Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

prasbs

Zamieszcza historie od: 16 lutego 2011 - 16:43
Ostatnio: 24 listopada 2015 - 13:44
  • Historii na głównej: 30 z 37
  • Punktów za historie: 21825
  • Komentarzy: 211
  • Punktów za komentarze: 1504
 
[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 19) | raportuj
27 maja 2011 o 10:25

Ale za to znacząco podskoczyłoby średnie IQ populacji i zmalał deficyt budżetowy...

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
26 maja 2011 o 7:56

Zawsze mi się podobał sposób prowadzenia dyskusji na tym portalu… taki życzeniowo-roszczeniowy. Zatem, do wszystkich krytyków ze skłonnością do interpretacji polskiego prawa: Proszę o przeczytanie powtórne tego, co wcześniej napisałem, jak również o zrozumienie tego co wcześniej napisałem. Użyłem tam mianowicie trybu przypuszczającego a i ostateczną interpretację niejednokrotnie i bardzo wyraźnie, zostawiłem prawnikom. Moje wypowiedzi nie były kategorycznym stwierdzeniem a jedynie dywagacją, z zamiarem ostrzeżenia przed zbyt ufnym traktowaniem przepisów. Z drugiej strony miałem osobistą styczność (i przyjrzałem się dokładnie) z kilkunastoma procesami o naruszenie dóbr osobistych, na zasadzie opisanej w historii Bronzara. Sytuacje były w zasadzie podobne jednak orzecznictwo przeróżne. Efekt taki pół na pół, zupełnie nielogiczny czasami. Mimo, że nie jestem prawnikiem to zauważyłem (a i znajomy „papuga” – podobno niezły – mi potwierdził), że dopóki rozprawa opiera się o przepisy KK, KW, KPC itd. wszystko jest ok. Jeżeli, jednak na sali padnie słowo „konstytucja”, sędziowie przewodniczący ogłaszają przerwę, idą wypić dwa mocne koniaki, i zaczynają szukać jelenia, z którym mogą zamienić się na rozprawy ;) Przykłady absurdów na ten temat. 1: została wykonana fotografia zamku chyba, z osoba trzecią w tle i opublikowana w Internecie. Autor został pozwany przez tę osobę (mimo, że była prawie nierozpoznawalna) i w efekcie musiał usunąć zdjęcie, przeprosić i zapłacić jakieś drobne na cele charytatywne. 2: zostało (celowo) wykonane nagranie video, osoby pijanej jak się zatacza na chodniku. Oczywiście umieszczono je na jakimś śmiechowym portalu. Nastąpił pozew, który… został oddalony. Logiczne? Ergo: mimo, że na mnie naskoczyliście jeszcze raz mówię – uważajcie. Temat śliski, niewdzięczny i nie taki oczywisty jak się większości wydaje. PS: O konieczność oznaczania pomieszczeń monitorowanych pytajcie obecnych tu pracowników ochrony. Będą na bieżąco. Darz bór.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2011 o 8:15

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 13) | raportuj
25 maja 2011 o 19:06

No właśnie. Żeby nie było: też jestem za walką z nieuczciwymi sprzedawcami/klientami. Ale jest takie przysłowie "kto mieczem wojuje od miecza ginie". Kontroli skarbowej pewnie wystarczyłaby ustna informacja o przestępstwie i rzuciłaby się na "biednego i uciskanego" przedsiębiorcę jak głodne orki na ławicę tuńczyków. Ale gdyby był on trochę bardziej obeznany w prawie mógłby oskarżyć Cię o naruszenie konstytucyjnego prawa do prywatności, przez bezprawne (a takie tu by było, gdybyś włączył zapis - przecież nie wyraził na nie zgody) rejestrowanie jego wizerunku. I nie ma tu znaczenia, że nie został on opublikowany. Co prawda Sąd Najwyższy raz już orzekł, że dowody zebrane bezprawnie są dopuszczalne (231 i 133 KPC), ale Sądy Powszechne raczej tego orzeczenia nie stosują w praktyce bo jest ono bardzo kontrowersyjne (ze względu na konstytucję właśnie) i precedensowe. Oczywiście to wszystko jest trochę naciągane, ale jak wiadomo prawnicy stosują zasadę: "dajcie mi człowieka a ja już na niego znajdę paragraf". Takoż i uważajcie.

[historia]
Ocena: 25 (Głosów: 25) | raportuj
25 maja 2011 o 18:23

Z labradora chcieć zrobić psa stróżującego - toż to trzeba nie mieć mózgu. I jeszcze (radykalnie) myślę sobie, że zastrzyk usypiający przydałby się bardziej temu delikwentowi niż psu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
23 maja 2011 o 12:52

W ogóle to ciekawa sytuacja. Nie ma nigdzie (a przynajmniej ja nie znalazłem) przepisu, który wprost zobowiązywałby sprzedawce do wydania reszty. Jednocześnie jest przepis, który nakazuje sprzedać wystawiony towar. A do "uzasadnionych przypadków" odmowy, nie zalicza się brak drobnych. Nie ma też żadnej oficjalnej wykładni, żadnej instytucji prawnej na ww. temat. Tak sobie myślę, że przydałby się choć jeden wyrok w takim procesie (są chętni? :) ). Osobiście w takim wypadku stawiam na wygraną sprzedawcy, który mógłby się podeprzeć art. 385 KC (tym o dobrych zwyczajach przy zawieraniu umów). Co Wy na to?

