To nie presja państwa, tylko społeczeństwa, a Wy, jeśli Wam tak zależy na wychowaniu dziecka bez udziału religii, to twardo nie posyłajcie go na religię, a nie narzekajcie, że "jest presja". Niestety, w każdym społeczeństwie, każdy kto ma poglądy inne niż większość musi się liczyć z pewną presją, jeśli chce żyć wygodnie, to niech jej ulega, a jeśli nie, to niech przestanie biadolić.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2011 o 19:43
No, tak właśnie o to chodziło, a ja tylko zwracam uwagę, że taki sam efekt uzyskałby, gdyby darował sobie porównanie do gnijących szczątków zwierzęcia.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2011 o 18:31
Katem, wierz, że ja, zagorzała miłośniczka psów też nie znoszę ludzi, którzy nie sprzątają odchodów swoich pupili z trawnika. Tym bardziej, że 0,5km od mojego osiedla jest rozległy las, a 100m od mojego domu rozległa łąka, gdzie psie kupki nikomu nie przeszkadzają, tylko użyźniają glebę ;p Więc zastanawiam się, po co ludzie, którym nie chce się tych 100m przejść w ogóle biorą sobie psa? Szlag mnie trafia jak widzę pod swoimi oknami psie kupki i jeszcze obrywa mi się od sąsiadów, że to pewnie odchody moich psów i powinnam to posprzątać
Moja wiara w ludzi nie jesteś szczególnie wysoka ;) Nie wierzę w to, aby słowa pana młodego wywołały coś poza tym, że panie sobie stamtąd poszły. Żadne zmiany w ich mentalności nie zaszły, wręcz przeciwnie. Będą nadal przekonane, że mają prawo obrażać wszystkich na około, bo przecież "ta młodzież taka chamska". No i co? Czy byłoby inaczej, gdyby pan młody dosadnie zasugerował opuszczenie okolic kościoła, bez używania wulgaryzmów?
Nie neguję tego, że panie zachowały się wyjątkowo chamsko i należał im się opieprz. To na pewno, nie powinno się nikomu, a tym bardziej kobiecie w dniu ślubu robić przytyków na temat wyglądu. Ale jestem pewna, że gdyby wyciąć to jedno małe słówko z wypowiedzi pana młodego, efekt byłby ten sam, a wrażenie o wiele lepsze.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2011 o 23:05
Mojemu psu kiedyś jakiś debil wylał wiadro wody na głowę, bo CHODZIŁ pod jego oknem i NA PEWNO miał zamiar się tam zaraz wys*ać (tak się do mnie wydarł z balkonu) - nieważne, że właśnie wracałam z nim ( a właściwie z nią) z długiego spaceru po lesie, gdzie załatwił wszystkie swoje potrzeby
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2011 o 16:27
Mnie strasznie denerwuje brak ceny przy produktach. Często robię zakupy w hali targowej, gdzie jest mnóstwo stoisk z warzywami i owocami, na wszystkich stoiskach ceny są niemal takie same. Raz przez własną głupotę się nacięłam, otóż kupowałam pomidorki, wszystkie warzywa były oznaczone ceną (identyczną jak na innych stoiskach), a pomidory nie, więc niestety z góry założyłam, że są pewnie w podobnej cenie co o konkurencji. Otóż nie. Już po skasowaniu okazało się, że podczas gdy wszędzie pomidory chodziły po 5-6zł, u tej pani były za 10zł. Jestem niemal pewna, że gdybym na początku zapytała o cena, wymieniłaby 6zł/kg, ale że z lenistwa z naiwności nie zapytałam uznała, że może sobie zażądać ile chce.
