Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ObserwatorObywatel

Zamieszcza historie od: 20 listopada 2011 - 22:50
Ostatnio: 21 kwietnia 2024 - 11:54
  • Historii na głównej: 9 z 9
  • Punktów za historie: 2165
  • Komentarzy: 252
  • Punktów za komentarze: 1229
 
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
24 maja 2023 o 19:53

Pierwsze moje auto to scenic2. Jazda tym autem po Ukrainie (tam były tańsze koszty wycieczek) nauczyła mnie wozić jako podstawę lewarek, zapas (najlepiej dwa), pompkę, klucze, multimetr, skaner na obd, koc, 5ke paliwa, trochę gotówki w PLN, EUR i USD, linki holownicze, 2-3 latarki, kable, powerbank tzw start buster. 6 lat posłużył i się spalił. Potem miałem espace4. Turbina poszła w drodze. Teraz mam kilkuletnie auto, dalej wożę koc, skaner, start buster, kable, lewarek, pompkę, klucze, gotówkę i oczywiście posiadam assistance i kasko. Pewnie jakąś fobie mam, ale wole mieć i nie potrzebować. Mam 4 córy (najstarsza 15, najmniejsza 10lat) i taką babcie jak u Ciebie w domu. Ważne abyś się nie poddawał, miał chęć do życia, wsparcie w najbliższych i zdrowie. Reszta się zwyczajnie ułoży. Pozdrawiam i powodzenia.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
16 maja 2023 o 16:04

Płyn do kierunkowskazów oszczędzają. Mam takiego kolegę, za nic w świecie nie chciał wrzucać kierunek, jak włącza się do ruchu z parkingu równoległego w sytuacji, gdy nie ma możliwości wyjazdu. Czeka, aż będzie luka, kierunek i wyjazd. U nas w mieście nie ma z tym problemu. Ale mieliśmy w sprawach różnych wyjazd do jednego z miast poza UE, kilka mln mieszkańców. Ruch spory przez całą dobę. I tak stoi mój kolega i czeka, aż będzie luka by się wbić w ruch. Dopiero lokalsa posłuchał i wrzucił kierunek - trzecie auto (po włączeniu kierunku) umożliwiło mu wyjazd. Generalnie wszystko płynnie jedzie, głównie na intuicję i za pomocą właściwie używanych kierunków.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
8 maja 2023 o 17:26

Napisze to samo, co i na fb ludzie piszą, bo pewnie tam nie zaglądasz. AD 1. Rozmiary altan reguluje regulamin, a budowa jest na zgłoszenie. Podlega to też pod prawo budowlanie - czyli dwie kondygnacje po 35m2 i do tego terasa 14 czy 17 mkw, nie pamiętam. Budowę wg szkicu zatwierdza zarząd rod. Materiał wykonania nic nie reguluje, znaczy ogólne prawo budowlane. Regulamin ROD reguluje odległość. Jeśli jest ok, to nie ma powodu do odmowy. AD 2. No cóż, ma prawo zrobić u siebie betonoze. Można tylko ubolewać nad tym. AD 3. Kwestia udowodnia i upartości zarządu. Drogi są dwie: albo niech se mieszka, albo jest to podstawa do wypowiedzenia umowy dzierżawy działki. AD 4. Zamknąć bramę. Służby mają narzędzia. Albo egzekwować zakaz wjazdu poprzez wypowiedzenie umowy dzierżawy. My nie zdecydowaliśmy się na ograniczenie wjazdu. Po tysiąc razy powtarzamy, by wjazd był jak jest sucho i brama zawsze była zamknięta, bo ktoś obcy może wjechać. I pilnować, by odbudowano zniszczoną aleje. AD 5. Straż miejska czy tam inna policja u was nie istnieje? Od kiedy to można palić śmieciami. Można palić tym, co jest dozwolone. No niestety, nie musi mieszkać, a przychodzić można codziennie i grzać. A dlaczego nie wstąpić do zarządu i coś zmienić? To nie prezes, któremu weszli na głowę, tylko ludzie z kasa potrafią wykorzystać prawo na swoją korzyść. Co nie jest zabronione, jest dozwolone. 70mkw + półotwarta zadaszona terasa to też całkiem nieźle. Można coś zrobić, jeśli faktycznie stoi za blisko czy jest za duży. Wtedy komisja rewizyjna i wypowiedzenie umowy. Proces jest bardzo żmudny i czasem trwa kilka lat z finałem w sądzie. Za zakaz wjazdu nic nie poradzisz. Jest to złamanie regulaminu, ale jak go chcesz wyegzekwować? Znowuż pozbawienie członkostwa? Zasypią Cię pismami z sądu. Działkę można spokojne wyposażyć w miejsce parkingowe. Co innego dojazd. A ile % działkowiczów brało udział w walnym? Ktoś wystartował w wyborach i wstąpił do zarządu? U nas jakoś nie ma chętnych, przyszło jakieś 16% na walne, nikt się nie zgłosił do zarządu. Ponoć rekord. Jakie u Was wynagrodzenie pobiera zarząd? U nas zero zł/rocznie. W większości jest to wolontariat. Tak, wiem, że są ROD, gdzie wynagrodzenie prezesa sięga i 5K miesięcznie, ale to nie u nas. W takim układzie ciężko znaleźć kogoś, kto będzie z zapałem egzekwował od działkowców przestrzeganie regulaminu.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
23 kwietnia 2023 o 14:54

