Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Goszka

Zamieszcza historie od: 10 czerwca 2011 - 20:19
Ostatnio: 14 kwietnia 2015 - 13:44
Gadu-gadu: 3563781
  • Historii na głównej: 36 z 77
  • Punktów za historie: 34849
  • Komentarzy: 473
  • Punktów za komentarze: 3406
 
[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
11 lipca 2012 o 10:27

tak, blog jest drastyczny, ale ci ludzie mnie znali... wiedzieli, że jestem pogodna i spokojna, że nie zamierzam popełnić samobójstwa, nie mam aktów autoagresji i tak dalej. A jesli mieli watpliwosci, mogli spytac... stron "literackich" nie moglam znalezc te pare lat temu, kiedy bloga zakladalam.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
10 lipca 2012 o 21:35

niezupelnie.blog.onet.pl. Podkreslam, to w duzej mierze fikcja. Niektore posty, te z kwietnia, bywaja mocno drastyczne i nie chcialabym byc z nimi kojarzona.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
10 lipca 2012 o 21:02

po tej rozmowie z jej mamą najpierw porozmawiałam z inną koleżanką, a potem chciałam z Moniką - zapytać, skąd jej mama ma adres bloga, co ją tak przeraziło i co z naszą znajomością, skoro usłyszłam, że mam sie nie zblizać ani do niej, ani do małej. Chciałam napisać na fb, weszłam na jej profil i zobaczyłam, że nie jesteśmy juz znajomymi. Więc zrezygnowalam z prob kontaktu, a i ona nie podjęła takowych

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
10 lipca 2012 o 18:23

to, że Monika nie odpowiedziala na "cześć" zostawiłam na koniec, z racji tego, że to dziś spotkałam ja w sklepie. A wyrzucenie ze znajomych miało miejsce w kwietniu, wtedy, kiedy pamietna rozmowa z jej mama. Próbowałam zachować po prostu chronologię

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
10 lipca 2012 o 18:09

wywalenie ze znajomych odbyło się tego dnia, co rozmowa z szanowną mamusią...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 10) | raportuj
10 lipca 2012 o 18:05

dlatego teraz blog nie jest sygnowany nazwiskiem ani mailem, właśnie w celu uniknięcia tego typu sytuacji. Ale jeśli nawet spodziewałabym się podobnej reakcji po kimś, kto mnie nie zna, to takie potraktowanie tego, co piszę przez osoby znające mnie od kilku lat uważam za iście piekielne...

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
1 lipca 2012 o 14:12

Bloodcarver: nie wiem, kto zabrał czyjego lwa. Na moje oko matka dziewczynki wszczęła awanturę, bo jej mała chciała nieswoją zabawkę. Dlatego mówię, że wystarczyło grzecznie poprosić np. o zamianę. A nuż by się udało. Tak czy inaczej, sprawa była tak błaha, że o co tu kopie kruszyć...

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 15) | raportuj
30 czerwca 2012 o 20:10

"Proszę oddać lwa! Proszę natychmiast oddać lwa!!!" rzeczywiście przypomina argumenty trzylatka... zwłaszcza że podobny lew, tyle że w innym kolorze, leżał obok... niewykluczone, że pani, która zabrała czerwonego, faktycznie się pomyliła (albo jej córce ten lew bardziej przypadł do gustu, nie wiem), ale wszystko można było pewnie załatwić rozmową albo prośba...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
30 czerwca 2012 o 19:57

kiedy ktos ma słuchawki, a ja chcę np. żeby sie przesunął, delikatnie dotykam jego ramienia albo w jakis inny sposob zwracam na siebie uwage... w sklepie zdejmuje sluchawki przy kasie. A tam naprawdę nie było gdzie sie przesunąć - stał ten chłopak, a pan wepchnal moje zakupy na jego. Przeciez gdybym mogla, nie zawadzalabym, zwlaszcza, ze czulam, ze ktos za mna stoi. Nie wpadlam jednak na to, ze ktokolwiek bedzie mnie popychal na Bogu ducha winnych ludzi... i jeszcze raz powtorze: gdybym byla facetem, pan pewnie by nie pisnal. A slabsza, mlodsza kobiete nie sztuka popchnac, bo przeciez nie odda, niczym nie zagrozi, wiec czemu nie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
30 czerwca 2012 o 12:30

ale on lądował bezpiecznie...