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 17) | raportuj
21 maja 2011 o 16:28

A mnie zastanawia coś innego: Idzie taka do kościoła gdzie słyszy (zapewne nie raz) "nie kradnij!" Podniesiona na duchu wchodzi do sklepu i... Po czym wraca do domu żeby uczcić największe katolickie święto. Czy tylko mi się tak wydaje, czy to jakiś paradoks jest? Mój sposób pojmowania świata tego nie ogarnia.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
13 maja 2011 o 17:40

Polaris: przy założeniu że odwołanie zostanie rozpatrzone pozytywnie to nawet lepiej. Jeśli macie na zbyciu tę kasę to zapłaćcie. Po rozpatrzeniu będą musieli Wam oddać z odsetkami. Jakieś przepisy o tym mówią - teraz nie pamiętam jakie ale google Ci powie.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
13 maja 2011 o 17:15

Aż sprawdziłem. W dostępnych w internecie zasadach kontroli biletów (różnych zakładów komunikacji) jest zapis, że kontroler przed rozpoczęciem kontroli musi upewnić się, że pasażerowie mają wystarczająco dużo czasu na skasowanie biletów, po tym jak wsiądą do pojazdu. Oczywiście trzeba udowodnić fakt, ze tego warunku nie dopełnił, ale zazwyczaj (przy próbie dyskusji) wystarczy pokazać, że zna się przepisy. Większość najczęściej odpuszcza...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
11 maja 2011 o 16:01

No trochę przesadzasz jednakowoż... Przecież do końca nie wiadomo, że to fryzjer mordował ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
11 maja 2011 o 12:29

Ja rozumiem. W narodzie zamiera umiejętność/zdolność delektowania się słowem pisanym. Bo, jak mniemam, chodzi tu o formę...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
9 maja 2011 o 11:40

A skąd takie (dziwne) informacje? ZUS nie ma żadnych koneksji finansowych ze szpitalami (jeżeli już to NFZ). Szpital wysyła rachunek do pacjenta a ten powinien dowieść, że jest ubezpieczony. Zazwyczaj nie ma z tym problemu bo ubezpieczenia zdrowotne (i chorobowe dla pracowników) są w Polsce obowiązkowe.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 maja 2011 o 12:53

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
6 maja 2011 o 11:41

Helena: książeczek się jak najbardziej używa. Nawet w niektórych przychodniach to sugerują. Choć oczywiście nie są obowiązkowe. BTW: W momencie wizyty u lekarza nie jest konieczny dokument potwierdzający ubezpieczenie (chyba, że zajdzie konieczność wypisania recepty na lek refundowany). Taki dokument (książeczkę, RMUA, lub - dla prowadzących działalność - potwierdzenie opłaty składki) można donieść lekarzowi w ciągu tygodnia. [Edit] Wujek Google mówi, że nawet 30 dni.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2011 o 12:02

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
6 maja 2011 o 7:46

A nie przejmuj się krytykami. Takie historie fajnie się czyta nie tylko dla ich sensu ale i dzięki ich konstrukcji :) Tylko jedna uwaga: "wysunięty na czoło" zawsze był, jest i będzie "członek" i to jeszcze "z ramienia". Nawet bardziej pasuje moim zdaniem :D

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
21 kwietnia 2011 o 7:23

Ja nieobyty... :) sądziłem, że to normalny czas podróży...

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
20 kwietnia 2011 o 16:27

Wiesz, ja nie pamiętam czy dokładnie tymi słowami mi odpowiedziała. Napisałem tak celowo, żeby oddać jej pogardliwie znudzony stosunek do klienta. Choć przyznaję - pomogła mi swoją radą :)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
19 kwietnia 2011 o 17:21

Ale masz na to jakąś podstawę prawną, tak?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
19 kwietnia 2011 o 11:41

Kajam się - macie rację. Warunki: "Kup teraz" od firmy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
19 kwietnia 2011 o 7:43

Przy tego typu transakcjach, w ciągu 10 dni możesz odesłać towar bez podania przyczyny. Sprzedający sobie może.... no wiesz co.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
18 kwietnia 2011 o 7:22

Obawiam się, że znacznie szybciej (coś ok. minuty) znajdzie się sposób na zdjęcie naklejek z szyby i demontaż terminali. :/

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
1 kwietnia 2011 o 6:58

Czyli załatwili Cię klasycznie - ze stoickim spokojem i z uśmiechem na ustach: "Tak proszę Pana", "Dziękujemy za konstruktywne uwagi", "Życzymy przyjemnej podróży", "Serdecznie przepraszamy za niedogodności"... itp. :) Uczyli się od mistrzów - od razu przyszło mi do głowy to: http://kabaret.tworzymyhistorie.pl/367_kabaret_dudek_ksiazka_zyczen_i_zazalen.php PS: zacytować można tylko dosłownie - inaczej się nie da ;)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 kwietnia 2011 o 7:02

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
31 marca 2011 o 22:24

No tak. Opowieść z odrobiną nagości między wierszami. Natychmiast odzywa się wioskowy głupek, który nie może opanować ślinotoku, a reszta daje się wciągnąć w "dyskusję" (cudzysłów zamierzony), niewnoszącą nic do tematu. Jak dzieci... tylko wódka i dziwki... :/

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 31 marca 2011 o 22:26

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
30 marca 2011 o 6:38

Było to wałkowane nie raz. NIE ma takiego obowiązku. Niezależnie od tego czy to "najgorszy sieciowy sklep obuwniczy" jak sugeruje Ocelota, czy dowolny inny.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 30 marca 2011 o 6:38

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
29 marca 2011 o 19:22

Czy źródła podają jak przebiegał dalszy ciąg urlopu owej rodziny? ;)

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna »