Profil użytkownika
Elide ♀
Zamieszcza historie od: | 5 czerwca 2012 - 18:11 |
Ostatnio: | 31 stycznia 2021 - 16:49 |
Gadu-gadu: | 4255111 |
- Historii na głównej: 6 z 16
- Punktów za historie: 5941
- Komentarzy: 157
- Punktów za komentarze: 730
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »
Axolotl :) Spór o niego jest opisany w podlinkowanej historii :)
Ja teoretycznie powinnam sobie odpuścić konie po kopniaku, jakim uraczyła mnie kobyła, kiedy miałam 14 lat. Tu akurat sprawa dotyczyła ramienia (konkretnie łopatki i okolice). W liceum rozwaliłam kolana po upadku na nie, na beton z wysokości 160cm. (obecnie niestabilność kolanowa). Z ortopedycznego punktu widzenia lepiej by bylo, żebym konie oglądała z poziomu padoku, ale ciało wspomagane basenem i odrobiną rozsądku świetnie daje sobie radę ;) Nie takie cudaki po parkurach i czworobokach latają!
Pieniądze szły przelewm na konto Izy, więc tak znowu całkiem bez śladu nie było. We wszystkich wynajmowanych mieszkaniach płacę właścicielowi i to w jego interesie jest płacenie rachunków. Faktem jest też, że w każdym innym mieszkaniu mam umowę :P Ot, krótka nauka, na szczęście nie kosztowała mnie jakoś piekielnie dużo, a jest co wspominać ;)
Jestem w stanie zrozumieć reżyserkę (chociaż zastanawia mnie jaki był efekt, kiedy ktoś inny objął role 3 dni przed występem). Sama napisalaś, że dostałaś tę rolę, bo miałaś najdłuższe włosy, skróciłaś, więc rolę straciłaś. Gdybyś przefarbowała na jakiś krzykliwy kolor, to też byś się dziwiła? Pretensje miej do mamy za idiotyczne wymagania i do siebie, że się dałaś.
Na swój sposób wygrał. Gdyby nie to, że w planach miałam wyprowadzenie się (swoją drogą, to historia na inną opowieść), nie odpuściłabym tak latwo.
E tam, ja najczęściej trafiam na historię o kurierach Siódemki ;) Ale tam, to nie tylko kurierzy...cała firma to dno, a jak trafi się jakiś rodzynek wyłamujący się z tego systemu, dziala chyba jak wyjątek potwierdzający regułę.
Tylko i wyłącznie o humor tu chodziło :) W tak piekielnym świecie warto się czasem trochę pośmiać. Zbyt wielu plusów się nie spodziewałam, więc i tak nieźlę, że historia nie ma punktowego stanu ujemnego :P
Gdyby tylko byli w posiadaniu tego psa, to już by mu rower nawet kupili. Sęk w tym, że to ktoś inny był szczęśliwcem posiadającym cyrkowego czworonoga ;)
Są restauracje pro zwierzęce, gdzie każdy gość może wejść ze swoim pupilem (a ten dostanie np. miskę wody). W większości jednak jest zakaz - było, nie było, nie każdy sobie życzy futrzaka przy stole. Pies może nie wadzić, ale zapach psa już tak. Jasne-jednego psa czuć bardziej, innego mniej, ale nie popadajmy w paranoję. Środkami komunikacji publicznej można podróżować ze zwierzakami, ale jak idzie się do sklepu czy restauracji powinno się zostawiać psa w domu. No chyba, że mowa o przewodniku, ale to zupełnie inna historia.
Sophia, PSM? Państwową Szkołę Muzyczną? Polskie Stowarzyszenie Motorowe? Poznańską (lub Pomorską) Spółdzielnię Mieszkaniową? A może Polskie Stowarzyszenie Montażystów? No chyba, ze chodziło o premenstrual syndrome -> w skrócie PMS, występujący u kobiet (a więc raczej nie u pieskapreriowego?). Co ma brak własnych historii do możliwości ocenienia cudzych umiejętności pisarskich, nie wiem. Zaistne, komentarz wysokich lotów.
Ja również kurierów z Siódemki źle wspominam. Dwa razy miałam z nimi do czynienia i oby nigdy więcej. Jedna z moich historii: http://piekielni.pl/33484
szuszka?
