziło - koleś-służbista wywalił serię z kbkak nad głową, a delikwent zesrał się z lekka w galoty. Myślał, że przejdzie bez stresu. Druga akcja to bzykanie panienek przez płot z siatki - gość się zaklinował w cipce... chyba nie muszę pisać co dalej(lata 90-te) ;) .
A wystarczy jedno zdanie - ale ja nie mierzę wszystkich swoją, własną miarą...
Słuchajcie - to była normalna, katolicka Biblia - tyle, że w jakiejś rozszerzonej wersji. Bardzo możliwe, że widząc tak grubą księgę pomyślała ona, że to do jakichś dogłębnych analiz została zakupiona. Co do uwag typu "trzeba było zgłosić" - sugeruję powrót do kraju. Zwłaszcza na tereny wiejskie, gdzie to nadal ksiądz jest wyrocznią i władzą nadrzędną. ;)
Pirania - jeden jechał z Lęborka, drugi z Wejherowa. Co tu jest niezrozumiałego? Co do uczestników - jak wspomniałem wcześniej - jeden z krzykaczy raczej był świadkiem, a nie uczestnikiem. A może ten z terenówki mu zajechał drogę czy coś? Nie wiem.
Zaszczurzony - szwagier na niepełnosprawność umysłową + jest głochoniemy ale w stopniu częściowym (coś tam bełkocze, trochę mówi, a za słuchem to diabli wiedzą - słyszy to czego nie ma). Tak, że "szatany" nie było czysto wykrzyczane, tylko raczej głośno wybełkotane - choć zrozumiale. A paradoks polegał na tym, że ekipa karetki nie mogła wziąć osoby agresywnej (a taki był) co miała zrobić policja. Ta z kolei nie mogła zabrać osoby chorej, bo to zadanie dla karetki. A my pośrodku tego.
Widzę, że co poniektórym czytanie również tego w zawiasach by się przydało... ;)
Oliwa - namiot na namiot i spanie w łyżeczkę pod rozłożonymi śpiworami. Kiedyś na szkole przetrwania spaliśmy na krótki rękaw pod brezentem na śniegu (w sensie - wiadomo - na rozłożonych gałęziach) i było cieplutko.Tyle, że rano leżąc na brzegu "wykulałem" się spod przykrycia i nieco zmarzłem ;) .
Hmmm...sytuacja dziś - w Redzie kierowca przegubowca stoi sobie spokojnie w zatoczce, tylko po to (przystanek długooo był pusty), żeby wepchnąć się najlepiej tuż przed maskę (kierunek i jazda, bez względu czy coś jedzie czy nie - w końcu ma pierwszeństwo!). A to, że slisko i zahamować mimo nowoczesnych bzdur w aucie nie dam rady - to już ma głęboko w d... Kierowca firmówki. Od jakichś 20 lat.
Ja też tak myślałem - ale biorąc udział w sporej całkiem ilości wypadków z "wypływającymi parującymi mózgami"(niestety dosłownie) człowiek się jakoś uodparnia. Potwornie jest tylko na samym początku. To po prostu trzeba przeżyć.
Michu - strażacy szukali mojgo syna w pożarze, mimo że go już tam nie było- z niewielkimi poparzeniami był u sąsiadów. A ryzykowali własne życie(dom drewniany).
Michu - szacunek.
No i trzecia akcja tym razem ze Śląska - jechałem sobie z brackim po gablotę. Środek nocy, dwa pasy, nieco dziur na drodze (Polska w końcu nie?)i przed nami on/ona/ono-starym Punto. My Matizem, za nami R-ka (ale bez dyskoteki) i cały rządek aut. Nie wiem czemu, ale nikt nie wpadł na jazdę prawym. Widząc duże z kogutem za mną nie ryzykowałem(ciemno było) i zjechałem na prawy.Gość z tyłu po ok. 5 min. włączył dyskotekę, Punciorek na prawy, żeby przepuścić karetkę i... wrócić bezpośrednio przed maski reszty na lewy, zachowując uprzednią prędkość - nie mam pojęcia skąd się tacy debile biorą.
