Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Goszka

Zamieszcza historie od: 10 czerwca 2011 - 20:19
Ostatnio: 14 kwietnia 2015 - 13:44
Gadu-gadu: 3563781
  • Historii na głównej: 36 z 77
  • Punktów za historie: 34882
  • Komentarzy: 473
  • Punktów za komentarze: 3406
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
12 stycznia 2012 o 22:44

Hanako, oczywiscie, ze widze u siebie problemy wynikajace z bledow rodzicow. Widze je u wielu doroslych ludzi. Mnostwo o tym czytam i czesc tych problemow udalo mi sie juz zlikwidowac, kosztem olbrzymiej pracy nad soba. Hanako, rozmowy o uczuciach lecza! inaczej sie czuje, kiedy partner mowi mi: jestes strasznie roztrzepana, a inaczej, kiedy mowi: zdenerwowalam sie, bo znow zostawilas swoje kosmetyki na biurku. Twierdze, ze mam tak udany zwiazek, bo opowiadam, co czuje zamiast atakowac. Czuje, ze moja praca jest niedoceniana, kiedy zostawiasz balagan w lazience, jestem rozzalona, kiedy nie zauwazasz nowego ciuszka, jestem szczesliwa, ze zrobiles dzis zakupy, to takie wspaniale, ze w szpitalu nie odstepowales mnie na krok, czulam sie taka bezpieczna. Dzieki temu nie klocimy sie, tylko rozmawiamy, i szukamy kompromisu. Tak samo chce wychowywac dzieci, ktore mi dano pod opieke. Tlumacze, odpowiadam na pytania, czytam bajki terapeutyczne i nazywam uczucia (jests zly, bo zosia zabrala ci zabawke? zosiu, mackowi przykro, kiedy wyrywasz mu klocki. Co mozecie zrobic, zeby wypracowac kompromis?). Wiem, ze to wylada sztucznie. Ale wiem, ze dziala! sprawdzilam w zwiazku, sprawdzilam na dzieciach. Dziala! takie dzieci z pewnoscia sobie poradza w zyciu lepiej niz te wychowane na zasadzie: powiedzialam, nie dotykaj gniazdka, a jak nie posluchasz, to po lapach, masz mnie sluchac bez dyskusji i nie pytac za duzo.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
12 stycznia 2012 o 22:16

Hanako, byc moze masz rację. Byc moze znajda sie jednostki, ktore nie poczuja sie zranione, upokorzone biciem. Byc moze. Ale mimo to, nie chce ryzykowac skrzywdzenia malego czlowieka i nie uderze go. Nie chce bic slabszego, nie chce wzbudzac w maluchu strachu, nie chce go uczyc, ze piescia rozwiazuje sie konflikt. Poza tym: kiedys w szkole, gdzie uczylam, dalam dzieciom do rowiazania ankiete. Pytalam tam o bicie. I padlo pytanie: jak sie czujesz, kiedy rodzic cie uderzy? - i gama uczuc, od nieszczesliwy, upokorzony, do zadowolony. Wiekszosc napisala, ze czuje sie zle, skrzywdzona, rozzalona, pelna checi zemsty, rozczarowana, dotknieta, gleboko urazona. Jedno dziecko napisalo, ze jest zadowolone. Po rozmowie z nim przyznalo, ze ... tata albo go nie zauwaza albo bije, a ono woli bicie. Wstrzasnelo mna to naprawde gleboko. Wiem, ze z calych sil bede sie starac, zeby nie bic dzieci

