Profil użytkownika
KoparkaApokalipsy
Zamieszcza historie od: | 1 lipca 2011 - 19:25 |
Ostatnio: | 26 października 2022 - 14:35 |
- Historii na głównej: 98 z 148
- Punktów za historie: 55886
- Komentarzy: 1844
- Punktów za komentarze: 13308
Zamieszcza historie od: | 1 lipca 2011 - 19:25 |
Ostatnio: | 26 października 2022 - 14:35 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
E tam się nie da pierza upakować... Wyklinając co noc na sfafulaną poduszkę nabieram przekonania, że pierze da się upakować do gęstości ołowiu całkiem łatwo...
Skoro ma zęby i gryzie to chyba przesadziłaś z tym brakiem połowy żuchwy. Taaaka ryba :)
O rany, a czy przestraszony szczurek nie mógł zrobić uniku? Może bullterier planował odgryźć mu głowę, a gryzoń się wystraszył i mimo złego samopoczucia zrobił unik tak, że pies tylko kłapnął zębami - głównie w powietrzu - i przy okazji zahaczył o kawałek żuchwy yorkusia? Może chciał szczeknąć, otworzył pyszczek? Też nie lubię tych gryzoni w przebraniu psa ale i tak muszę oddać sprawiedliwość - york, jakkolwiek irytujący by nie był, nie jest nieruchomym monolitem.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2012 o 21:56
Ej, są takie ostrzeżenia. W USA babka oparzyła się kawą i wygrała odszkodowanie od sieci kawiarni, bo nie ostrzegli jej, że kawa była gorąca.
A gdzie to takie cuda, że na jednej części drogi samochody mają czerwone, a na drugiej - zielone? Znam sporo skrzyżowań skonstruowanych na podobnej zasadzie ale zawsze jest tak, że gdy pieszego "złapie" czerwone światło na wysepce to znaczy, że samochodom światło dopiero za chwilę zmieni się na zielone i ruszą. Wszyscy dobiegają tuż po przełączeniu światła dla pieszych z zielonego na czerwone, a kierowcy dopiero gmerają nogami po pedałach i nikt do nikogo nie ma żalu. Nie wiem, jak zorganizowany mógłby być ruch, by dwie części tej samej drogi biegnące w dwóch przeciwnych kierunkach miały zdesynchronizowane światła.
Co istniało niezwykle rzadko? Stal? Wzór? Fiat 126P? Kurcze, niezależnie od przedmiotu przychodzi mi do głowy tylko stwierdzenie, że coś po prostu istnieje albo nie...
Sla - absolutnie nie twierdzę, że palacze, wcinacze hamburgerów czy ludzie w inny sposób niepotrzebnie, lecz świadomie i celowo narażający się na poważne choroby nie są równie winni, jak osoby otyłe. Masz rację. Niestety, składki zdrowotne są równe a wykorzystanie finansów NFZ już nie. Moim zdaniem znacznie bardziej sprawiedliwy byłby system, w którym osoby wymienione przez Sla płaciłyby większe składki. Zresztą, gdyby wszystkim wystarczało na leczenie, nie widziałabym problemu. Niestety całe rzesze ludzi chorych na własne życzenie odbierają łóżka i możliwość leczenia tym, którzy nie zawinili. Porównam to do sytuacji, w której pasażerowie płacą takie same ceny za bilet, a ktoś celowo łamie sobie nogę, ma ją w gipsie w związku z czym musi zająć 2 siedzenia. Jeśli w autobusie jest dużo miejsca, to czemu nie. Ale jeśli jest przepełniony i w związku z tym jedna osoba musi wysiąść albo jechać w bagażniku, choć zapłaciła tyle samo... no to niech w*dala ten ze złamaną nogą.
