Profil użytkownika
KatzenKratzen ♀
Zamieszcza historie od: | 31 marca 2017 - 11:37 |
Ostatnio: | 20 lutego 2024 - 19:06 |
O sobie: |
Szanuję Cię. |
- Historii na głównej: 98 z 107
- Punktów za historie: 15528
- Komentarzy: 1350
- Punktów za komentarze: 8889
@Ara: Masz rację. Ale nie było możliwości innego kontaktu z nim, skoro nie miał telefonu. Zaryzykowałam, bo sądziłam, że naprawdę chce zarobić. I nie, nie jest wcale bogata. Po prostu chciałam mu pomóc, bo ujęło mnie to, że prosi o pracę, nie pieniądze (no, na początku). Całe życie naiwnie wierzę w ludzką uczciwość. Już chyba na stare lata się nie zmienię, cóż.
Ja bym jednak postawiła flaszkę. Zaprosiłabym go do wypicia wraz ze mną i patrzyła jak mu płyn przez gardło nie chce przechodzić ;)
Współczuję i gratuluję samozaparcia. Jestem z Tobą!
@Majkaa: Tu, gdzie była :) dam sobie bez problemu radę sama, ale chciałam pomóc
@lemongirl: a nawet jeśli nie to masz prawo pójść do sklepu, do którego masz życzenie pójść i nikomu nic do tego! Piekielność jest w blokowaniu ciągu komunikacyjnego, nie w Twoim wyborze tego konkretnego sklepu. Świństwo i tyle.
Nie wyglądał na szczęśliwego bo też zapewne szczęśliwy nie był. Doskonale wiedział, czemu wygrał. I nie o to mu chodziło. Ech, przykre
Fajnie, że są jeszcze ludzie, którym się chce. Ale z tymi rzekomymi "właścicielami" to naprawdę zabawna historia :)Gość, który zażądał okazania, to sobie sprawdzi, czy "to jego" wymiata. Na co CI ludzie liczyli, na to, ze ktoś jest głupi i odda?
Guzik mieli a nie wezwanie. Nie wierzę, że tak by ryzykowali, przecież te karetki są jakoś monitorowane. Po prostu nie chciało im się tle czekać, sama piszesz, że tego dnia większy ruch był.
To się zemściła ^^
Totalnie olej idiotów. Kot stworzenie mądre i jeśli mu coś nie smakuje to po prostu tego nie ruszy i koniec. Jeśli rąbią Whiskas to znaczy, że im smakuje i tyle. Jakby nie smakował to by nie jadły. Tym bardziej, że - jak piszesz - kotki wychodzą na dwór i zawsze jakąś mysz czy ptaka mogą przetrącić na boku. Tak trzymaj i szacun dla Ciebie, sama jestem zaprzysięgłą kociarą, ale ze względu na warunki mieszkaniowe i alergię na sierść mam tylko jedną sierściuchę. Za to księżniczkę ;)
Kurcze, nawet nie wiedziałam, że to tak paskudnie wygląda "od kuchni". Masz przechlapaną robotę, jeden się zjawi, dwóch innych nie a Ty za wszystkich świecisz oczami. Współczuję, naprawdę.
Gratuluję zarówno Tobie jak i innym oszukanym determinacji. Że nie machnęliście ręką, założyliście sprawę, chciało Wam się latać po sądach itp. Gdyby wszyscy tacy byli może tych oszustów byłoby mniej. Super, że walczyliście o swoje.
A ten kolega (N) to z jakiej branży, przepraszam? Nie jest tak, że próbował Cię zniechęcić do pracy, żeby wskoczyć na Twoje miejsce? W takich sytuacjach przypomina mi się postać grana przez Jana Kobuszewskiego w serialu "Alternatywy 4"
Święta racja. Szkoda, że nie ma więcej myślących podobnie, jak Ty. Świat byłby fajniejszy. Ja nie miałam nigdy takich problemów tj wsiadałam do tramwaju/autobusu i zawsze ze 2-3 osoby się zrywały z miejsc, ale nie wątpię, że ktoś inny może mieć odmienne doświadczenia. Postawa roszczeniowa (czy to ciężarnych czy osób w podeszłym wieku czy kogokolwiek innego) zawsze skutkuje złym postrzeganiem jakieś grupy społecznej w całości..
