Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

nighty

Zamieszcza historie od: 2 lipca 2012 - 12:55
Ostatnio: 6 lutego 2020 - 10:50
  • Historii na głównej: 36 z 39
  • Punktów za historie: 26105
  • Komentarzy: 663
  • Punktów za komentarze: 2885
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
26 czerwca 2014 o 12:30

@Timothy: A co to zmieni? Dziekan powie wykładowcy że były na niego skargi, pewnie mu przekaże kto dokładnie się na niego skarżył a wykładowca się wtedy zemści. Już się z doświadczenia tego nauczyłam - siedźcie cicho a skończycie studia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
26 czerwca 2014 o 12:19

@ross13: Bardzo możliwe ze autorka ma uczulenie na dwutlenek siarki - jeden z najczęstszych i najsilniejszych konserwantów używanych do suszonych owoców. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego niektóre suszone morele mają taki apetyczny pomarańczowy kolor a inne są brązowe? To właśnie działanie dwutlenku siarki.Ja po zjedzeniu czegokolwiek co zawiera np. rodzynki konserwowane siarką mam ostre sensacje żołądkowe. Niestety, znaleźć produkty niekonserwowane nie jest łatwo - mieszanki bakaliowe, studenckie są niemal w 100% konserwowane siarką, trzeba szukać tych ekologicznych ://

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
25 czerwca 2014 o 22:35

@chiacchierona: Ja ogólnie do tłumaczy elektronicznych zaufania nie mam, z ich pracy najczęściej wychodzi kompletny nonsens. O czym zresztą tatuś sam się przekonał gdy ofertę części samochodowych do Google tłumacz wrzucił i wyszedł mu bełkot którego się w żaden sposób zrozumieć nie dało. I po którym było widać że tekst był tłumaczony przez tłumacza elektronicznego.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
25 czerwca 2014 o 15:56

@Felina: Andropauza też chyba nie zmienia charakteru o 180 stopni? Próbowałam mu delikatnie zasugerować że jest jakiś problem, przedstawiając (niby przypadkiem) komentarze z ostatniego roku na temat działalności jego firmy. Do samej firmy zastrzeżeń nie ma, natomiast co do właściciela...więcej niż dużo. I wszystkie w sumie mówią to samo : właściciel jest arogancki, złośliwy, ignoruje sugestie klientów, wie lepiej niż oni, zdarza mu się rzucać chamskimi dowcipami zwłaszcza w obecności kobiet, źle traktuje pracowników, wścieka się ilekroć pada słowo krytyki pod jego adresem etc. A wcześniej nie było takich problemów, klienci zawsze byli zadowoleni! Martwię się że firma działająca od prawie 20 lat może paść jak ojciec będzie tak dalej się zachowywał...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
25 czerwca 2014 o 14:48

@Mahmurluk: Stwierdziłam że sama anglistyka to zdecydowanie za mało (zwłaszcza że praktyki było jak na lekarstwo) więc poszłam na drugie studia z edycji i wydawania tekstu. I muszę przyznać że korekta i adjustacja tekstu całkiem mi się podoba, chyba nawet bardziej niż angielski. Poza tym mielismy zajęcia z obsługi Photoshop i Adobe InDesign, więc też umiem się nimi w miarę posługiwać. Jak szłam na angielski, to tłumaczenie było właściwie jedyną rzeczą jaką chciałam robić. Teraz mam coraz więcej wątpliwości, praca w wydawnictwie książkowym byłaby chyba ciekawsza.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
25 czerwca 2014 o 14:40

@Voima: Ależ ja próbuję go zaciągnąć do lekarza : i kardiologa i diabetologa i neurologa. Nic, zero reakcji. Ba, nawet do przychodni na badania kontrolne go nie zaciągniesz. A ja naprawdę się martwię że coś jest nie tak, przecież człowiek tak praktycznie z dnia na dzień nie zmienia się z luzaka w przewrażliwionego choleryka który wybucha bo w okolicy zamknięto mu ksero z którego nigdy nie korzystał ale AKURAT TERAZ chciał. To po prostu chyba nie jest normalne, nadciśnienie tak chyba nie działa?

