Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

prasbs

Zamieszcza historie od: 16 lutego 2011 - 16:43
Ostatnio: 24 listopada 2015 - 13:44
  • Historii na głównej: 30 z 37
  • Punktów za historie: 21825
  • Komentarzy: 211
  • Punktów za komentarze: 1504
 
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
8 marca 2011 o 20:32

Pozwolę sobie zacytować siebie samego ;) "Każdy dowcip ma gdzieś swój odpowiednik w rzeczywistej historii. I odwrotnie" Kiedyś w postaci dowcipu, wróciła do mnie historyjka, którą przeżyłem w rzeczywistości. I jakby tego było mało usłyszałem ją całkiem niedawno w jednym ze skeczy mało znanego, lubelskiego kabaretu... :/

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
8 marca 2011 o 18:36

Dobra mam to. Dobrnąłem do piątej nogi gazeli ale i tak wystarczy... Podziękował :D

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
7 marca 2011 o 15:18

Usiłuję to sobię zwizualizować... Jak właściwie wygląda udręczony morświn? ;)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2011 o 16:21

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 marca 2011 o 23:28

No nie, jest ciut większa (ale nie taka, żeby z tego robić zagadnienie). Mniej więcej taka jak między "Quarter Pounder with Cheese" a "Royale with Cheese" :D A twórcy biorą swoje pomysły z życia. Stąd też zaryzykuję stwierdzenie, że każda opisana tu historia ma gdzieś swój odpowiednik w postaci dowcipu. I odwrotnie.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2011 o 11:14

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
6 marca 2011 o 23:09

No co? Mikołaj też człowiek...

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
6 marca 2011 o 20:32

Im dłużej o tym myślę, tym bardziej mnie ta sytuacja irytuje i nie mogę się powstrzymać: Ciekawe jak by ta kobieta postąpiła, gdyby poprosił ją o pracę ktoś pokroju dajmy na to, Stephena Hawkinga? Pewnie by odmówiła... No po prostu [tu następuje ciąg wyrażeń ogólnie uznanych za niecenzuralne].

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
6 marca 2011 o 20:23

Jakiś czas temu sam zrobiłem taki numer. Chciałem kupić doładowanie, myślałem Orange, powiedziałem Plus. Takie chwilowe zaćmienie. Na szczęście sprzedawca, zachował zimną krew jak mu powiedziałem, że są kłopoty z kodem, i zaproponował, że sam spróbuje. Dałem telefon... i się wyjaśniło. Na moją propozycję: "to teraz może się Pan śmiać do woli - nie obrażę się" stwierdził: "Panie, codziennie mam co najmniej dwa takie przypadki - przyzwyczaiłem się, już mnie to nie śmieszy".

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
6 marca 2011 o 20:02

Prawo pozwala natomiast pozwać taką osobę za dyskryminację. Oczywiście pod warunkiem, że ma się świadków lub inne dowody. W tym przypadku raczej nie ma szans ale idea jest usankcjonowana prawnie. Na szczęście świadomość wśród pracodawców (i współpracowników) jest coraz większa. Nikt o zdrowych zmysłach nie myśli, że niepełnosprawnością można się zarazić. Ostatnio słyszałem, że w jednym z naszych biur zepsuła się winda. Chłopaki kilka dni targali niepełnosprawnego kolegę (i jego wózek) na szóste piętro. Można?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 marca 2011 o 19:46

Zmuszony jestem założyć, że możecie (Ty i reszta "komentatorów") mieć rację :/ Niestety.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
6 marca 2011 o 19:37

O widzisz - właśnie tak (patrz niżej). I nie bierz do siebie - to nie była stricte krytyka, tylko spostrzeżenie (minusa nie dałem ;) ). PS: Za stary jestem na gg :D

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 6 marca 2011 o 19:38

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
6 marca 2011 o 8:43

"Wyborczą" wszędzie można zbulwersować sympatyków pewnego dyrektora...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 marca 2011 o 22:59

No i można, ale tylko przy zakupach przez internet. W sklepie odbywa się to na zasadzie "widziały gały..." i tylko dobra wola sprzedawcy pozwala na zwrot. Oczywiście mówimy o zwrocie towaru pełnowartościowego.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 marca 2011 o 22:29

Mało tego: takie osoby najlepiej (nawet lepiej od lekarza) wiedzą jakie lekarstwa trzeba im przepisać. A niech taki doktorzyna spróbuje zalecić coś innego, albo, nie daj Boże, powiedzieć "Pan/Pani jest zdrowy/a". Uaaaa

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 marca 2011 o 21:38

Widzisz, cel może i słuszny, ale wziąłeś się za niego od, za przeproszeniem, dupy strony. Zirytowałeś grupę "normalnych" czytelników, nie stosujesz się do zasad, do których stosowania nawołujesz, wyrażasz się niejasno. Cel popieram, drogę do niego nie.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
5 marca 2011 o 21:28