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
12 stycznia 2012 o 21:06

tak, niedawno poronilam. Fakt, ze nie mam wlasnych dzieci, ale z obcymi pracuje juz bardzo dlugo. I to, co czytam, naprawde dziala! raz wytlumaczylam dziecku, ze nie wolno wyrwac musze skrzydelek, bo ja boli - na drugi dzien, na placu zabaw jakis malec chcial rozdeptac mrowke, a moj podopieczny z przejeciem odciagnal go i powiedzial: nie rob tak, bo mroweczke boli! dzieci pod moja opieka sa duzo mniej agresywne niz rowiesnicy, mowia swobodnie o uczuciach (zrobilo mi sie przykro, kiedy siostra zjadla wszystkie wafelki, nie zaczekawszy, az wroce z przedszkola) - dokladnie tak, jak radza wszelkie podreczniki o komunikacji. Mam poczucie, ze uczestnicze w wychowaniu wartosciowych ludzi, chocbym miala byc z nimi po 10 godzin dziennie tylko. Co do podrecznikow: sa lepiej i gorzej napisane. Korzystam z rad, ktore znajuje w wielu miejsach. A na pewno nie ubieralabym malca i nie karmilabym wedlug podrecznikow:) to smieszne. Najwazniejsze jest ksztaltowanie osobowosci: nie przez bicie i krzyk, tylko przez rozmowe, tlumaczenie i opowiadanie o tym, co sie czuje. Co do psychologow i pedagogow - pytalam nie o wszystkich ludzi z tytulem magistra lub licencjata, bo ten spadl tak na wartosci, ze szkoda slow. Pytam o ludzi, ktorzy pisza podreczniki, a ktore Ty traktujesz tak lekko. Czy oni nie zyja zgodnie ze swoimi zasadami? skad wiesz? co do intuicji i serca... czlowiek w wychowaniu popelnia bledy. tak jest, i nie da sie tego zmienic. Ale miec dziecko, i nie przeczytac nic o jego wychowaniu, i liczyc na serce i instynkt, to zdecydowanie zle. Dziecko mysli w inny sposob, reaguje inaczej. Przebywam z dziecmi bardzo, bardzo duzo. Byl czas, ze nawet i po 24 godziny na dobe. Nie znajac regul, jak odpowiadac na pytania o smierc, jak reagowac na agresje, jak zaspokajac potrzebe samorealizacji dziecka, nie odnioslabym takich rezultatow, nie bylabym tak dobra niania, nie mialabym dobrze platnej pracy i nie bylabym polecana innym rodzinom na zasadzie pomocy dorywczej, jednorazowej i tak dalej

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
12 stycznia 2012 o 20:13

Bobiqq: a Ty ile masz dzieci? próbowałeś stosowac tłumaczenie zamiast bicia? jak dlugo? jakimi metodami? opartymi na ktorych podrecznikach? skad wiesz, ze klaps nikomu nie zaszkodzi? Elda24: skad wiesz, ze wiekszosc pedagogow i psychologow nie ma dzieci? skad wiesz, ze wlasnych nie potrafia wychowac zgodnie z zasadami? autorytetami z tylka - wiec czym sie kierowac w wychowaniu dziecka? jak sie uczyc wychowania czlowieka? stad sie wlasnie rodza patologie - ludzie mysla, ze sa najmadrzejsi na swiecie, ze tylko oni potrafia dziecko wychowac... a jesli dziecko zachowruje, to tez sami je lecza? a jesli nie wiedza, jak dziecko zywic, to co robia? ufaja intuicji? w kazdej dziedzinie sa jakies autorytety. I w kazdej dziedzinie nalezy jakowes zasady stosowac. Ja sie nie znam na wychowaniu np. dziecka z autyzmem. Gdyby mi ktos powiedzial, ze takie dziecko czesto lubi byc dotykane mocniej, np. mocne pocieranie plecow, mocne glaskanie, bo slaby dotyk zle odbiera (co akurat jest prawda), gdybym te informacje znalazla w wielu pozycjach, stosowalabym ja bez zbednego gadania. najsmutniejsze, ze ludzie, ktorzy opowiadaja sie za klapsem u dzieci, maja tyle wspolnego z pedagogika i psychologia, co ja z baletem.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 8) | raportuj
12 stycznia 2012 o 16:30

Nisza: pedagodzy i psycholodzy twierdza, ze wcale nie taki szczegol. To nie moja opinia, to opinia wielu uznanych ludzi, poparta badaniami. Jesli to, co mowisz, ma jakies odziwerciedlenie w literaturze, prosze, wskaz mi wybrane pozycje. Albo opinie jakiegos autorytetu.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 17) | raportuj
12 stycznia 2012 o 16:20

