Profil użytkownika
kalipso ♀
Użytkownik otrzymał bana za: Zmyślanie historii pod nickami Kalipso, Dysfolid i LucjuszKot.
Ban wygasa: 2112-11-15 16:21:07
Ban wygasa: 2112-11-15 16:21:07
Zamieszcza historie od: | 25 maja 2011 - 20:29 |
Ostatnio: | 15 listopada 2013 - 18:56 |
O sobie: |
http://www.piekielni.pun.pl/forums.php |
- Historii na głównej: 0 z 98
- Punktów za historie: 66185
- Komentarzy: 945
- Punktów za komentarze: 10818
Nyord, to wie prezes co ma w domu i jak wam krwi napsuła. Nawet nie musiał pytać, wystarczyło, że na was spojrzał. A tą gumę coś wydłubał, trzeba jej było oddać, żeby sama sprzedała;)
Znajomi zbierają wydawnictwa wielkich dzieł literackich z gazet. W pięknych oprawach, złotkiem pisane. Chciałam pożyczyć jedną pozycję, sięgam a tu kartki posklejane. Kolejne podobnie. Kupowali, bo im kolor okładek do pokoju pasował. Najgorsze, że po moim odkryciu, że to nówki eksponaty, nawet im głupio nie było!
Ile ja takich słodkich idiotek jak ta Kasia pogoniłam na drzewo, a ile się na słuchałam ich problemów (np. złamany paznokieć, który kategorycznie uniemożliwia przyjście na lekcję, albo zakupy, albo katar, albo coś w telewizji...). Dlatego mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała wracać do udzielania korepetycji, bo matema "trudna przedmiot jest", a dzieci coraz głupsze, albo rodzice tych dzieci coraz głupsi?
Przez lata douczałam matemy. Jak korepetycje załatwiała mamusia lub tatuś delikwenta, wiedziałam, że będą "schody" i najczęściej miałam rację. A piekielnych historii na książkę by starczyło.
Istne "Wesele" Smarzowskiego. Polecam kto nie widział.
Co się czepiasz, tata sprecyzował, że to była polędwica migiem podana. Dzieciak siedział, kelner podał, pełna kultura. A wcześniej przekąski i łyk dobrego wina. A tak na prawdę to może małemu frytki wziął na wynos.
Nie ma to jak zginąć w żółtych, kosmatych skarpetach i sweterku, w którym się chodzi tylko do piwnicy;)
Masz rację, głupoty człowiekowi przemykają przez głowę w takich momentach. Jak sobie odrąbałam palec, to zaświtała mi myśl, że szkoda, bo tak ładnie sobie pazurki pomalowałam. Aż zachichotałam z własnej głupoty, a wcale mi do śmiechu nie było...
Nakleić to sobie można wszystko, nawet pesel czy numer konta, to drobiazg. Numer urządzenia jest w diagnostyce a same routery, przynajmniej te, które ja sprzedaje mają jeszcze plombę.
Nie ma to jak takie małe upokorzenie wynikające z braku empatii wychowawcy/opiekuna/nauczyciela. Byłam wychowawcą na kolonii. Na kolonie przyjechała pewna dziewczynka. Miała karteczkę od rodziców, żeby na sali mogła spać przy wyjściu, bo w nocy często wstaje do łazienki. Dziewczynka poszła z karteczką do pani i po cichu starała się załatwić sprawę... Pani wkroczyła na salę i pozamieniała dzieci na łóżkach: - Aldonka przy drzwiach, bo ona dużo sika! Słyszałam to, bo lokowałam swoich chłopców w sali obok. Myślałam, że zabiję głupią babę.
Takie i inne głupizny w systemie zdrowia porażają dosłownie. Dziś moja pani doktor miała kłopoty z systemem komputerowym. Nie było jak wysyłać do głównego kompa poleceń drukowania recept, bo coś tam się wieszało, nie mogła wpisywać danych w system bo się "zes*ał". Ludzie czekają, wszyscy wkurzeni. W końcu wypada na korytarz z laptopem w rękach, zaniosła go na rejestrację i pizgnęła o biurko. - Won z tym gównem - oznajmiła gromko, odetchnęła głęboko i zaprosiła kolejnego pacjenta - No kochani, po staremu będzie... Przyjęła wszystkich:)
No to temat można zakończyć. Marzena zerwała kontakt ponownie. Telefon wyłączony. Już nie udzielę jej ani wsparcia ani rady. Znajomy, który z nią ten kontakt miał, powiedział, żebym jej nie szukała bo ona wyjeżdża... Widać ten gniew, który usłyszałam w jej głosie, to nie był gniew a strach tak wielki, że podjęła kolejną ucieczkę i to na samą wzmiankę o ojcu. Droga Marzenko i wszystkie "Marzenki" tego świata, współczuję z całego serca. Życzę siły i wytrwałości i kogoś na waszej drodze, kto mądrze pomoże poukładać życie. A dzieciom w takiej sytuacji - pomocy i wsparcia i żeby ludzie, którzy wiedzą lub się choćby domyślają, nie byli obojętni.
