Przypomniało mi się właśnie, jak kiedyś z koleżanką z liceum szłyśmy na skróty przez podwórko między blokami. Koleżanka zatrzymała się i postawiła torbę na ziemi, żeby czegoś poszukać. W tej właśnie chwili z balkonu nad nami spadł "złoty psi deszcz", spryskując obficie i koleżankę i torbę. Pies był stanowczo większy niż York...
Chłopaki, pw. Niezależnie od tego kto chce, a kto nie chce oglądać parady, święta religijne, narodowe itd., publiczne forum nie służy do obrzucania się inwektywami. Schodząc tu na ten poziom stajecie się śmieszni i niepoważni.
Nie będę się wypowiadać w temacie, bo widzę, że dyskusja szykuje się na dłuższą, a ja znikam na weekend. Mam tylko drobną uwagę do linku zamieszczonego przez fenira: naprawdę uważasz "Gościa niedzielnego" za wiarygodne źródło informacji (jak by nie patrzeć) naukowych?
Jasne, przecież to logiczne, że jeśli obiecują skontaktować się jak wykryją chorobę, to zrobią to po pół roku (a co tam, dziesięciu latach!) a nie jak najszybciej. Oczywiście, masz rację. Następnym razem jak będę załatwiać cokolwiek, to na wszystko co ktoś powie zażądam dowodów na piśmie, nikomu nie można zaufać, co się porobiło z tym światem...!
To naprawdę takie niezrozumiałe?
Coś nie tak = kontakt
Brak k
zmywarka, nie chodzi o to, czy mieli prawo, tylko o to, że zrobili to złośliwie. Swoją drogą, wskaż mi, gdzie niby "pierdzielę głupoty". Bo wydawało mi się, że zwyczajnie opisałam sytuację, nie zestawiając jej w ogóle z jakimikolwiek przepisami i wyraziłam swoją opinię na temat zachowania tych policjantów. Partnera seksualnego o imieniu "głupoty" też nigdy nie miałam, żeby "pierdzielić głupoty".
Chyba musisz potrenować czytanie ze zrozumieniem.
yayoi - RGD = AGD:)
Mnogość określeń na forward, activate itp. to nic, w porównaniu z wódką 1906(nazwa dla uczczenia kochanego polmosu Lublin, który w 1906 roku został założony): dziewiątka, szóstka, najstarsza, nie-za-młoda, rocznik, rocznikowa, sześć dziewięć, ta z cyferkami, dziewiętnasty czerwiec, ta z datą + wszystkie możliwe sposoby na wyartykułowanie 1906.
Kurczę, oni się chyba na tych służbach nudzą. Dzisiaj byłam świadkiem takiej sytuacji:
Jadę autobusem do pracy, w pewnym miejscu autobus skręca w lewo, musi więc przepuścić jadących z naprzeciwka. I właśnie z naprzeciwka jedzie tzw. "suka", autobus zatrzymuje się więc, by przepuścić. A "suka" zwalnia. Nie, nie zatrzymuje się, tylko przejeżdża przez skrzyżowanie z prędkością jakichś 3-5 km/h, na środku skrzyżowania prawie się zatrzymuje... Kierowca autobusu bębni palcami po kierownicy. Panowie policjanci przesyłają mi(siedzę na samym przodzie, mam doskonały widok) i kierowcy jadowicie złośliwe uśmiechy. Kierowca autobusu używa klaksonu. Uśmiechy stróżów prawa stają się jeszcze szersze. Nadal w żółwim tempie "suka" opuszcza skrzyżowanie, by tuż za nim gwałtownie przyspieszyć...
Brawo, dzielni stróże prawa! Wiem, że dzięki ludziom jak wy, żyjemy w bezpiecznym kraju, żaden złoczyńca wam się nie oprze...
Napisałam tylko, jakie przepisy mogłyby mieć zastosowanie, gdyby chcieli się pani szybko pozbyć, i jeśli robiłaby problemy. Oczywiście zawsze można najzwyczajniej wypowiedzieć umowę, zachowując termin - w czym tu przeszkadza obecność dziecka?
U mnie ostatnio (fonetycznie):
- Poproszę luki stejki.
- Laki strajki, tak?(upewniam się, że zrozumiałam, o co chodzi)
- Pisze się strajki a czyta się stejki, jestem anglistką, nie będzie mnie kasjerka poprawiać!
- ...
No ok, nie będę się z koniem kopać, ale takich przypadków jest na pęczki:) A wygrywają "westy ejdsy":P
Powtórzę się:
"po odbiór może zgłosić się za 2 tygodnie jeżeli chce, jeśli wyniki będą złe to oni mają obowiązek się z mamą skontaktować." Gdyby mi ktoś tak powiedział, to w sytuacji, kiedy nikt by się ze mną nie skontaktował po jakichś trzech tygodniach, uznałabym, że wszystko jest w porządku.
