Profil użytkownika
Goszka ♀
Zamieszcza historie od: | 10 czerwca 2011 - 20:19 |
Ostatnio: | 14 kwietnia 2015 - 13:44 |
Gadu-gadu: | 3563781 |
- Historii na głównej: 36 z 77
- Punktów za historie: 34849
- Komentarzy: 473
- Punktów za komentarze: 3406
10 km? pieszo? faktycznie, miałes wolny dzien.
kobieta wymyslala pytania na poczekaniu? to byla naprawde swietna w improwizacji...
moja mama probowala do niej dotrzec. Mamus to osoba ciepla, cierpliwa i nawet diablu by probowala uchylic nieba. Paulina nie otworzyla jej drzwi nawet, chociaz mama przyszla ze swiezymi truskawkami. Powiedziala, ze (cytat) boli ja noga i lezy na lozku. Byla zamknieta i nie chciala otworzyc. Z druga wspollkatorka na poczatku zapraszalysmy ja na pogaduchy, na imprezy... nic. Nie umialam do niej dotrzec:(
kazda sytuacja jest inna - byc moze Ty akurat masz pewne podstawy do takiego, a nie innego postępowania. Ale ona mieszka tu caly czas i niestety, korzysta z kibla, prysznica, umywalki i wszystkiego innego. A nawet paluszkiem nie kiwnie, zeby cos zrobic w kierunku utrzymania czystosci. Nie krytykuje w tej historii wszystkich ludzi, tylko rozwodze sie nad postawa mojej wspollokatorki. A wlasnie, histpria z wczoraj - ona sie juz wyprowadzila, ale nie zaplacila wlascicielce za prawie caly miesiac, tylko... w ramach rekompensaty przywiozla z domu, ze wsi, skrzynke pomidorow.
Wczoraj spieszyłam się na mpk. Jakaś babcia zapytała, czy nie dam jej dwóch złotych, bo... nie usłyszałam, pobiegłam do autobusu, właśnie nadjechał. Zostawiłam ją tam. Przez szybę spojrzałam, wciąż stała. Z tobołkami. W wytartej bluzce. Rozdeptanych butach. Wstyd podszedł gorzko do gardła. W torebce miałam zakupy na kolację, czekoladę, świżo otrzymana wyplate. Nie wróciłam. Wstyd nie znikł do teraz. Rozumiem Cie. Na drugi raz zareagujesz, wiem
chcialam Ci tylko powiedziec, ze bardzo Cie podziwiam. Kiedys sama to robilam. Teraz panicznie boje sie cmentarzy i pogrzebow, wiec tym bardziej - szacunek.
Uwierz mi, kiedy stoisz w czyms, co Ci ledwie tylek przykrywa, nie myslisz o oskarzaniu o kradziez, tylko o odzyskaniu swojej wlasnosci:)
chciałam tylko podkreślić, że od Paulinki uda się czasem wydrzec siła pieniądze za doemstos albo mleczko do czyszczenia (chociaz ona sama nie sprzata), ale dokladania sie do nabicia butli gazowej odmowila krotko i stanowczo, argumentujac to tym, ze my dwie zuzywamy za duzo gazu i ona by stracila. A od pazdziernika butle za 40zl zmienialysmy dwa razy.
najzabawniejsze jest, że ona od października mowi, że jesteśmy okropne, i ze się wyprowadzi. I tak na to czeklamy z drugą dziewczyną, jak na zbawienie, a ona wciąż jest... Paulinka narzka, ze placimy tylko 270, a ona ponad 300 (ma dwuosobowy pokoj, i sama go zajmuje my jednoosobowy), ze jest jej zimno i tak dalej, i tak dalej... ale sie stad nie rusza
tak, socjologię. Kasiu, nawet abstrahując od tego, nie pojmuję, jak można siedzieć tak długo w ciemności? czasem tylko słyszę jakieś radio
problemy Pauliny nie usprawiedliwiają tego, że nas obraża, upokarza, że twierdzi, że wyjadamy jej zapasy, że sugeruje, że każdy mężczyzna wchodzący do pokoju uprawia ze mną dziki seks. Jej problemy nie usprawiedliwiają tego, że nie dokłada się do gazu ani środków czystości. Tego, że nie wyciera po sobie podłogi albo że nazywa nas okropnymi współlokatorkami, bo zaświecimy o 18. 00 światło w korytarzu, żeby powiesić pranie! poza tym, nie dodaję tego tu, bo ona nie ma komputera. Robię to, bo jestem bezsilna, bo od paździrnika czuję się dobrze w tym mieszkaniu tylko, gdy jej nie ma, a z kolei nie mogę się wyprowadzic, bo studiuje dziennie i utrzymuje sie sama, a tu placę tylko 270 zł bez rachunków i z netem. I jestem naprawdę rozzalona, że musiałam sprzątać na zmianę z trzecią dziewczyną, po zajęciach i pracy, podczas gdy ona koczowała w swoim pokoju którąś godzinę z kolei
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2011 o 22:18
składałam kiedyś doumenty na filologię angielską do Bialej Podlaskiej. Dostałam się, ale nie studiowałam tam, wybrałam inna uczelnię. I w styczniu mi tez przyszedl dokumant, że mnie wykreslaja z listy, chociaz nawet dnia nie bylam studentka tamtejszego PWSZ...