Powiem tylko: biedne dziecko:-( Sama w młodości byłam tak dołowana, tylko w drugą stronę, że chuda, że zdechlak ze mnie, że aż przezroczysta, że wstyd przed ludźmi, bo pewnie myślą, że mnie rodzice głodzą. Wstyd było przy takich komentarzach np. staniczek kupić. Jak tu nie płonąć ze wstydu jak matka na cały sklep prosi jedynkę wklęsłą i uważa, że to fajny dowcip. Pamiętam mój wymuszony uśmiech i pełne litości spojrzenia innych klientek. Do dziś czuję to uczucie bezsilności i poniżenia. Szczere wyrazy współczucia dla dziewczyny.
Dokładnie to samo obserwuje na swojej poczcie. Skoro ja wyceniam przesyłkę na 200-300zł, to chyba oczywiste, że w środku jest coś o tej wartości. Pani przyjmuje paczuszkę czy LW ode mnie i szur na podłogę pod ścianę 5m dalej. Zwracam uwagę a ona na to: - Oj, żeby pani widziała co oni z nią robią dalej! - No dalej nie widzę, ale co pani robi widzę - odpowiadam. Niestety, za uszkodzenia nie odpowie nikt imiennie, tylko poczta a to już "rzucaczy" nie obchodzi
Zawiadomieni oczywiście. Reakcja? Westchnienie i komentarz, że ona już tak ma.
Z racji zajęcia trafia do mnie dużo sprzętu, z którego ktoś nie usunął prywatnych zawartości lub kart pamięci z tym właśnie. Przerażająca jest beztroska poprzednich właścicieli jeśli chodzi o zdjęcia, filmiki czy dane osobowe, numery telefonów czy kont bankowych. Zawsze kasuje takie dane informując byłych właścicieli o tym fakcie. Reakcje rożne. Od spoko, po wielkie podziękowania.
Dlaczego? Handluję od kilku lat, ale taka sytuacja zdarzyła mi się pierwszy raz, choć głupków spotkałam już wielu.
Myślałam o tym, ale zachowałam jej anonimowość a wiele wpisów zawiera informację, co powinna zrobić, co jej grozi, jak się bronić. A do tego... ile takich Marzen, Karolin, Agnieszek żyje wśród nas? Może to się do czegoś przyda, pomoże. A może czyta tu jakiś "tatuś"(określenie takiego bydlaka w ten sposób profanuje to słowo swoją drogą, nawet w cudzysłowie) i może zabierze swoje brudne łapy ze strachu, że jego córka też coś takiego napisze. Na razie zostawię, może wpłynie jeszcze jakaś dobra rada.
Mocne, jak mało co!
Z własnych przemyśleń (głównie lęków co ją jeszcze może spotkać), też dochodzę do wniosku, że prawnik pilnie potrzebny. Pewnie myślała, że będąc daleko jest bezpieczna. A może jej nawet do głowy nie przyszło, że jemu w świetle prawa może należeć się coś więcej niż nóż pod żebro
Ja się tylko obawiam co na to prawo? Czy będzie musiała przejść przez proces sądowy i wywlec wszystko, żeby nie łożyć na opiekę nad ojcem? Ona ma prawie 23 lata. Wiem, że pracuje. Jeszcze jakiś nawiedzony sędzia zechce ją obciążyć kosztami opieki nad starym. A stary nie taki stary. Emerytury jeszcze nie ma a o rentę będzie się dopiero starać.
Też tak uważam. Gdyby przylazły wczoraj chyba bym im to wykrzyczała. Dziś rozważam, jak to powiedzieć, lub ile powiedzieć. Od wczoraj nie mogę znaleźć sobie miejsca. Obieram ziemniaki i widzą Marzenkę jak siedzi u mnie przy stole i skrobie w zeszycie. Taka drobniutka, czyściutka i schludnie ubrana. Perfekcyjny warkocz, bluzeczka bez jednej zmarszczki. Czy "tatuś" pomagał jej się myć i czesać? Jasna cholera! Jak do mnie przychodziła na korepetycje miała ze 12 lat. Nigdy by mi takie coś do głowy nie przyszło. Myślę i szukam, czy dało się coś zauważyć, czy coś przegapiłam? Albo on, czy wyglądał na zboczeńca, czy to jakoś widać? A szkoła, czy tak nikt nic nie zaobserwował? Nie patrzyli, czy dziecko tak dobrze ukrywało uczucia? Przecież te 10 lat temu byli już w szkole pedagodzy, psycholodzy...
Co to dziś Boże Narodzenie? Już kolejna osoba cuda ogłasza. Idźcie dzieci na obiad i na podwórko trochę. Jutro pogoda ma się zmienić na gorszą.
W wieku 10 lat mieliście tak sprecyzowane poglądy polityczne? Jestem pod wrażeniem
A moja babcia nie zamykała wcale. W domu był pies wielkości małej krowy, każdego wpuścił ale nie wypuścił nikogo. Babcia wracała ze sklepu a tu listonosz z inkasentem kawę lub herbatę w kuchni pili i robili przegląd prasy dla zabicia czasu:)