Profil użytkownika
KoparkaApokalipsy
Zamieszcza historie od: | 1 lipca 2011 - 19:25 |
Ostatnio: | 26 października 2022 - 14:35 |
- Historii na głównej: 98 z 148
- Punktów za historie: 55886
- Komentarzy: 1844
- Punktów za komentarze: 13308
Zamieszcza historie od: | 1 lipca 2011 - 19:25 |
Ostatnio: | 26 października 2022 - 14:35 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Srutututu. Jak ktoś chce się doszukiwać problemów, zawsze je znajdzie. Ja mam powody, by być nienawidzoną, a jakoś nie spotkałam się z tą opiewaną w legendach nietolerancją.
Piszesz jak inteligentny człowiek, więc radzę Ci - nie idź na ten film. To kaszana w stylu "Rodziny Bundych", z ekranu raz po raz lecą suchary na miarę Familiady, a zakończenie jest znane już po pierwszych 15 minutach filmu. Recenzenci piszący, że to ewenement w skali Polski i komedia inna niż wszystkie dotychczasowe mieli rację - polskie komedie z ostatnich lat są złe, ale tak druzgocącej porażki intelektu jeszcze nie było . A chochlik ma rację - strasznie się zemściłeś...
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2012 o 9:10
Wpadłam na to, ale w półtorej minuty po tym, jak skodziszcze znikło na skrzyżowaniu. Po prostu kompletnie nie byłam przygotowana na taką bezczelność. Pozostaje tylko wyciągnąć na przyszłość trzy wnioski: od dziś to ja chodzę od strony ulicy, telefon z aparatem będę mieć zawsze pod ręką i nie będę się patyczkować z chamami.
Myślałam, że przyzwyczaiłam się już do błędnego stosowania imiesłowów, ale to zdanie mnie rozj*ło. "będąc przywiązanym można było na żebrach grać marsz Mandelsona" Drogi autorze, gdy jakimś cudem zrozumiesz, co naprawdę oznacza to zdanie, najpierw padniesz ze śmiechu, a potem ze wstydu. Tak btw gosc nazywał się Mendelssohn - no chyba, że Mandelson zrobił jakiś mało znany dubstepowy remix. Double Freddie Mercury Ultra-High-Angle Reversed Facepalm z przytupem...
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 22 grudnia 2011 o 11:01
Masz auto jak dresik, masz pracę jak dresik, wyglądasz jak dresik, pakujesz jak dresik, poznajesz laski jak nieśmiały dresik - czego się spodziewałeś?
Bukimi - słusznie wysuwasz hipotezy, ale konkluzja pozostaje ta sama. Gdyby zachował się jak normalny człowiek, czyli opowiedział żonie o tym, jak poznał Martę i kim ona dla niego jest (oczywiście zakładam wersję bezzdradową - zdrada sprawiałaby, że wszelkie dywagacje stałyby się nieaktualne), żona znalazłszy karteczkę pomyślałaby "o, to numer tej Marty z autobusu (z którą mój mąż na pewno nie chce mieć łóżkowych porachunków)" i oddała mu ją z uśmiechem.
może chcieli ukryć fakt, że "tablet" nie posiadali, tylko wciągali tabakę z gałką muszkatołową przez długopis pozbawiony wkładu. Tylko boję się myśleć, na czym oni turlali ścieżki w pociągowym wychodku.
Historia przednia, chodź zgadzam się z przedmówcami - żart metala był co najmniej niewybredny. Taki z niego casanova jak z opisanej mamusi informatyk. Wybacz, że to powiem, ale naszła mnie jedna bardzo ważna refleksja. Przychodzą mi do głowy tylko 2 wyjaśnienia aktu III. Albo: A) nie chciałeś zdradzić żony - ale skoro tak, to czemu z nią nie porozmawiałeś, nie opowiedziałeś tej historyjki, nie pokazałeś od razu karteczki z numerem? Nie rozmawiacie ze sobą jak normalni ludzie? albo: B) chciałeś zdradzić żonę (albo i zdradziłeś) i dlatego ukrywałeś przed nią numer i fakt spotkania z Martą. Tak czy siak, Twoje małżeństwo jest o kant d*y potrzaskać. Słyszałeś kiedyś o czymś takim jak miłość, szczerość, zaufanie czy wierność? Sprawdź w słowniku, może Ci coś zaświta. Za historię miałbyś ode mnie plus, zaś za "dojrzałość" minus, więc nic nie daję.
Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2011 o 9:25
A wziąłeś pod uwagę to, że mogła nie być w ciąży? W lecie trudno się pomylić, ale kiedy kobieta ma na sobie zimowy płaszcz, szczególny rodzaj otyłości związanej z chorobami metabolicznymi może wyglądać jak ciąża. Cóż, ustąpienie miejsca było bardzo szlachetne z Twojej strony, ale być może właśnie śmiertelnie obraziłeś jakąś panią na diecie...
