@Armagedon: poprawione. Niestety, wiem że to kiepskie tłumaczenie, ale 14 lat mieszkania za granicą, pracy z Anglikami oraz posiadanie partnera Anglika robią swoje pomimo największych starań.
W przeciwieństwie do większości znanych mi tutaj Polaków, polskiej telewizji nie mam i nie oglądam. Angielskiej zresztą też nie :-) czasem serial na Netflixie, czasem książka.
@rodzynek2: nie wiem, nie zastanawiam się. Od tak mi się przypomniało na drugą rocznicę kupna domu :-) trochę piekielne, że ludzie mierzą innych według posiadanego majątku. I wiem, że mało odkrywcze, bo zawsze tak było, ale jednak...
Z drugiej strony, wyobraź sobie jak piekielne musiało to być dla żałobników - bliskość przyjęcia z okazji radosnej.
Właściciel restauracji albo obsługa - piekielni do kwadratu.
@Locust: mój angielski jest nieco lepszy niż angielski mojej lokatorki, dlatego to ja się tym zajmuję.
Niestety, mieszka ona z sublokatorem i małych dzieci tam nie uświadczysz.
A szkoda :-)
Podejrzewam, że jak inżynier zobaczył młodą dziewczynę, która po angielsku nienajlepiej, to uznał, że może olać sprawę.
Na razie sprawdzam jak wygląda proces składania skargi i już wiem, że ostatnim ogniwem będzie ombudsman :-)
@Bryanka: do urządzeń gazowych niestety trzeba mieć uprawnienia.
Ale to co zapłaciłam w ramach serwisu w ciągu ostatniego półtora roku to pewnie spokojnie wystarczyłoby mi na prywatnego inżyniera i byłoby zrobione od ręki.
No cóż, przyszła do nas kultura roszczeniowi z zachodu. Weszłabyś w Anglii do byle którego Primarka - walające się stosy poprzymierzanych i porzuconych byle gdzie ubrań, góry porozwalanych butów przy pufach - miejscach do mierzenia. Czasami tak brudne, że nadaje się tylko na straty. Ostatnio byłam w Ikei - zabawki porozrzucane po całym sklepie, także części magazynowej. Rodzic nie powie dzieciakowi, by odłożyć z powrotem do kosza, ale rzucić gdziekolwiek, byle przed dojściem do kasy. Niestety, brak szacunku do pracy innych ludzi i przedmiotów "nie należących" do nikogo bo jeszcze nie kupionych (sklep się nie liczy chyba jako właściciel) jest przerażający.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2018 o 16:25
@Wrednababa: kolega pracował w cranswick. To co opowiadał, to się w głowie nie mieściło. Aż dziwne, że nikomu nie przyszło do głowy spalić tej budy :-)
@Lobo86: to zależy od firmy czy pośrednika i rodzaju umowy.
Moja pierwsza praca w Anglii była organizowana przez rekrutera/pośrednika, ale kontrakt miałam bezpośrednio z pracodawcą.
Teraz dla odmiany pracuję w firmie jako pracownik agencji pośrednictwa pracy, ale nie narzekam ani na pracę, ani na płacę. Co więcej , pracuję w jednym miejscu od trzech lat.
@maat_: jak masz rodzinę/znajomych w Anglii, to poproś żeby Ci przywieźli/przysłali ibuprofen z lisyną. Lisyna była właśnie substancją czynną migprivy, tylko nie wiem jak ze stężeniami . Tu jest "over the counter", czyli bez recepty. Czasem w supermarkecie można dostać, ale lepiej iść do Bootsa.
@lobo86
@kijek
@bloodcarver
Z waszych wypowiedzi wynika, że liczenie się z innymi to zbyt duże wymagania. Że nieważne, jak ktoś się czuje, byle nam pasowało...
Idąc dalej tym tropem zgubmy gdzieś maniery, grzeczność, uprzejmość, zostawiając tylko hedonistyczne samolubstwo... od razu będzie się nam lepiej żyło.
Nie przepuścimy ciężarnej w kolejce, bo mogła się nie puszczać,
Nie przytrzymamy starszej osobie drzwi, bo po co takie stare się pcha do ludzi,
Nie podniesiemy i nie oddamy upuszczonego portfela, bo mógł uważać frajer jeden,
Nie wpuścimy "na suwak" z sąsiedniego pasa, bo co się będzie taki spieszył.
Innymi słowy, usprawiedliwiając egoistyczne zachowania moich kolegów, dajecie powoli przyzwolenie na inne egoistyczne zachowania. I pewnego dnia obudzicie się w świecie, kiedy to z wami nikt nie będzie się liczył, nie ustąpi, wymusi pierszenstwo, nie przepuści w kolejce...
Długo wyszło, ale przekaz jest krótki: bądźmy dla siebie nawzajem ludzcy, a o wiele lepiej będzie się nam wszystkim żyło.
I o ile uwielbiam stronę Piekielnych, to cały czas mam nadzieję, że pewnego dnia nie będzie ona potrzebna.