Z mojej strony to nie jest najazd, po prostu opisałam sytuację. Jestem bardzo daleka od usprawiedliwiania chłopaków, bo zachowali się fatalnie, zresztą z tego co mówiła mi koleżanka, to zachowanie ich od początku wskazywało na to, że wysokiego poziomu intelektualnego, to oni nie reprezentują. Odnośnie napisów na koszulkach, to ja często się zastanawiam, po co ludzie chodzą w koszulkach z jakimiś debilnymi napisami, typu "instruktor seksu, pierwsza lekcja za darmo" (to faceci oczywiście). Czy oni chcą przekazać ludziom na ulicy, czy po prostu uważają to za bardzo zabawne?
Jestem daleka od takiego twierdzenia, tylko zakładając, że dziewczyna, jednak wiedziała, co ma napisane na bluzce, zastanawiam się, co nią kierowało? A jeśli nie to Hawk poniżej skwitował to idealnie.
Fakt, korzystny zbieg okoliczności i dobrze, że babka nie dała sobie kitu wcisnąć, jak ja. Widać bardziej obeznana. Z tego wiem, te smsy , o których mówisz są wysyłane przez organizatorów jakichś konkursów, chyba zajmuje się tym już Rzecznik Praw Konsumenta.
Dla mnie to żadna różnica czy dwa czy pięć raz ktoś sobie tańcował w moich butach, za które płacę duże pieniądze. Nawet raz to o raz za dużo. Już nie mówiąc o tym, że towar był wadliwy, co nigdzie nie było zaznaczone.
We Wrocławiu to nikt nie wie, co to oznacza, bo jest tak oznaczony np. przystanek na Kwiskiej (autobusowo-tramwajowy), jak i ten koło Galerii (tylko tramwajowy)
A nam na uczelni narzucają miejsce praktyk śródrocznych, niestety. Trafiłam do wyjątkowo niefajnej nauczycielki, strasznie przemądrzałej i nudnej, a na koniec jeszcze doszło między nami do ostrej kłótni. Na szczęście na praktyki wrześniowe wybieram się do wybranej przez siebie szkoły i opiekuna.
Ann, po prostu się czepiłaś, historia jest 100% zrozumiała, nie czyta się jej źle. Sama popełniłaś błąd w swoim komentarzu dużo bardziej rażący od tych popełnionych przez autora, więc nie rozumiem dlaczego rościsz sobie prawo do pouczania innych, skoro, jak widać, sama masz problemy z gramatyką.
"przerażona po błędach jakie popełniłeś..." Ty mam nadzieję, też nie polonistyce. @DugeonKeeper moje pytanie nie miało związku z rzekomymi błędami, pytałam z czystej ciekawości.
Skończcie z tym "proszę o wyrozumiałość", bo to brzmi jak skomlenie, żeby nie minusować i nie krytykować. Aż chce się kliknąć "słabe" za sam wstęp. Dobra historia obroni się sama, a słabej nie pomogą wasze prośby o wyrozumiałość.
No nie chcę się czepiać i nie chcę, żebyś się tłumaczyła, ale trochę się to kupy nie trzyma. Na pierwszą rozmowę poszłaś w listopadzie, mając zamiar lada dzień wyjechać, a jednocześnie piszesz, że naukę w innym LO chciałaś zacząć w II semestrze (przełom stycznia i lutego), z czego można wywnioskować, że 2 miesiące miałaś zamiar nie chodzić do szkoły. Ale ok, nie wnikam, po prostu brzmi to dziwnie.
