Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nighty

Zamieszcza historie od: 2 lipca 2012 - 12:55
Ostatnio: 6 lutego 2020 - 10:50
  • Historii na głównej: 36 z 39
  • Punktów za historie: 26105
  • Komentarzy: 663
  • Punktów za komentarze: 2885
 
[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
26 listopada 2014 o 22:16

@yannika: Trafiony zatopiony ;)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
23 listopada 2014 o 13:59

@iks: Właśnie, tak na przyszłość : kogo się powinno wezwać w takiej sytuacji? Najpierw ochronę obiektu czy od razu straż?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 11) | raportuj
22 listopada 2014 o 22:05

@abcd1234: Sądziłam że opisałam to jasno - między podłogą a drzwiami było dość miejsca dla szczupłej i zwinnej osoby więc udało mi się przecisnąć i wyjść z tej łazienki. Naprawdę, czasami jednak dobrze być wyjątkowo szczupłą osobą - gdybym miała swoje wymarzone 53 kilo pewnie by ta sztuka mi się już nie udała.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 12) | raportuj
22 listopada 2014 o 15:30

@Kikai: Było o tyle dobrze, że była jakaś opcja samodzielnego poradzenia sobie z sytuacją : albo górą (gdyby nie został urwany podajnik z papierem) albo właśnie dołem. Gdyby to była np. winda, to bym prawdopodobnie wpadła w panikę (i dlatego wolę wejść nawet na 9 piętro po schodach niż wejść do windy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 listopada 2014 o 12:56

Dlatego ja omijam windy - mam klaustrofobię i sama myśl o tym że mogłabym się w windzie zaciąć jest dla mnie motywacją by wejść po schodach, nawet na 9 piętro.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 listopada 2014 o 19:40

Kupowałam ostatnio 300 gram cukierków ,po zważeniu wyszło idealnie 300 no ale pani zostało "jeszcze kilka w pudełku, może ona mi dołoży żeby miejsca nie zajmowały? To tylko kilka cukierków". Kilka, niech będzie - tyle że po dodaniu było już 470 gram. I niestety dla pani, zauważyłam różnicę...

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 14 listopada 2014 o 19:43

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 listopada 2014 o 15:15

@PooH77: A jak masz status studenta to dostaniesz śmieciówkę 5zł/h. Ja nie wiem, czy dzisiejsi pracodawcy myślą że student = jeleń?

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
5 listopada 2014 o 22:23

Bo w kościołach chyba nie ma sytuacji że "nie ma potrzeb". A przynajmniej w moim nie ma takiej sytuacji : proboszcz potrzebuje na nowy chodnik, po zrobieniu chodnika przydałoby się dach wymienić, po wymianie dachu marzy mu się nowy ołtarz, po nowym ołtarzu trzeba podłogę wymienić po czym stwierdził że ławki już mają kilka lat i trzeba je wymienić na nowe a potem trzeba kościół odmalować, konfesjonały wymienić a i żyrandole nowe by się przydały. Po czym znowu chodnik jest zużyty, dach przecieka, ołtarz trzeba by odnowić...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
5 listopada 2014 o 22:15

Aż przypomina mi to panią od ubezpieczeń **** która namawiała mnie na wykupienie polisy na życie tak na wypadek jakbym pojechała na wakacje i tam zmarła śmiercią tragiczną. Rodzicom byłoby przecież łatwiej gdyby dostali po mnie jakieś pieniądze!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 listopada 2014 o 18:31

Niektórzy hodowcy po prostu nie uważają tego za istotne. Kilkanaście lat temu, mój tata otrzymał w prezencie dwa pieski : owczarka i buldoga. Żeby zdecydować który zamieszka u nas a który u ciotki, przez pierwsze dwa dni był u nas owczarek a potem miał być buldog. Owczarek : śliczna futrzasta kulka. Zobaczył dziecko czyli mnie, zaczął biec w moim kierunku, uroczo się przewrócił po czym domagał się ciągłego głaskania i rzucania mu zabawek. Mnie i siostry nie odstępował na krok. Ogólnie pies z typu "Najsłodszy pies świata". Buldog : równie śliczny. W pierwszej kolejności przeszedł i przewąchał wszystkie pokoje, po czym usiadł w przedpokoju i zaczął machać ogonkiem. Reakcja na podejście dziecka czyli mnie? Ugryzienie. Bez warczenia, bez żadnego sygnału że mnie nie lubi. Kilka minut później ugryzł też moją siostrę jak koło niego przechodziła. Decyzja więc co do wyboru psa była oczywista. Okazało się że buldog ma uraz do dzieci, ponieważ dziecko hodowcy (3-4 lata) rzucało w psa zabawkami, ciągnęło go za uszy/za ogon, kopało go, oblewało wodą etc. Na mnie i na siostrę pies zareagował "automatyczną" agresją, natomiast u bezdzietnej znajomej to był ponoć najspokojniejszy, najbardziej przymilny i najgrzeczniejszy pies jakiego ona kiedykolwiek widziała. Hodowca myślał że buldog ma uraz tylko do tego konkretnego dziecka i że nie będzie problemu jak buldog trafi do rodziny z innym dzieckiem...