Dlaczego miałaby nie polegać, skoro przedstawiciel służby zdrowia jej powiedział, że mają OBOWIĄZEK wysłać? Rozumiem, nie każdemu można ufać, ale skoro tak, to po co w ogóle chodzić do lekarzy i na badania, przecież każdy może mnie okłamać.
"po odbiór może zgłosić się za 2 tygodnie jeżeli chce, jeśli wyniki będą złe to oni mają obowiązek się z mamą skontaktować."
Gdyby mi ktoś tak powiedział, to w sytuacji, kiedy nikt by się ze mną nie skontaktował po jakichś trzech tygodniach, uznałabym, że wszystko jest w porządku.
Ja bym chyba jednak odżałowała tą wodę i pobiegła za nim, dla zasady. Jeżeli tak postępuje w wieku 12-13 lat, co co będzie za lat kilka? Być może złapanie dzieciaka, wezwanie policji i rodziców przynajmniej by go nastraszyło?
Albo ktoś tu jest głupi (raczej mi się nie wydaje, ale jeśli tak, to współczuję), skoro nie rozumie sensu tego zdania o pokrzywach i sandałach (w którym zresztą błędu żadnego nie ma), albo (co bardziej prawdopodobne) udaje głupiego, żeby mieć się do czego przyczepić. Jeśli pierwsza opcja, to i tak nie zrozumieją, co napisałam, jeśli druga, to bardzo nieładnie robicie...
Ja nigdy na moją bibliotekę w szkole nie narzekałam. Może nie było jakichś nowości, bo wiadomo, finanse, ale było sporo ciekawych książek. A to raptem dziesięć regałów było.
Po co w ogóle mierzyć majtki? Istnieje coś takiego jak rozmiarówka, a nawet jeśli nie jest miarodajna, to wystarczy przyłożyć do siebie, żeby zobaczyć, czy będą dobre... Jasne, może komuś zależy na tym, jak leżą, ale ja nigdy w życiu bym nie przymierzyła majtek, nawet mi nie przyszło do głowy, że można. Po przeczytaniu tej historii tym bardziej.
Shakkaho - skoro siedzisz w temacie, to pewnie znasz Grzesiuka - ci ludzie byli skrajnie niedożywieni i zmuszani do pracy ponad siły, jak niby mieli walczyć, kiedy ledwo stali na nogach? Ilu zginęło z wycieńczenia, a nie w komorze? Grzesiuk pisał, że tylko ci, którzy potrafili kombinować wytrzymywali dłużej, niż kilka miesięcy. Mówię tu ogólnikowo, bo warunki w poszczególnych obozach znacząco się różniły. Według Grzesiuka właśnie, ludzie przeniesieni z Auschwitz do Gusen twierdzili, że wróciliby na kolanach do Oświęcimia, gdyby im pozwolono.
I właśnie ja nikomu nie daję(żebrzącemu, nie mówię, że w ogóle nikomu nigdy nie pomogłam). Jak już kiedyś napisałam: ciężko haruję, żeby się utrzymać, liczę każdą złotówkę, żeby oszczędzać. Nikt mi nigdy nic za darmo nie dał, więc dlaczego ja mam komuś oddawać moje ciężko zarobione pieniądze? Jeśli ktoś potrzebuje, to jest naprawdę wiele sposobów uzyskania pomocy poza żebraniem.
Nawet nie musi mieć dzieci, wystarczy mieć kogokolwiek bliskiego.
Wyjaśnienie dla Fomalhaut: gorączka powyżej 40 stopni jest zagrożeniem życia. Troszeczkę wyżej i białka w organizmie zaczynają denaturować(ścinać się, jak jajko na patelni). Gdyby ktoś Tobie bliski mógł za chwilę UMRZEĆ, a jakiś dyspozytor idiota odmówił Ci wysłania karetki to co, byś grzecznie powiedział: "przepraszam najmocniej za kłopot, niech pan wraca do picia kawki"?
Nie no, pewnie nikt tego nie wyszczególnił w wymaganiach, ale pewnie obsługi nożyczek i długopisu też nikt nie wpisał... Gilotynka jest naprawdę prosta w obsłudze. Jak mnie szef poprosi, żebym np. jakieś papiery mu spięła, to się mam tłumaczyć, że obsługi zszywacza mi w wymaganiach nie wyszczególnił, jak się zatrudniałam?
Przypomniało mi się właśnie, jak kiedyś z koleżanką z liceum szłyśmy na skróty przez podwórko między blokami. Koleżanka zatrzymała się i postawiła torbę na ziemi, żeby czegoś poszukać. W tej właśnie chwili z balkonu nad nami spadł "złoty psi deszcz", spryskując obficie i koleżankę i torbę. Pies był stanowczo większy niż York...