Po kilku latach mam chęć wybrać się tam ponownie w ramach turystycznych. Z kimś, kto jeszcze przybytku Zdzisia nie widział :P
SirNick, nie próbowałam nawet sprawdzać, ale fakt, można się było domyślić :) Dzięki za link, chętnie przeczytam. Fakt, Baśniowa to masakra, którą masa ludzi miała okazję poznać choćby przelotnie :P
A no właśnie... PP 'zawiodła' mnie raz, kiedy nie doszła kartka na święta. Ale z tego, co wiem nie był to ani priorytet, ani żaden polecony, więc zwykły przypadek, który w okresie świątecznym można wybaczyć. Nie liczę tu listonosza, który dawał ciała regularnie i po prostu leciał w kulki z awizo.
Nie ukrywam, że patrzę na sprawę w bardzo zawężony sposób. Niestety, ze względu na znajomość z jedną z ofiar tego wypadku nie jestem w stanie spojrzeć na to inaczej. Mimo upływu lat, nadal doskonale pamiętam w jakim stanie, głównie psychicznym był 'nasz' kierowca i wyklucza to we mnie próby zrozumienia pani, która wypadek spowodowała.
Świadoma raczej była. Była na tyle świadoma, żeby sprawę zorganizować - napisac list, zapakować do samochodu dzieci, odjechać ok. 20 km od domu i odpolować TIRa. Jak już pisalam wyżej, nic nie wiem o ewentualnych dokumentach świadczących o chorobie psychicznej tej kobiety. Wiem natomiast o wielu niepopłaconych mandatah i sprawie rozwodowej w toku.
Ja po prostu wychodzę z założenia, że rozumieć człowieka z zaburzeniami można, kiedy zniszczy komuś samochód w zlości, podpali dom czy da mu po pysku. Ale nie w chwili, kiedy w ramach zemsty zabija własne dzieci. Możliwe, że mam bardzo zawężony tok myślenia, ale nie staram sie rozumiec wariata (zakladając, że jakieś zaburzenia tam byly, bo o dokumentach stwierdzających chorobę psychiczną nic mi nie wiadomo).
Nie mylę empatii z sympatią ;) Ja po prostu jakbym się nie starała to nie jestem w stanie nijak pojąć takiego postępowania. Może z moją psychiką jest po prostu zbyt dobrze? ;) Niepojętym jest dla mnie mordowanie własnych dzieci z takich powodów. Nijak zrozumieć tego nie potrafię i nawet nie próbuję zrozumieć, nie widzę celu.
Nie pamiętam dokładnie, ale w wieku przedszkolnym czy wczesnoszkolnym.
Ok, pewnie miło by pani było, że są na świecie ludzie, którzy rozumieją jej postępowanie/tok myślenia. Ja zwyczajnie więcej empatii w sobie znalazlam w stosunku do znanego mi kierowcy czy choćby tego wstrętnego męża owej pani, tego, który chciał jej dzieci odebrać. Jeśli baba była chora psychicznie, to smutno strasznie, ale przede wszystkim dlatego, że ojciec dzieci nie zdąrzył ich obronić przed ich własną matką.
Dziury w całym długo nie szukała ;)
Trzymaj. Mnie jakiś czas temu policja ściagała za samochód, który sprzedałam w zeszłoroczne wakacje :P
Chyba faktycznie, brak mi empatii w stosunku do kobiety mordującej własne dzieci. I naprawdę w tej sytuacji nie interesuje mnie to, co przeszła, wiedząc o faktach, które przedstawiłam wyżej. Domyślam się, że jej małżeństwo z jej punktu widzenia nie było usłane różami, ale fakty, które przy okazji tej sprawy poznaliśmy pozwalają mi sądzić, że było to spowodowane głównie przez nią. Może jej decyzja była efektem załamania nerwowego, nie wiem, ale nie każ mi próbować jej zrozumieć. Zabiła siebie, dwójkę swoich dzieci, a o mały włos i zupełnie obcego, przypadkowego człowieka.
Ciężko mi podejść do tego obiektywnie, w chwili, kiedy doskonale pamiętam telefon z policji, kiedy dowiedzieliśmy się o sprawie. Pamiętam rozmowę z kierowcą, który dzień po wypadku był na chwilę w firmie i wiele innych rozmów z tym panem. Pamiętam cały tok sprawy prowadzonej przez policję i szczegóły, jakie wtedy wyszły na jaw. I nadal nie jestem w stanie zrozumieć mordowania swoich dzieci, żeby zrobić na złość mężowi. Tak samo jak niepojętym jest dla mnie chociażby Holocaust. Homoseksualizm, Touretta itp. jestem w stanie zrozumieć bez najmniejszych problemów.