Profil użytkownika
czydredy ♀
Zamieszcza historie od: | 12 września 2012 - 20:11 |
Ostatnio: | 16 maja 2024 - 18:56 |
- Historii na głównej: 10 z 11
- Punktów za historie: 2721
- Komentarzy: 171
- Punktów za komentarze: 1101
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 następna »
@Eskowo niekoniecznie. Zanim nie wysłałam dziecka do żłobka miałam „stalową odporność”. Bywało tak, że zostawałam sama w pracy, bo koleżanki chore. Jedyny czas, kiedy byłam na zwolnieniu to jak zaczynał się okres włączania klimatyzacji, bo ciężko się funkcjonuje z zatkanymi zatokami, zawrotami i bólem głowy. Jedyny mój spacer to był na parking do samochodu, kilka metrów do paczkomatu albo wyrzucając śmieci. Odkąd syn chodzi do żłobka zaliczyłam już 40 stopniową gorączkę i myślałam, że zezgonuje wtedy, jelitówkę, której nigdy nie miałam i jakieś zakażenie wirusowe, które trzyma nas 3 tydzień… przy dziecku spacery min. 2 razy w tygodniu.
@Habiel kiedyś babcie może nie tyle były już na emeryturze, co, jak np. u mnie- babcia nie pracowała, bo emerytura dziadka wystarczała im na dogodne życie. Teraz podejrzewam, że po waloryzacjach dziadek sam za swoją emeryturę miałby ciężko się utrzymać.
@bloodcarver okres, w którym dziecko zaraża inne to zazwyczaj kilka do kilkunastu dni zanim u tego dziecko wystąpią jakiekolwiek objawy. Nie wiem jakie widzisz rozwiązanie tej sytuacji i zapobieganie. Testy na wejściu?
Owszem. Posyłanie chorych dzieci to jest piekielność. Ale z drugiej strony coś chyba jest nie tak z naszą odpornością. Moja mama pracuje w przedszkolu. Jako dziecko nie przypominam sobie żeby jakoś często była chora albo żeby coś przynosiła do domu i reszta domowników była chora. A teraz? Sama ledwo posłałam syna do żłobka, a już z mężem od 3 tygodni walczymy żeby się przynajmniej gila do kolan pozbyć.
@Ohboy w nocy szczególnie grzaliśmy, ale tylko ten 1 pokój. Reszta grzejników była ustawiona optymalnie ciepło. Przykręcaliśmy grzejniki tylko jak nie było nas dłużej niż 1 dzień w domu.
Bardzo ciekawe są te rachunki za ogrzewanie. Nawet my, mając malutkie mieszkanie i grzejąc na maxa w jednym pokoju (stare nieszczelne okna) to i tak dostawaliśmy po kilkaset złotych zwrotu. Druga sprawa- koleżanka nie wychodzi przez 9 godzin do toalety? Zawsze wtedy można na szybko pootwierać okna na oścież żeby się powietrze wymieniło.
@louie a na nocnej i świątecznej dadzą ci jakieś lepsze przeciwbólowe i powiedzą, że masz się zgłosić jutro do swojego lekarza rodzinnego, bo nic więcej nie mogą zrobić.
Pewnie wszystkie informacje były wrzucone nad ranem na stronę albo Facebooka przewoźnika, które każdy do porannego mycia zębów przegląda :D
@xMiuSx bo a nóż-widelec by się udało donosić ciążę. Lepiej mile się zaskoczyć, niż niemiło rozczarować
@BlackCat tak samo można porównać do podróży pociągiem. Tylko wysokość jest trochę inna. Po prostu widzę wszędzie nagonkę na małe dzieci. Najlepiej to się zamknąć z dzieckiem w bunkrze, póki nie skończy 10 lat, żeby jakoś wyjść do ludzi. Raz, że dziecko musi się nauczyć jakoś życia w różnych sytuacjach, a dwa my musimy się nauczyć jak w takich sytuacjach reagować.
@Ohboy rodzice nie mają w dupie, bo chcą na wakacje (chociaż pewnie nie wszyscy) tylko póki nie spróbują, nie będą wiedzieć jak ich dziecko się zachowa. Jedne dzieci prześpią smacznie cały lot, a inne będą się drzeć kilka godzin. Kilkulatek też może płakać podczas lotu, bo się będzie bał, będzie go boleć itp. Niektórzy dorośli wolą się upić przed lotem, bo na trzeźwo nie są w stanie wytrzymać.
Co się tak upieracie na te dzieci w samolotach? Małe dzieci płaczą. W samolocie, w autobusie, w samochodzie. Nawet w domu płaczą. Też jestem odważna, bo jechałam autobusem z płaczącym miesięcznym dzieckiem, bo takie miałam widzimisię?
Muszę, bo się uduszę. Jakby tym pasażerem był dorosły, to pewnie historia by tu nie trafiła. Ot, byłoby szkoda człowieka, może się zatruł, może źle znosi lot. Ale jeśli chodzi o małe dziecko- najlepiej siedzieć zamkniętym w domu, chociaż to też pewnie nie, bo płacz może przeszkadzać sąsiadom za ścianami :) Druga sprawa. Nie wiemy dlaczego lecieli z dzieckiem. Może to są wakacje, które przełożyli z powodu ciąży? Może prezent od rodziny? A może oszczędzali na ten wyjazd dłuższy czas i teraz mieli okazję polecieć? Jedyny piekielny jest tu ojciec, który miał to wszystko głęboko w.
