Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nighty

Zamieszcza historie od: 2 lipca 2012 - 12:55
Ostatnio: 6 lutego 2020 - 10:50
  • Historii na głównej: 36 z 39
  • Punktów za historie: 26105
  • Komentarzy: 663
  • Punktów za komentarze: 2885
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 marca 2015 o 20:16

@apoptoza: Też mam orzeczoną dysleksję - z tym że "na odwrót". Bez problemu zrobię każde zadanie wymagające znajomości zasad gramatycznych/zasad ortograficznych/zasad stylistycznych poprawnie ale jeśli spytasz się o uzasadnienie DLACZEGO je tak zrobiłam, to ci nie powiem bo nie wiem. Już kilku nauczycieli było zafascynowanych tym że potrafię zrobić zadanie bez jednego błędu ale nie potrafię określić na jakiej zasadzie je rozwiązałam. Wśród znajomych to ja jestem wręcz uznawana za grammar nazi :) Natomiast pisma mam "dwa" - na zajęciach piszę pismem technicznym żeby inni ludzie nie mieli problemów z odczytywaniem moich testów a tak na luzie to piszę swoim "normalnym" pismem które ja bez problemu odczytuję ale inni ludzie mieliby pewnie z tym problem. Chociaż moje i tak jest lepsze niż kolegi z liceum - ja chociaż robiłam odstępy między literami i wyrazami, kolega nie :D

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 marca 2015 o 20:00

O, pamiętam te zeszyty. I całą serię badań i testów w kierunku co dokładnie spowodowało że piszę tak jak piszę. Badania trwały tak gdzieś od 2 podstawówki do 6. Ostatecznie nauczyłam się pisać pismem technicznym żeby nie zajmować ludziom czasu na odczytywanie moich bazgrołów. Chociaż w liceum miałam kolegę z jeszcze gorszym pismem niż moje - bo kolega pisał ściskając litery i słowa w jedną linię. Byłam jedyną osobą w klasie która bez problemu mogła go rozczytać :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 marca 2015 o 13:36

@Day_Becomes_Night: Ktoś już raz próbował - ponoć kobieta ma problemy psychiczne i policja nic nie może jej zrobić. Dziwne tylko że jakoś na zakupach w galerii wygląda na zupełnie zdrową.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
10 marca 2015 o 19:35

Na miasteczku akademickim mamy taką "stałą bywalczynię" - chodzi bez makijażu, w brudnym płaszczu, z nieumytami włosami i opowiada że syn jest na I roku i nie ma pieniędzy na stancję/syn nie może znaleźć pracy/syn stracił pracę/syn się ciężko rozchorował/syn nie ma pieniędzy na adwokata/syn zmarł. Żeby robić lepsze wrażenie, jąka się (dopóki gdy ktoś jej nie odmówi, bo wtedy problemy z jąkaniem cudownie jej przechodzą). Kilka razy już ją spotkałam w galerii handlowej gdzie (już umalowana, uczesana i w znacznie lepszych ubraniach) chodzi po sklepach siecowych a potem wychodzi z pełnymi torbami. Raz była też widziana w delikatesach na A gdzie również robiła konkretne zakupy. Jeśli ktoś jej zwróci uwagę że widział ją w modnym i bardzo drogim sklepie gdzie kupowała dżinsy, to w najlepszym wypadku czeka go stek wyzwisk. W innym, kobieta może zdecydować się wykorzystać torebkę albo parasol. Istnienia syna nikt nigdy nie potwierdził.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 marca 2015 o 19:36

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 lutego 2015 o 19:20

Nawet mnie to nie dziwi. Ze dwa lata temu podczas typowych pogaduszek przy piwie koleżanka zastanawiała się czy znany ksiądz może reklamować pożyczki gotówkowe. Na moje pytanie "jaki ksiądz i jakie pożyczki" powiedziała że widziała jak ojciec Mateusz reklamował pożyczki firmy na S. Zanim zdążyłam wyprowadzić ją z błędnego mniemania że Żmijewski naprawdę jest księdzem, odezwała się druga koleżanka że to nie mógł być on - parę lat temu wyjechał do Belgii z rodziną gdzie prowadzi klinikę. Do dyskusji "to kim w takim razie jest ksiądz z Sandomierza", wolałam już się nie wtrącać, to nie na moje nerwy...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
21 lutego 2015 o 22:36