mylisz sie. Nie chodzi o pozwalanie dziecku na wszystko. Nie chodzi o to, zeby mi maluch wyszedl na glowe. Chodzi o rozmowe, tlumaczenie. Kiedy maly uderzy siostre, nie przymykam na to oczu. Przytrzymuje mu reke, jesli trzeba, mocno przytulam, i ROZMAWIAM. TLUMACZE. WYJASNIAM. Kara to nie jest klaps w tylek, to jest pozbawianie nagrody. Jesli dziecko robi cos zle, a ja mu dam tego klapsa w tylek, nie dowie sie, czemu byl ukarany. A jesli wyjasnie, raz, drugi, trzeci, moze zrozumie. Wychowanie czlowieka to nie tresura. Nie mozna pozwalac na wszytsko, ale nie mozna wychowywac biciem. Ani krzykiem. Trzeba rozmawaic, mowic o uczuciach, o te uczucia pytac i sluchac dziecka. to, ze dziecko uderzone zaprzestanie na jakis czas danej czynnosci, to nie jest sukces wychowawczy. Co do tego, ze Ty dostalas od rodzicow i nie masz im tego za zle, pani Miller i inni pedagodzy twierdza, ze jest to poglad najzupelniej normalny: idealizacja rodzicow, wybielanie ich metod. Naprawde, polecam lekture. Duzo o tym czytalam, moge podsunac jakkies tytuly.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 15) | raportuj
12 stycznia 2012 o 16:02

Blackmoon: nie wolno uderzyc dziecka. Absolutnie. To nie szacunek, to strach. Wychowanie nie moze opierac sie na strachu. To nie moje zdanie, to zdanie psychologow i pedagogow. Znasz chocby zdanie Alice Miller? nie cofajmy sie do sredniowiecza, na milosc boska, nie bijmy dzieci!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
12 stycznia 2012 o 15:34

Linka007: zabawne, myslalam, ze Ty szukasz pracy jako niania i chcialam Ci juz podpowiedziec, gdzie mozesz swoja oferte umiescic. Tak malymi zajmowalam sie przez jakies 2 miesiace - kolezanka podrzucala mi, kiedy jej maz wyjezdzal. Polecam tez strone niania.pl - codziennie loguje sie na niej wiele kobiet, sama mam tam profil i wszystkich pracodawcow w ten sposob znalazlam.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
12 stycznia 2012 o 15:31

widzisz, jak sama napisalas: kazdy ma swoj sposob wychowania. Ja nie pozwalam swoim podopiecznym nikogo bic. Ich mama tym bardziej by na to nie pozwolila. Ja wole tlumaczyc: kiedy kopiesz siostre, ja to boli. Powiedz, ze cie zdenerwowala, ale nie bij jej, bo nie wolno na nikogo podnosic reki. Jestes zly, tak? rozumiem twoja zlosc, sprobuj powiedziec, jak sie czujesz. Tlumacze, ze bicie jest niedopuszczalne. Agresja rodzi agresje. Zlosc rodzi strach. Powiedzenie: kopnelas mnie, a mi zrobilo sie przykro - moze zrodzic cuda. Poradzic sobie w zyciu, coz to znaczy? uderzenie za uderzenie? nie chce tu dawac recept na zycie. Nie chce udawac autorytetu. Duzo czytalam o wychowaniu, zanim wzielam na siebie odpowiedzialnosc opieki nad maluchami. Wprowadzam w zycie to, co czytam. I na razie nie zaluje.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 17) | raportuj
12 stycznia 2012 o 15:04

nie moge uczyc dziecka przemocy. To nie moj syn, nie mam prawa przekazywac mu takiego sposobu zalatwiania konfliktow. Czego by sie nauczyl? ze bicie to rozwiazanie. A ja mu powtarzam cos dokladnie przeciwnego, kiedy uderzy siostre: nie wolno bic. Powiedz, ze ci przykro, ze jestes zly, narysuj swoja zlosc, ale nie bij.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
12 stycznia 2012 o 14:56

Linka007: zapomnialam dodac, ze mam wyksztalcenie pedagogiczne, kurs wychowawcy kolonijnego, a w cenie ucze dzieci, jesli ktos sobie zazyczy, angielskiego przez zabawe. Niektorzy szukaja osob z doswiadczeniem potwierdzonym jakims dokumentem, inni stawiaja na doswidczenie w pracy z dziecmi, a jeszcze inni - na empatie i cieplo. Gdybys szukala pracy, moge podpowiedziec cos konkretnego na PW

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
12 stycznia 2012 o 14:54

to zalezy od rodziny. Mam stawkę 6 zł za godzinę (plus oplacona taksowka w obie strony) w domu, gdzie rodzice wychodzą na noc, a ja tylko pilnuję dzieci podczas snu, żeby, na wypadek kiedy się obudzą, nie były same. 10 zł za godzinę dostawałam u rodziny, o której piszę. Tam również nie wykonywałam żadnych domowych obowiązków, chyba że jakies drobne, np. sprzątnąc po dzieciecym obiedzie, ugotować makaron itp. Oferowano mi też 8 zł za godzinę, praca przy ośmiolatku, wliczone prace domowe. Oferta, którą odrzuciłam ze względu na fakt, że pani chciała kogos znalezc na 3 lata: 1300 miesiecznie, 8 godzin dziennie. Ceny sa bardzo, bardzo rozne; srednia cena to 7 złotych.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
12 stycznia 2012 o 14:43

dobra riposta pojawia się zawsze zbyt późno:)