Chłopaki, pw. Niezależnie od tego kto chce, a kto nie chce oglądać parady, święta religijne, narodowe itd., publiczne forum nie służy do obrzucania się inwektywami. Schodząc tu na ten poziom stajecie się śmieszni i niepoważni.
Nie będę się wypowiadać w temacie, bo widzę, że dyskusja szykuje się na dłuższą, a ja znikam na weekend. Mam tylko drobną uwagę do linku zamieszczonego przez fenira: naprawdę uważasz "Gościa niedzielnego" za wiarygodne źródło informacji (jak by nie patrzeć) naukowych?
Jasne, przecież to logiczne, że jeśli obiecują skontaktować się jak wykryją chorobę, to zrobią to po pół roku (a co tam, dziesięciu latach!) a nie jak najszybciej. Oczywiście, masz rację. Następnym razem jak będę załatwiać cokolwiek, to na wszystko co ktoś powie zażądam dowodów na piśmie, nikomu nie można zaufać, co się porobiło z tym światem...! To naprawdę takie niezrozumiałe? Coś nie tak = kontakt Brak k
zmywarka, nie chodzi o to, czy mieli prawo, tylko o to, że zrobili to złośliwie. Swoją drogą, wskaż mi, gdzie niby "pierdzielę głupoty". Bo wydawało mi się, że zwyczajnie opisałam sytuację, nie zestawiając jej w ogóle z jakimikolwiek przepisami i wyraziłam swoją opinię na temat zachowania tych policjantów. Partnera seksualnego o imieniu "głupoty" też nigdy nie miałam, żeby "pierdzielić głupoty". Chyba musisz potrenować czytanie ze zrozumieniem.
A ja myślała, że to są wołgi albo wożęł;)
Moja kuzynka mieszkała przy Dubois we Włocławku, jak była mała, to zawsze mówiła, że mieszka przy "bibuła" :)
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2013 o 1:04
yayoi - RGD = AGD:) Mnogość określeń na forward, activate itp. to nic, w porównaniu z wódką 1906(nazwa dla uczczenia kochanego polmosu Lublin, który w 1906 roku został założony): dziewiątka, szóstka, najstarsza, nie-za-młoda, rocznik, rocznikowa, sześć dziewięć, ta z cyferkami, dziewiętnasty czerwiec, ta z datą + wszystkie możliwe sposoby na wyartykułowanie 1906.
Modżajto yeah:) A ma pani kapucyno? Nie? To poproszę to piwo sajder(cydr).
Kurczę, oni się chyba na tych służbach nudzą. Dzisiaj byłam świadkiem takiej sytuacji: Jadę autobusem do pracy, w pewnym miejscu autobus skręca w lewo, musi więc przepuścić jadących z naprzeciwka. I właśnie z naprzeciwka jedzie tzw. "suka", autobus zatrzymuje się więc, by przepuścić. A "suka" zwalnia. Nie, nie zatrzymuje się, tylko przejeżdża przez skrzyżowanie z prędkością jakichś 3-5 km/h, na środku skrzyżowania prawie się zatrzymuje... Kierowca autobusu bębni palcami po kierownicy. Panowie policjanci przesyłają mi(siedzę na samym przodzie, mam doskonały widok) i kierowcy jadowicie złośliwe uśmiechy. Kierowca autobusu używa klaksonu. Uśmiechy stróżów prawa stają się jeszcze szersze. Nadal w żółwim tempie "suka" opuszcza skrzyżowanie, by tuż za nim gwałtownie przyspieszyć... Brawo, dzielni stróże prawa! Wiem, że dzięki ludziom jak wy, żyjemy w bezpiecznym kraju, żaden złoczyńca wam się nie oprze...
Napisałam tylko, jakie przepisy mogłyby mieć zastosowanie, gdyby chcieli się pani szybko pozbyć, i jeśli robiłaby problemy. Oczywiście zawsze można najzwyczajniej wypowiedzieć umowę, zachowując termin - w czym tu przeszkadza obecność dziecka?
U mnie ostatnio (fonetycznie): - Poproszę luki stejki. - Laki strajki, tak?(upewniam się, że zrozumiałam, o co chodzi) - Pisze się strajki a czyta się stejki, jestem anglistką, nie będzie mnie kasjerka poprawiać! - ... No ok, nie będę się z koniem kopać, ale takich przypadków jest na pęczki:) A wygrywają "westy ejdsy":P
Powtórzę się: "po odbiór może zgłosić się za 2 tygodnie jeżeli chce, jeśli wyniki będą złe to oni mają obowiązek się z mamą skontaktować." Gdyby mi ktoś tak powiedział, to w sytuacji, kiedy nikt by się ze mną nie skontaktował po jakichś trzech tygodniach, uznałabym, że wszystko jest w porządku. Dlaczego miałaby nie polegać, skoro przedstawiciel służby zdrowia jej powiedział, że mają OBOWIĄZEK wysłać? Rozumiem, nie każdemu można ufać, ale skoro tak, to po co w ogóle chodzić do lekarzy i na badania, przecież każdy może mnie okłamać.