Jednak nadal uważam z żoną, że te 10 lat temu to jednak prawidłowo zrobiliśmy, że po kościele wydaliśmy w knajpie obiad dla bliskiej rodziny na 20 os. Mieszkanie mieliśmy, więc zainwestowaliśmy w prawa jazdy i w miarę młode auto.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
20 kwietnia 2023 o 16:56

Ja w 1997. Sukienki i garnitury... Biednie było, większość tak samo poubieranych. Kilkoro może w nowe ubrania, ale większość po kimś. Nikt nic nikomu nie wypominał, wszyscy w domu poczęstunek dla rodziny do wieczora. Mam 4 córki w wieku 11-15l. Alba przetrwała, ale była przez starsze córki szanowana. Dodatki też. Wiedzą, że nie o to w tym chodzi. Obiad w lokalu tylko dlatego, że najbliższa rodzina czyli mama, teść, szwagierka ze szwagrem... i tak z 15 os będzie i już w domu nie ma gdzie się obrócić. Nie ma gdzie za bardzo usiąść w mieszkaniu. Z przygotowaniem i ogarnięciem poczęstunku też problem. O dłuższym pogadaniu też nie można liczyć, bo gospodarze zazwyczaj na tego typu przyjęciach nie siedzą przy stole, bo zawsze coś muszą ogarnąć. Jedne urodziny żony kilka lat wcześniej utwierdziły nas, że nie chcemy sami się tym zajmować. Na komunie najstarszej na ostatni gwizdek znalazłem przypadkiem salę na 20 os której nikt nigdy nie wynajmował. Prowadzi knajpę spółdzielnia socjalna, jedzenie domowe, ceny ładne, bo w 2020 r też tam robiliśmy (mają półotwartą terasę i zabudowali plandekami na drewnianej ramie) za 130 zł/os (obiad 3 daniowy+deser, napoje, ciasta, owoce, deski serów/wędlin, sałatki). Teraz 140 zł usłyszałem. Ale siedzimy na luzie i mamy czas dla wszystkich spokojnie porozmawiać. O 19tej już po wszystkim w mieszkaniu, odpoczywamy. I będzie to nasza 6ta impreza rodzinna w tym lokalu. Z kolei kolegi brat stwierdził, że nie jest nowobogackim, nie będzie kasy na lokale wydawać. Zwołał rodzinę swą i małżonki najbliższą, tak z 40 os, a po mszy kazał wszystkim jechać na własną rękę 60 km na wieś do rodziców, gdzie w stodole wydano poczęstunek. Ok, nic w tym złego nie ma, tylko chwalił się, jak to tanio nie urządził córce komunii. Zapomniał tylko dodać, że jego matka, żona i siostra ledwo co miały chwilę usiąść do stołu.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
15 lutego 2023 o 16:28

