Profil użytkownika
GlowaWChmurach
Zamieszcza historie od: | 27 lutego 2020 - 15:12 |
Ostatnio: | 7 marca 2024 - 8:35 |
- Historii na głównej: 19 z 19
- Punktów za historie: 2470
- Komentarzy: 80
- Punktów za komentarze: 243
Zamieszcza historie od: | 27 lutego 2020 - 15:12 |
Ostatnio: | 7 marca 2024 - 8:35 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Puszczenie psa bez smyczy faktycznie piekielne, ale co do reszty historii mam wątpliwości. No szedł po woreczek, zdarzyło się, że zapomniał, nie miał ze sobą, tak bywa. Ale chciał błąd naprawić. To też źle? Mi też zdarzyło się nie mieć worka, przed spacerem nie upewniłam się, że się nie skończyły. Pożyczyłam, posprzątałam. Nie wiedziałam, że właśnie robię coś karygodnego
Jak mnie to doprowadza do agresji, jak widzę palanta - znaczy, palacza - który pizga tym petem gdzie popadnie. Cieszy mnie, że nie tylko mi to przeszkadza, bo po ilościach tego gówna wszędzie - zaczęłam mieć wątpliwości
@black_lemons: to wyprowadzaj go sobie, ale w szelkach. Świeżym powietrzem oddycha się inaczej na smyczy?
@PiekielnyDiablik: rozumiem, że jesteś też zwolennikiem puszczania luzem psów czy innych zwierzątek domowych? Ty puścisz swojego kotka na dwór, a atrakcje zapewni mu wtedy amstaff sąsiada.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 2 maja 2021 o 8:47
@Marudna_Zuzia: to może siatki na okna, na przykład?
@Ohboy: Zgadzam się całkowicie. Poparcie dla wypuszczania kotów samopas dziwi tym bardziej, że od jakiegoś czasu mamy na piekielnych prawdziwy wysyp historii o piekielnych właścicielach psów, którzy puszczają je ze smyczy. Czym to się różni, bo nie rozumiem? Jedno i drugie tak samo piekielne i szkodliwe, zarówno dla otoczenia, jak i samego zwierzaka. W bloku z w którym mieszkam, też miałam problem z kociarzami zapewniającymi "wolność i szczęście" swojemu koteczkowi. Wolność oczywiście polegała na szlajaniu się po klatce schodowej, po garażu itp. Gdzie w tym troska o zwierza?
@Armagedon: Jak z nim wychodzi - nie mam pojęcia. Mam dwie "kociary" w bloku, przynajmniej jedna ma kota wychodzącego, nie wiem, która. A na tamten czas byłam jedyną posiadaczką psa w tej klatce
@tatapsychopata: Jak już napisałam, część na pewno tak ma, na pewno nie wszyscy ani nie większość. Sama wielokrotnie zamknęłam drzwi przed kimś dobiegającym, z powodów wyżej: rozkład, sygnalizacja. W przykładzie podanym przez Ciebie, gdzie rozkłady były bardzo luźne, to wciąż były. I od tego, o której wjedziesz na pętlę, zależała długość Twojej przerwy. Plus powód z komentarza wyżej: mogli zwyczajnie nie widzieć. Lusterko daje ograniczoną widoczność
Cóż. Bydlaki i idioci zdarzają się niestety i wśród motorniczych, jak w każdym zawodzie. Są tacy, którzy lubią wkurzać ludzi i robić im na złość. Może właśnie na przedstawiciela tej ciemnej strony mocy trafiłeś w dzieciństwie, ale niekoniecznie. Motorowy mógł też Was nie widzieć i: 1. Czekać, aby odjechać zgodnie z rozkładem (nie za wcześnie), 2. Czekał na zmianę świateł, jak ta miała nastąpić to zamknął drzwi. Mógł też Was widzieć, ale powyższe powody przeważyły (może spieszył się na kolejne światło? Są niestety takie miejsca, gdzie za Chiny nie da się poczekać na dobiegającego, bo oznacza to opóźnienie nawet 2 czy 3 minut). Ja sama zawsze staram się poczekać, jeśli mogę. Zależy to od obecnej punktualności (czy mam opóźnienie względem rozkładu, czy nie), sygnalizacji i tego, czy za mną jedzie inny tramwaj.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2021 o 18:37
@Balbina: jeśli stojąc w progu pokoju nie dostrzegasz żółtej firanki albo odchodzącej od ściany farby, to sugeruję okulistę.
@Balbina: Chyba nie do końca zrozumiałaś. 1. Emocje opisane w historii dotyczą ogólnie poszukiwań mieszkania na wynajem. Okres takich poszukiwań wypełniony był irytacją i stresem, na myśl, że znowu miałabym szukać mieszkania emocje te powracają. 2. Ta konkretna historia była dla mnie prawie tak absurdalna jak teoria płaskiej Ziemi, a właścicielka kierowała się (w mojej ocenie) tak kulawą i niezrozumiałą dla mnie logiką jak ci od wstrzykiwania wody utlenionej w żyły. Porównanie takie. 3. Nie chodziłam i nie oglądałam tego mieszkania. Stałam praktycznie w wejściu, zaraz obok była łazienka. Wszystkie te szczegóły naprawdę aż raziły w oczy. A skąd tę analizę farby i rdzy wzięłaś, to nie wiem.