"po odbiór może zgłosić się za 2 tygodnie jeżeli chce, jeśli wyniki będą złe to oni mają obowiązek się z mamą skontaktować." Gdyby mi ktoś tak powiedział, to w sytuacji, kiedy nikt by się ze mną nie skontaktował po jakichś trzech tygodniach, uznałabym, że wszystko jest w porządku.
Ja bym chyba jednak odżałowała tą wodę i pobiegła za nim, dla zasady. Jeżeli tak postępuje w wieku 12-13 lat, co co będzie za lat kilka? Być może złapanie dzieciaka, wezwanie policji i rodziców przynajmniej by go nastraszyło?
http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=6822 Twoje "założyć" jest tak samo poprawne, jak "ubrać", z tym, że "ubrać" można traktować jako regionalizm.
Albo ktoś tu jest głupi (raczej mi się nie wydaje, ale jeśli tak, to współczuję), skoro nie rozumie sensu tego zdania o pokrzywach i sandałach (w którym zresztą błędu żadnego nie ma), albo (co bardziej prawdopodobne) udaje głupiego, żeby mieć się do czego przyczepić. Jeśli pierwsza opcja, to i tak nie zrozumieją, co napisałam, jeśli druga, to bardzo nieładnie robicie...
Ja nigdy na moją bibliotekę w szkole nie narzekałam. Może nie było jakichś nowości, bo wiadomo, finanse, ale było sporo ciekawych książek. A to raptem dziesięć regałów było.
Po co w ogóle mierzyć majtki? Istnieje coś takiego jak rozmiarówka, a nawet jeśli nie jest miarodajna, to wystarczy przyłożyć do siebie, żeby zobaczyć, czy będą dobre... Jasne, może komuś zależy na tym, jak leżą, ale ja nigdy w życiu bym nie przymierzyła majtek, nawet mi nie przyszło do głowy, że można. Po przeczytaniu tej historii tym bardziej.
Prawie jak "Trzymając nóż potknąłem się i upadłem na teściową, nóż wbił się jej w brzuch i tak siedemnaście razy...".
Shakkaho - skoro siedzisz w temacie, to pewnie znasz Grzesiuka - ci ludzie byli skrajnie niedożywieni i zmuszani do pracy ponad siły, jak niby mieli walczyć, kiedy ledwo stali na nogach? Ilu zginęło z wycieńczenia, a nie w komorze? Grzesiuk pisał, że tylko ci, którzy potrafili kombinować wytrzymywali dłużej, niż kilka miesięcy. Mówię tu ogólnikowo, bo warunki w poszczególnych obozach znacząco się różniły. Według Grzesiuka właśnie, ludzie przeniesieni z Auschwitz do Gusen twierdzili, że wróciliby na kolanach do Oświęcimia, gdyby im pozwolono.
I właśnie ja nikomu nie daję(żebrzącemu, nie mówię, że w ogóle nikomu nigdy nie pomogłam). Jak już kiedyś napisałam: ciężko haruję, żeby się utrzymać, liczę każdą złotówkę, żeby oszczędzać. Nikt mi nigdy nic za darmo nie dał, więc dlaczego ja mam komuś oddawać moje ciężko zarobione pieniądze? Jeśli ktoś potrzebuje, to jest naprawdę wiele sposobów uzyskania pomocy poza żebraniem.
Nawet nie musi mieć dzieci, wystarczy mieć kogokolwiek bliskiego. Wyjaśnienie dla Fomalhaut: gorączka powyżej 40 stopni jest zagrożeniem życia. Troszeczkę wyżej i białka w organizmie zaczynają denaturować(ścinać się, jak jajko na patelni). Gdyby ktoś Tobie bliski mógł za chwilę UMRZEĆ, a jakiś dyspozytor idiota odmówił Ci wysłania karetki to co, byś grzecznie powiedział: "przepraszam najmocniej za kłopot, niech pan wraca do picia kawki"?
Nie no, pewnie nikt tego nie wyszczególnił w wymaganiach, ale pewnie obsługi nożyczek i długopisu też nikt nie wpisał... Gilotynka jest naprawdę prosta w obsłudze. Jak mnie szef poprosi, żebym np. jakieś papiery mu spięła, to się mam tłumaczyć, że obsługi zszywacza mi w wymaganiach nie wyszczególnił, jak się zatrudniałam?
O. Jej. Ku. lordvictor postawił przecinki O_o Nie jest jeszcze idealnie, ale dużo, dużo lepiej. Fajnie, że nad tym pracujesz:) oby tak dalej:)