@Samoyed: Z historii nie wynika, że mogło tak być. I nawet rozpisałem dlaczego tak uważam. Ale nawet gdyby tak było widziane z drugiej strony (bo taką też sytuację miałem w życiu), to też Ci rozpisałem jak wypadało by zrobić, aby nie zostać natrętem. Nie wiem jak się odnieść do kwestii dyskusji z nami. Twierdzisz, że mam urażoną rację. Nie bardzo rozumiem dlaczego tak uważasz, bo nie mam Twoich argumentów. Próbuje Ci wytłumaczyć, jak mniej-więcej powinno wyglądać rozwiązanie konfliktu w przypadku odwróconej sytuacji i to w sposób, który pozwoli na skuteczne wyegzekwowanie naruszonego prawa - w tym przypadku do niezanieczyszczania pomieszczeń wspólnych. Ale Ty jednak uważasz, że lepiej pójść z dziesięć razy do sąsiada i uniesionym tonem rozkazać mu natychmiast coś zrobić (w tym przypadku posprzątać). Nie rozumiesz, że taki tryb może zwyczajnie doprowadzić do eskalacji konfliktu, który można by było zakończyć na miejscu. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że urażona duma nie ma nic do gadania. Jest coś takiego jak szacunek i zwracanie się do drugiej osoby z szacunkiem. Nawet, jeśli masz 100% racji, to i tak powszechna kultura międzyludzka wymaga zwracać się do rozmówcy z szacunkiem. I właśnie o to autorce historii chodzi.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
14 lutego 2023 o 20:38

@Samoyed: już tłumacze dlaczego się nie zgodzę. "I juz zarzad leci sie przejac" - nie. Pismo do prezesa Zarządu i to już jest problem opiekuna bloku, a jego nr wisi na tablicy ogłoszeń. Więc każdy go nęka telefonem, że jest syf. Wtedy zwołuje zebranie lokatorów i stawia na głosowanie uchwałę o zatrudnienie ekipy sprzątającej. Jeśli upadnie, to problem syfu staje się problemem mieszkańców. Jeśli nie, to w tedy ten pracownik administracji będzie miał w obowiązku pilnowania wszystkiego. I tak, jego obowiązkiem jest, aby każdy mieszkaniec pilnował regulaminu. Za to kasę bierze. Jak ma w poważaniu lokatorów, to można zmienić zarząd (a jak to zrobić to inny temat). "a oni sobie zyja w syfie, bo moze tatus przyjezdza w tych kaloszach codziennie. Moze wlasnie tego sasiad sie boi?" - no dobrze, ale po pierwszym, czy drugim razie powinien sobie odpuścić kontaktu z sąsiadem i zwrócić się pisemnie do administracji. Bo inaczej tylko eskaluje konflikt. "A skad wiesz jakim tonem mowil?" - stąd: "sąsiad(S) wpada z awanturą" i stąd: "sąsiad miał ewidentny problem CZEMU"; "strasznie się obruszył i obraził"; "słyszałam TYLKO jego darcie, nie ją". "Skad wiesz ile razy wczesniej musial po syfie ganiac?" - ok, może i non stop, tak samo jak ja do teścia chodziłem, zanim się wyprowadził z tej kamienicy. Tak, to jest męczące. Ale zwykłe zwracanie uwagi sąsiadom mojego teścia mogło grozić trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. Samą sytuacje rozwiązała administracja. "Czemu jestescie tacy wyrywni w glebowaniu ludzi, bo nie wpisuja sie w wasz roszczeniowy porzadek swiata?" - A gdzie tu ktoś rości coś? No chyba że możemy do ekipy sprzątającej by należycie wykonała swoją pracę. "A moze gdyby sasiad to pisal to by to brzmialo jak inne opowiesci tutaj." - To na taką historie odpisał bym mniej więcej tak: Zwracanie uwagi nic nie da. Napisz pismo do Zarządcy z opisem sytuacji i jak możesz, pozbieraj pod pismem podpisy sąsiadów. Po którymś piśmie zarządca musi zareagować. Jeśli będzie więcej pism od sąsiadów, to już na pewno zareaguje. Na pewno doprowadzi do spotkania "sąsiad "brudzący" vs reszta mieszkańców" wraz ze swoim udziałem. Może po tym spotkaniu się ogarną i będą sprzątać. Jak nie, to wzywajcie ekipę od sprzątania nawet po 10 razy dziennie i piszcie do skutku gdzie się da. I zwróćcie się do sądu o eksmisje. W ten właśnie sposób wyeksmitowano uciążliwego sąsiada alkoholika z jego własnego mieszkania, pomimo że nie miał długów. A z historii wynika, że tylko sąsiad ma z autorką problem, więc to on tym zwracaniem uwagi jest uciążliwy dla autorki.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
14 lutego 2023 o 18:32