@bloodcarver: gdzie ja mówię o kompletnej ciszy? Proszę o ściszenie, nie wyłączenie. 12 godzin słuchania dubstep, trance itp. tak głośno jak fabryka dała, i też można, mówiąc twoim językiem, "ocipieć".
@kiczorek: dziękuję, ja już jadę na tryptanach od ładnych paru lat, zaczynałam od sumi-, teraz jestem na zolmitriptanie. Jak przestanie pomagać to czeka mnie kolejny w kolejce albo zwiększenie dawki.
@kojot_pedziwiatr: odkąd mam tryptany nie jest tak źle. Ale bywały dni, że bałam się wstać z łóżka by sięgnąć po wodę mineralną lub wstać do toalety, bo nie chciałam by bardziej bolało. Nikt ze znajomych nie rozumiał, że paracetamol, ibuprofen i inne specyfiki nie pomagają. Dla nich po prostu przesadzałam, byłam leniwa bo nie chciałam nigdzie chodzić, nietowarzyska, bo na imprezach nie chciałam pić i zmywałam się jak tylko robiło się zbyt głośno.
@kasmo: nie mieszkam w Polsce, tylko w Anglii. Na kontrakcie zerowym dostaję pieniądze tylko za to co przepracuję. Pójście na chorobowe to dla mnie brak kasy i zmniejszona ilość urlopu. Zapewniam Cię, że jakiekolwiek chorobowe to ostateczność w moim wypadku. A regularne 130% normy też za siebie mówi
@Lobo86: tylko żżeni mnie jednej ro przeszkadza. Jest tych osób więcej, niestety, w większości pozbawionych asertywności. Siedzę na samym końcu pomieszczenia i słyszę każde słowo radia, a osoby siedzące obok radia, twierdzą, że nie słyszą nic. To jest po prostu totalny brak empatii i zrozumienia dla innych. Poza tym to jednak jest biuro, a nie dyskoteka.
@Armagedon: poprawione. Niestety, wiem że to kiepskie tłumaczenie, ale 14 lat mieszkania za granicą, pracy z Anglikami oraz posiadanie partnera Anglika robią swoje pomimo największych starań. W przeciwieństwie do większości znanych mi tutaj Polaków, polskiej telewizji nie mam i nie oglądam. Angielskiej zresztą też nie :-) czasem serial na Netflixie, czasem książka.
@rodzynek2: nie wiem, nie zastanawiam się. Od tak mi się przypomniało na drugą rocznicę kupna domu :-) trochę piekielne, że ludzie mierzą innych według posiadanego majątku. I wiem, że mało odkrywcze, bo zawsze tak było, ale jednak...
Propagandowa bujda na resorach. Wyjeżdżaj.Chociaż i dzisiaj. Takim bajkopisarzom podziękujemy.
Z drugiej strony, wyobraź sobie jak piekielne musiało to być dla żałobników - bliskość przyjęcia z okazji radosnej. Właściciel restauracji albo obsługa - piekielni do kwadratu.
@GlaNiK: gdybym ja to wiedziała że trzy lata temu... Ale od roku przeszłam na ciemną stronę mocy i jestem landlady a nie lokatorem :-)
Od lokatorki wiem, że piecyk nareperowany. Podobno pan zostawił po sobie niezły bałagan, ale jeszcze tego nie widziałam.
@GlaNiK: jak jutro mi tego nie zrobią to kontaktuję się z ombudsman service. Wiem jak to jest mieszkać w zimie w nieogrzewanym domu.
@Zunrin: mówi się "Gas engineer" i po prostu przetłumaczyłam dosłownie.
@Locust: mój angielski jest nieco lepszy niż angielski mojej lokatorki, dlatego to ja się tym zajmuję. Niestety, mieszka ona z sublokatorem i małych dzieci tam nie uświadczysz. A szkoda :-) Podejrzewam, że jak inżynier zobaczył młodą dziewczynę, która po angielsku nienajlepiej, to uznał, że może olać sprawę. Na razie sprawdzam jak wygląda proces składania skargi i już wiem, że ostatnim ogniwem będzie ombudsman :-)
@Bryanka: do urządzeń gazowych niestety trzeba mieć uprawnienia. Ale to co zapłaciłam w ramach serwisu w ciągu ostatniego półtora roku to pewnie spokojnie wystarczyłoby mi na prywatnego inżyniera i byłoby zrobione od ręki.
No cóż, przyszła do nas kultura roszczeniowi z zachodu. Weszłabyś w Anglii do byle którego Primarka - walające się stosy poprzymierzanych i porzuconych byle gdzie ubrań, góry porozwalanych butów przy pufach - miejscach do mierzenia. Czasami tak brudne, że nadaje się tylko na straty. Ostatnio byłam w Ikei - zabawki porozrzucane po całym sklepie, także części magazynowej. Rodzic nie powie dzieciakowi, by odłożyć z powrotem do kosza, ale rzucić gdziekolwiek, byle przed dojściem do kasy. Niestety, brak szacunku do pracy innych ludzi i przedmiotów "nie należących" do nikogo bo jeszcze nie kupionych (sklep się nie liczy chyba jako właściciel) jest przerażający.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 listopada 2018 o 16:25
@Wrednababa: kolega pracował w cranswick. To co opowiadał, to się w głowie nie mieściło. Aż dziwne, że nikomu nie przyszło do głowy spalić tej budy :-)
@Lobo86: to zależy od firmy czy pośrednika i rodzaju umowy. Moja pierwsza praca w Anglii była organizowana przez rekrutera/pośrednika, ale kontrakt miałam bezpośrednio z pracodawcą. Teraz dla odmiany pracuję w firmie jako pracownik agencji pośrednictwa pracy, ale nie narzekam ani na pracę, ani na płacę. Co więcej , pracuję w jednym miejscu od trzech lat.