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
30 czerwca 2012 o 12:04

przynajmniej ktoś mnie złapał, a nie patrzył, jak lecę bezwładnie...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 czerwca 2012 o 19:43

Bukimi, obawiam sie, ze zle mnie odczytalas: we wpiscie na gorze przyznalam sie do "winy": fakt, nie stosuje zelaznych zasad tu, tzn. nie zawsze zaczynam zdania od wielkiej litery idt (straszne), i zdarzy mi sie czasem literowka. Co do zwracania uwagi - przywyklam, ze wiekszosc ludzi robi to na priv. Pozdrawiam.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 czerwca 2012 o 7:19

Jest, owszem. Do tego pracuję jako niania, korepetytorka plus dorywczo pomoc domowa (ostatnio nie, bo zdrowie nie pozwala). We wcześniejszych historiach wspominałam, że pracuję po 12, 14 godzin, zwłaszcza w roku szkolnym i przed maturami. I zareczam, ze tez studiowalam dziennie i utrzymywalam sie sama od pierwszego roku, wiec nie mow, ze cos jest ponizej mojej godnosci. Pewnie gdybys Ty miał mozliwosc dorobienia w ten sposob, nie wahalbys sie dlugo. Choc moze oceniam pochopnie, nie wiem

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
18 czerwca 2012 o 19:13

spieszę z odpowiedziami. Tak, obie dziewczyny obroniły swoje prace. Moja klientka dostala czworke. Co do redagowania tekstow: prace pisze staranniej niz teksty na portalu rozrywkowym, i to dla mnie dosc oczywiste (biore za to pieniadze, ktos oddaje to profesorowi nieraz bez czytania itp). Sadzilam, ze rozpoczynanie zdan mala litera albo niepisanie polskich znakow nie utrudni az tak czytania. Jakkolwiek zawsze dbam o ortografie oraz interpunkcje. Jesli stanowi to az taki problem, na drugi raz zwroce na to wieksza uwage. Czy to ogranicza moja wiarygodnosc? trudno mi polemizowac z ta informacja, a rownie ciezko cokolwiek udowadniac. Zakladam, ze moje kolejne potwierdzenie nie wniesie niczego nowego, wiec zostawie to juz bez komentarza. OliwoDoOgnia: tak, masz racje, w pewnym sensie to oszustwo. Tyle ze proceder pisania prac istnial, istnieje i istniec bedzie. Podjelam sie tego dla pieniedzy, ze swiadomoscia, ze jest to malo etyczne, ale oplacalne. Jeszcze kilka lat temu potepialam to rownie goraco, jak Ty - wtedy, gdy rodzice zapewniali mi wszystko, czego potrzebowalam. Teraz, majac szanse zarobienia, nie stawiam sobie takich wymagan. Ba, nawet ciesze sie, ze w tym miesiacu pojde na przyklad do dentysty albo zrobie cytologie! i stawiaj mnie do woli pod moralnym pregierzem.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
8 czerwca 2012 o 6:16

ja wszystko wiem i wszystko rozumiem, ale... ale kota tez Wam ukradli?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 maja 2012 o 22:21

Mirame, uwierz, ze probowalismy ratowac ten zwiazek. Ale nie ma juz sensu. Nasze drogi po prostu się rozchodzą. Nie ma innej opcji.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 17) | raportuj
27 maja 2012 o 21:57

nie chcę być niemiła, ale kiedy widze ogloszenie, że ktos poszukuje "modelek" i "hostessy", a ja z jakichs jednak powodow ide na rozmowę, to informuję o tym przynajmniej parę osob. Przeciez to niemal jasny sygnal, że może wydarzyc sie cos nieprzyjemnego.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
21 maja 2012 o 16:55

mieszkanko znalazłam, w przystępnej cenie, trochę za blisko byłego Miłego, ale trudno. Dzieki, Moth, ze pytałaś. Dzieki za dobre słowa. Co do tego, ze rozmawialam w autobusie - mama dzwonila, a ona panikuje, kiedy nie odbieram telefonu, bo boi sie, ze znow gdzies tam stracilam przytomnosc, np. sama w pokoju.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
14 maja 2012 o 23:37