@Samoyed: Nie rozumiesz jednej rzeczy. Co innego pójść i spokojnym tonem zwrócić uwagę raz. A co innego "wyskakiwać z mordą" przy każdej takiej sytuacji. A zwrócenie uwagi za niezgłoszenie niedziałającego domofonu jest w ogóle nie do pomyślenia. Powiem Ci więcej: wcale nie musiała iść sprzątać. Skończyło by się to pismem upominającym o zachowaniu porządku, o ile by sąsiad udowodnił, że to autorka. A jak by odpisała spółdzielni/zarządcy, że to nie ona, to są w kopcę. Pewnie wynajmowali by za każdym razem firmę sprzątającą i koszty dzieli na wszystkich, bo nie byli by w stanie udowodnić, kto złamał regulamin i na syfił. Bo to, że ślady prowadzą do danego lokalu, oznacza tylko to, że tam prowadzą. I nic więcej.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 lutego 2023 o 18:34

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
14 lutego 2023 o 18:08

@Samoyed: no to raz poszedł i wyjaśnił. A z tego co przeczytałem, to już podlega pod nękanie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 lutego 2023 o 18:05

Czekaj, niech pomyśle. Dwie teoretyczne sceny: 1. Jadę S7. Jest wieczór, zima, niewielki ruch. Drogowcy się spisali i pod kołami mam sucho, ale nie przesadzam i jadę tylko 90 km/h. Mam zjeżdżać, więc zwalniam zgodnie z ograniczeniem, bo logika podpowiada, że jakieś będzie. Terenu zabudowanego nie ma, to nie wiem jeszcze do ilu. Niestety znak uszkodzony, więc nadal nie wiem do ilu ograniczenie. Dopasowuje szybkość do warunku na luku (zjazd zazwyczaj jest w formie luku). Stwierdzam, że 60 km/h jest spoko. Widzę, że jest inny znak, który wskazuje na ciąg pieszo-rowerowy. Teoretycznie pieszego/roweru być nie powinno, ale jestem zmuszony do nagłego hamowania, bo pieszy postanowił iść jezdnią. Używam klaksonu w celu ostrzeżenia, bo pieszy przecież mógł zginąć. W ogóle, co on tu robi? 2. Jest wieczór, zima, słabe oświetlenie. Mam z kilometr do przejścia. Chodnikiem nie pójdę, bo ci uje z gminy znów nie posypali chodnika, a na tym lodzie, to sobie tylko kości połamie. Dobra, idę jezdnią, tam suchutko. To tylko kilometr, a przecież chodnik i pobocze nieużywalne, to mogę. Mija chwila. No co za uj! Czego on tu trąbi na mnie!? Osobiście na poniższym odcinku wolał bym iść w śniegu, powoli po lodzie niż po suchej jezdni. https://www.google.com/maps/@50.7307892,23.2805801,3a,32.1y,340.23h,89.63t/data=!3m6!1e1!3m4!1s4eXJ-Y1qULQvDDboKYQ3NQ!2e0!7i16384!8i8192

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
14 lutego 2023 o 16:34

Jeden podstawowy błąd, taki jak u mnie. Chciałem żyć ze wszystkimi w zgodzie, więc zakładam że Ty też. Więc wpuściłaś sąsiada sobie na głowę. Należało za pierwszym razem krótko i delikatnie w dyplomatycznym stylu wysłać sąsiada tam gdzie wysłano ruski statek. Zachowywać się normalnie, czyli sprzątać po sobie jak zwykle. Za drugim razem, gdyby nie zrozumiał to zacytować tekst Kiepskiego o zasadzeniu kopa. Myślę, że zrozumie, a jak nie to za każdym razem wprost wysyłać tam gdzie wysłano ruski statek. Ja niestety tak nie zrobiłem i pewnie skończy się w sądzie.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
14 lutego 2023 o 15:45

