@Lobo86: to miałam się umawiać z kimkolwiek?
Mieszkam w Anglii, tutaj one night stand to raczej reguła niż wyjątek. Ale jakoś mnie to nie interesowało, choćby ze względu na higienę i możliwość złapania jakiegoś paskudztwa. Wiem, można się zabezpieczyć, ale jak to stary dowcip mówi, najlepsza jest szklanka wody zamiast ;-)
@Lobo86: przyznam Ci rację w jednym punkcie - faktycznie mam obniżoną samoocenę (krecia robota mamuśki), ale w pozostałych się z Tobą nie zgodzę.
Podobnie jak Bazienka jestem sapioseksualna - facet musi o czymś pogadać zanim zacznę o nim wogóle myśleć. Niestety, większośc samotnych polskich singli w Anglii mierzy wartość weekendu ilością wypitego alkoholu, a ulubiona rozrywka to naprucie się do porzygu. Ja prawie nie piję, nie palę, aktywnie spędzam czas na wielomilowych spacerach i zwiedzaniu, a ostatnio także na ASG (gorąco polecam) i potrzebowałam kogoś, kto te zainteresowania podzieli.
Znajomych mam wielu, chociaż na początku w Anglii różnie bywało. Nie jestem nolifem, ale też nie jestem jakaś super towarzyska. Ot , normalna osoba.
A o moim partnerze i jak go poznałam już tutaj było - bo to też całkiem piekielna historia.
@DarkHelmet: a poprawiłeś? Napisałeś komentarz ze sprostowaniem?
Mi ostatnio w pracy kolega nie chciał uwierzyć, że wieloryb to nie ryba. Trzeba było użyć autorytetu cioci Wikipedii do przekonania go, bo nie wierzył nikomu na piętrze, myślał, że go wkręcamy :-)
@Imnotarobot: zgadzam się w dwustu procentach.
Chociaż dodałabym jeszcze kategorię ludzi ograniczonych / myślących narzuconymi schematami: moja babka tak żyła, moja matka tak żyła, ja tak żyję, to znaczy,że wszyscy powinni tak żyć.
@Imnotarobot: masz rację, ile razy próbowały mnie swatać koleżanki mojej mamy, I to głównie dlatego, że wspólczuły jej, to nawet nie zliczę. Najbardziej kobieta, którą mąż bił i zdradzał. "Bo tak wypada"
@Lynxo: ja po prostu dbam o szczegóły. Cały artykuł ma funkcję informacyjno-edukacyjną. Oprócz informacji o ataku pszczoły jest też również informacja co robić w przypadku ukąszenia, jak rozpoznać szok anafilaktyczny itp. Wartość edukacyjną umniejsza jednak zła ilustracja.
@MonDa: ja znalazłam partnera mając lat 42.żadne z nas dzieci nie chce, więc o zegarze biologicznym mowy nie ma. Ale fajnie razem jest gdzieś pojechać, na spacer, w góry, na asg...
I to nie chodzi o popęd czy jego brak, tylko o szacunek dla samej siebie.
@GlaNiK: no cóż, niestety, kilka razy się udało. Nawet nie wspominam o okazjach, kiedy trzeba było przyjść do pracy bo komuś się dziecko rozchorowało i ile razy nie dostałam urlopu latem, bo preferowane do urlopu w wakacje byli rodzice z dziećmi. Na szczęście, moja aktualna praca jest pod tym względem wyjątkowa i nigdy nikt nie robił nikomu problemu, a o urlopie decyduje data złożenia wniosku.
@DarkHelmet: ja uważam po prostu, że jak już ktoś się zdecydował na rodzinę, to jego problem i nie powinien liczyć na specjalne traktowanie, a już na pewno nie kosztem innych pracowników.
@nursetka: poza tym, jAK napisała autorka, ma też lęk przed chemią. Ciężko to pogodzić z braniem lekarstw, które, jak by nie patrzeć, są środkami chemicznymi :-)
@Bryanka: jakimś ratlerkiem czy innym tego typu szczurem.