Akcja miała miejsce tydzień temu i od tej pory kontaktu z kobietą brak. Wczoraj napisałam maila z prośbą o
kontakt celem finalizacji transakcji, na razie bez odp.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 maja 2011 o 14:54
To nie presja państwa, tylko społeczeństwa, a Wy, jeśli Wam tak zależy na wychowaniu dziecka bez udziału religii, to twardo nie posyłajcie go na religię, a nie narzekajcie, że "jest presja". Niestety, w każdym społeczeństwie, każdy kto ma poglądy inne niż większość musi się liczyć z pewną presją, jeśli chce żyć wygodnie, to niech jej ulega, a jeśli nie, to niech przestanie biadolić.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2011 o 19:43
No, tak właśnie o to chodziło, a ja tylko zwracam uwagę, że taki sam efekt uzyskałby, gdyby darował sobie porównanie do gnijących szczątków zwierzęcia.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 5 czerwca 2011 o 18:31
Katem, wierz, że ja, zagorzała miłośniczka psów też nie znoszę ludzi, którzy nie sprzątają odchodów swoich pupili z trawnika. Tym bardziej, że 0,5km od mojego osiedla jest rozległy las, a 100m od mojego domu rozległa łąka, gdzie psie kupki nikomu nie przeszkadzają, tylko użyźniają glebę ;p Więc zastanawiam się, po co ludzie, którym nie chce się tych 100m przejść w ogóle biorą sobie psa? Szlag mnie trafia jak widzę pod swoimi oknami psie kupki i jeszcze obrywa mi się od sąsiadów, że to pewnie odchody moich psów i powinnam to posprzątać
Moja wiara w ludzi nie jesteś szczególnie wysoka ;) Nie wierzę w to, aby słowa pana młodego wywołały coś poza tym, że panie sobie stamtąd poszły. Żadne zmiany w ich mentalności nie zaszły, wręcz przeciwnie. Będą nadal przekonane, że mają prawo obrażać wszystkich na około, bo przecież "ta młodzież taka chamska". No i co? Czy byłoby inaczej, gdyby pan młody dosadnie zasugerował opuszczenie okolic kościoła, bez używania wulgaryzmów?
Nie neguję tego, że panie zachowały się wyjątkowo chamsko i należał im się opieprz. To na pewno, nie powinno się nikomu, a tym bardziej kobiecie w dniu ślubu robić przytyków na temat wyglądu. Ale jestem pewna, że gdyby wyciąć to jedno małe słówko z wypowiedzi pana młodego, efekt byłby ten sam, a wrażenie o wiele lepsze.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2011 o 23:05
Niestety, nie przyklasnę panu młodemu, bo panie rzeczywiście chamskie, ale te "ścierwa" mógłby sobie darować.
Mojemu psu kiedyś jakiś debil wylał wiadro wody na głowę, bo CHODZIŁ pod jego oknem i NA PEWNO miał zamiar się tam zaraz wys*ać (tak się do mnie wydarł z balkonu) - nieważne, że właśnie wracałam z nim ( a właściwie z nią) z długiego spaceru po lesie, gdzie załatwił wszystkie swoje potrzeby
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 czerwca 2011 o 16:27
Mnie strasznie denerwuje brak ceny przy produktach. Często robię zakupy w hali targowej, gdzie jest mnóstwo stoisk z warzywami i owocami, na wszystkich stoiskach ceny są niemal takie same. Raz przez własną głupotę się nacięłam, otóż kupowałam pomidorki, wszystkie warzywa były oznaczone ceną (identyczną jak na innych stoiskach), a pomidory nie, więc niestety z góry założyłam, że są pewnie w podobnej cenie co o konkurencji. Otóż nie. Już po skasowaniu okazało się, że podczas gdy wszędzie pomidory chodziły po 5-6zł, u tej pani były za 10zł. Jestem niemal pewna, że gdybym na początku zapytała o cena, wymieniłaby 6zł/kg, ale że z lenistwa z naiwności nie zapytałam uznała, że może sobie zażądać ile chce.
Z mojej strony to nie jest najazd, po prostu opisałam sytuację. Jestem bardzo daleka od usprawiedliwiania chłopaków, bo zachowali się fatalnie, zresztą z tego co mówiła mi koleżanka, to zachowanie ich od początku wskazywało na to, że wysokiego poziomu intelektualnego, to oni nie reprezentują. Odnośnie napisów na koszulkach, to ja często się zastanawiam, po co ludzie chodzą w koszulkach z jakimiś debilnymi napisami, typu "instruktor seksu, pierwsza lekcja za darmo" (to faceci oczywiście). Czy oni chcą przekazać ludziom na ulicy, czy po prostu uważają to za bardzo zabawne?