@Samoyed: Nie zarosną. Zwyczajnie wynajmuje się firmę, koszty dzieli na mieszkańców. U nas zarządca to miejska spółka i zawsze jest sprzątanie klatek/mycie okien w czynszu. Odnośnie gadania pod oknem to niestety - jeśli nie jest głośno to i w środku nocy ma do tego prawo.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
7 lutego 2023 o 18:48

W PL? Normalnie. Coś importujesz do UE. Transport zlecasz firmie zewnętrznej i Agencji Celnej obsługę celną. Firma spedycyjna ściąga to koleją. Na czas formalności celnych jesteś zwolniony z postoju, ale do 12h. Nagle pada system celny i nie jesteś w stanie zamknąć MRNki. Rządowy system zostaje naprawiony po ponad dobie. Przewoźnik fakturuje za dyspozycje przez 13h. Reklamacja odrzucona. Spedytor wysyła cię z reklamacją do KAS. Chcesz pomniejszyć należności celne o te dodatkowe koszty, bo poniosłeś je z winy niedziałającego systemu celnego. W KAS każą puknąć ci się w czoło i nie wydziwiać.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
19 stycznia 2023 o 17:20

Jeden z moich pierwszych dni w pracy w budżetówce. 2012 rok. Dzwoni do mnie ochrona z terminala z prośbą o pomoc, bo zatrzymali jakiegoś "ruska" z uwagi na łażenie pod siatką, zaglądanie, robienie zdjęć. Jak zaczęli iść w jego kierunku, to chciał uciec. Prośba polegała na tłumaczeniu, bo oni ni w ząb po rosyjsku czy angielsku. No ok. Okazał się potencjalnym klientem, który chciał podejrzeć jak wygląda terminal. Później podjechał do biura. Ubrany w wytarte jeansy, rozciągnięty sweter, przetartą dziurawą bejsbolówkę, adidasy marki "adldas", zakurzone. Akurat moi przełożeni w delegacji, a chciał omówić cennik i zakres usług dodatkowych. Ja zielony, koleżanka to samo, staż ma taki co ja. Co wiedziałem, to odpowiedziałem, dałem namiary na przełożonych. Zanotował, zostawił wizytówkę i tyle go widzieliśmy. Trochę mi zajęło wygooglowanie kto to był, a rozmawiałem z tzw "szarą eminencją" jednego z ukraińskich koncernów. On sam wg. jednego z ukraińskich rankingów zaliczał sie do czołówki dolarowych miliarderów Ukrainy. Aczkolwiek nigdy nie mieszał się do polityki, przynajmniej oficjalnie. Zdjęć w sieci było kilka i to stare, a artykuł, gdzie była wzmianka o nim był tylko jeden. Przyjechał do nas starym gratem z lotniskowej wypożyczalni.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
16 stycznia 2023 o 18:34

I takich akcji będziesz miał więcej. Też nie chciało mi się robić awantur. Moja sąsiadka się rozkręca za każdym razem. Skarżyła się na mediacjach, że musi ciągle z telefonem chodzić i nagrywać. Zgromadziła też kilkadziesiąt GB nagrań (za 4 lata całkiem możliwe) naszego głośnego zachowania. Niestety trafiła na podatny grunt w postaci dzielnicowego, który nigdy nie mieszkał w bloku i w dodatku prawo mieszkaniowe jest mu zupełnie obce. Myślał, że te nagrania są dość mocnym dowodem w sądzie. Zarządca występuje w roli mediatora, tzn. udaje, że coś robi. Na totalnym wyyebongo. Dzielnicowy po "mediacjach" z września przestał nawet se 4 liter zawracać. Przestałem uciszać dzieci, jak mi około 16tej spadła butelka z napojem, a sąsiadka stukała w kaloryfer. Dzień później był piąteczek. Moje młodsze zabrała szwagierka do siebie, starsze były u koleżanek, żona w pracy. U sąsiadki, mieszkanie które bezpośrednio przylega do mnie, zaczęło płakać dziecko, ktoś się wydzierał, skakanie itp. Ta z dołu standardowo po kaloryferach wali u mnie. Ki czort. Po chwili obserwacji doszedłem do wniosku, że to niekoniecznie dźwięki ode mnie mogą jej przeszkadzać. Po prostu mogła sobie sobie wydedukować, że tupie 2 metrowy gość o wadze brutto 120+kg, czyli ja. Skacze pewnie też tylko 4ka dzieci. No a wszyscy razem się zachowują głośno. Potem po obserwacji i nasłuchu zacząłem słyszeć tupanie/chodzenie 8latki sąsiadki z mieszkania obok czy rozmowy innej sąsiadki. Mam też wrażenie, że ktoś na dachu mieszka i tam imprezy robi, choć jest to fizycznie nie możliwe - nie da się wejść na dach z marszu, zamknięte włazy/kraty w suficie. Pewnie niesie się wszystko ochoczo po ścianach nośnych i kominem wentylacyjnym. Kolega z klatki obok też odkrył w trakcie remontu, że są spore nieodizolowane od posadzki szczeliny przy rurach do kaloryfera i u niego tamtędy sąsiada słyszał. Ja tam mam wszystko ładnie zaizolowane, może sąsiadka nie ma. No nic, jutro kolejne "mediację" mnie czekają.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 16 stycznia 2023 o 18:38

