Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Shi

Zamieszcza historie od: 3 czerwca 2014 - 22:11
Ostatnio: 17 maja 2024 - 11:22
  • Historii na głównej: 2 z 2
  • Punktów za historie: 166
  • Komentarzy: 1002
  • Punktów za komentarze: 4300
 
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 maja 2024 o 22:28

Przyznam, że nie widzę w tym nic piekielnego, tak na dobrą sprawę? Ludzie mają prawo wyboru, nawet jeśli to, co wybiorą, nie zgadza się z tym co Ty byś chciał/a. I ludzie mają pełne prawo nie skorzystać z Twoich rad. Tak samo jak być nie do końca zadowoleni z tego, co ich spotkało. Są gusta i guściki, jak to się mówi. Jakbym ja osobiście pytała gdzie moge tanio zjeść to by mi chodziło o tanio, a smacznie. Tanio i niesmacznie mogę sobie kupić w byle żabce czy biedronce. Mały wybór dla wielu może być problemem. Sama zmagam się z wieloma chorobami i alergiami i muszę szukać knajp w których będzie dla mnie COKOLWIEK do zjedzenia. Zazwyczaj większość knajp jest spoko, bo jak są frytki to głodna nie będę chodzić. Jednak jak jest dzień gdy i żołądek nie domaga to sory-memory, to co mogę zjeść jest w ciul ograniczone. Do tego knajpa do której idę musi mi dać rozpiskę WSZYSTKICH swoich składników we wszystkich potrawach i jaka jest szansa, że część składnika z jednej znajdzie się na drugiej, do każdej pojedynczej przyprawy, a te knajpy a'la "Rustykalna" niestety często nie chcą tego robić "bo to tajemnica szefa kuchni". Gwiżdżę na te "tajemnicę", bo dla mnie tajemnicą nie jest, że jeśli zjem chociażby okruszek z niektórych składników to mam resztę dnia z głowy, bo będę dosłownie chora. Pewnie tez bym nie poszła do takiej "Elegancji", bo nie lubię popularnych miejsc (za dużo ludzi). Ale do czego zmierzam to to, że są różni ludzie, więc i różne gusta i potrzeby. Jeśli ktoś woli ładną fotkę na insta z "elegancji" niz jesc w "rustykalnej" - jego wybór, do którego ma prawo.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
12 maja 2024 o 3:58

@minutka: ojciec próbował, ale klucz zawsze miałam przy sobie, a gdy spróbował wyremontować zamek to mama go tak opierniczyła z góry na dół, że więcej nie ryzykował. Po piekielnych widzę jak dużo szczęścia miałam mając oparcie w potrzebie chociaż w jednym z rodziców.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 maja 2024 o 3:54

@TakNaSzybko: przyznam, że nazywanie nieświadomego podgryzania policzków czy ssania warg do sinienia samookaleczaniem faktycznie brzmi przerażająco I gratulacje dla partnera za wspieranie Cię. Zrezygnować z czegoś nie dla samego siebie, ale dla drugiej osoby to naprawdę piękny gest (i mówię to bez sarkazmu. Szczególnie gdy chodzi o gluten, bo makarony bezglutenowe czy inne produkty "mączne" bezglutenowe to nie to samo. Mi przez gardło nie przejdą, więc respekt x100 (cieszę się, że chociaż na gluten nie muszę uważać bo bym zaczęła gryźć tynk chyba))

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
11 maja 2024 o 5:00

Gdyby historia była prawdziwa to zachowanie autora byłoby żenujące. Ale to tylko dzikidzik. W sumie nie wiem co jest bardziej żenujące - rozwalanie wesela czy wymyślanie takiej historii

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 8) | raportuj
11 maja 2024 o 2:25