Jak byłam na etapie sprzedaży mieszkania też kilka razy znalazłam takie karteczki w skrzynce. Mieszkaliśmy na 4 piętrze bez windy więc numer mieszkania dość wysoki. Jak dzwoniłam pod numery z karteczek, to albo szukają mieszkania z windą, albo nie tak wysoko. To po kiego wrzucali?
Też w mieszkaniu miałam drzwi otwierane do środka mieszkania, a na wprost wejścia była łazienka. Na początku bywało ciężko, żeby nie zostawiać uchylonych drzwi do łazienki, bo był czasem problem z wejściem do mieszkania, ale wyrobiliśmy sobie ten nawyk. Natomiast co do drzwi wewnętrznych z korytarza- dziwne, że tu się strażacy nie przyczepili. Niekoniecznie Twoi znajomi, ale ogólnie, nawet bhpowiec ze spółdzielni/wspólnoty. Zanim u dziadka zrobili drzwi na piętrze między korytarzem, a windami, to dziadkowie z sąsiadką naprzeciwko sami zrobili sobie takie drzwi, do których tylko oni mieli klucze (mieszkali na końcu korytarza). Konstrukcja tych drzwi była taka, że wystarczyło je mocniej popchnąć żeby je rozwalić. No ale ktoś ze wspólnoty kazał im to rozebrać albo zlikwidować zamki, ze względu na przepisy ppoż.
@SmoczycaWawelska odnoszę takie samo wrażenie jak Ty, że kiedyś to były czasy, teraz czasów nie ma. Wcześniej jakiś krzyk czy pisk w bajkach był spowodowany konkretną sytuacją, np. strachem. Obecnie mam wrażenie, że w tych bajkach chodzi o to, żeby postacie wrzeszczały i latały po całym ekranie jak po*dolone.
Nikomu nie dogodzisz na żadnym etapie swojego życia. Jesteś w związku? Kiedy pierścionek. Jesteś zaręczona? Kiedy ślub. Macie ślub? Kiedy dzieci. Macie dziecko? To czas na drugie. Wynajem? Czas na coś swojego…
@Michail a co taka informacja zmieni w życiu pytającego, oprócz zaspokojenia swojej ciekawości? Nic nie zmieni. To po co pytać?
Dodajmy jeszcze do tego czas na zebrania rodziców, rady pedagogiczne, imprezy okolicznościowe, za który nauczyciel nie ma płacone ekstra. Na przykładzie nauczyciela w przedszkolu mogę dodać, że trzeba poświecić jeszcze czas na pisanie planów (czyli napisać co w każdy dzień roku szkolnego będzie robione), które trzeba stworzyć od podstaw, a które nauczyciele w szkołach mają już dodane do książek z danego przedmiotu. Przygotowywanie różnych rzeczy na kiermasze świąteczne (do dziś czuje ciepło kleju na gorąco na palcach :D). No i rodzice, którzy myślą, że przedszkole/szkoła nauczy wszystkiego ich dzieci- znam przypadek dziecka 6 letniego, które nie potrafi się oporządzić po skorzystaniu z toalety.
@helgenn dokładnie. W sklepach na stronach też zazwyczaj jest informacja, że modelka ma XXX cm wzrostu i ma na sobie rozmiar X.
1. Jak anulujesz przejazd, a kierowca jest już w drodze po ciebie, to traci swój czas i paliwo. W tym czasie mógłby mieć inny kurs. Z tego, co się orientuje, to opłatę naliczają dopiero po jakimś czasie od potwierdzenia kursu, a nie od razu jak anulujesz. 2. Zamawiasz przejazd z konkretnego miejsca, więc masz czekać w tym konkretnym miejscu, a nie dopiero wychodzić z klatki albo jechać windą jak kierowca już jest. Tutaj opłata zależy od kierowcy, czy jest cierpliwy i czeka (a takich przypadków dziennie jest pełno), czy jest ‚służbistą’. 3. Jeśli kierowca Petsa nie zabrał cię z psem- reklamacja do ubera. Powinien sam anulować przejazd.
@Balbina mi się trafiła pani z zezem tak rozbieżnym, że nie wiedziałam, w które oko patrzeć
Czy są torty z niskim ig czy nie, to jakby poboczny temat. Samo twierdzenie przez seniorkę, że tort ma być, bo ma być jest piekielne. Komunia to impreza dziecka, a nie okazja żeby się najeść czego się zapragnie.
Bardzo dobrze Cię rozumiem, bo mam tak samo. Będąc w ciąży odetchnęłam z wielką ulgą mając później tylko badanie usg z zewnątrz. Mi trafiła się położna, która dobę po cc rzucała mi ciśnieniomierzem po brzuchu i jako jedyna dawała najboleśniejsze zastrzyki przeciwzakrzepowe.
@Crannberry i tu się z Tobą zgadzam. Menu weselne jest przygotowywane dzień lub dwa wcześniej- pieczenie mięs, robienie zup, wszystko, co może te dwa dni w lodówce spędzić i się nie zepsuć. Nigdy nie ma tak, że dania są robione na bieżąco, a przynajmniej ja się z tym nie spotkałam. Także 1 kucharz i pomocnicy brzmi dość racjonalnie. Odnośnie pijaństwa na weselach, to chyba taka nasza mentalność. Bo nie ma w życiu innej okazji do picia i tańczenia jednocześnie. Chrzciny, komunie, stypy… na pewno się nie tańczy i raczej nie pije. Urodziny- raczej się nie tańczy, chyba, że ktoś wynajmuje dużą salę i przewiduje jakieś tańce.