Profil użytkownika
prasbs ♂
Zamieszcza historie od: | 16 lutego 2011 - 16:43 |
Ostatnio: | 24 listopada 2015 - 13:44 |
- Historii na głównej: 30 z 37
- Punktów za historie: 21825
- Komentarzy: 211
- Punktów za komentarze: 1504
« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna »
Tak wiem, ale przeczytaj wstęp...
Proponuję Adminom, potraktować to jako instrukcję "czego nie dajemy na główną".
Dla wszystkich którzy się popłakali: obejrzyjcie "Mój przyjaciel Hatchiko". Polecam.
A gdzie tak napisałem? W historii wspomniałem tylko o jednej...
Tu mnie masz :)
Ech, zadziwia mnie fakt, jak niektórzy nie potrafią patrzeć w przyszłość dalej niż na 5 minut. A pomyślcie sobie jak, po takiej "lekcji", Wy zostaniecie obsłużeni, przez takiego nie-chce-mi-się pracownika. Jutro albo pojutrze... To nietrudne.
Nie zrobiłem - moje chamstwo ma jednak swoje granice :D
Eee tam, po co od razu nerwy? Prawidłowa odpowiedź: "Anka, idziemy stąd, tu się można zarazić głupotą".
Ano, mam taki system w pracy, że czasami mogę mieć i tydzień nicnierobienia (za który mi płacą :) ). A to ma swoje dobre strony - mam czas na zrobienie czegoś od początku do końca.
No tak.... ale za co!?
A więc uogólniamy i oceniamy - dobrze więc. Droga Yuzu: Era Dżentelmenów skończyła się wtedy, kiedy skończyła się era Dam. Stało się to, mniej więcej w okresie wywalczenia przez kobiety równouprawnienia. A szacunku do Kobiet (duża litera zamierzona) rodzice nauczyli mnie już dawno i bardzo skutecznie. Jednak nauczyli mnie również nazywania rzeczy po imieniu - tak jest po prostu łatwiej. Mój stosunek do kobiet możesz ocenić z innych moich historii- resztę już powiedziałem.
Eeee tam od razu ból ;D Ale co prawda to prawda - zachowałem się jak szczeniak.
Plaug: "dzięki" złodziejom płacimy W OGÓLE. A więcej - dzięki wyłudzaczom. Dertaz: Zanim się coś podpisze trzeba się dowiedzieć czego dokładnie to coś dotyczy. Najprostsza zasada pod słońcem. I wyobraź sobie teraz, że ten rower jednak się znajdzie a złodzieje ujęci. To się będzie nazywało (jak już poprzednicy zauważyli) "składanie fałszywych zeznań i wyłudzenie odszkodowania"
Ano będzie już prawie czwarty krzyżyk :) Swoją drogą - zastrzeliłaś mnie tym pytaniem.
Fakt - miało być "dobrze IM tak". W zamyśle: niezależnie od efektów mają za swoje. Tzn. za zepsucie mi polowania. TYLKO tyle. Bez żadnych podtekstów. Czy do ciężkiej cholery muszę na samym początku pisać wołami "HALOO, UWAGA - TAK, TO JA JESTEM TU PIEKIELNY" żeby wszyscy byli usatysfakcjonowani?
Może nie zauważyłeś ale właśnie zacząłeś moralizować. Odbierając jednocześnie innym prawo do tego.
Twój atak jest zupełnie niepotrzebny. Kilka postów wyżej wystarczająco dokładnie się wytłumaczyłem i przyznałem że być może to ja jestem tym piekielnym. A być może nie...
Jesteś, mam wrażenie, trochę zbyt zasadniczy, ale skoro Ty tak na poważnie to i ja na poważnie Ci odpowiem. Przeczytaj jeszcze raz dokładnie historię i zauważ, że: 1. Byłem tam pierwszy, więc posługując się logiką prostego człowieka, rościłem sobie prawo do tego miejsca i obiektywnie patrząc to oni popsuli mi zabawę. Fakt – nie wiedzieli o tym, ale co miałem zrobić? Zejść i grzecznie poprosić aby sobie poszli? A może siedzieć cicho i strzelić im kilka fotek? 2. Kolejny fakt – zachowałem się w sposób, który nie przystaje do mojego wieku, ale wyraźnie napisałem że nie myślałem wtedy zbyt trzeźwo. Po prawdzie w ogóle nie myślałem. I gdyby nie spostrzeżenie taty, nie opisałbym tego wcale. 3. Skoro jednak skończyło się tak, jak się skończyło można wysnuć wniosek, że rusałka miała jakieś wyrzuty sumienia. A skoro tak, to miała ku temu powód? Może jednak nie byłem najbardziej piekielny w tej całej historii? Opisałem to wszystko jako żart, starając się nie oceniać, bo do tego nie mam prawa. Ty też nie masz, w przeciwieństwie do minusowania – to możesz do woli :)
Nie robiłem nic co mogłoby sprowokować taką reakcję. Nie gryzłem, nie drapałem, ubranie było czyste a nawet pachnące płynem do prania :) Historia więc mogłaby brzmieć tak: "o znowu przylazł jakiś, co to myśli że mu wszystko wolno. Już się czuje jak u siebie, jeszcze pewnie będzie chciał żeby mu coś pokazać. A takiego, to mój sklep i zaraz go wy...". Albo podobnie.
RKS: "zostaw, tego świata się już nie da uratować". Popatrz - dałeś/dałaś głos rozsądku a tu minus :/
(nie czytałem wszystkich komentarzy więc może kogoś powielę) Kosz: Jako inżynier próbujesz, prawdopodobnie, wziąć wszystko precyzyjnie na rozum. I ja, jako inżynier, to rozumiem :) bo formalnie masz rację. Jednak funkcjonuje rozróżnienie między kolizją a wypadkiem - mimo, że nie usankcjonowane - to używane przez prasę motoryzacyjną i przez policję. Kolizja to zdarzenie z niewielkimi szkodami, a wypadek to zdarzenie w którym są poszkodowani lub straty materialne są znaczne. Kto ocenia czy znaczne czy nie - tego nie wiem, ale wydaje mi się, że jest to obywatel "Zdrowy Rozsądek".
Ja bym paszportu nie pokazywał. Z wrodzonej złośliwości... :) Zachowałbym dowody zbrodni, chociażby w postaci fotki komórką, nie przyjął mandatu a na koniec zapytałbym go jak bardzo jest przywiązany do swojej premii :D Bo łatwo byłoby go jej pozbawić.
A w życiu. Ja się nie kłócę :) Co najwyżej zachęcam do pouczającej dyskusji :) I zaczepiam ale w tym pozytywnym znaczeniu :P
Na istnienie też nie. Chodzi o te bezpośrednie dowody. Jest za to sporo przesłanek, wskazujących na jedno i drugie, jak również... statystyka :) Patrz - pan Schrodinger i jego kot. BTW: jeśli chcesz być ścisłą do bólu to zauważ, że nie można udowodnić NIEistnienia czegokolwiek. No bo jak mi udowodnisz, w 100%, że nie istnieje tańczący sambę pierwiosnek pospolity? Hę?
Miałem wrażenie, że zaraz rzuci się na Ciebie cała sfora moralnych katów... a tu nic. W sumie miłe zaskoczenie.