Profil użytkownika
singri ♀
Zamieszcza historie od: | 13 września 2011 - 4:02 |
Ostatnio: | 7 marca 2024 - 14:39 |
- Historii na głównej: 109 z 140
- Punktów za historie: 17418
- Komentarzy: 1833
- Punktów za komentarze: 12355
Zamieszcza historie od: | 13 września 2011 - 4:02 |
Ostatnio: | 7 marca 2024 - 14:39 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
@Ohboy: Mnie też to uderzyło. Najpierw matka zostawia dziecko bez opieki, a potem DZIECKO dostało lanie, i to dwa razy. A autorce głupio było, że nawrzeszczała na osobę, która w tej sytuacji najwięcej zawiniła. I obie historie są do siebie podobne. Zbitypies nie dostawała od rodziców wystarczającej uwagi i opieki, a potem za ten brak uwagi była karana. Bo pobazgrała kartki potrzebne do pracy... Ale dlaczego w ogóle miała je w zasięgu ręki? Zaniedbanie, niedopilnowanie, a potem pretensje do dzieciaka, że jest dzieciakiem.
@Samoyed: Gorączka to nie jest. Ale czy brak gorączki oznacza, że organizm jest zdrowy? Moim zdaniem właśnie w tym początkowym etapie infekcji trzeba podjąć działania, by się nie rozszerzyła... A ja nie zbijam. Kiedyś stosowałam na podwyższoną temperaturę "lekarstwo teściowej", ale w stanie błogosławionym jest dla mnie niedostępne. No i dziecku na pewno bym go nie podała... Bo to idzie tak: Do dużej szklanki lejesz 1/3 benedyktynki (to nalewka ziołowa), 1/3-1/2 soku malinowego, dopełniasz wrzątkiem, pijesz gorące i od razu ładujesz się pod kołdrę. Następnego dnia trzeba zmienić pościel, bo jest cała przepocona, ale pacjent zazwyczaj jest zdrowy. Czasem trzeba powtórzyć kurację, ale to rzadko. Tylko tak jak mówię - nie dla dzieci, nie w ciąży i nie w czasie karmienia piersią. Ale skuteczne jak pierun.
@kiczorek: No ok, nie od razu załapałam, mój błąd.
@dayana: Kto uznaje, ten uznaje... Powoli coś się zmienia, ale niestety bardzo powoli.
@kiczorek: Utrzymanie dawali, napisałam o tym. Dawali mieszkanie, wyżywienie I POZA TYM 40 dolarów miesięcznie.
Bosz, co za wariatka... A nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu podobno grozi tym, że można się po pijaku przespać z kimś, z kim by się nie chciało. Na przykład z własną córką, jak to Lota jego córeczki załatwiły. Więc tak, stwarza ogromne zagrożenie...
@digi51: Może lekko przegięłam, może to 20zł było. Nie zmienia to faktu, że teraz proponować komuś 30zł za godzinę korków, to jak mu w twarz napluć...
30 złotych za godzinę to ja brałam, jak byłam w liceum i niedługo po. Nie byłam wykwalifikowanym korepetytorem, byłam po prostu uczennicą, która pomagała w lekcjach młodszym uczniom. Dwadzieścia lat temu. Gdybym podjęła decyzję o korepetycjach dla córki byłoby mi po prostu WSTYD proponować taką stawkę. Odwołam się też do przykładu z literatury: Laura Ingalls (tak, ta od "Domku na prerii") w wieku niespełna szesnastu lat podjęła pracę jako nauczycielka w małej miejscowości. Społeczność była niewielka, uczniów niewielu, więc szkoła miała działać tylko przez dwa miesiące, a Laura miała dostać za swoją pracę 40 dolarów miesięcznie plus mieszkanie i wyżywienie. Jej matka uznała, że to uczciwa stawka. I jakoś tym ludziom nie przyszło do głowy spróbować ją zatrudnić na dziesięć miesięcy po, dajmy na to, 10 dolarów miesięcznie. Finansowo wyszłoby im na to samo, a dzieciaki dłużej miałyby szkołę. Ale zdawali sobie sprawę z tego, że za taką stawkę nikt pracował nie będzie...