[historia]
Ocena: 22 (Głosów: 26) | raportuj
12 stycznia 2012 o 14:15

nie chcialam, zeby maly poczul sie w jakikolwiek sposob zagrozony. Zatkanie uszu niewiele pomoze, i tak uslyszalby moj krzyk. A ta sytuacja polaczona z moimi wyzwiskami - jaki dalaby efekt? tylko przestraszenia chlopca, zwlaszcza ze przez ponad pol roku glos podnioslam raz, moze dwa razy. Wolalam udawac, ze to pomylka. Tlumaczyc dziecku, co to znaczy dziwka, tez nie chcialam - od tego jest matka, nie ja. Opowiedzialam jej potem te sytuacje, zeby nie byla zaskoczona ewentualnymi pytaniami dziecka.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
10 stycznia 2012 o 9:17

Meliana, popieram. Pewnie zaraz minusy padną, ale mnie najsmutniej się robi, kiedy nastolatek, które nie ma nic do roboty, krytykuje wszystkich naokoło, wszystkich by zbawił, wszystko by zrobił - ale nie może, nie ma pieniędzy i tak dalej. O ociepleniu budy pisalo wielu przedmówców, ja napisze o karmie: utrzymanie zwierzęcia nie jest drogie. Jesli dostajesz kase od rodziców, a tak Ci żal psa, kup mu karmę, zabierz do weterynarza. Jesli nie dostajesz, zapracuj - dzieci też mogą, zapewniam, a skoro tak Cie sere boli. A co do innych ludzi... dziecko, czasem naprawdę nie wystarcza na życie, zwłaszcza na wsi. Czy taki ktoś będzie sie troszczył o psa? przykro mi, ale czasem bieda to twarda nauczycielka, stwardza Twoje serce. Mało kto na wsi kupi psu karmę, jesli zostaja resztki z obiadu. Bo zawsze psy to jadly, bo nie ma pieniedzy. Wspaniałomyślność czymiś kosztem jest bardzo latwa. Łatwo jest chodzic i pokazywac palcem, co jest do zrobienia. Trudniej bedzie, kiedy Ty staniesz na miejscu ojca. Zapewniam.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
9 stycznia 2012 o 12:50

a tak zupelnie z ciekawości... ile lat miał ten ksiądz? stawiam, że po sześćdziesiate, zgadłam?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
9 stycznia 2012 o 10:05

AngryMan - nie, nie czepiam się. Takie coś nazywa się wyrażeniem swojego zdania. A że dość rzadko komentuję, mimo częstej bytności tu, żebym sie wypowiedziala pod nieswoja historią, coś musi mnie bardzo albo zaintrygować, albo poruszyc. Ot, po prostu nie lubie odzywać sie niepotrzebnie. Tak własnie, z historii na historię, irytował mnie styl autorki powyzszej opowieści, az w koncu sie odezwalam, popierając przedmówców. Zauwazylam jednak, że czesto wystarczy wyrazic jakąś opinię, żeby podzielic dyskutujacych. Ja, znajac sie malutko na literaturze, zdecydowanie wole styl prosty, klasyczny, ktory nie traca kiczem. Zeby sie lepiej czytalo. I nie raziło tak, jak razi. Co do wypowiedzi Pixie, ktora krytykowala autorkę za postawe, popieram. Usmiech i wyrazniejsze wyartykulowanie prosby powinno pomoc. Mam jakies niesmiale wrazenie, ze autorka jest zakochana w sobie, w swoim stylu, w zachowaniu... afirmacja wlasnej osoby. Ale moze generalizuje i wyciagam pochopne wnioski...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
8 stycznia 2012 o 20:57