Nie Weber, nie szkoda. Dobrze jej tak! A PanAndreas, nie musi się przekonywać jak to jest pracować dla kogoś tak uprzedzonego. Czyli raczej zyskał niż stracił.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
5 marca 2011 o 10:10

Może nie jakoś namiętnie ale tak :) Zauważyłem, że bardzo dużo jest tu historii z "moherami" "blondynkami" i "byczkami" w negatywnej roli głównej. A ja byłem świadkiem wielu takich, z pozytywnym udziałem wyżej wymienionych. Jak mi się kiedyś zachce to opiszę...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 marca 2011 o 8:05

SS: Przeczytałem raz jeszcze, może ja jestem zbyt wyrozumiały, ale nadal uważam, że zadziałał automat. Albo inaczej - nie chce mi się wierzyć, że ktoś tak bezczelnie próbuje naciągać dla 3 PLN. Jeżeli jednak było tak jak piszesz, to oznacza, że ekspedientka jest totalną kretynką robiąc tak oczywisty przekręt.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
5 marca 2011 o 2:13

Bywałem w pubie, gdzie serwowano "z patyka" kilkanaście rodzajów piw, kilku różnych producentów.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
5 marca 2011 o 1:20

Mimo oczywistej "piekielności" ekspedientki stanę jednak (odrobinę) w jej obronie. Sami (my = społeczeństwo) jesteśmy winni takiemu zachowaniu. Kradzieże w sklepach zdarzają się, mam wrażenie, stosunkowo często (SS i inni "pracujący na ochronie" pewnie to potwierdzą :) ) No to kobieta podchodzi do każdego jak do potencjalnego złodzieja - co się dziwić. Oczywiście nie usprawiedliwia to jej chamstwa - uprzedzenia jednak czasami biorą górę nad rozumem. Przykre ale prawdziwe.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 marca 2011 o 23:14

Taki to rodzaj przywitania "kotów" w nowej pracy. Zazwyczaj kończy się po postawionej flaszce :) Klasyka: wiadro z fazą i transparentny toner do drukarki. Swoją drogą, zastanawiam się czasem, skąd u pracowników taka kreatywność...

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
4 marca 2011 o 23:09

Stascool: a mi tę historyjkę opowiadał, dawnymi czasy, ksiądz na religii :) Więc tekst raczej na dowcipy.pl a nie tu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
4 marca 2011 o 22:52

O wielki Mędrcze… czepiasz się... :) A ponieważ robisz to niezbyt uprzejmie, to ja też się czepnę: 1. Czy ja wiem, czy różnica taka zasadnicza… Powiedziałbym, że tylko typologiczna. Nawet wikipedia (wiem, żaden autorytet ale zawsze) się „myli”. Patrz nagłówek „Tennessee Whiskey” – potem jednak używa ogólnej nazwy – whisky. 2. Popularnie używa się określenia „whisky on the rocks”. Jedynie anglosasi to różnicują (i, o dziwo Australijczycy z AC/DC :) ) 3. Japończycy, którzy są wielkimi fanami, używają jednej (dużej) lub trzech kostek lodu (dwie to dla nich profanacja). To jako ciekawostka dla piszącej. 4. Amerykanie usankcjonowali użycie określenia „whisky”. Tylko tradycyjnie jeszcze używają „whiskey”, ale i to się zmienia. Amerykański Maker’s Mark już jest „whisky”. 5. I chyba najważniejsze: autorka NIGDZIE w tekście nie skojarzyła bezpośrednio Jacka Danielsa z whisky. Raz użyła tej nazwy – mam wrażenie, że ogólnie – do opisu podawania całej rodziny trunków. A drugi raz włożyła ją w usta klienta. Fonetyka jest bardzo podobna, więc przy odrobinie wyobraźni można uznać, że to klient się pomylił. O ile w ogóle o pomyłce może być mowa. U nas jednak mało kto wie, jaka jest różnica i większość mając na myśli Jacka Danielsa myśli „whisky”.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 marca 2011 o 22:53

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
3 marca 2011 o 17:24

Maxther: zdroworozsądkowo na to patrząc to się z Tobą zgadzam w 100%. Ale życiowo: nie zdziwiłbym się, gdyby na taką głupotę był jednak jakiś paragraf. Przepisy opierają się logice :)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
3 marca 2011 o 7:34

Patrzcie no, nie wiedziałem, że te "posy" są takie ważne. Myślałem, że skoro kasa i tak trafi na konto sklepu, to kwitki są tylko dodatkiem. Teraz będę wiedział i w przypadku znalezienia czym prędzej oddam :) Przydał się na coś ten serwis...

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 następna »