Profil użytkownika
kalipso ♀
Użytkownik otrzymał bana za: Zmyślanie historii pod nickami Kalipso, Dysfolid i LucjuszKot.
Ban wygasa: 2112-11-15 16:21:07
Ban wygasa: 2112-11-15 16:21:07
Zamieszcza historie od: | 25 maja 2011 - 20:29 |
Ostatnio: | 15 listopada 2013 - 18:56 |
O sobie: |
http://www.piekielni.pun.pl/forums.php |
- Historii na głównej: 0 z 98
- Punktów za historie: 66185
- Komentarzy: 945
- Punktów za komentarze: 10818
Wiesz Oliwa, dawno już nie jestem gówniarzem, mój facet też. A w tym co opisałam nie chodzi tylko o dzień dobry. Oni do siebie na wzajem odnoszą się tak samo. Epitety "stara idiotka", "stary debil" i gorzej są na porządku dziennym. Dobra, mogą zazdrościć młodym, że jeszcze sprawni, ale czemu siebie nienawidzą tak bardzo. Przecież jadą na jednym wózku? Wyraźnie obserwuję agresję starszych ludzi i to za nic, tak z zasady. Brak podstawowej kultury w sklepach, autobusach, na ulicy. Oni się zachowują jakby byli na wojnie!
No to tu chyba jest zlot tych najbardziej zgryźliwych.
Mam na co dzień ten sam ból, tylko ja takie rzeczy sprzedaję. Już jak odbieram telefon od potencjalnego klienta zaczyna się jazda bo co: "z babą ma rozmawiać?" Jak tak wygląda początek konwersacji, to dalej bywa już tylko gorzej. Pisałam o tym wielokrotnie. A zwracanie się do mnie per pan to już oddzielny rozdział. Login kobiecy, dane do wpłaty na kobietę i nie mam na imię np. Mieczysława, żeby szukać błędu systemu, że może jednak Mieczysław. W korespondencji podpisuję się imieniem i nazwiskiem a burak jeden z drugim i tak pisze: - wyśle PAN na inny adres - tylko niech PAN dobrze zapakuje - jakbym co nie wiedział, to będę do PANA dzwonił jeszcze...
Moja kotka też na pimpusie poluje z zamiłowaniem, ale ona się nimi bawi. Tak leniwie przegania łapką, obserwuje, obryka je w kółeczko, na koniec zatupie. No chyba, że pimpuś skorzysta z chwili nieuwagi i da nogę za meble, albo jej się polowanie znudzi. Nie ufam jej w tej materii, wolę polegać na kapciu.
Na kłopoty z pimpusiami zawsze marzyłam o takim przyjacielu: http://demotywatory.pl/3857867/No-i-problem-z-pajakami
I właśnie przed takimi pimpusiami mam siatki w oknach. Szczelne, przez cały rok. Na samą myśl, że do bloku może się wprowadzić jakiś hodowca pimpusiów, rączki mi się pocą. Przez ciebie zanim pójdę spać mimo wszystko zrobię przegląd pokoju. Brrrrrr
Może trzeba by tego kierownika powłóczyć na linie po tym polu dużą ładowarką...
To na szczęście nie ja. Ja tylko kupowałam dla kogoś.
Do tego wszystkiego złości mnie to, jak trudno zatrzymać podręczniki po starszych kolegach, czy rodzeństwie. Nie dość, że co rok, dwa wychodzą nowe, a szkoła ich sobie życzy, nawet jak od poprzednich różnią się kilkoma stronami, to jeszcze nie możesz kupić samych ćwiczeń, nawet jeśli jakimś cudem zeszłoroczny podręcznik jest jeszcze akceptowany.
Może dlatego, że to nie był fabrycznie zapakowany pakiet, żadnych zgrzewek na bokach itp. To były dwie książki owinięte folią, taką cienką spożywczą i rolka takiej folii walająca się koło regału. Pakiet do WOSu był fabryczny, od wydawcy, z kodem kreskowym, zaprasowany i opisany na wierzchu.