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
10 stycznia 2023 o 19:56

Mama rocznik 1945, natomiast zapomina ile mam lat. Traktuje mnie, jak bym miał 5 lat, a nie 35. Szereg różnych chorób od wady wrodzonej serca poprzez zaćmę i niedosłuch. Aparatów nie założy bo nie. Na zaćmę dała się przekonać do operacji, bo był to ostatni gwizdek. Wiek i katorżniczy tryb życia zrobiły swoje odnośnie zdrowia. Zawsze działa w myśl zasady "co ludzie powiedzą" oraz "zastaw się, a postaw się". Jak coś sobie wymyśli, to tak się stanie i basta. Nikt nie ma racji, tylko ona. Za każdym razem powtarza, że mam wszystko w poważaniu, nawet własne dzieci, a ją już dawno. Żona zawsze robi nie tak, jak trzeba. Dzieci wychowujemy źle. Jaką byś rozmowę nie zaczął, to i tak skończy się pouczeniem. Zanim nie znalazłem satysfakcjonującej pracy zawsze słyszałem, że do ni niczego się nie nadaje, a ona dom na kościół da, aby nie mi (zagorzały ateista, "nawrócony jak zaniemogła"). Nadal uważa, że za dom ktoś ją "pochowa" (drewniany, rok budowy 1944, ostatni remont w latach 70tych, pipidówa pod miasteczkiem). Woli resztkami sił dojść do sklepu po 2 bułki, bo nie ma co na śniadanie, a chleb za suchy. Ciekawe, co by było, jak by mieszkaliśmy u niej, a nie ona u nas. Do szpitala nie idzie - tam same konowały i szczyle pracują. Tak nazwała siwego ordynatora szpitala papieskiego, co ją odratował pewnego razu. Tak się zachowuje wychowawca szkolny z 40 letnim stażem pracy. Uprzedzając pytania - jej emerytura w całości idzie na jej leki. Nigdy nic nie ugotowała czy upiekła, to nie dla niej. Także nie każda miła samotna babulinka jest samotna bo źli dzieci. Po prostu zwyczajnie kontakt z nią jest do minimum, bo nie da się pogadać normalnie o wszystkim i niczym.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
7 stycznia 2023 o 13:26

Nie wiesz na pewno. Nepotyzm w prywatnej firmie jest legalny, a rynek weryfikuje czy firma przetrwa. Ja pracuje w budżetówce - nepotyzm, znaczy koleżanki są ok, natomiast rodzina w dziale nie ok. Nikt w kadrach nie wyrazi zgody, jeśli mają taką wiedzę. Natomiast kwota brutto premii na osobę jest ogłaszana odgórnie, a decyduje kierownik jeśli są widełki. Nasza nowa kierownica tylko raz dzieliła. Było odgórnie po 600, minimum 350. U nas większość dostało 400zł, reszta kasy "wcięło", znaczy podzieliła na siebie i koleżaneczkę. Nam powiedziała, że dyrektor odrzucił, więc poszliśmy do dyra z pytaniem wtf? źle pracujemy, czy kiego uja? Od tego momentu dyro dzieli, więc ile z góry sypną, tyle na dół spadnie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
4 stycznia 2023 o 18:58