Do dobrych rad nataleq i lawyered (bez ironii, serio dobrze Ci radzą) dodam jedną od siebie: Weź sobie gościu sprawdź, co to znaczy "sic" i "nomen omen".
Przepis o zniżce tylko na konkretnej trasie niby jest sensowny, ale bawi mnie z jednej strony klecenie tak ciasnej sieci do łowienia pieniędzy z pieczołowicie sprecyzowanych przepisów a z drugiej zostawianie ogromnych luk, przez które ta złowiona kasa wycieka. Aby opiekun osoby niepełnosprawnej miał zniżkę wystarczy oświadczenie tejże osoby niepełnosprawnej. Nieraz widziałam u siebie w mieście dziadka na wózku inwalidzkim, który po wtoczeniu się do autobusu darł się do najbliższej osoby "nie kasuj pan biletu, powiem, że pan jedziesz ze mną i masz pan jazdę za friko".
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2011 o 18:25
True, historia mocna, ale powiedz mi... po cholerę ta cała historia z zostawianiem koszyka przy ladzie, znajomej kasjerce i bieganiu po dezodorant? Co to ma wspólnego z panią smarującą sobie pachy?
Masz pojęcie, jakim seksizmem wieje ostatnie zdanie Twojej wypowiedzi? Pewnie chcesz uchodzić za zwolennika/czkę feminizmu, ale tak naprawdę lansujesz pogląd "tylko mężczyzna może być inteligentny/doświadczony/mieć wyobraźnię i właśnie dlatego jest be".
Niestety IQ nie rośnie wraz z ilością przejechanych kilometrów. Może historia "będzie przestrogą dla wszystkich idi*tów, którzy myślą, że potrafią jeździć jak zawodowiec" ?
a nie czasem "ewentualnie jakieś poprawki"? Coś mi się widzi, że to ewidentny błąd...
Ja z kolei zastanawiam się, dlaczego pomoc w otwarciu kajdanek miałaby wskazywać, że skazaniec nie jest "potępieńcem" ani złym człowiekiem, a wręcz aniołem. A co, miał w obecności policji oblać poszkodowanego benzyną i podpalić?
podtlenek LPG O_o mam nadzieję, że to było specjalnie :)
Nie mam zielonego pojęcia. Odniosłam tylko wrażenie, że pani w Placówce była słabo rozgarnięta a nawet lekko upośledzona. Może to taka druga liga pocztowa - kto zda test IQ idzie pracować na pocztę, a kto nie zda - do placówki.
Fajnie, że masz świadomość preferencji termicznych swojego psa, ale skoro nie wchodzi on nawet do domu z włączonym ogrzewaniem to zastanów się, co musi przeżywać kiedy w lipcu temperatura w cieniu sięga +30 stopni. Nadal uważasz, że pies ma życie jak z bajki? Może jednak trzymanie takiej rasy w naszym klimacie nie jest najmądrzejszym krokiem.
@ Ptaszyca: nie, na Kampusie. W Żaczku nic złego nigdy mi się nie przytrafiło a przeciwnie, chwalę sobie tamtejsze sałatki.
Historia boska, pan rzeczywiście bezczelny ale... człowieku, naucz się chociaż podstaw interpunkcji. Pisanie nie polega na wiernym zapisywaniu tego, co powiedziałbyś opowiadając historię przy piwie.
Kiedy zaczniesz się sama utrzymywać ze stypendium doktoranckiego, zrozumiesz :)
No jest minimalnie wyżej, ale jest
Bloodcraver - chyba nigdy w Krakowie nie byłeś. Wraz z jesienną pluchą i mrozami karmienie właśnie się zaczyna :) My Krakusy kochamy swoje ptaki i nie zaniedbamy ich nawet, gdyby karmienie miało się skończyć odmrożeniami. Bułki zdrowe nie są, bo zakwaszają treść żołądka ale nie znałam alternatywy. Teraz znam - Dzięki, Ptaszyca. Łacha piasku dalej jest, a kilo mrożonej włoszczyzny kosztuje tyle, co 15 bułek, jupi. Myślisz, że po rozmrożeniu będzie się dla ptaszorów nadawać?
Buła bułą - zgadzam się, najzdrowsza nie jest ale lepsza niż nic, a ciężko karmić wodne ptaki tym, co naprawdę mogą jeść (jeśli zaś chodzi o rzekę jako źródło pożywienia to...no cóż, Wisła na tym odcinku jest całkowicie martwa, jedyne co w niej pływa to puszki po piwie). Krakowskie ptaki zaś zawsze będą miały pełne wyżywienie. Zapewniam Cię, że nie jestem jedyną osobą karmiącą ptaki, nie wyręczam tysięcy turystów przewijających się przez deptaki pod Wawelem w ciągu sezonu ani nie spoczywa na mnie jednej odpowiedzialność za setki ptaków żyjących sobie spokojnie w starej stolicy.