Jestem daleka od takiego twierdzenia, tylko zakładając, że dziewczyna, jednak wiedziała, co ma napisane na bluzce, zastanawiam się, co nią kierowało? A jeśli nie to Hawk poniżej skwitował to idealnie.
Fakt, korzystny zbieg okoliczności i dobrze, że babka nie dała sobie kitu wcisnąć, jak ja. Widać bardziej obeznana. Z tego wiem, te smsy , o których mówisz są wysyłane przez organizatorów jakichś konkursów, chyba zajmuje się tym już Rzecznik Praw Konsumenta.
Dla mnie to żadna różnica czy dwa czy pięć raz ktoś sobie tańcował w moich butach, za które płacę duże pieniądze. Nawet raz to o raz za dużo. Już nie mówiąc o tym, że towar był wadliwy, co nigdzie nie było zaznaczone.
We Wrocławiu to nikt nie wie, co to oznacza, bo jest tak oznaczony np. przystanek na Kwiskiej (autobusowo-tramwajowy), jak i ten koło Galerii (tylko tramwajowy)
Dorosły facet chowający się za spódnicą mamusi... przykry obraz...
Wnioskuję, że te historie miały miejsce dość dawno, skoro do Leśnicy dojeżdżałeś jeszcze jednym tramwajem ;)
Właśnie, najgorsze, że np. Tobie wydaje się, że właśnie błysnąłeś...
A nam na uczelni narzucają miejsce praktyk śródrocznych, niestety. Trafiłam do wyjątkowo niefajnej nauczycielki, strasznie przemądrzałej i nudnej, a na koniec jeszcze doszło między nami do ostrej kłótni. Na szczęście na praktyki wrześniowe wybieram się do wybranej przez siebie szkoły i opiekuna.
Masz rację, dyskusja z Tobą jest wyjątkowo bezsensowna.
Ann, po prostu się czepiłaś, historia jest 100% zrozumiała, nie czyta się jej źle. Sama popełniłaś błąd w swoim komentarzu dużo bardziej rażący od tych popełnionych przez autora, więc nie rozumiem dlaczego rościsz sobie prawo do pouczania innych, skoro, jak widać, sama masz problemy z gramatyką.
"przerażona po błędach jakie popełniłeś..." Ty mam nadzieję, też nie polonistyce. @DugeonKeeper moje pytanie nie miało związku z rzekomymi błędami, pytałam z czystej ciekawości.
Tak z ciekawości zapytam, z jakiego przedmiotu odbywałeś praktyki?
Skończcie z tym "proszę o wyrozumiałość", bo to brzmi jak skomlenie, żeby nie minusować i nie krytykować. Aż chce się kliknąć "słabe" za sam wstęp. Dobra historia obroni się sama, a słabej nie pomogą wasze prośby o wyrozumiałość.
No nie chcę się czepiać i nie chcę, żebyś się tłumaczyła, ale trochę się to kupy nie trzyma. Na pierwszą rozmowę poszłaś w listopadzie, mając zamiar lada dzień wyjechać, a jednocześnie piszesz, że naukę w innym LO chciałaś zacząć w II semestrze (przełom stycznia i lutego), z czego można wywnioskować, że 2 miesiące miałaś zamiar nie chodzić do szkoły. Ale ok, nie wnikam, po prostu brzmi to dziwnie.
Dziwne, że wyjeżdżałaś "lada dzień" i dopiero zaczęłaś sobie przeniesienie załatwiać...
Akcja miała miejsce tydzień temu i od tej pory kontaktu z kobietą brak. Wczoraj napisałam maila z prośbą o kontakt celem finalizacji transakcji, na razie bez odp.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 29 maja 2011 o 14:54