Gremlin, ja nie silę się na upiększenie stylu. Piszę po prostu, poprawnie gramatycznie, ortograficznie i stylistycznie, ale bez ozdóbek, udziwnień i tego wszystkiego, co autorka analizowanej historii wciska w swoją twórczość. To jest męczące i estetycznie słabe. Po prostu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
8 stycznia 2012 o 20:53

dlaczego mi to przeszkadza? ano z prostej przyczyny. Jej styl jest infantylny i z punktu widzenia estetyki kiepski. Nie wiem, może naczytala się Pratchetta albo sagi o Jakubie Wędrowyczu i chce tworzyć podobne rzeczy? tylko że do tego brakuje jej jeszcze umiejetności.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 21) | raportuj
8 stycznia 2012 o 14:59

mnie również męczą te historie - nieco zbyt infantylne i sztucznie przedłużane. Jakby je pisała szesnastolatka. No i w historii nie widzę nic piekielnego: taka ich wiara, chodzić muszą, ich prawo. Twoje prawo ich nie wpuścić. I kropka.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
8 stycznia 2012 o 9:45

nie wszystko jest czarne albo białe. I kobiety w ciąży przesadzają, i czasem ludzie w kolejkach. Ale tam nie ma nikogo zdrowego. Każdego coś boli. Każdy zemdleć może.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
4 stycznia 2012 o 10:02

palic nie powinni - grzech przeciwko przykazaniu nie zabijaj. Co do tanca - zareczam, ze nie byl to taniec, ktory pasowalby do kleryka. Juz wtedy chyba po oblóczynach.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 10) | raportuj
2 stycznia 2012 o 10:00

Sylvius: sam/a zachecales/łas mnie do powstrzymania sie przed uzywaniem netu i opisywaniem historii, bo kobiecie, ktora stracila dziecko, wolno tylko lezec i plakac. A ja pytam: czemu? jesli nie moge juz o tym myslec, jesli chce to z siebie wyrzucic? wiec logiczna konkluzja: chyba chcesz, zebym przez nieopisywanie tego jakis tam czas udowadniala, ze mi zle.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 11) | raportuj
1 stycznia 2012 o 8:49

a ja mysle, że autorka jest po prostu perfekcjonistka. Wkrotce biore slub i szczerze mowiac, raczej mi wesela nie zepsuje to, ze bukiet troche sie roznil od tego, jaki chcialam (zwlaszcza ze oddano czesc kasy) albo ze tort nie byl az tak ladny. Przeciez goscie niczego nie zauwazyli, i kto w ogole pamieta dokladnie, jak wygladal tort? zwlaszcza ze autorka jest w ciazy, do tego zagrozonej - i przejmuje sie takimi, za przeproszeniem, głupotami? dla mnie, na moim slubie, najwazniejsze jest, zeby goscie dobrze sie bawili (dlatego rezygnuje z pierwotnego zamiaru zagrania swojej muzyki na rzecz muzyki popularnej), zeby miec wowczas przy sobie Milego. A kwiaty? nieudany tort? to drobiazgi, nigdy nie pojdzie wszystko dokladnie po naszej mysli, nigdy. Chyba ze autorce chodzilo o pozalenie sie tu, bo bylo to dla niej albo szczegolnie wazne, albo ma taki charakter, ze byle drobiazg wyprowadza ja z rownowagi (co w jej stanie w sumie jest wytlumaczalne) - wtedy rozumiem pomysl opublikowania tej zupelnie niepiekielnej historii tu.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 stycznia 2012 o 8:50

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
31 grudnia 2011 o 16:13

mama nie mieszka z nami - opowiedzialam jej sytaucje przez telefon. Mama myslala, ze wszystko bedzie dobrze, bo niby czemu ma nie byc... ona nigdy nie poronila, a w dwa tygodnie przed urodzeniem mnie zwyczajnie pracowala w polu - to typ twardej, surowej kobiety. Dlatego nie sadzila, ze moze stac sie cos tak okropnego - kiedy przyjechala do mnie do szpitala, widzialam, w jakim szoku i rozpaczy byla. Tym bardziej, ze moj brat nie moze miec dzieci. Co do Milego: on po prostu pytal: moze ja zniose Ewe? a oni powiedziali, ze nie ma takiej potrzeby. Wiec po co mial to robic? skoro lekarz (lekarz albo ratownik, nie wiem) mowi, ze nie ma potrzeby? I ciaza byla dla niego wazna. Nie rozumiem tego, ze ktos, kto w ogole nie zna mojego partnera, ocenia go... tak zreszta bylo tez i przy historiach publikowanych latem - wszyscy nagle zmienili sie w prorokow i przypisywali mu jakies niecne zamiary. Gdyby faktycznie nie chcial tej ciazy, zwyczajnie bym to napisala...

« poprzednia 1 210 11 12 13 14 15 16 17 18 19 następna »