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2014 o 18:36

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
1 listopada 2014 o 16:30

Czyli to nie tylko moja rodzina taka mądra? :D Ostatnio był problem z czajnikiem bezprzewodowym bo ledwo kupiony a już "nie działa". Więc sprzęt idzie z powrotem do sklepu. Minutę przed przedstawieniem problemu kierownikowi dowiedziałam się że problem nazywa się "W pudełku nie było zasilacza". Pierwsza myśl - "A czy ktoś patrzył czy kabla nie ma W ŚRODKU czajnika?". Nikt na to nie wpadł. Czajnik wrócił do domu, jednak działa xD

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 listopada 2014 o 16:31

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 października 2014 o 15:22

@Piekielnaaaaa: Stałam ostatnio w kolejce przed babciowinką która chciała "taki reklamowany lek na trawienie". Ale jaki? "No, ten co w telewizji jest." Ale proszę pani, my mamy 20 rodzajów leków na trawienie. "To niech mi pani wyciągnie wszystkie, ja się po opakowaniu zorientuję który to". Aptekarka się nie zgodziła i powiedziała babci żeby przyszła jak będzie znała nazwę tego leku na co babciowinka się zapowietrzyła że jak to ona leku kupić nie może?! Ona wie jaki chce, ten z telewizji!

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 31 października 2014 o 15:23

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
30 października 2014 o 18:53

Dziewczyna ma szczeście że się obroniła, mnie się nie udało. Moja praca "była tak fatalna" że promotor sprawdzał ją przez ponad rok ("nie miałem czasu sprawdzić pani pracy, zajęty byłem chorymi dziećmi/zepsutym samochodem/konferencją/artykułem/ innymi studentami/po prostu nie miałem czasu). Po tym jak zgłosiłam to do prodziekana, istotnie facet zaczął pracę sprawdzać : Tu jest zła czcionka, nie będę czytał dalej póki pani jej nie zmieni! Po tygodniu : Nie, tamta czcionka była lepsza, niech pani przywróci tamtą. Albo : Czemu ma pani takie byle jakie tabelki, wyglądają jak skopiowane z internetu. Niech pani dołoży jakiś kolor albo coś takiego, tabelki muszą wzrok przykuwać! Po tygodniu : Oszalała pani, niebieskie kolumny?! Niebieski jest nieprofesjonalny! Niech pani to zmieni na zielony. Po kolejnym tygodniu : Ten zielony wygląda fatalnie, po co właściwie pani kolorowe tabelki? Pewnie i tak ich nikt nie obejrzy. (Tabelek w pracy było 23) 2 tygodnie przed terminem oddania pracy do dziekanatu dostałam 4 strony pełne uwag co do mojej pracy. Pewnie nie zdążę tego poprawić, on mnie od razu przeniesie na wrzesień. Ale się uparłam, poprawiłam wszystko i zaniosłam na seminarium. I co? I dowiedziałam się że nie mogę mieć przepisanej oceny z ważnego egzaminu bo "warunki zaliczenia się nie zgadzają". I nie mogę iść na ten egzamin bo nie uczestniczyłam w zajęciach...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
27 października 2014 o 16:00

U mnie przy parku w centrum zaczęła się pojawiać kobieta, "bjedna J hora" (tak dokładnie było napisane na kartonie) i z...pieskiem yorkiem (w przeciwieństwie do kobiety, czystym, zadbanym, idealnie ostrzyżonym, po prostu pies jak z obrazka). Z tego co mi wiadomo, rasowe yorki kosztują dość sporo - skąd "bjedna J hora" kobieta mogłaby mieć pieniądze na tak modnego teraz pieska?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
27 października 2014 o 15:49

@inmymind: Mnie też ostatnio namawiali na zajęcia z angielskiego. Powiedziałam że dziękuję, jestem zdania że mój angielski jest na dobrym poziomie. "Zawsze może być lepszy, zapraszamy do naszej szkoły, mamy wykwalifikowaną kadrę...". Dziękuję, myślę że skoro zdałam certyfikat CPE to mój angielski jest na wystarczająco dobrym poziomie. "A co pani szkodzi wiedzę ugruntować? Mamy wykwalifikowaną kadrę..."

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
27 października 2014 o 15:45

Od czasu jak odkryłam że mój mądry ojciec próbował uruchomić kuchenkę ELEKTRYCZNĄ zapalniczką to mnie niewiele rzeczy już zdziwi. I był święcie przekonany że to kuchenka jest zepsuta.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
20 października 2014 o 17:50

Macie zajęcia z instalacji systemu operacyjnego? 0_o. Serio? To ja umiem zainstalować nowy sprzęt albo nowy system operacyjny, zaaktualizować sterowniki, rozwiązać problemy z komputerem które nie wymagają jego rozkręcenia, pozbyć się wirusów i ostatecznie włączyć przywracanie systemu jeśli jest to niezbędne. Podstawy HTML też znam, prostą stronę internetową zrobię. Wszystko nauczone z internetu. Gdyby nie ta rozszerzona matma to może i ja bym się nadawała na informatykę?