@Crannberry: Nie zdziwiłabym się. Znaczy można się bronić, że czynność ta nie miała podłoża seksualnego, ale mimo wszystko pozostaje to molestowanie. Ja bym się BARDZO czepiła kwestii higieny. Na miejscu nawet nie autora, ale innego rodzica, zabrałabym dziecko ze żłobka, bo jaką mogę mieć pewność, że ten termometr został potem zdezynfekowany? Pamiętam, jak urodził się jeden z moich braci, początek lat 90. Nie wiem czemu, ale mama nie mogła kupić termometru. Był jeden, "ogólnorodzinny", ale mama nie chciała wkładać go dziecku w odbyt, a potem innym członkom rodziny pod pachę (ble...). Położna środowiskowa przyniosła jej własny. W opakowaniu, poza termometrem, była chyba z setka takich małych "kondomów" i położna tłumaczyła mi, że to się zakłada, mierzy się temperaturę, a potem można wyrzucić, założyć nowe i od razu mierzyć następnemu dziecku... Tak, to jeszcze...
@gawronek: Nie wiem, czy czytaliśmy tę samą historię. Pół etatu miało być jako kierowca-przedstawiciel, a jeśliby jeszcze pracownik zgodził się pracować na magazynie, to wtedy cały etat.
@blaszka: Bonja bardzo chcę być daleka od tych schematów. Nie do końca zgadzam się z tym, że coś kreuję, ponieważ w moich historiach nie ma nic, co nie jest prawdą. Ale dopuszczam możliwość, że wiesz lepiej.
@louie: Może i racja. Ale przekonuje mnie to, że on wiedział, że za kółko po alkoholu nie powinien. I nie wsiadł. Wolał zaryzykować stratę szansy na zatrudnienie niż poprowadzić po alkoholu. Prawdopodobnie nie spodziewał się, że zaraz pierwszego dnia będzie musiał prowadzić. Dlatego zakładam, że gdyby był pewny, że będzie musiał, to by nie wypił.
Może jestem głupia, ale dałabym chłopakowi nr 1 drugą szansę. Na ten dzień bym go pogoniła, ale kazałabym przyjść następnego z zastrzeżeniem, że będę czekać z alkomatem. Oczywiście picie przed pracą jest złe i nigdy nie poprę przystępowania do jakiejkolwiek pracy po alkoholu, ale koleś przynajmniej był szczery i za szczerość dostałby ode mnie drugą szansę. Ale to ja, autora prawo zrobić tak, jak chciał. Zatrudnienie pociotka może się okazać na dłuższą metę lepszym rozwiązaniem.
@janhalb: Ja wyjaśnię: Przychodzi SMS: "Twoja paczka została wstrzymana, więcej informacji pod linkiem, wpłać tyle a tyle, żeby dostać paczkę" I jest to oszustwo. Więc jak policja przyłapała sprawców, to wzywała do siebie wszystkich potencjalnie oszukanych.
@Armagedon: A dziecko będzie odprowadzać składki w przyszłości.
@Armagedon: Do dupy z takimi pytaniami... Jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, to nie chce. I jeśli nie chce, żeby głaskano jego psa, to nie chce i nie ma obowiązku nikomu nic tłumaczyć. I tak, widziałam dorosłe psy, przez nikogo nie zachęcane, skaczące na ludzi. Mniejsze i większe. Po prostu nie zostały tego oduczone.
@Armagedon: Autorka wyjaśniła w historii, dlaczego sobie nie życzy. Nie chce przyzwyczajać psa do miziania przez obcych ludzi, żeby nie szarpał smyczy i nie rzucał się na ludzi, domagając się miziania. Powiedziałabym, że to dość logiczne.
@Crannberry: "Idiokracja". Mówi Ci to coś? ;)
Nie od dziś wiadomo, że zwierzę i dziecko to jest własność publiczna. Zdaniem bardzo wielu ograniczonych ludzi Ty po prostu nie masz prawa nie życzyć sobie, by dotykano Twego psa czy też dziecko. Bardzo dobrze robisz, stawiając wyraźną granicę. Zaproponowałabym żółtą wstążkę (znak ustalony dla psów, które potrzebują więcej przestrzeni), ale obawiam się, że do niektórych pustaków to i tak nie dotrze :(
@gawronek: Książki są darmowe. Zapłacić musiałam tylko za podręcznik do religii. W szkole od tego roku MUSI być pedagog szkolny, psycholog, logopeda. To są jakieś dwie godziny tygodniowo, ale jednak są. Zajęcia wyrównawcze w szkole mojej córki są odkąd ona tam chodzi. Dopłaty do dojazdów są, jeśli dziecko ma do szkoły dalej niż ileś tam kilometrów, chyba 4. Jeśli kogoś nie stać na opłacenie obiadów, a ma potrzebę, żeby dziecko jadło w szkole, tez może uzyskać dopłatę. Ale z żłobkami i przedszkolami racja - strasznie mało tego i trzeba się nieźle nachodzić, żeby zdobyć miejsce.