Hmm... po pierwsze Wampirzyca w innych historiach kilkakrotnie wykazała postawę "skoro podobam się sobie i swojemu facetowi to nie muszę nic ze sobą robić". Po drugie... ludzie, czy Wy nie jesteście w stanie dostrzec prostego związku przyczynowo-skutkowego między otyłością a poważniejszymi powikłaniami oraz tego, że nikt tu o problemach wynikających z bycia otyłym per se nie mówi? Ja i jak mi się zdaje Kobalamina mówimy o poważnych powikłaniach, wymagających leczenia szpitalnego - drogiego leczenia szpitalnego. Kto je sfinansuje? Pośrednio Wy, tak usilnie broniący biednej Wampirzycy. Co się zaś tyczy winy czy braku winy chorego - zgadzam się, że nikt nie odpowiada za to, jaka ma gospodarkę hormonalną czy przemianę materii. Jednak mając tymi układami problemy odpowiada w 100% (o ile jest poczytalny) za to, czy podejmuje działania mające na celu załagodzenie skutków tych dysfunkcji. Powiem prościej: upośledzenie przemiany materii: przypadek losowy. Otyłość wynikająca z upośledzenia przemiany materii: kwestia wyboru. Nie każdy chory musi być otyły. I uwierzcie mi, wiem to z doświadczenia.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2012 o 10:09
Teraz to wyszło w przypadku olimpiady, ale podobnie sprawy mają się w innych dziedzinach. Ktoś chce działać uczciwie, staje na głowie i robi wszystko, co w ludzkiej mocy a potem dziwi się, że inni osiągnęli jeszcze lepsze wyniki - takie, których uczciwe osiągnięcie było niemożliwe.
To on się tą pianką oklejał "na stojąco"? Jezu, o czym on musiał myśleć, że mu od razu nie opadł... Może jestem dziwna, ale miałabym duże trudności z utrzymaniem stanu zaintEROsowania widząc masę bulwiastej, żółtej, piszczącej pianki.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 lutego 2012 o 9:28
Czasami mam wrażenie, że powinno się hodować 2 gatunki policjantów. Jedni powinni być uprzejmi, bystrzy i dobrze ułożeni, aby bezstresowo pomagać nieco pogubionym obywatelom, a drudzy powinni właśnie zastraszaniem i przemocą wymuszać posłuszeństwo na tych, którzy reguły współżycia społecznego mają w poważaniu. Bezsensowna jest zarówno interwencja tych pierwszych w melinie bandziorów jak i tych drugich przy pomaganiu w miarę ogarniętym obywatelom.
Wiem, że mogłeś być zbyt przygwożdżony osobowością Wielkiej Te, ale mogłeś na jej oczach wystawić transporterki za drzwi, zamknąć je na zamek i więcej nie otwierać. Skoro ona mogła postawić Cię przed faktem dokonanym, to dlaczego Ty jej nie? Ewentualnie odwieźć psy do hotelu i podać jej dane, aby z niej ściągali sobie płatność... Jeśli psy mają jakieś chipy czy papiery na dowód, że należą do niej, bardziej ludzki pracownik powinien dać się przekonać...
Cóż, tylko potwierdziłaś jego tezę: niczego w szkołach nie uczą. W idealnej sytuacji Ty powinnaś być w stanie udzielić bez problemu odpowiedzi na jego pytania, a on na Twoje. Twoja opowieść jest zabawna, ale jest też symptomem poważnego problemu: ta niechęć do innych często przesłania nam fakt, że tak naprawdę mamy wiele wspólnych interesów, o które moglibyśmy walczyć wspólnie zamiast tracić energię na bezsensowne przepychanki.
A ja się tam boję wysokich ludzi.
Była taka historyjka w podręczniku do 1 klasy. Chłopak nie dbał o siebie, pił zimną wodę w zimie, chodził bez czapki. Upomniany, że może się przeziębić odpowiedział "moja choroba - mój problem". Rzeczywiście zachorował. Jego mama musiała wziąć urlop, by się nim zająć. Była nauczycielką, w pracy zastąpiła ją koleżanka. Ta z kolei aby zostać w szkole dłużej musiała szukać opiekunki dla swoich dzieci. Zajęła się nimi ciocia, która przez to nie mogła pomagać w odrabianiu lekcji swojej córce. Na końcu główny bohater przyznał ze skruchą, że przez swoją lekkomyślność narobił kłopotu całej rzeszy ludzi. Zajarzyliście już, czy trzeba sięgnąć po materiał jeszcze prostszy niż opowiadania dla siedmiolatków?