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
25 czerwca 2014 o 13:20

@kalulumpa: Miałam nadzieję że to tylko efekt rzucenia palenia, wszyscy mówili że ojcu to przejdzie. A jemu właśnie nie przychodzi - nigdy nie wiadomo co danego dnia go wkurzy, najlepiej byłoby kompletnie się nie odzywać. A najgorsze że w firmie zaczyna się zachowywać tak samo, klienci się skarżą na niego :(

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
25 czerwca 2014 o 12:39

@qyyz: Szczerze mówiąc, chyba bardziej pójdę w kierunku korekty tekstu albo wydawania książek. To chyba jest mniej stresujące...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
25 czerwca 2014 o 12:28

@pizzaman: Albo wazelinę, bo wazeliny używa się do tych spraw :P

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 czerwca 2014 o 12:26

Słyszałam o podobnej sytuacji przy pojawieniu się jakiejś nowej hitowej gry komputerowej. Grę można było kupić w wersji "pudełkowej" lub w wersji elektronicznej (kupujesz kod i ściągasz grę ze strony producenta). Kodów całe mnóstwo, niektóre o połowę tańsze od innych. Dlaczego? Maleńkim druczkiem było na końcu strony napisane "Kod wykorzystany, posiada jedynie wartość kolekcjonerską"...

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
25 czerwca 2014 o 12:06

Najsmutniejsze jest gdy ludzie się dziwią że ktoś inny jest uczciwy. Poszłam ostatnio na ksero odebrać wcześniej oddaną książkę - wiadomo, sesja. Ruch ogromny, panie robią 5 rzeczy na raz. Odbieram swoją książkę, panie omyłkowo ją podpisały jako "Opłacona". Powiedziałam że to pomyłka, bo jeszcze nie zapłaciłam. Reakcja : panie zatrzymały się zdziwione, ludzie stojący w kolejce równie zdziwieni. "Normalne" byłoby gdybym w tym momencie wyszła bez zapłacenia za książkę i cieszyła się że przez ich głupotę dostałam coś za darmo. Natomiast zwracanie uwagi że jeszcze nie zapłaciłam za towar, zdarzyło im się pierwszy raz... Nie wiem czy to bardziej smutne czy bardziej przerażające.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
23 czerwca 2014 o 22:41

Czyli tak, wszelkie instytucje sprawcze mogą reagować gdy dziecko "jest smutne", mogą reagować gdy na postawie 20 minutowego spotkania w szpitalu uznają że matka źle zajmuje się dzieckiem, mogą reagować gdzie dziecko jest nieco grubsze a przede wszystkim, wtedy gdy rodziców (żadna patologia, ot po prostu biedna rodzina) nie stać na wypasione prezenty na komunię i markowe ciuchy. Albo wtedy gdy jeden rodzic jest chory - najlepiej nieuleczalnie. Nie możemy przecież narażać dzieci na taką traumę jak mamusia z cukrzycą, lepiej mu będzie w rodzinie zastępczej/domu dziecka. Wtedy wszyscy reagują super szybko i skutecznie. Ale ilekroć słyszymy o pobitym na śmierć dziecku, to jakoś kurator i MOPS nie mają absolutnie nic do powiedzenia. "To taka spokojna rodzina przecież była". Jak mamy historie jak powyżej, kurator i MOPS jakoś nie mają nic do powiedzenia. Jak mamy dzieci szwendające się po ulicy bo tatuś i mamusia w domu piją, to kurator i MOPS jakoś nie mają nic do powiedzenia. Rozumiem że bierzemy przykład z naszej policji pt. Podnosimy statystyki ale minimalnym kosztem? (naprawdę, to musiał tęgi łeb wymyślić że skoro nie możemy złapać właściciela lawety która przekroczyła prędkość, to możemy dać mandat...pojazdowi holowanemu przez tą lawetę!). Nie ma co się w patologię pchać bo jeszcze odpyskują policjantowi albo i nóż wyciągną?

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
21 czerwca 2014 o 19:28

Chyba mam deja vu : mój tata miał identyczną sytuację, z tym że jego poraził prąd podczas samodzielnie wykonywanego remontu instalacji elektrycznej (tak, już wie że był to BARDZO zły pomysł). Lekarz z jednego szpitala stwierdził że ojciec ma rękę złamaną, ale nic groźnego, niech się ojciec cieszy że przeżył! No ale ręka boli i wygląda jakoś dziwnie, niech to w przychodni obejrzą, tak na wszelki wypadek. Gdy lekarka rodzinna spojrzała na rękę, to kazała NATYCHMIAST robić prześwietlenie bo inaczej ręka będzie nie do odratowania. Co pokazało RTG możecie sobie wyobrazić : powiem tyle, mój ojciec po 2 latach rehabilitacji ma 60% sprawności w ręce, gdyby (tak jak proponował lekarz ze szpitala WOJEWÓDZKIEGO) "spokojnie czekał", miałby może 15%.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
18 czerwca 2014 o 12:39