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
8 października 2014 o 13:53

@Fithvael: Skomentuję to tak : przez wakacje (akademickie) roznosiłam ulotki. Praca nie jest ciężka a i płacili całkiem nieźle -8zł/h Komentarz rodziców : "To dobrze że chcesz mieć własne pieniądze ale kiedyś zrobisz coś co można wpisać do CV? Roznoszenia ulotek przecież nie wpiszesz bo to żadne doświadczenie. Lepiej jakbyś jakieś praktyki albo staż zrobiła."

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
8 października 2014 o 13:40

@Fithvael: No proszę, noszenie ulotek jako forma "stażu"? Tego jeszcze nie było. Myślałam że płacenie 4zł/h w szkole policealnej za noszenie ulotek to jest kpina a tu się okazuje że można jeszcze lepiej - podpisać je jako bezpłatne praktyki w firmie...

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 20) | raportuj
7 października 2014 o 18:30

Ja już do wszelkich stażów i wolontariatów jestem zniechęcona - za jelenia robić nie będę. Ale moi rodzice ciągle mi przysyłają oferty wolontariatów, darmowych praktyk i innych : bo coś musisz w CV wpisać. Bo im więcej "podpunktów" tym chętniej cię zatrudnią. Bo pracodawcy chcą ludzi aktywnych i chętnych do pracy. Bo na wejściu 2000zł nie dostaniesz, najpierw trzeba harować na stażach, praktykach i innych a dopiero potem można wymagać. Bo wolontariat od razu robi wrażenie. A że mój ostatni wolontariat skończył się tak że ktoś dostał wynagrodzenie za moją pracę? "W normalnej pracy też tak będzie, przyzwyczaj się. Ty myślisz że cię każdy będzie w pracy doceniał?"

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 21) | raportuj
7 października 2014 o 18:23

@GorzkaCzekolada: Moi rodzice tak samo : im więcej praktyk, tym lepiej. Wolontariat pokazuje że robisz coś więcej niż tylko studiujesz. Bez doświadczenia teraz nikogo nie przyjmą! Musisz najpierw popracować za darmo by dostać pracę za pieniądze. Za darmo nikt dobrej pracy ci nie da... A że moje ostatnie wolontariaty to była porażka? To nic, grunt że możesz to wpisać sobie w CV!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 października 2014 o 14:19

@Mei: Witaj w klubie :) Ja czytam wszystkie regulaminy, zwłaszcza jeśli "darmowa strona" oczekuje ode mnie podania numeru karty kredytowej lub podania numeru telefonicznego na który przyjdzie "kod aktywacyjny". Dzięki czemu dowiedziałam się się np. że "darmowy koszyk słodkości" kosztuje dokładnie 299zł bo zamówienie koszyka jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na płacenie za usługi firmy X. Wybuchnęłam śmiechem, zamknęłam stronę. Kilka dni później okazuje się że całkiem sporo osób jednak się na koszyk skusiło...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 października 2014 o 13:58

@hated: Ja, bo czytam wszystkie regulaminy/umowy jakie tylko napotkam :P Dzięki temu mogę od razu wypatrzyć że w regulaminie coś nie gra a w umowie są zapisy mocno na moją niekorzyść. No ale właśnie, kto normalny czyta umowy licencyjne? Normalny człowiek zamawia markowe buty za 99zł a potem rozpacza że go oszukali...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 października 2014 o 13:53

A myślicie że skąd biorą się ci wszyscy oszukani na super tanie buty, darmowe kredyty, testy IQ, niszowe sieci telefoniczne, pobieraczki i inne? 95% tego kraju nie czyta niczego co ma powyżej 5 zdań. Ba, ci co akurat czytają uważani są za dziwnych bo "nie szkoda ci czasu na czytanie umowy?". No właśnie nie szkoda mi, bo dzięki temu dowiaduję się że te super tanie buty są sprowadzane na specjalne życzenie a w razie problemów, dzwoń pan na Berdyczów (znaczy, na Cypr). Kredyt faktycznie jest bez odsetek ale z potężnym ubezpieczeniem od wszelkich czynników. Test IQ wymaga wysłania przynajmniej jednego smsa na numer premium -40zł za jeden sms. To wszystko pisze w umowach/regulaminach! Tylko nikomu nie chce się ich czytać a potem jest rozpacz że ktoś został oszukany...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 października 2014 o 17:08

@marika_c: Tu się mogę zgodzić : jest to wręcz niewiarygodne jakie informacje można znaleźć w internecie. Uwielbiam teorie spiskowe więc często odwiedzam tkz. "dziwną część internetu". Np. istnieje strona która twierdzi że białaczkę można wyleczyć przez picie rozcieńczonego chloru. Inna strona twierdzi że nie istnieje wirus HIV (HIV i AIDS to jedno wielkie kłamstwo koncernów) i przekonuje do odstawiania leków antywirusowych. Większość ludzi z choć minimalnym zdrowym rozsądkiem czytając takie "porady" zapewne puka się w głowę. Gorzej jeśli ktoś te porady weźmie na serio a tacy też są...

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1026 27 następna »