@Shi: ah, przypomniała mi się jeszcze jedna historia, już z naszej dorosłości, która idealnie obrazuje kto był ulubionym dzieckiem, gdy będąc u rodziców jadłam zupę mleczną i siostra wylała mi ją na głowę i rodziców kanapę. Kto dostał za to opierdziel z góry na dół? Ja. Czemu? Bo ją "sprowokowałam". Jak siostrę sprowokowałam? Ignorując jej zaczepki do awantury i odpowiadając od czasu do czasu pod nosem "i tak cię nie słucham". Więc to była moja wina i mi kazali sprzątać(!!) to całe mleko które wsiąkło w kanapę zamiast dać mi się przebrać i umyć (nie posprzątałam i było mi to wypominane miesiącami aż rodzice nie kupili nowej kanapy, bo przez to, że nie posprzątałam to zaczęła śmierdzieć) nie wiem czemu widzę przycisk "edytuj" przy komentarzu, ale jak wrzucam edycje to "minął czas na edycję komentarza" (a stronę dopiero co odświeżyłam)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
11 maja 2024 o 2:14

@Ohboy: dlatego dodałam, ze są dowody czarno na białym, ze rodzice faworyzowali najstarszą. Po prostu to ona dostała skuter, laptop, auto jedno, potem stare auto przeszło na młodsze rodzeństwo, a ona dostała lepsze. I tak z kolejnym samochodem. Ona jako jedyna dostała własne mieszkanie, a rodzice wyremontowali jej łazienkę oraz dali kupę kasy na remont reszty. Ona zawsze dostawała najdroższe prezenty i najwięcej uwagi. Ją zawsze wychwalali, że taka mądra, że taka zdolna, że przykładna uczennica, że "pokorne ciele dwie matki ssie". A ona stwierdza, że jako najmłodsza ja byłam faworyzowana, bo w pewnym momencie rodzice część uwagi jaką poświęcali jej, musieli poświęcić mnie czy tego chcieli czy nie. Bo gdyby tego nie zrobili to by nie mieli córki (depresja, próby samobójcze... gdy już inni, w tym szkoła, zaczęli alarmować rodziców musieli zacząć poświęcać mi więcej uwagi i zacząć zabierać do lekarzy). No i ja dostałam i netbooka oraz jej stary skuter (który zarastał kurzem w garażu, bo wolała samochód który dostała) jak miałam 18, a ona na 18 dostała skuter, a dopiero rok później laptopa! A poza tym ona musiała mieć jakieś 15 lat by dostać pierwszy telefon (mały, czarno-biały philips a zaraz potem kolorowego alcatela), a ja dostałam starą cegłę gdy miałam 10, więc to nie fair! Powinnam dostać tę cegłę gdy miałam 15 lat (i ta cegła ze starości juz by nie dawała rady), a nie gdy miałam 10!!! I to też nie fair że ja dostałam fotel obrotowy gdy byłam w klasie 1-3, a ona dopiero gdy była w klasie 4-6!!! (Rodzice początkowo z powodów jej awantur chcieli się wstrzymać z kupieniem fotela obrotowego młodszym, ale zagięłam ich pytaniem czy będą w stanie zagwarantować za ten rok, dwa czy pięć, że będą mieli kasę na fotele. Stwierdzili, że nie są pewni i kupili fotele gdy po prostu kasa była, nie zważając na wiek dzieci) A poza tym mnie rodzice faworyzowali bo już w wieku 16 lat miałam smartfona a jej rodzice kupili dopiero na studiach!! (Jak ona była w liceum smartfony nie były dostępne dla szarego kowalskiego, a ja swojego smartfona nie dostałam od rodziców tylko zapracowałam na niego roznosząc ulotki w wakacje. No ale to nadal nie fair, bo miałam mniej lat gdy kupiłam sobie za ciężko zarobione pieniądze używany smatfon, a ona dostała swój, nówkę, "dopiero" na studiach). Jeszcze do niedawna słyszałam, że to nie fair, że jestem młodsza, a zarabiam więcej od niej! Ale jak w końcu wygadała się ile zarabia to wyszło, że zarabiam mniej, bo postu bardziej widać gdy kupię sobie coś związanego z moim hobby, bo hobby jedno z tych droższych i rzucających się w oczy (zbieranie gadżetów, w tym technologicznych, więc znajdzie się u mnie wydziwiany smartfon, czy komputer z niepotrzebną na co dzień ilością monitorów (większość upolowane używane na OLX, tylko jeden monitor to nówka)). Wiec MNIE rodzice faworyzują, bo zarabiam "więcej". Siostry "logika". Dopiero po terapii się ogarnęła... po terapii na którą m.in. jej rodzeństwo, jej najmłodsza "faworyzowana" siostra ją namawiała i zachęciła najstarszą siostrę by skorzystała z tego, ze rodzice są chętni zasponsorować jej prywatną terapię. Tak, takie dywagacje, ale czasem muszę się wygadać, sorki, ze padło akurat na odpowiedź na Twój komentarz, @janhalb: tak, masz rację. Autorka mogła inaczej powiedzieć rodzicom o domu pomocy. Ja nie odniosłam się do tego, tylko do fragmentu komentarza użytkowniczki(?) ICwiklinska.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 maja 2024 o 1:45