I drugi drobiazg - oczywiście ponownie bohater GLE - od Redy lewy pas, ale bez pospiechu - spacerek ma precież nie? Do samego końca trzyma lewy, mimo wyprzedzania upartego sporej części zmotoryzowanego społeczeństwa prawym(ot uparte bydlę, znów Astra I tyle, że biała). Na końcówce zjeżdżam na prawy zostawiając kawałek miejsca żeby się schował, ale gość uparcie lewy. A że moja ciężarówka miała nieco kucy pod maską mimo niezwykle niepozornego wyglądu (wersja arabska) to podjechałem do przodu a koleś nagle się skapnął że Opelek jednak ma nie 20, a ok 100KM pod maską -ale rady nie dał, a dwa czarne ślady straszyły jeszcze długo.
"skomentuj" - no dobra:Wejherowo, chyba 2010 - ciemna Astra I. lewy pas na dwupasmowej na (a jakże by inczej) GKA...., kieunek Lębork...Koleś jedzie spokojnie 45/70 lewym. Maszt CB chce koniecznie uwalić kawałek księżyca, ale rady nie daje. Jadę z tyłu nieco większym (w razie wypadku z gościa zostaje parę kawałków... ;) ).I tak jadę, jadę....jadę - nie odpuszcza. Widzę , że mimo komórki w ręku w drugim "używa sobie" kanapki. Grecznie początkowo proszę o zjazd i nie blokowanie lewego. Koleś zero reakcji - to prawy , wyprzedzenie i lewy z dilikutaśnym hamowaniem.CB ożyło nagle fajerwerkami! Normalnie cud jakiś!Ale na światłach (koleś - stary i siwy oczywiście dalej na lewym) zamki poblokował jak mu powiedziałem, że zaraz z tymi drzwiami w rowie wyląduje(wysiadłem z auta) - do samego zwężenia w Gościcinie lewy uparcie trzymał.Ogólnie jak w Pomorskim GKA, GLE czy GPU zobaczycie to radzę profilaktycznie zachować ostrożność -różnie w życiu bywa. ;)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2012 o 22:27
No właśnie do dziś nie wiem o so kaman - chyba kierowcy się kłócili o winę , z tym że jeden z nich nie był uczestnikiem wypadku a świadkiem. Tak mi się wydaje - było to ok 2-tysięcznego roku.
Pytajnik - nie wiem. Ja zauważyłem tylko tę kobietę. I kłócących się kierowców (ona też była kierowcą). To były sekundy. Zaszczurzony - dzięki serdeczne. Zawsze czegoś nowego człowiek się uczy. Choć sądziłem,że skoro by miała kręgosłup uszkodzony - to raczej by nic nie powiedziała(paraliż?).
Szklanka - zależy od temperatury i wiatru na zewnątrz. Przy dużych mrozach lepiej zakręcić, ale jeśli jest jak dziś na Wybrzeżu(+2) to nie widzę sensu. Kwestia na jaki okres trafisz - kiedy głowica otwarta, czy zamknięta? PS - wietrzenie to ok. 30 min. PS2 teoria a praktyka to dwie całkowicie różne rzeczy.
Piotrek - miałem lekki szok, więc spytałem czy ok i wyszedłem z założenia, że skoro mówi to z kręgosłupem ok. A sądziłem (teraz już wiem, że to za mało), że robię ok. PS - byłem pierwszy w wypadku autobusu PKS z TIR-em w Jazowej ok 95 roku i miałem przez spory czas traumę, że nie zrobiłem wszystkiego co mogłem. Tyle, że wtedy strach, szok i przerażenie nie pozwoliło mi myśleć w jakikolwiek sposób racjonalnie.
Piotrek - mam dokładnie takie samo zdanie: jak to się dzieje, że dzieciaki bogaczy chowane w czystości są chore, a te "brudasy" mimo że latają bez butów po deszczu całkiem zdrowe - niedługo będziemy jak ten M.J. chodzić w maskach na twarzy...
A u mnie jest niezły wicher - i jak pies przypadkiem otworzył drzwi to wyrwało je z zawiasów(powaga!). Tzn że nie przyjmę księdza? ;)
Nikita - mnie uczyli o zabezpieczeniu języka - co też napisałem wcześniej. Ale jak widzę przepisy wciąż się zmieniają i gdybym baaardzo się jednak interesował medycyną - pewnie bym o tym wiedział. Ale więcej odpowiem jak mnie zapytasz n/t techniki grzewczej niż tego trudnego zagadnienia.
Villemo - i nie wychodzimy z domu...bo a nuż coś się stanie ;). Dziecko - ano rozrabia (ostatnio nauczyłem się naprawiać laptopy, bo demoluje co mu w ręce wpadnie(dziś widziałem latający telefon - to taka nowa wersja UFO ;) ) - ale dzięki za troskę):D .