@PooH77: zgadza się. I na ani jeden ani drugi nie ma skutecznego leku :-(
@PooH77: . z tego co piszesz, to bardziej kluster, niż migrena. Ale pal licho szczegóły, dobrze że Ci przeszło :-)
@grruby80: nie mogę używać stoperów w miejscu pracy. Taki przepis.
@grruby80: chyba Cię trochę poniosło z tym porównaniem... Poza tym gdzie ja napisałam, że cały czas im ściszam muzykę?
@maat_: jak masz rodzinę/znajomych w Anglii, to poproś żeby Ci przywieźli/przysłali ibuprofen z lisyną. Lisyna była właśnie substancją czynną migprivy, tylko nie wiem jak ze stężeniami . Tu jest "over the counter", czyli bez recepty. Czasem w supermarkecie można dostać, ale lepiej iść do Bootsa.
@lobo86 @kijek @bloodcarver Z waszych wypowiedzi wynika, że liczenie się z innymi to zbyt duże wymagania. Że nieważne, jak ktoś się czuje, byle nam pasowało... Idąc dalej tym tropem zgubmy gdzieś maniery, grzeczność, uprzejmość, zostawiając tylko hedonistyczne samolubstwo... od razu będzie się nam lepiej żyło. Nie przepuścimy ciężarnej w kolejce, bo mogła się nie puszczać, Nie przytrzymamy starszej osobie drzwi, bo po co takie stare się pcha do ludzi, Nie podniesiemy i nie oddamy upuszczonego portfela, bo mógł uważać frajer jeden, Nie wpuścimy "na suwak" z sąsiedniego pasa, bo co się będzie taki spieszył. Innymi słowy, usprawiedliwiając egoistyczne zachowania moich kolegów, dajecie powoli przyzwolenie na inne egoistyczne zachowania. I pewnego dnia obudzicie się w świecie, kiedy to z wami nikt nie będzie się liczył, nie ustąpi, wymusi pierszenstwo, nie przepuści w kolejce... Długo wyszło, ale przekaz jest krótki: bądźmy dla siebie nawzajem ludzcy, a o wiele lepiej będzie się nam wszystkim żyło. I o ile uwielbiam stronę Piekielnych, to cały czas mam nadzieję, że pewnego dnia nie będzie ona potrzebna.
@bloodcarver: gdzie ja mówię o kompletnej ciszy? Proszę o ściszenie, nie wyłączenie. 12 godzin słuchania dubstep, trance itp. tak głośno jak fabryka dała, i też można, mówiąc twoim językiem, "ocipieć".
@kiczorek: dziękuję, ja już jadę na tryptanach od ładnych paru lat, zaczynałam od sumi-, teraz jestem na zolmitriptanie. Jak przestanie pomagać to czeka mnie kolejny w kolejce albo zwiększenie dawki.
@kojot_pedziwiatr: odkąd mam tryptany nie jest tak źle. Ale bywały dni, że bałam się wstać z łóżka by sięgnąć po wodę mineralną lub wstać do toalety, bo nie chciałam by bardziej bolało. Nikt ze znajomych nie rozumiał, że paracetamol, ibuprofen i inne specyfiki nie pomagają. Dla nich po prostu przesadzałam, byłam leniwa bo nie chciałam nigdzie chodzić, nietowarzyska, bo na imprezach nie chciałam pić i zmywałam się jak tylko robiło się zbyt głośno.
@tatapsychopata: Lubię ten żart :-) Czasami trzeba się też trochę pośmiać z siebie, od razu się lepiej robi :-)
@kasmo: nie mieszkam w Polsce, tylko w Anglii. Na kontrakcie zerowym dostaję pieniądze tylko za to co przepracuję. Pójście na chorobowe to dla mnie brak kasy i zmniejszona ilość urlopu. Zapewniam Cię, że jakiekolwiek chorobowe to ostateczność w moim wypadku. A regularne 130% normy też za siebie mówi
@Lobo86: tylko żżeni mnie jednej ro przeszkadza. Jest tych osób więcej, niestety, w większości pozbawionych asertywności. Siedzę na samym końcu pomieszczenia i słyszę każde słowo radia, a osoby siedzące obok radia, twierdzą, że nie słyszą nic. To jest po prostu totalny brak empatii i zrozumienia dla innych. Poza tym to jednak jest biuro, a nie dyskoteka.