@Brzeginka: w końcu coś, co piszesz i z czym mogę się zgodzić. Moja psychiatra po prostu łopatologicznie tłumaczy to jako trochę inną "budowę" mózgu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 maja 2024 o 1:42

@Armagedon: że też ja się muszę z Tobą zgodzić... aż nie wierzę. Też odniosę się do ostatniego punktu - że nauczyć się jeść jest trudniej niż oduczyć. To niestety szczera prawda. Zmagałam się w życiu z oboma problemami (bez ekstremów, bo anoreksji jako takiej nie miałam do końca, bardziej epizod anorektyczny. BMI od zawsze mam w normie, ale miałam problem z nadmierną procentowo tkanką tłuszczową). Jak próbuję jeść na siłę kończy się to zwrotem wszystkiego w trybie natychmiastowym. Po prostu się nie da, nie i koniec. Nawet jak zmusisz ciało do odpowiednich ruchów, a'la zrobienie sobie jedzenia i wsadzenie go do gęby, kończy się to odruchem wymiotnym nawet przed przeżuciem, a odruch wymiotny nie jest czymś co da się kontrolować. Z kolei kupowanie jedzenia i wsadzanie go do buzi to nie są odruchy, których nie da się fizycznie kontrolować. Wszyscy podziwiają, że panuję nad wagą i mimo alergii, na wszystko co smaczne, bardzo rzadko daję się na to skusić. Sposób jest prosty - nie kupować w ciul jedzenia, szczególnie takiego gotowego do spożycia po otwarciu opakowania. Jak przyjdzie wyciągnąć garnek, nastawić wodę, poczekać aż się zagotuje, to człowiek ma kupę czasu na przemyślenie czy na pewno chce zjeść ten ryż czy przypadkiem nie będzie to już przesadnie dodatni bilans kaloryczny. By było "zabawniej" mam cały pakiet chorób "powodujących" tycie - niedoczynność tarczycy, PCOS, insulinooporność, ADHD, depresja (+ leki wzmagające łaknienie) oraz awersję do aktywności fizycznych ([sarkazm mode: on] ciągłe wymioty od byle aktywności fizycznej nie powodują miłości do ruchu, jakimś cudem [sarkazm mode: off]).