@raj: To zadziwiające ale w moim mieście ulotki to jest jedna z lepiej płatnych prac. Szukałam pracy w wakacje - w punkcie ksero, w sklepie z odzieżą dla dzieci, w punkcie z e-papierosami i paru innych. Stawka 5zł to była norma, punkt ksero do tego wymagał pełnej dyspozycyjności, nawet w niedziele. Natomiast za roznoszenie ulotek bez problemu dostałam 8zł/h i miałam pół godziny przerwy po 2.5 godzinach pracy (może dlatego że nie mogłam stać w jednym miejscu, musiałam cały czas chodzić). Że ulotki w większości trafiają do kosza - wiem. Że czasami sami ulotkarze je tam wrzucają - też wiem. Ale wobec tego jak to możliwe że szkole opłaca się zatrudniać kilkanaście osób i im płacić im 8zł/h a punkt ksero jednej osobie oferuje 5zł/h, nawet za pracę w niedzielę?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2015 o 22:37

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
21 lutego 2015 o 22:17

Aż mi się przypomniało żywienie w moim pierwszym ośrodku sanatoryjnym : na śniadanie 2 kromki chleba, 2 plasterki szynki, 2 plasterki sera. Na podwieczorek, jedno jajko. Na obiad zupa która niezależnie od nazwy była koloru jasno różowego (przypuszczam że z torebki), 2 kulki ziemniaków (przesolonych albo niedosolonych) i przesmażone albo niedosmażone mięso. Czasami był też makaron z sosem z torebki. Na kolację było to co zostało ze śniadania.W niedzielę było "pełniejsze" żywienie bo przewidziane były aż 4 kromki chleba, pojemniczek dżemu i serek topiony. Tylko dlatego że w niedzielę paniom nie chciało się robić podwieczorku a obiad był 1.5 godziny później. Wszystkie porcje powyższe były przewidziane dla osób od 7 do 17 lat. Bo w sumie co to za różnica, drobna 7 latka czy wyrośnięty 16 latek? Więc dożywialiśmy się na "własną rękę" - pizzą, zapiekankami, frytkami i słodyczami (bez reakcji personelu : gdy raz opiekunka zastała mój 8 osobowy pokój nad pudełkiem z dużą pizzą, powiedziała tylko żebyśmy nie pobrudziły pościeli bo inaczej do przyszłego tygodnia kiedy jest pranie będziemy spać w brudnej). Co oczywiście oznaczało wzrost wagi a skoro w tabelkach było zaznaczone że dzieci po turnusie przytyły, znaczy że nie można mieć zarzutów do wyżywienia...

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 21 lutego 2015 o 22:20

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
4 lutego 2015 o 18:16

@GythaOgg: Ciężko teraz znaleźć film który tego nie robi.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
4 lutego 2015 o 18:14

Nawet jak w kinie im zabronią, to bachory ściągną sobie film z torrentów, teraz to żaden problem. Nauczycielka pewnie wyszła z założenia że przy okazji i ona będzie na bieżąco. Na temat samej książki i filmu wypowiadać się nie będę - fakt że Grey został napisany jako "Zmierzch dla dorosłych" wszystko tłumaczy. (autorka tego "wiekopomnego dzieła" była zachwycona Zmierzchem ale brakowało jej odważniejszych scen. Więc napisała swoją wersję "Zmierzchu" i początkowo ją wstawiała jako fanfiction. Niestety, ktoś jej zasugerował by dać to do druku...)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
28 stycznia 2015 o 19:12

Ojej, znaczy jak ja od małż, krewetek i sushi uciekam jak najdalej za to rosół i bigos zjem zawsze to znaczy że nie jestem kulturalna i wykształcona? Jak to mawia moja koleżanka, "smutna buzia". I nawet do jedynej słusznej kawiarni nie chodzę - raz byłam, nie smakowało mi. Za tamtejszą cenę jednego kubka cienkiej kawy można by kupić całe opakowanie porządnej i pić sobie spokojnie w domu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 stycznia 2015 o 18:37

@sla: Proszę cię - kilka miesięcy temu była historia kobiety która w ramach "pracy jako redaktor strony internetowej" czy coś, dostała "kilka umów" do podpisania. Podpisała wszystkie 4 bez czytania bo "była pewna że to kopie umowy o pracę". Okazało się że to umowy o wzięcie pożyczek chwilówek...każda z innej firmy. Reakcja? Skarga do gazety że ją oszukali! Bo ona była PEWNA że te załączniki to umowa o pracę dlatego ich nie czytała a tu ktoś to wykorzystał!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 stycznia 2015 o 18:34