@ZmeczonyDzony: ja Ci to też potwierdzę, ale nie możesz dać się sprowokować, bo sprowadzi Cię do swojego poziomu i pokona doświadczeniem. A tak na poważnie, to jeśli będą świadkowie, to się na nich powoła. Jeśli nie, a wyczujesz, że nic to nie da, to też nie warto - szkoda Twoich bezcennych nerwów. Jak się dasz sprowokować, to może to zostać odebrane różnie. Ja nie dałem się. Ze spokojem i bezemocjonalnie wysłuchałem milcząc, co kto ma do powiedzenia, po czym na spokojnie przedstawiłem swoją wersję. O dziwo sąsiadka podeszła do tematu również na spokojnie, nie udało mi się jej sprowokować by wypadła gorzej na spotkaniu z administracją i dzielnicowym. No cóż, może teraz mi się to uda, wszak przełożoną mam choleryczkę oraz dyra oderwanego od rzeczywistości, więc ćwiczenia w kwestii zachowania spokoju oraz wymyślania absurdów mam na co dzień.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2023 o 19:02

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
4 stycznia 2023 o 18:47

@jass: Moje doświadczenie zawodowe mówi, że wystarczy cokolwiek, jakikolwiek absurd aby maszyna sądowa ruszyła. W sądzie wyrok zależy od argumentów, jakich używają strony oraz zachowania i adekwatności stron. Wole w sądzie wykazać uczynność i dobrosąsiedzkość. A później po oddaleniu pozwu sąsiadki pozwać ją o zniesławienie i nękanie. Dlatego wole posłuchać kolejnych absurdów, odpowiedzieć kolejnym pismem w stylu urzędniczego bełkotu o niczym, ale w razie "w" nikt mi nie zarzuci brak chęci dogadania się i ułatwi mi dalszą drogę.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 stycznia 2023 o 18:32

@iks: wiem. Nie chce mi się łazić po służbach. Wiem jak to działa i z jakim uporem trzeba dążyć do swojego, by doszło do skutku.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
3 stycznia 2023 o 17:05

@Marianmiszcz: znamy znamy. Mamy i stosujemy metody pozdrawiające sąsiadów z dołu z garnkiem wody. Lubimy schabowe, tance itp :) Rozejm strona atakująca poprosiła dość szybko.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
3 stycznia 2023 o 17:01

U mnie temat trwa kilka lat. Z głupim i upartym nie wygrasz. Policja i spółdzielnia zrobią całe nic. Ukarać nie ma za co, a zgłoszenie trzeba zamknąć. Babie dochtórce jednak się odechciało walić w ten grzejnik, próbować głosić kazania, chodzić wypytywać o dzieciach w szkole dopiero po trzech latach. Niestety wprowadziła się jej córka, młoda dziewczyna. Tu się zaczęły wizyty patrolu policji o 16tej, w niedziele o 20... Najwidoczniej po którymś razie odmówili przyjazdu, bo miałem dzielnicowego. Gość (miły swoją drogą) namawiał do rozmowy. Ale swoją drogą totalnie nieznający prawa lokatorskiego. Zaczęły się pisma ze spółdzielni, najpierw ostre wzywające do spokoju i porządku czy utrzymywania dobrych relacji sąsiedzkich. Odpisałem 4-stronicowym pismem formatu A4 czcionka 11. Jako pracownik administracyjny najpierw przestudiuje przepisy i dopiero później pisze coś urzędowego. Zaczęły się telefony z prośbą o mediacji z sąsiadką. Zgodziłem się na jedną rozmowę nic nie wnoszącą. Teraz spółdzielnia chcę drugą rozmowę mediacyjną, bo sąsiadka chce wystąpić z pozwem sądowym. Zastanawiam się, czy iść, czy tradycyjnie potraktować suchym urzędowym pismem w odpowiedzi na... . Tak naprawdę dzielnicowy nic nie zrobi: słowo vs słowo i ma konflikt. Zarządca to samo. Z jednej strony ma 6-osobową rodzinę w 47 metrowym socjalnym mieszkaniu, a które sami przekazali i zameldowali, której jedynym problemem jest konfliktująca sąsiadka mieszkania własnościowego, której trzeba dać jakąś odpowiedź. Tylko zastanawiam się, co było, gdybym od razu potraktował sąsiadkę rynsztokowym słownictwem.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
27 grudnia 2022 o 16:37