Patrz, Kobalamina, jak nas zminusowali za zdrowy rozsądek i w etyczno-prospołeczne podejście do dbania o zdrowie. Do tej pory myślałam, że większość problemów tego kraju wynika z niewłaściwej organizacji i złego prawa ale chyba większym problemem jest roszczeniowa postawa, krótkowzroczność i egoizm sporej części obywateli.
mam nadzieję, że nie zamierzasz ulec :) myślę, że Twój czas poświęcony na stawienie się w sądzie będzie wart ubawu, jakiego tam doznasz :)
Może faktycznie zasady egzaminowania są nieco nie halo. Pamiętam swoje 2 egzaminy: 1) Idealnie panuję nad samochodem, dobra technika jazdy, kontroluję prędkość, nie mam żadnych "niespodzianek" w stylu gasnącego silnika czy zbyt gwałtownego hamowania. Zjeżdżając z ronda jednak nie zerknęłam w lusterko, by upewnić się, że nikt za mną nie jedzie. Nie zerknęłam, bo dojeżdżając do ronda nie widziałam w pobliżu (płaski teren, idealna widoczność, zero drzew) ani kawałka samochodu i po prostu nie mógł mi się nikt zmaterializować za zderzakiem w ciągu kilku sekund. Oblane. Podejście nr 2: Ja zdenerwowana, gaśnie mi silnik, wrzucam złe biegi, "jodłuję", przy hamowaniu wpadam nawet w minipoślizg. Zdałam, bo nie złamałam żadnego przepisu. Co ciekawe, egzaminator w obu przypadkach trafił się ten sam.
Jak naukowcy prowadzący nie:)zależne badania zdefiniowali "dupka"? Nie wiem, czy wiesz, ale wszelkie statystki nie:)stety muszą się opierać na konkretach.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2012 o 17:19
Już nie mówiąc o tym, że przy głośnej muzyce wyższej barmance łatwiej wychylić się za bar i przyłożyć ucho do twarzy klienta, by z grubsza zorientować się, o co mu chodzi. Mówię całkiem serio. Dla mnie niemożność porozumienia ze schowanym za barem barmanem to palący problem.
Pani bibliotekarka miała rację: ja na przykład dałam radę tylko paru zdaniom i rzeczywiście miałam potem koszmary... Nie mogłam się pogodzić z myślą, że taka grafomania zdobywa rzesze fanów.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2012 o 17:13
tstudent - podejrzewam, że tak właśnie było. Nie jestem pewna, kto zarządza drogą ale chyba nie jest gminna. Zresztą o ile dobrze pamiętam, obowiązywał wtedy stan wyjątkowy. Szkoda, że nie zaplątał nam się pod rękę jakis wojskowy, bo zdaje się, że wtedy możnaby było skonfiskować płyty bez gadania. Zresztą wojsko wojskiem - moim zdaniem decyzja o konfiskacie byłaby etycznie słuszna. Zabrakło tylko autorytetu mogącego podeprzeć tę słuszną decyzję.
Nie chodzi o leczenie otyłości, lecz jej skutków. Z zawałem serca karetka raczej odwozi do państwowego szpitala. A potem jeszcze niech Bóg da rentę... po prostu rajskie życie.
Chyba właśnie z tym rozglądaniem jest największy problem - czasami dokładne rozglądnięcie się podczas jazdy i uzyskanie pełnego obrazu sytuacji zwłaszcza, gdy ma się na sobie okulary ograniczające widoczność to nie jest bułka z masłem. Do tego dochodzi stres - z jednej strony spowodowany lękiem przed nadciągającą masą metalu i skórzanej tapicerki a z drugiej strony przed dyszącym za naszymi plecami doświadczonym rowerzystą. Masz rację, to kwestia przejechanych kilometrów i stażu, ale przecież Ty też kiedyś dopiero nabierałeś doświadczenia. Zresztą czy to nie jest tak, że bardziej doświadczony rowerzysta powinien zajarzyć, że przed nim jedzie świeżynka i dostosować swoje zachowanie do możliwych błędów tego żółtodzioba? Troszkę życzliwości, proszę Cię jako człowiek bojący się wyjechać rowerem poza własny ogródek :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2012 o 9:11
A ja całkuję, tworzę wykresy, hoduję komórki, przeprowadzam testy biochemiczne, wprowadzam do komórek nowe geny... Wybacz, ale zdolności matematyczne bądź przyrodnicze nie usprawiedliwiają nieznajomości ojczystego języka. Powiedziałaś z pełną powagą "Jestem matematykiem, nie muszę umieć mówić" Czy gdyby ktoś powiedział Ci "Jestem humanistą, nie muszę umieć dodawać powyżej 10 " uznałabyś to za równie poważne wytłumaczenie?