Ale ładnie "facio" wdepnął w gówienko, a im bardziej się szamotał tym zanurzał głębiej. Tak to widzę oczami wyobraźni... Dobrze tak chamowi. Sama każdego dnia użeram się z takimi. Ostatnio z taksówkarzem, który stojąc na wjeździe na posesje jeszcze się ze mnie nabijał, że mogę przecież poczekać, albo przecisnąć się koło niego, może się zmieszczę, a jak nie (hehe), to on i tak planuje lakierowanie. Do tego parę razy pokazał mi, że jestem głupia. Zostawiłam auto blokując ulicę i zrobiłam mu fotkę. Jakoś nie chciał poczekać na służby, zaczął się spieszyć.
@Kosz, ostatnim stwierdzeniem trafiłeś w sam środek tarczy i przy okazji poprawiłeś mi humor na cały dzień. Dzięki:))
Wiesz, z ich wypowiedzi ja wysnułam wniosek, że to koleżanki Zieliniakowej, które też w tym markecie sprzątają i z jakiegoś powodu chcą jej dołożyć obrzydliwej pracy.
Dokładnie to samo chciałam poradzić. Jak jesteś szczupła a ona pasztet załóż jakiś wór z dziurą na głowę, myszowate rajstopy i płaskie buty, przyliż kłaki, zmyj lakier z paznokci i pokornie przytakuj, nawet jak pierdzieli bez sensu. Pamiętaj z facetem łatwiej w takiej sytuacji, wystarczy miły uśmiech, zachwyt w spojrzeniu na profesora. A baby są jakieś inne.
Mam nadzieje, że przyszły mąż jest wart twojego użerania się przez całe życie z taką teściową. Ja bym się dobrze zastanowiła i... spisała intercyzę. Pewnie zawału by dostała i po kłopocie.
Co za głupia pała. Z takim podejściem do studiowania, taką kulturą osobistą i bezczelnością powinna mieć tak "pod górkę", jak się tylko da. Gdzie te czasy, kiedy ludzie z wyższym wykształceniem stanowili elitę? Jak wyeliminować głupiznę i bydło z wyższych uczelni?
To były baby dobrze po czterdziestce, tłuste kłaki, odrosty, gęby menelek, braki w uzębieniu. Jeśli w ogóle w domu sprzątają to same, wątpię, czy potem to gównem smarują.
Uwierz, sprawa z dziś, koło godziny 17tej. Sama jestem w lekkim szoku do tej pory.
Dokładnie. Są właśnie egzaminy do PWSFTViT w Łodzi. Na scenariopisarstwo w tym roku stara się 55 osób na 6 miejsc. Autorka może mieć szanse. http://www.filmschool.lodz.pl/news/view/2012
Biedny maluch. Sądząc po przywiązaniu do Dudusia, byłby dobrym, kochającym opiekunem.
Możesz sprecyzować: "...niemal przegryziona na wylot"?
@halboot, piękne. Dziękuję:)
Do speców od motoryzacji. W historii wymieniłam, to co sam właściciel mi wygadał, że zrobić powinien, ale ma to gdzieś i pozostawia dla nabywcy. Może to są drobiazgi, nie znam się. Chodziło mi bardziej o podejście ogólnie a nie szczegóły techniczne. On chce kupić sobie po takich różnych wymianach, komentował między innymi, że świnie sprzedają auta z olejem aż czarnym, z łysymi oponami, chamy jedne... Co do reszty, nie kombinowałby chyba przeglądu u kumpla, gdyby wszystko było ok. Jak w swoim aucie robię wszystko co trzeba, on tylko się puka w głowę, bo kto to widział akumulator brać nowy? Mało się w tyłek nie ugryzł jak mu powiedziałam, że stary akumulator zdałam. Jemu by się bardzo przydał, gratis.
Do takiego hałasu można się przyzwyczaić. W dzieciństwie mieszkałam koło rzeki i przewieszonego przez nią częściowo drewnianego mostu. Most z bali, jak coś przez niego jechało wydawał charakterystyczny stukot - jak pociąg. Uwielbiałam tego słuchać i zasypiałam przy tym jak niemowlak. Teraz mieszkam w mieście, przy ruchliwej ulicy. Nie mogę zasnąć jak odwiedzam rodzinę na wsi. Cisza nie daje mi spać.
O, o właśnie. O doładowaniach zapomniałam. Pytają codziennie, z taką nadzieją, że serce się ściska odmówić... A poważnie, to cholera mnie już bierze. Dziś stojak z kolorowymi gazetami wystawili na środek przestrzeni dla klientów i potknęła się starsza pani.