po pierwsze, obawiałam się gwałtownych ruchów w tej tunice, coby nie pokazywać światu (i klientom) swojej bielizny. Nie było czasu wkładać spodni żadnych, bo zaczęłam szukać sukienki od razu, szybko, w panice, że ktoś ją kupi. Po drugie... jakos nie przywykłam do szarpania się... nie wiem, nie umialam. Poza tym, to szok: stoisz w krótkiej tunice, panikujesz, jak dojechać do domu, co robić... piekielne:)
droga/ drogi IGraGitaro. Próbuję Ci uświadomić, że część ludzi w późnym wieku (spora część) ma zmiany osobowości. Nie wierze, że nie zauważyłaś u swoich babć żadnych zmian. Nie są bardziej gderliwe? a może dla odmiany bardziej milczące? a może wspominają bez sensu wciąż jeden i ten sam okres w przeszłości, jedno i to samo wydarzenie? Może jeszcze coś innego? czytałaś "Wodę dla słoni"? "Majówkę"? "Zapiski z nocnych dyżurów"? polecam. Ciebie też czekają te zmiany. Mniej i bardziej nieprzyjene. Mnie też. I większości, która dożyje
a mnie jest szkoda starych kobiet, dla których jedyną atrakcją jest pójście do kościoła. I wszystkim tym, którzy narzekają na staruszki, chciałabym powiedzieć: Wy też będziecie starzy. Was też dopadną luki w pamięci, irraconalne zachowania. Starzy ludzie czasem naprawdę wierzą w to, że homoseksualiści to pomiot szatana, że każdy człowiek ubrany na czarno to satanista, że młody człowiek, siedzący w autobusie, zwykle jest zdrowszy od kilkudziesięcioletniej kobiety, która przeżyła wojnę. W starszym wieku występują zmiany zachowania, czy się Wam to podoba, czy nie. Niezależne od człowieka. Miła, ciepła kobieta, która kiedyś piekła szarlotkę, dziś może wyklinać cały świat. Na starość część ludzi dziecinnieje i jak dzieci trzeba ich traktować. Was też to czeka. Pozdrawiam.
a mnie ostatnio spotkała podobna przygoda: zawsze noszę bardzo wysokie szpilki (jedyny "wyzywający" element stroju, ubieram się na czarno); któregoś dnia wysiadałam z mpka, a że kierowca stanął dość daleko od chodnika, wahałam się chwilkę, czy zejść na jezdnię, czy skoczyć na chodnik. W ręku zakupy, więc ruchy ograniczone. I nagle pan w dresiku (obwód ramienia mniej więcej jak moje udo), który chciał wsiąść do autobusu, uśmiechnął się, powiedział: daj rękę - i pomógł zejść:) zrobiło mi się tak miło:) i humor poprawiony na resztę dnia.
zalogowałam się tu tylko po to, żeby powiedzieć, że popieram przedmówców! wzywanie straży do kota jest nieodpowiedzialne. I zwierzę nigdy nie będzie ważniejsze od człowieka, który mógł w tamtej chwili natychamiast potrzebowac pomocy.
nie rozumiem, przecież osa, która jest w niebezpieczeństwie, żądli. Dlaczego nie ugryzła chłopca?
dokladnie:)
dziekuję za pozdrowienia:)
a ja mysle, ze to bylo okrutne wobec straszej osoby
kierowca sugerowal, ze pan szukal brudu na twarzy, podczas gdy powinien po prostu wziac prysznic i zmienic ubranie...