@Waldas "Jednak jeśli ktoś nie był w domu to nie będzie robił rabanu o niedostarczenie przesyłki" - zazdroszczę zaskakująco pozytywnego zdania o uczciwości i samokrytyki innych. Choć może już naiwnego. Mnóstwo ludzi ma problem z przyznaniem się do błędu, niemało jest też takich, którzy są zwyczajnie złośliwi i nie przepuszczą okazji, by na kimś się wyżyć i uprzykrzyć mu życie. I oczywiście, że można, jak się chce. Oczywiście, że wielu kurierom się nie chce. Nie zapominaj jednak, że są sytuacje, gdzie kurier, mimo chęci, nie będzie w stanie być punktualnie - wtedy to jego pracodawca, za pomocą m.in. raportu kuriera ustali, czy doszło do zaniedbania czy nie. Nie klient nieznający szczegółów
@Waldas: Już lepiej byłoby wprowadzić obowiązek wypełnienia raportu z niedoręczonej przesyłki, niż brak zapłaty dla kuriera, bo co w przypadku nieobecności adresata? Kurier ma biegać do takiego za darmo? Mało to ludzi którzy pracują do wieczora, ale nie opłacą dostawy w wieczornych lub wybranych godzinach? Mało takich, którzy wyjechali na wakacje, a zapomnieli o zamówionej przesyłce? Komuś zawsze mogłoby coś wypaść nagłego, przez co nie odbierze przesyłki.
@GlowaWChmurach ach, jeszcze to trąbienie na nią, gdy trzy auta zjechały bez kierunkowskazów, a autorka wciąż czekała na wjazd: cóż, miały trochę racji. W momencie, gdy auto zaczęło zjeżdżać, już bym wjechała na rondo. Zanim ono zjedzie do końca, jest trochę czasu, wystarczająco zazwyczaj, żeby zdążyć, zanim auta za nim znów się rozpędzą
@Doombringerpl też to zauważyłam. Problem z punktu pierwszego koleżanka dama sobie wyjaśniła w punkcie drugim. Co do jednego racja: też zauważyłam coraz to popularniejszy zwyczaj przyspieszania, gdy ktoś szykuje się do wjazdu na rondo, co oczywiście całkowicie przeczy idei takiego skrzyżowania. Brak kierunkowskazów przy zjeździe jest wręcz nagminnym procederem, który za każdym razem wkurza mnie do czerwoności. Jestem wielką fanką płynności ruchu, ale czuję się jak przedstawiciel wymierającego gatunku - mało kto dba o to, by jak najwięcej osób przejechało, żeby rozładować korki, brak dbałości o mądre wykorzystanie miejsca na jezdni. Ciekawi mnie punkt mówiący o tym, że pan mrugał autorce, by wjechała - czy nie czyni to jej jednym z zamulaczy, na których tak pomstuje? Skoro było miejsce, trzeba było jechać. Jeśli kierowca na rondzie mrugał, znaczy, że tego nie zrobiła i poczuł się w obowiązku jej pomóc
Miałam taką samą sytuację, na ogólnodostępnym parkingu gdzieś na mieście. Domyślam się, że problemem była rejestracja z innego województwa.
@Doombringerpl owszem, każdy kij ma dwa końce. Tak, są motorniczowie, którzy na siłę chcą zdążyć na światło. Są też przypadki, gdzie jest zwyczajnie ślisko i nie ma szans zatrzymać się przed sygnalizatorem. Masz pewność, że nie było tak w sytuacji opisanej przez Ciebie? Ja też nie. W historii opisałam to, co widziałam, przejazdów tramwajów na czerwonym nie. Zastawione skrzyżowanie przez tramwaj widuję w dwóch przypadkach: 1. Gdy było zastawione torowisko za sygnalizatorem, 2. Na pewnym specyficznym rondzie, gdzie są dwa sygnalizatory - wjazdowy na rondo i zjazdowy. Wystarczy ruszyć spod wjazdowego z kilku, kilkunastosekundowym opóźnieniem żeby na zjazdowym złapało czerwone, a miejsca pod nim tyle, że zastawia się dwa pasy ruchu na jezdni. Zresztą, czy w historiach o piekielnej kasjerce widzisz wstawki, że oczywiście zdarzają się też piekielni klienci?
@Armagedon Nope, to nie Łódź
@Cyraneczka dobrze, że skończyło się tylko na skasowanym aucie
@Fahren sygnał zielony na S1 również tylko zezwala, ale chyba jednak chciałbyś przejechać, a nie stać za pacanem, który właśnie teraz musi wysłać esemeska?
@dayana: No fakt, lepiej zabić, masz rację
@Pomcia: Ale tak właściwie... to czego oczekujesz w tej sytuacji? Winda była niesprawna, mogła zepsuć się przy próbie użycia, czyli w każdej chwili. Była to przyczyna niezależna od nikogo, technika zawiodła. Czy oczekujesz, że kierownik pociągu wniesie wózek o wadze kilkuset kilogramów? Może ktoś kiedyś wpadnie na rozwiązanie idealne, na windy/rampy dla niepełnosprawnych, które nigdy się nie psują, ale to jeszcze nie dzisiaj.
@dracon2002: no... tramwajowymi zwrotnicami :D
@Villenthetenmertch przy każdej zajezdni jest przystanek końcowy, jest on wystarczająco blisko, byś nie musiał wysiadać na samej zajezdni ;) i owszem, wjeżdżając na zajezdnię tramwaj/autobus nie jest już dla Ciebie środkiem transportu. Żaden pasażer nie może wjechać na teren zajezdni
@Azheal dzieje się wtedy jedna z dwóch rzeczy: a) zostaję totalnie zignorowana i kontynuują jazdę jak do tej pory, b) ktoś zaczyna hamować z piskiem opon