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 maja 2024 o 1:20

@Brzeginka: "Miałam na myśli to że będąc na długotrwałej głodówce i tak tkankę tłuszczową tracisz na samym końcu" Proszę Cię, co to za bzdury? W którym podręczniku to wyczytałaś? Pytam, bo to aż trzeba gdzieś zgłosić. Takie banialuki, ze głowa mała. Skoro tkankę tłuszczową traci się na samym końcu to co tracisz pierwsze? Mięśnie? Coś co jest Ci potrzebne do przeżycia? A zostawiasz ZAPASY KTÓRE ORGANIZM GROMADZI WŁAŚNIE NA WYPADEK GŁODU?? "I tutaj niestety odpowiada za to czyste przystosowanie ewolucyjne" Takie "przystosowanie ewolucyjne" by nas szybko zabiło... tkanka tłuszczowa to zapas. Zapas który jest po to by go ZUŻYĆ do zasilenia ważniejszych rzeczy takich jak ORGANY. Jaki sens ma „o cudownie! To tym razem zrobię dwa razy więcej zapasów, żeby nie było problemu przy kolejnej suszy!” skoro organizm nie korzystał z tych zapasów, bo z nich czerpał na końcu? Twoje własne słowa są sobie sprzeczne. Zamiast dawać sobie wlewać do głowy bullsh!t jaki gadają osoby z ruchu Fat Acceptance może sięgnij po publikacje naukowe, a nie tik-toka. Może i wagę mam prawidłową (do niedawna w dolnej granicy), ale zmagałam (tak, czas przeszły) się ze zbyt dużym procentem tkanki tłuszczowej. Sięgał on górnej zdrowej granicy dla kobiet. Mam problem z tym by się ruszać, więc by trzymać procent tkanki tłuszczowej w ryzach zwyczajnie zaczęłam bardziej zwracać uwagę na to co jem i ile jem. Nie, to nie jest "apetyt". Biorę leki, które wzmagają łaknienie. Do tego stopnia, że dzień w dzień kończę z pogryzionymi policzkami i sinymi wargami od ssania ich, bo tak mnie ssie w żołądku. Jednak gdy wiem, że mam już bilans kaloryczny na plusie to mówię sobie "nie, nie idziemy do kuchni, a jeśli idziemy to po jakiegoś ogórka czy sałatę albo marchewkę by oszczędzić już tej jamie ustnej urazów". Nie zjem 10 000 kalorii na raz, bo zwyczajnie tyle nie mam w domu. Proste rozwiązanie. Banalne i oczywiste - nie masz jedzenia to go nie zjesz, prawda? Idąc do sklepu nie jesteś poza kontrolą, podejmujesz w pełni świadome decyzje o tym co kupisz i ile kupisz. Tak samo zamawiając pizzę na dowóz - to jest w pełni świadoma decyzja od której można się powstrzymać. Nawet jak głód jest taki, że ma się ochotę zjeść siebie samego, bo ssanie doprowadza do obłędu. Jak to się mówi - jak ktoś chce to zawsze znajdzie rozwiązanie, a jak ktoś nie chce to zawsze znajdzie wymówkę.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
10 maja 2024 o 15:55

@Brzeginka: nie poszłabym do Ciebie jako dieteryka skoro piszesz takie zabobony jak "organizm musi odbić sobie straty". Organizm nie musi odrabiać żadnych strat, od tego ma rezerwy zwane tłuszczem. Poza tym jesteśmy rozumnymi istotami i możemy się powstrzymywać od spożywania wszystkiego na co mamy ochotę. Wiem to, bo sama mam bardzo ograniczoną dietę (insulinooporność, liczne alergie pokarmowe) i potrafię się powstrzymać przed jedzeniem słodyczy czy rzeczy na które mam uczulenie (a migdały KOCHAM. Niestety - uczulenie). Czasem sobie pozwolę na gryza, ale to jest rzędu 1 kostki czekolady na kilka dni i tylko jak mam PMS i aż mnie nosi bo za mną tak czekolada chodzi. Ciężej jest zmuszać się do jedzenia niż do nie jedzenia, bo w pierwszym przypadku po prostu zwrócę po 2 kęsach, a odruch wymiotny nie jest czymś nad czym człowiek ma kontrolę.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
10 maja 2024 o 13:55

Mój ojciec czasami tak robił z naszymi (dziećmi) rzeczami za naszymi i mamy plecami. Nie wiem jak długo to trwało bo jak dostałam własny pokój to go zamykałam na klucz cały czas (tak, też jak byłam w domu)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 16) | raportuj
10 maja 2024 o 13:30