@digi51: coś było wcześniej o składaniu papierów na studia, więc musi być letni...
@AnitaBlake: Zbrodnia do niesłychana Pani zabija pana Zabiwszy grzebie w gaju Na łące przy ruczaju Grób liliją zasiewa I zasiewając tak śpiewa Rośnijcie lilie wysoko Jak pan leży głęboko Jak pan leży głęboko Tak wy rośnijcie wysoko Cholera. Jakim cudem ja to pamiętam, skoro moja matura jest już pełnoletnia?!
Lilie? Lilię miał w ręku archanioł Gabriel przy zwiastowaniu. Są symbolem czystości, niewinności i dziewictwa. Jakoś nie kojarzą mi się z grobami... Ale nie postawiłabym ich w sypialni ze względu na silny zapach, może od niego potem boleć głowa ;)
@Bedrana: "Siadaj, rób ćwiczenie" to to nie jest rozkaz, tylko polecenie. W dodatku związane ściśle z lekcją. Oczywiście, że zgadzam się na wydawanie mojej córce poleceń związanych z lekcją. Nie wiem w ogóle skąd pomysł, że się nie zgadzam. "Szczyl" nie wykonał rozkazu, bo rozkaz nie miał nic wspólnego z lekcją. Jeśli jedni nauczyciele skarżą się, że z moją córką nie da się pracować, a inni ją chwalą, to chyba jednak nie ona jest winna? I tak, nauczycielka plastyki wspomniała o linijce. Było to jej zdaniem usprawiedliwienie tego, że nie potrafi mojej córki na lekcji uciszyć. Ja mam ją uciszyć. Telepatycznie chyba. Kazania nie odnoszą skutku, ale kazanie to co innego niż logiczna argumentacja. "Mówiłam, żebyś podniósł ten papierek, dlaczego ty się mnie nie słuchasz, co z ciebie wyrośnie" - kazanie. "Nie ty rzuciłeś, ale jeśli go podniesiesz, będzie tu dużo przyjemniej" - argumentacja. Poza tym, czego żaden z Was, orędowników rozkazywania i nazywania młodzieży obelżywymi wyrazami nie akceptuje, zawsze można użyć słowa PROSZĘ. Z przyczyn niewiadomych użycie tegoż słowa w stosunku do kogoś młodszego uważacie za wielki dyshonor. Mój model wychowawczy jest bardzo prosty: Moja córka wie, dlaczego musi odrabiać lekcje, sprzątać pokój i zachowywać się przyzwoicie w szkole, między innymi oczywiście. Zdarza się też, że PROSZĘ ją o coś, co nie należy do jej stałych obowiązków i w tym przypadku ma prawo odmowy. Oprócz tego wiele rozmawiamy i ona doskonale wie, jakie zachowania nie są akceptowalne i stara się ich unikać.
@Samoyed: Skąd wiem? Ano stąd, że to jest napisane w historii. A polecenia powinny mieć sens i być właściwie umotywowane. To, że uczeń podlega nauczycielowi nie oznacza, że nauczyciel ma prawo wydać mu dowolne polecenie, a uczeń ma obowiązek każde z tych poleceń wykonać. Można polecić uczniowi starcie tablicy, bo potrzebna. Można posłać go po kredę, kazać podlać kwiatki czy otworzyć okno. To są polecenia, które mają sens i nie wymagają uzasadnień. Ale jak polecasz uczniowi sprzątać po kimś, wypadałoby jednak to jakoś uzasadnić. Co do przygotowania: jestem po kursie "Szkoła dla rodziców", przeczytałam też wiele książek na temat wychowania dzieci i śledzę nowinki w tym temacie. W dodatku moje dziecko, lat obecnie jedenaście i pół, ma opinię dziecka grzecznego, uprzejmego, empatycznego i uczynnego. Jakoś moje metody nie uczyniły go roszczeniowym gówniarzem.