Aparat mam od pół roku. Mieszkam w West Yorkshire. Akcje działy się od Lake District a Peak District Na południu i wschodnim wybrzeżu. Zważywszy na to że w plenerze jestem co najmniej raz w tygodniu to i tak pojedyncze przypadki, bo w większości ludzie są faktycznie mili. Najgorsza głupawka ogarnia ludzi we wszelkiego rodzaju Bank Holidays czy też weekendy. Na szczęście następne cztery pracuję, więc plenery będą na tygodniu :-)
@ewilek: warknęłam "dwanaście funtów się należy", zostałam nazwana chciwą puszczalską, dziecko pod pachę, rodzinka do samochodu i odjazd z piskiem opon.
Mojego na szczęście nie było wtedy w zasięgu wzroku, bo mogłoby się nieciekawie dla tatusia skończyć.
@Katka_43: dokładnie. Mi to zajęło trochę więcej czasu, bo przyjechałam z długami, a później pomagałam mamie, ale wyszłam na swoje. Piszę głównie po to by uporządkować przeszłość, a także trochę się z nią rozliczyć.
Poza tym, te moje opowiastki mogą pomóc komuś uniknąć moich błędów: np zbyt dużych domów na wynajem, takich, gdzie landlord obiecuje, że zrobi coś już po waszym wprowadzeniu się, itp.
@Krzysztof: roztrzepanie i gapiostwo to problemy mentalne?
No jeszcze podatność na stres i szczerze mówiąc lekka fobia społeczna już bardziej, ale bez przesady, do psychiatry się raczej nie kwalifikuję :-)
@MaryLynn: jak napisałam, sprzedawca zaczął mi pomagać wkładać towary do wózka, żeby zwolnić kasę jak najszybciej. W Aldi jest bardzo mało miejsca na towary klienta za kasą. Swoją drogą, ten dodatkowy pośpiech tylko dodał do mojego stresu i chęci wyjścia ze sklepu.
@Lobo86: to miałam się umawiać z kimkolwiek? Mieszkam w Anglii, tutaj one night stand to raczej reguła niż wyjątek. Ale jakoś mnie to nie interesowało, choćby ze względu na higienę i możliwość złapania jakiegoś paskudztwa. Wiem, można się zabezpieczyć, ale jak to stary dowcip mówi, najlepsza jest szklanka wody zamiast ;-)
@Lobo86: przyznam Ci rację w jednym punkcie - faktycznie mam obniżoną samoocenę (krecia robota mamuśki), ale w pozostałych się z Tobą nie zgodzę. Podobnie jak Bazienka jestem sapioseksualna - facet musi o czymś pogadać zanim zacznę o nim wogóle myśleć. Niestety, większośc samotnych polskich singli w Anglii mierzy wartość weekendu ilością wypitego alkoholu, a ulubiona rozrywka to naprucie się do porzygu. Ja prawie nie piję, nie palę, aktywnie spędzam czas na wielomilowych spacerach i zwiedzaniu, a ostatnio także na ASG (gorąco polecam) i potrzebowałam kogoś, kto te zainteresowania podzieli. Znajomych mam wielu, chociaż na początku w Anglii różnie bywało. Nie jestem nolifem, ale też nie jestem jakaś super towarzyska. Ot , normalna osoba. A o moim partnerze i jak go poznałam już tutaj było - bo to też całkiem piekielna historia.
@DarkHelmet: a poprawiłeś? Napisałeś komentarz ze sprostowaniem? Mi ostatnio w pracy kolega nie chciał uwierzyć, że wieloryb to nie ryba. Trzeba było użyć autorytetu cioci Wikipedii do przekonania go, bo nie wierzył nikomu na piętrze, myślał, że go wkręcamy :-)
@Imnotarobot: zgadzam się w dwustu procentach. Chociaż dodałabym jeszcze kategorię ludzi ograniczonych / myślących narzuconymi schematami: moja babka tak żyła, moja matka tak żyła, ja tak żyję, to znaczy,że wszyscy powinni tak żyć.
@Imnotarobot: masz rację, ile razy próbowały mnie swatać koleżanki mojej mamy, I to głównie dlatego, że wspólczuły jej, to nawet nie zliczę. Najbardziej kobieta, którą mąż bił i zdradzał. "Bo tak wypada"
@vonKlauS: karetka czy plecy policjanta by przynajmniej nie wprowadzały w błąd ;-)
@Lynxo: ja po prostu dbam o szczegóły. Cały artykuł ma funkcję informacyjno-edukacyjną. Oprócz informacji o ataku pszczoły jest też również informacja co robić w przypadku ukąszenia, jak rozpoznać szok anafilaktyczny itp. Wartość edukacyjną umniejsza jednak zła ilustracja.