@inmymind: Można, można. W zeszłym roku była historia kobiety która wysłała przelew weryfikacyjny i skan dowodu na ogłoszenie o pracy przy archiwizacji dokumentów. Rezultat - 4 pożyczki chwilówki wzięte na jej dane. A kobieta zorientowała się że coś jest nie tak DOPIERO gdy dostała zawiadomienie o przekroczeniu terminu spłaty rat za pożyczkę...bo wcześniej jakoś jej nie zdziwiło że po pracodawcy wszelki słuch zaginął.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 stycznia 2015 o 18:31

Tak samo należy uważać przy ogłoszeniach o pracy dla redaktora/archiwisty. Historia identyczna jak powyżej z tym że dla "uwiarygodnienia" firmy był podany i adres firmy (z Bytomia) i numer telefonu (nie działający) i NIP (jakiejś kancelarii prawnej z Bydgoszczy!). Mail poszedł do kosza.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 stycznia 2015 o 20:49

@uajnot: Gdzieś w latach 90 to była bardzo popularna metoda wychowawcza - robisz rozpiskę ile płaci się za wykonanie jakiej pracy domowej, adekwatnie do stopnia uciążliwości pracy - ponoć miało to zachęcić dzieci do obowiązków domowych. Dopiero po kilku latach uznano że ta metoda jest jednak nieskuteczna : raz że dzieci nie chciały potem wykonywać obowiązków domowych bez zapłaty a dwa że były przypadki że dziecko np. 3 razy w ciągu dnia markowało szorowanie wanny bo chciało szybko zarobić na nowe dżinsy :)

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
22 stycznia 2015 o 20:41

Ten odcinek (jeden z czterech jakie widziałam) był niesamowicie wręcz naiwny. Jest puszysta dziewczyna dręczona przez "modne i fajne" rówieśniczki. Dręczą ją przez cały odcinek - do momentu aż nauczyciel opowiada klasie co to jest praca w hospicjum z nieuleczalnie chorymi dziećmi. I nagle cała klasa gimnazjalistów uznała że to takie super zajęcie i oni też koniecznie chcą pomagać w hospicjum? Nagle dwie "modne i fajne" (i totalnie puste) panienki uznają że zamiast iść na imprezę, to one pójdą do hospicjum pośpiewać dzieciom chorym na raka bo im tak miło będzie? I nagle ta poprzednio dręczona dziewczyna staje się najpopularniejszą dziewczyną w szkole bo "taka dobra i zaangażowana"? Sorry, takie rzeczy tylko w serialach. A teraz z trochę innej beczki : Koleżanka z roku ostatnio zwróciła mi uwagę że mam całego facebooka "zaśmieconego" informacjami o zgubionych/znalezionych zwierzętach, postami o klikaniu w strony charytatywne, o poszukiwaniu wolontariuszy do schroniska albo o wspomnianych Korabiewickim kalendarzu ze zwierzętami/aukcjami na ich rzecz lub o kupnie przez Allegro karmy za 2zł. To kompletnie nic przecież nie daje, nikogo to nie obchodzi. Gdybym była weganką i 100% ekolożką to ona "by jeszcze zrozumiała" ale w innym wypadku moja troska o zwierzęta to zwykła hipokryzja mająca na celu pokazanie reszcie świata "Patrzcie jaka jestem wspaniała i współczująca". Przecież te strony charytatywne to pewnie jakiś kant, w schronisku za darmo nikt pracować nie będzie a pieniądze z kalendarza na pewno nie idą na schronisko. Że też mi się chce tak czas marnować...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 stycznia 2015 o 16:18

Sprawiedliwości na studiach nie ma, jest tylko szczęście lub jego brak. Jeśli szczęście masz, to nawet jak przyjdziesz na egzamin w dresie, wepchniesz się w kolejkę przed wszystkimi (musisz się przygotować na imprezę wieczorem)i spokojnie oświadczysz egzaminatorowi że nie czytałeś żadnej z książek z której trzeba się było nauczyć, to zdasz. Tak, znam osobę której to się udało. Tak pokierował dyskusją że skończyło się na rozmowie o ulubionym autorze kolegi który akurat był ulubionym autorem egzaminatora. Kolega dostał 4.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
7 stycznia 2015 o 18:57

Dobrze że znajoma nie doradziła straszenia szerszeni ogniem - już był taki mądry który usiłował pozbyć się szerszeni podpalając gniazdo. Pozbył się ale swojego życia...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
5 stycznia 2015 o 20:09