Generalnie rzecz biorąc nie rozumiem, czemu minusujecie autora. Za to, że chłopak prawdę pisze? Wy wszyscy jesteście super odporni na wszelkiego rodzaju sztuczki sprzedawców i świetnie, chwała Wam za to. Ale jednak sklepy te prosperują całkiem nieźle, zatem wniosek - nie wszyscy są tacy odporni. Ja to widzę, jak na dłoni, bo znam temat od strony tych właśnie wciskanych ubezpieczeń (pracuję w likwidacji szkód). 50-60 % rozmów telefonicznych zawiera przekaz "bo mi sprzedawca wcisnął", "bo ja nawet nie wiedziałem, że on mi jakieś ubezpieczenie sprzedaje", "bo sprzedawca powiedział, że bez tego ubezpieczenia nie dostanę kredytu (?!)" itp komunikaty. W naszym żargonie takie postępowanie sprzedawcy nazywa się "misseling" i uwierzcie - to jest absolutnie nagminne. Ode mnie plus - za prawdę.
To jest po prostu okrucieństwo. Dzieci są ufne, nie rozumieją podłych zasad rządzących światem dorosłych. Nie wiem, jak można zrobić coś takiego w szkole...
@ejcia: Tako też i ja rozumowałam. Niestety pomyliłam się. Wytrzymały to.
@Glucha: Widzisz, właśnie nie... nikomu. Szczerze mówiąc, do dziś dnia, do Twojego komentarza to mi do głowy nie przyszło a może powinno. Mnie jak mnie, ale żadna z pielęgniarek mi tego nie zaproponowała. Wielkie brawo dla Ciebie, że karmiłaś dziecko innej kobiety, szacun!
@Mika313: w środku nocy? Przypuszczam, że spała. Przecież urodziłam, więc uznali, że wszystko, co najgorsze już za mną
@Olsea: Nie wiem, jak brzmiał/-a raff319 ale ja na pewno brzmiałam jak furiatka. Tylko dzięki temu mój synek żyje
@lasek0110: 1. Ale ja się bardzo cieszę! Z trzech powodów: nie umarłam przy porodzie, choć wiele było ku temu powodów (18 godzin akcji porodowej). Mój syn nie umarł przy porodzie, choć zaczęła mu ustawać akcja serca (18 godzin jw). I mój nowo narodzony syn nie umarł z głodu, bo zlitowała się nad nim pielęgniarka z innego oddziału.
W takich sytuacjach niestety włącza się ta gorsza strona mojej natury. Zdarzyło mi się parsknąć śmiechem i zawołać 'panie z czym do ludzi, z tym malutkim k*tasikiem?". Podłe, wiem. Ale samo mi się wyrwało, bo fakt faktem sprzęt nie był imponujący...
To nie są cykliści ani rowerzyści. To są chole*rne pedalarze.Sama miałam nie raz i nie dwa problem z takimi, gdy jeszcze mój synek był w wieku "wózkowym". Prawdziwi rowerzyści tak nie postępują.
Niestety, motłochem łatwiej jest rządzić. Szkoła ma za zadanie oduczyć dzieci samodzielnego myślenia (jeśli to potrafią) i za wszelką cenę tłamsić indywidualności. Najlepiej wtłoczyć w schemat "nie myślę, nie czuję, wykonuję". Pamiętacie zapewne słynne "pokoloruj drwala".
@Habiel: To fakt. Pamiętam te koszmarne zwiedzania różnych muzeów z wycieczek szkolnych. Kiedyś, jeszcze w podstawówce gdzieś tak trafiliśmy do muzeum sztuki (obrazy, rzeźby) ładne zapewne, ale wtedy tego nie byliśmy w stanie docenić. Jedyne, co wszyscy zapamiętaliśmy to akt (przepiękny swoją drogą, ale który 8 czy 9 latek umie to docenić). Śmiechu było co niemiara i tyle z tej wycieczki zapamiętałam, nawet nie wiem, jakie to było miasto ^^