@ICwiklinska: "nie widzę jakiejś niesamowitej piekielności uzasadniającej wysyłanie ich do domu starców" Dom starców czy DPS to nie więzienie by uzasadniać wysłanie tam kogoś. To już nie te czasy by w takich miejscach panowały warunki jak na torturach, całe szczęście. Gdy ma się wybór - rezygnować ze swojego życia, bo rodzice nie dają sobie rady, a brat się na nich wypiął lub wysłać ich do PROFESJONALNEJ OPIEKI w takich przypadkach to co złego jest w zaproponowaniu specjalisty? Sama patrzę na tę historię z lekkim przymrużeniem oka, bo jakby zapytać mojej najstarszej siostry to też powie, że rodzice ją zawsze zaniedbywali, a faworyzowali mnie, mimo że dowody czarno na białym powiedzą inną historię. Jednak nadal nie widzę co złego w wysłaniu rodziców do specialistycznego ośrodka gdy potrzebują pomocy takiej, jaką ten ośrodek oferuje. Bratowa autorki też by mogła się zająć teściami, skoro mieszkają obok, a nie autorka ma wybierać urlop nie po to by zająć się rodziną, którą sama założyła, a po to by zająć się rodzicami i ma się jeszcze z całym życiem do nich przenosić.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
8 maja 2024 o 14:58

@Chrupki: osoby o normalnej wadze czy chude, ale o niestandardowej sylwetce mają te same problemy z ciuchami. Bluzka dopasowana w talii i rękawach? Rozejdzie się na cyckach, których i tak prawie brak. Sukienka inna niż rozkloszowana nie wchodzi w grę, nie wejdę w biodrach. Spodnie które założę przez uda i biodra? Wiszą w talii. Kozaki? Mogę zapomnieć, wszystkie wiszą na łydkach, więc zimą i tak marznę. Wiązane i tak za szerokie nawet jak dziurki na sznurówki zachodzą na siebie. Czółenka czy balerinki? Mogę tylko pomarzyć lub kupić z paskiem, jak dla dziecka, i mieć obrarte pięty, bo klapią. Staniki tylko braletki lub kosztują 300 zł, bo nie ma mojego obwodu w sieciówkach. Spodnie wszystkie "woda w piwnicy", bo nogawki za krótkie, a nawet nie jestem wysoka. Każdy bez kasy kto nie ma jednej sylwetki na którą szyją sieciówki będzie wyglądał jakby o siebie nie dbał. To jest problem większości kobiet i dużej części mężczyzn że albo płacisz za przeróbki albo wyglądasz jakbyś lustra w domu nie miał.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
5 maja 2024 o 15:22

@Mementomoris: nie wiedziałam o tym, dziękuję za poprawienie mnie

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
4 maja 2024 o 22:41

nawet gdybyście nie byli już na swoim i pieniądze z tego długu by służyły do wykarmienia Was to i tak nie macie w obowiązku go spłacać. Ba, nawet gdyby Wasza mama rozdała Wam te pieniądze to nie macie w obowiązku spłacać jej długów. Nie ważne co z tymi pieniędzmi zrobiła to jej dług i dobrze zrobiliście odrzucając spadek.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
3 maja 2024 o 16:48

@Shi: ta historia jest serio piekielna i siedzi w poczekalni, a historia z gorszymi ocenami, dodana 1 maja, jest już na głównej. Halo! Administracja, pobudka!

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 17) | raportuj
1 maja 2024 o 16:43

Jak czytam tę historię to ma ona ocenę 35/35. Miło się patrzy, że przemoc wobec mężczyzn też jest tu brana na poważnie i uznawana za piekielną (mówię to bez sarkazmu)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
1 maja 2024 o 15:16