@MonDa: ja znalazłam partnera mając lat 42.żadne z nas dzieci nie chce, więc o zegarze biologicznym mowy nie ma. Ale fajnie razem jest gdzieś pojechać, na spacer, w góry, na asg... I to nie chodzi o popęd czy jego brak, tylko o szacunek dla samej siebie.
@GlaNiK: no cóż, niestety, kilka razy się udało. Nawet nie wspominam o okazjach, kiedy trzeba było przyjść do pracy bo komuś się dziecko rozchorowało i ile razy nie dostałam urlopu latem, bo preferowane do urlopu w wakacje byli rodzice z dziećmi. Na szczęście, moja aktualna praca jest pod tym względem wyjątkowa i nigdy nikt nie robił nikomu problemu, a o urlopie decyduje data złożenia wniosku.
@DarkHelmet: ja uważam po prostu, że jak już ktoś się zdecydował na rodzinę, to jego problem i nie powinien liczyć na specjalne traktowanie, a już na pewno nie kosztem innych pracowników.
@Shi: terminale na stanowiskach samoobsługowych tak mają. Na kasjerskich - nie
@leonkennedy: ależ ja kasjera nie winię. Winę gościa od szortów. W końcu to on był złodziejem
@Wazon: no właśnie o to chodzi, że nikt zauważył. Bo to jest dokładnie to co się stało.
@nursetka: poza tym, jAK napisała autorka, ma też lęk przed chemią. Ciężko to pogodzić z braniem lekarstw, które, jak by nie patrzeć, są środkami chemicznymi :-)
@edeede: "to tylko dziecko, zrobicie sobie następne, może wyjdzie lepiej" ;-)
@Jorn: nie powiedziałam nagminnie. To przekrój ostatniego półrocza. Mniej więcej.
@Bryanka: jakimś ratlerkiem czy innym tego typu szczurem. Aparat mam od pół roku. Mieszkam w West Yorkshire. Akcje działy się od Lake District a Peak District Na południu i wschodnim wybrzeżu. Zważywszy na to że w plenerze jestem co najmniej raz w tygodniu to i tak pojedyncze przypadki, bo w większości ludzie są faktycznie mili. Najgorsza głupawka ogarnia ludzi we wszelkiego rodzaju Bank Holidays czy też weekendy. Na szczęście następne cztery pracuję, więc plenery będą na tygodniu :-)
@ewilek: warknęłam "dwanaście funtów się należy", zostałam nazwana chciwą puszczalską, dziecko pod pachę, rodzinka do samochodu i odjazd z piskiem opon. Mojego na szczęście nie było wtedy w zasięgu wzroku, bo mogłoby się nieciekawie dla tatusia skończyć.
@pasjonatpl: ale ja już mieszkam w innym kraju :-(
@Katka_43: dokładnie. Mi to zajęło trochę więcej czasu, bo przyjechałam z długami, a później pomagałam mamie, ale wyszłam na swoje. Piszę głównie po to by uporządkować przeszłość, a także trochę się z nią rozliczyć. Poza tym, te moje opowiastki mogą pomóc komuś uniknąć moich błędów: np zbyt dużych domów na wynajem, takich, gdzie landlord obiecuje, że zrobi coś już po waszym wprowadzeniu się, itp.
@DarkHelmet: gorzej, znacznie gorzej: Bradford :-) Na szczęście, moja sytuacja unormowała się na tyle, by teraz to były tylko wspomnienia :-)
Trzeba było odpowiedzieć: "Ciebie też nie będzie stać jak już Cię wywalą za takie teksty. Z kierownikiem poproszę".
@wkurzonababa: z tym pakowaniem też mu nie bardzo wyszło: butelka mleka na bukiecie kwiatów to trochę nie tego...
@Krzysztof: roztrzepanie i gapiostwo to problemy mentalne? No jeszcze podatność na stres i szczerze mówiąc lekka fobia społeczna już bardziej, ale bez przesady, do psychiatry się raczej nie kwalifikuję :-)
@MaryLynn: jak napisałam, sprzedawca zaczął mi pomagać wkładać towary do wózka, żeby zwolnić kasę jak najszybciej. W Aldi jest bardzo mało miejsca na towary klienta za kasą. Swoją drogą, ten dodatkowy pośpiech tylko dodał do mojego stresu i chęci wyjścia ze sklepu.