80 zł? To co on tam zamówił, wszystkie pozycje z menu? Pomijam kwestię że nie podoba mi się organizowanie urodzin w fastfoodzie.To już lepiej pójść do jakiegoś parku rozrywki.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 7) | raportuj
16 czerwca 2014 o 11:47

@Pytajnik: Gdybym mogła, to dostałbyś nawet dwa plusy ode mnie za poprawienie mi humoru z rana. Te minusy to pewnie od ludzi którzy nie przyznają się do oglądania przygód kucyków :P

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 czerwca 2014 o 19:38

7 zł za godzinę pracy w hotelu? To ja za rozdawanie ulotek szkoły językowej miałam w umowie 8.50zł! Z drugiej strony, mogło być gorzej : podczas rozdawania ulotek spotkałam kobietę po czterdziestce (też ulotkarkę, tym razem z kredytów) która była zachwycona tym że płacą jej 6.50 za godzinę bo wcześniej pracowała jako sprzątaczka w hipermarkecie brytyjskiego pochodzenia i tam płacili jej 4,50zł... Niby mieli jej płacić więcej ale zawsze "mieli jakieś zastrzeżenia do jakości pracy". No i ponoć "za dużo środków czystości schodziło" więc jej potrącali to z wypłaty.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 czerwca 2014 o 19:26

@Caryca: Pokazałam babuni, jak zwykle w takich sytuacjach "nie widzi" i "nie rozumie". A kilkanaście minut później dowiedziałam się że jednak nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca - babunia zamówiła "w katolickiej księgarni wysyłkowej" książkę o Ojcu Pio za 20zł + 10 zł "ofiary na cele statutowe fundacji katolickiej" a w prezencie dostanie obraz z Matką Boską. "Księgarnia" czyli Instytut Piotra Skargi, książka o Ojcu Pio ma zaklejone logo pewnego tabloidu na literę F (sprawdźcie sobie na allegro cenę tej książeczki!) a obraz Matki Boski jest na tandetnej plastikowej ramce, taki jak można kupić na odpuście za kilka złotych. Pokazałam babci aukcję z tą książeczką i próbuję jakoś jej wytłumaczyć że została naciągnięta. Komentarz babuni - "Przecież fundacje katolickie robią tyle dobrego, też muszą jakoś zarobić!" Ręce mi opadły.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2014 o 19:27

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
31 maja 2014 o 13:07

@ZaglobaOnufry: Tym razem - bo niestety ale babunia dość często przychodziła z zestawem pościeli albo garnków albo innym ustrojstwem. Na szczęście odkąd telewizje zainteresowały się tym tematem, a ja pilnuję by babcia oglądała te programy, nic na pokazach nie kupuje (mimo że potem się denerwuje że sąsiadka kupiła sobie nowiutki zestaw garnków a ona co, gorsza?! Co z tego że zarówno garnki jak i nowa pościel leży na strychu, nawet nieodpakowane). Ale dalej chodzi bo "sąsiadka idzie" i "przecież dają prezent za darmo".

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 17) | raportuj
30 maja 2014 o 12:41

@Draco: Taaa, wiesz jak to zgłaszanie działa? Jak firmie zaczyna się palić grunt pod nogami to nagle rozpływa się w powietrzu i śladu po niej nie ma. Policja umarza sprawę. Jak sprawa przycichnie, to firma wraca z nową nazwą i nowym adresem ale tymi samymi metodami.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
30 maja 2014 o 12:36

Po historii z paniami dentystkami które chciały mi "od ręki" robić kanałowe, bo "skoro wypadła mi z zęba plomba to znaczy że ząb już musi być leczony kanałowo" (bez prześwietlenia i bez znieczulenia, bo ząb jest już przecież martwy!!) a zaprzyjaźniony dentysta stwierdził że przecież nie ma żadnych podstaw do leczenia kanałowego (zaczynając od tego że ząb wcale nie jest martwy!), to żadne historie z gabinetów już mnie chyba nie zdziwią. Przy okazji, taki drobiazg - pomimo że gabinet publiczny, to akurat kanałowe "musi być" płatne. I teraz już się absolutnie nie dziwię że panie tak nalegały na to "leczenie".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 30 maja 2014 o 12:37

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
30 maja 2014 o 12:05

@mailme3: Nawet dużo tych leków na raka - jedni mówią że gorzkie pestki moreli, inni że ziółka tybetańskie, inni że witamina C (?) w ilościach znacznie przekraczających dozwoloną dawkę dzienną, inni że elektromagnesy a ostatnio hitem jest chyba jakieś "Ziele życia" czy coś podobnego, herbatka z liści tej rośliny leczy cukrzycę i to bez insuliny (która, jak się dowiedziałam na tej samej stronie, została wymyślona tylko po to by doić pacjentów z kasy. Insulinę musisz brać całe życie, tak ci wmawiają, a roślinę wystarczy pić raz na tydzień i zdrowiejesz w oczach!