@Bedrana: chyba ślepa jestem, bo nie widzę żadnego komentarza który by cokolwiek mówił w stylu "Konkubina autora w ogóle powinna odmówić uczestnictwa, autor, oczywiście, również - bo inaczej okazałby się ostatnim chamem, bucem i nieempatycznym bydlakiem. Proponował buty na zmianę - źle. Sugerował zaznaczyć żarcie dla jarosza - źle. Proponował załatwić w kuchni odpowiedni posiłek - źle. Bawił się na weselu jak na weselu - też źle." Jedyne co autor zrobił źle według większości krytykujących to opisanie na piekielnych "konkubiny", która w gruncie rzeczy nic złego nie zrobiła. I uwierz mi, jeśli nawet siedzisz przy stole, uśmiechasz się, gadasz z innymi itp. to ludzie ci będą wmawiać na siłę że się źle bawisz bo mało zjesz czy nie tańczysz, mimo że to mogą nie być wyznaczniki dobrej zabawy dla ciebie. Nawet ludzie którzy cie urodzili i wychowali i po nastu latach powinni wiedzieć że masz inną definicję dobrej zabawy będą co chwilę przychodzić i pytać "a dlaczego nie tańczysz? A dlaczego tylko siedzisz? Źle się bawisz?" Mimo odpowiadania im za każdym razem "nie lubię tańczyć, a bawię się dobrze po prostu rozmawiając z innymi gośćmi". Więc autor też mógł założyć że partnerka źle się bawiła mimo że tak wcale nie było

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
27 kwietnia 2024 o 17:19

@krogulec: zależy od samochodu, mój zawsze zawyża o 10%

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
24 kwietnia 2024 o 20:53

Będę tą osobą... AcTuAlLy: "Chwilowe uczucie radości, stymulacja układu nerwowego" nikotyna działa depresyjnie na układ nerwowy, więc go nie stymuluje, wręcz przeciwnie. Do tego "tłumi" emocje, a nie daje uczucie radości. Z zalet palenia - potrafi złagodzić objawy schizofrenii. Oczywiście nie tak jak leki, ale gdy schizofrenia jest oporna na leczenie to palenie pomaga (info od schizofrenika ze schizofrenią tak silną i oporną na leczenie że musi żyć w zakładzie zamkniętym i żyje w ośrodkach już ponad 20 lat)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
24 kwietnia 2024 o 13:54

raczej nie ma co komentować, bo historia stara. Czytałam ją ponad rok temu, zdaje mi się. A poza tym... Profil użytkownika Satsu ♂ Zamieszcza historie od: 11 września 2013 - 19:54 Ostatnio: 28 marca 2024 - 23:32

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 5) | raportuj
24 kwietnia 2024 o 12:42

Profil użytkownika Nieswiadoma Zamieszcza historie od: 24 lipca 2020 - 11:00 Ostatnio: 27 lipca 2022 - 9:07

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
24 kwietnia 2024 o 9:16

@KremowkaWadowicka: gdzie niby ktoś tu pisał o jeździe windą w czasie pożaru?

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
17 kwietnia 2024 o 15:34

@pasjonatpl: moim zdaniem, zamiast przestać słuchać lepiej osobę uspokoić i doradzić. Jeśli to ktoś na kogo dobru Ci zależy, oczywiście. Sama cenię sobie moją jedną bliską osobę za to, że jak przychodzę wyżalić się, że z partnerem się pokłóciliśmy to ona stara się mnie uspokoić i pokazać gdzie też ja mogłam zrobić błąd i jak załagodzić sytuację. Taka osoba to Skarb przez wielkie S. Ale ja też nie gadam jaki to on zły tylko przedstawiam sytuację jak najlepiej umiem właśnie po to by dostać dobrą radę. Nie raz mi się oberwało po uszach za zbyt ostrą reakcję i zaognianie konfliktu od tej osoby :D

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
17 kwietnia 2024 o 14:34

@Armagedon: "nie mędrkuj" zachowaj dla siebie i przeczytaj drugą część komentarza. Nigdzie nie napisałam, że mówię o definicji, więc też napij się meliski i wyluzuj. Chyba boli Cię iż zacytowałam Ci niedawno przepisy, które kłóciły się z wygłaszaną przez Ciebie prawdą objawioną i teraz próbujesz mnie zagiąć w podobny sposób, ale nie tym razem. Może innym razem Ci się uda, zobaczymy, wtedy uznamy że daliśmy sobie po jednym i uściśniemy rece na zgodę, ok?

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1039 40 następna »