kupuje Anonse i dzwonie, i szukam - ale chcialabym cos na dluzej, i choc mam pare miejsc na oku, wciaz maja one jakies tam wady, wiec poluje dalej. Były Miły zgodzil sie, zebym pomieszkala do czerwca. Co sie stalo? boje sie, ze nie pasujemy do siebie. A slub - podobno na cale zycie. Wiec nie chce sie decydowac, majac watpliwosci. On tez nie jest zdecydowany. Rozstaja sie wiec nasze drogi, rozstaja sie w zgodzie, i niczego nie zaluje. Fakt, to pewnie wina antykoncepcji, zlej sasiadki, tupiacego kota. A najbardziej tego, ze pracowalam na okraglo i nie mialam dla niego czasu, i w pewnym momencie stalismy sie dla siebie kompletnie obcy. Dziekuje za wszystkie cieple slowa - tu i na PW. Dziekuje.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
14 maja 2012 o 9:12

co do pokoju, poszukuje jedynki, lokalizacja obojetna, byle blisko przystankow mpk. Dobrze by bylo tak do 400 zl...bede bardzo wdzieczna za pomoc wszelka, bo teraz duzo pracuje, a jeszcze sprzedaje suknie slubna, odwoluje gosci, ksiedza, sale, wiec mnostwo zajec z tym...

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
14 maja 2012 o 9:10

Lublin, Lublin. Tupiący kot chyba zostaje z bylym partnerem. Jak milo, ze pamietacie o szalonej sasiadce:) Byly Mily zostaje w mieszkaniu dwupokojowym, jest nisko, kot bedzie mogl wychodzic, a ja przeprowadzam sie do jedynki, nie wiem, gdzie bede mieszkac, nie wiem, jacy ludzie... umowilismy sie, ze jesli on. np. bedzie chcial wyjechac, to ja sie Frankiem ewentualnie zajme.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
5 maja 2012 o 15:13

ksiądz teoretycznie mial prawo mi tego swistka nie dac - faktycznie, pojawilam sie nie w godzinach otwarcia kancelarii. Dlatego nie pieklilam sie i nie domagalam swoich praw. Zrobilby mi przysluge, gdyby wypisal dokumenty. To tak, jakby do doktora przychodzili ludzie bez kolejki, do prywatnego mieszkania, w godzinach jego odpoczynku. Nie moze byc, ze naruszamy prywatnosc ksiedza. Dlatego nie mam az takiego zalu, ze nie wypisal nam tego od razu. Mam zal, ze nie podal godzin otwarcia ani ze nie poszedl nam na reke i nie wyznaczyl innego termin do konca tego tygodnia, zebym bez problemu pozalatwiala wszystko i nie musiala zwalniac sie z pracy. Co do tego, jaka jestem chrzescijanka i po co mi slub - nie wypowiem sie Co do zmiany parafii - teraz? na kilka tygodni przed ceremonia? watpie. Abstrahuje juz od tego, ze malo ktory ksiadz przyjmie narzeczonych z naukami w innej parafii, ale przeciez zaproszenia juz sa rozdane i sala w tym miescie oplacona. Nie mam zamiaru straszyc ksiedza ani bratem, ani kuria. Po prostu czlowiek nie rozumie sytuacji kogos, kto ma dwadziescia kilka lat i sam placi za wiele rzeczy, i ze strata tych kilkudziesieciu zlotych to moze byc dramat. O tym jest glownie ta historia. A gdybym zaczela wyglaszac mu cieple slowa o niekopetencji i tak dalej, zapewne zaspiewalby za slub kwote tak duza, ze odechcialoby mi sie i ceremonii, i legalizacji zwiazku.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 maja 2012 o 15:14

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
26 kwietnia 2012 o 19:54

pamiętam, że kiedy zaczęło się moje pierwsze poronienie, wezwałam taksówkę, żeby nie kłopotać pogotowia. Kiedy jednak powiedziałam, że potrzebuje samochodu szybko, bo krwawię, dyspozytor sam zadzwonił na pogotowie i po imformacji, że jestem sama w domu, karetka przyjechała w bardzo krótkim czasie. Chociaż rzecz dotyczyła mnie, uważam, że to było na przykład niepotrzebne wezwanie. Dziecko i tak umarło.

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 34) | raportuj
11 kwietnia 2012 o 21:45

to straszne, co napisałaś. Bardzo mi przykro. Bardzo mi smutno. Bardzo.

« poprzednia 1 25 6 7 8 9 10 11 12 13 14 1518 19 następna »