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
30 maja 2014 o 11:27

Ufff, na szczęście mój ostatni podopieczny nie jest aż tak kłopotliwy. Też piątoklasista ale cichy, spokojny, nie interesuje się w sumie niczym poza jakąś grą online. Prace domowe raz odrabia, raz nie ale jest w miarę ogarnięty. No i płacą regularnie po każdych zajęciach. Bardziej mnie dziwi sposób w jaki jest prowadzony angielski w jego szkole : rozdział książki składa się z 6 części (w tym powtórki) ale nauczycielka robi z nimi tylko pierwsze dwa. Powtórek nie robią. Część "Moje hobby" robili 2 tygodnie a nie jest to jakaś wyjątkowo słaba szkoła! O budowie czasów angielskich mówią 2 zdania, robią jedno - dwa zadania i "idą dalej z materiałem". Przy omawianiu czasowników nieregularnych dziecko dostało do nauczenia się...4 czasowniki bo "na tym etapie więcej wam nie potrzeba".

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
30 maja 2014 o 11:10

@kadarkaa: My podczas bierzmowania musieliśmy stać aż do momentu przyjęcia sakramentu po którym dopiero mogliśmy siąść. A ponieważ biskupa dostaliśmy z tych rozgadanych, msza trwała 3 godziny z czego sam sakrament trwał może z 15 minut. Byłoby jeszcze dłużej, ale w połowie "wstępu do kazania" ktoś zemdlał i biskup stwierdził że może powinien szybciej kończyć zamiast jeszcze ktoś zemdleje. Po czym gadał jeszcze 30 minut!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
5 maja 2014 o 19:54

Ja zdecydowanie wolę małe zwierzątka od małych dzieci. To ciekawe bo na widok szczeniaczka/kotka/królisia robię "Awwwww, jaki on słodki", jak przychodzi do mnie z zabawką to oczywiście się z nim pobawię albo podrapię za uszami, jak piesek chodzi za mną przez całą wizytę u znajomego to uznaję że mnie lubi i to jest takie urocze, chętnie się nim zaopiekuję w czasie jak właściciel idzie np. po zakupy, dam mu kociego chrupka i absolutnie nie przeszkadza mi długotrwałe kocie miauczenie/kot łażący po moim pokoju/kot który mnie cały czas zaczepia/pies który rozbił mi doniczkę w pokoju etc. Natomiast dziecko które robi dokładnie to samo doprowadza mnie do furii.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
5 maja 2014 o 19:38

O rany, przypomnieliście mi jak zrobiliśmy podobną akcję w liceum - na początku to był zwykły dowcip jak powyżej, koleżanka wrzuciła ogłoszenie że druga koleżanka sprzeda ciągnik. Ta kilka razy odbierała, mówiła że to pomyłka aż w końcu się wkurzyła i kazała Ance (tej co ogłoszenie zamieściła) tłumaczyć się że to pomyłka. Ale Anka miała lepszy pomysł : podpuszczała ludzi dzwoniących że ogłoszenie jest aktualne ale "ja tu się na takich detalach nie znam, może ja panu dam męża do telefonu, on panu wszystko wytłumaczy" - rolę "męża" odgrywali koledzy z klasy. Koledzy następnie kierowali "kupujących" pod naszą szkołę, niby że tam ciągnik jest do obejrzenia. Nie uwierzycie ile osób przyjechało pod naszą szkołę obejrzeć "ciągnik" :D A było jeszcze weselej, jak do akcji wtrącił się nasz ochroniarz który w żaden sposób nie mógł wytłumaczyć jednemu z zainteresowanych "ciągnikiem" że tu jest szkoła i nie ma tu żadnego ciągnika. "Proszę pana, tu jest szkoła, tu się młodzież uczy" "Niech się uczą, ja tylko ciągnik obejrzę" "Ale tu nie ma żadnego ciągnika, tu jest szkoła!!" "Ależ mi szkoła nie przeszkadza, pan tylko pokaże gdzie ten ciągnik"

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1026 27 następna »