A egzamin do bierzmowania będzie wyglądał tak : pokaż zeszyt. Podaj kopertę. Jakie imię wybrałaś/wybrałeś? No to...odmów Zdrowaś Mario. Zdałeś, następny. Tak wyglądał mój egzamin do bierzmowania, ksiądz w ten sposób "odpytał" 29 osób w niecałą godzinę! Myślę że punkt drugi był w tym wszystkim najważniejszy (datki na medaliki, pamiątkowy obrazek, kwiaty dla biskupa, kwiaty dla proboszcza, kwiaty dla katechety, datek dla organisty, datek na przystrojenie kościoła, opłata za poświęcenie oleju krzyżma i coś jeszcze tam było!)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 grudnia 2014 o 16:15

Po ostatnim gruntownym sprzątaniu szafy też miałam sporo ubrań do oddania (zgodnie z zasadą : skoro nie nosiłam przez rok to już raczej nosić nie będę). Ale w porównaniu do ciebie to wymiękłam po pierwszym dniu na Tablicy i zamiast odpowiadać na głupie pytania "A jakiej marki są to ubrania? Chłamu nosić nie będę" albo "To że jestem biedna nie znaczy że mam nosić ubrania z byle targu", zaniosłam je do domu samotnej matki. Przynajmniej wiem że ktoś będzie nosił te ubrania a nie że wylądują na allegro albo na bazarze.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
3 grudnia 2014 o 13:33

@pasia251: Ja właśnie chyba też z innej epoki : w moim liceum były "naloty" na toalety szkolne, ochroniarz który pilnował by młodzież nie wychodziła na "dymka" (a nawet jak drzwi teoretycznie były wolne to bacznie patrzył kto z "wolności" korzysta i informował o tym wychowawcę)i solidny ochrzan gdy któryś nauczyciel wyczuł zapach papierosów od ucznia. Matura nie matura, macie zakaz palenia! A tutaj podstawówka już popala?

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
3 grudnia 2014 o 13:29

@chiacchierona: Właśnie ja teraz nie mam pojęcia co się z tymi dziećmi dzieje. W podstawówce i gimnazjum o papierosach mowy nie było, pierwszą ekipę "popalającą" spotkałam w liceum. I była ona wyjątkowo surowo tępiona przez nauczycieli. A teraz już dzieciarnia pije i pali w podstawówce? 0_o

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 grudnia 2014 o 13:22

Aż przypomina mi to "dowcip" rodzinny : Mama : Chcesz na obiad rosół czy pierogi? Ja : Rosół. Mama : Dam ci pierogi, już rozmroziłam. Albo Mama : Chcesz makaron z serem czy naleśniki? Ja : Makaron. Mama : Nie ma sera, zjedz naleśniki. Ja : To po co ty mi proponujesz makaron jak wiesz że sera nie ma?! Co to ma być, "chińska restauracja"?* (dla ludzi nie przepadających za kabaretami, "Chińska restauracja" to skecz kabaretu Ani Mru mru. Gość przychodzi do chińskiej restauracji która w menu jako nowość ma "Kopytki z sosem na wynos". Klient zamawia kopytka ale dostaje zamiast tego chińską zupę. I dowiaduje się że kopytek nie ma i nie będzie bo to tylko taki "chłyt marketindodi".) Więc na pytanie o jedzenie zwykle odpowiadam "Wszystko mi jedno".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 3 grudnia 2014 o 13:24

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
29 listopada 2014 o 13:03

@wonka0: Koleżanka (3 rok studiów), jak chce podkreślić że mówi o czymś przykrym to dodaje "smutna buzia".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
29 listopada 2014 o 13:01

Jak to powiedział ktoś mądry "Suma inteligencji na planecie jest stała, liczba ludzi stale rośnie". Naprawdę, nie mogę wyjść ze zdziwienia że eksperci tłumaczą ilość nieważnych głosów jako "błąd komisji bo głosowanie było zbyt skomplikowane". No przepraszam, wszystkie media trąbiły o tym jak się prawidłowo głosuje. Przed wejściem do lokalu wyborczego był plakat z informacją jak się głosuje, komisje też tłumaczyły. A mimo to ludzie twierdzą że nie wiedzieli jak głosować i dlatego oddali nieważny głos?

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
27 listopada 2014 o 21:52

Ja mam wrażenie że ostatnio to żebracy zrobili się jacyś...wybredni. Proponujesz że kupisz im coś do jedzenia a oni że chcą największy kubełek z pewnej sieci sprzedającej kurczaki. A gdy wyrażasz zdziwienie że ktoś oczekuje że wydasz 40zł by mu kupić kubełek XL i proponujesz coś sporo tańszego to słyszysz swojskie "A to spi.....aj". Jeszcze bym zrozumiała że ktoś chce zestaw za 5zł (ostatnio to chyba ulubione wyżywienie cyganów w moim mieście) ale zestaw za 40zł? 0_o

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1026 27 następna »