No mi kilka też zginęło w Polsce pomimo śledzenia. Akumulator Poczta Polska z-pod Katowic wiozła tydzień i paczka uszkodzona. Szklanki do whisky z amazon z Shenzen DHL też tydzień szły. Akumulator AVG z Niemiec 3 dni UPS. DPD i InPost potrzebuje zazwyczaj 1 dzień roboczy na krajowe paczki.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 27 grudnia 2022 o 16:38

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 8) | raportuj
12 grudnia 2022 o 20:09

Trochę (1 miesiąc) mieszkałem z żoną i 2 córkami u teścia (teściowa zmarła ze 20 lat temu). To ja byłem trutniem, wg teścia, który pól dnia śpi i nic nie robi. Jak wychodziłem na nockę do pracy, to teść już spał, zażywszy 0,5 l rozcieńczonego ruskiego specyfiku za 5zł. Jak wracałem po 6tej to jeszcze spał. Ponoć zdziwił się, jak rano wstał, a nas nie było. No cóż, żona go uprzedzała, że ma nie robić z domu meliny, bo tak będzie. Na pierwsze wakacje pojechaliśmy z już 4ką córek do mamy te 450 km do domku pod miastem. Fajnie, 30 arowa działka ogrodzona, ogródek z przeróżnymi owocówkami, spory warzywniak itp. Raj dla dzieci i oka. Ja miałem pracę sezonową na zimę, ogródek z matką ogarnęliśmy (tata zmarł ponad 30 lat temu), żona dom ogarnęła. Z sąsiadem, a swoim kumplem poszedłem do pracy sezonowej w miejscowości, z której pochodzę. Wytrzymaliśmy ze dwa miesiące u mamy, a można by sobie było tam na stałe zamieszkać. Przychodzę z pracy i słucham jaką to ja mam leniwą żonę i matkę moich dzieci. Chwała żonie, że miała wywalone. Te kilka lat temu jednak dobrze zrobiłem, wyprowadzając się po maturze jak najdalej i nie dając mamie adresu. 10 lat później moja mama zamieszkała u nas, już nic nie komentuje. Wie że zawsze może wrócić do swego sypiącego się domku, którego nie wolno było remontować od ponad 30 lat bo to moje, a nie wasze. Poważne choroby mocno zmieniają człowieka i jego podejścia do dzieci. Nawet z żoną się dogadują, znaczy mama naprawdę, jak wprowadziła sie do nas, nic nie komentuje :) Cztery lata po naszej wyprowadzce spotkaliśmy teścia na mieście gdy wyjątkowo był trzeźwy na tyle, by nas poznać. Zaczął szyderczo, skończył zmieszany, gdy mu żona powiedziała gdzie aktualnie pracuje i czym się zajmuje zawodowo (nic szczególnego tak naprawdę, ale zawsze twierdził, że się nawet do kopania rowów nie nadaje). Obecnie kontaktu z nim niema, jest w ośrodku, nie poznaje ludzi, wzrok marny. Ten ruski wynalazek za 5 zł połówka zrobił swoje. Żona do pracy chodzić nie musiała, choć w tym roku poszła, bo stwierdziła, że chce sobie za własne kupić taki rower, jaki chce. Jak zarobiła na rower, to do dalej chodzi, w sumie nie wiem po co. A niech jej będzie. Jak dla mnie, to dobrze, że mieszkanie i dzieci ogarnie, to też niemały wyczyn. Żeby aktualnie mieć tylko takie sprzeczki typu na obiad mielone czy schabowe, najpierw trzeba było odciąć wypływ informacji odnośnie naszego życia poza nasze mieszkanie i nie słuchać rad od nikogo. Oraz wszyscy (mąż, żona, dzieci) muszą wiedzieć i rozumieć, że jak chcą jeździć co roku na wakacje własnym autem, to wpływy do budżetu rodzinnego mają znacząco przekraczać wydatki z tegoż budżetu.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2022 o 20:16

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »