Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Poecilotheria

Zamieszcza historie od: 28 listopada 2011 - 13:47
Ostatnio: 24 marca 2024 - 7:42
  • Historii na głównej: 29 z 41
  • Punktów za historie: 13302
  • Komentarzy: 1042
  • Punktów za komentarze: 8092
 
[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 stycznia 2013 o 2:38

No właśnie, a dzieci z domu dziecka mają jeszcze często dodatkowy bagaż. Znajomi mojej mamy adoptowali kilka lat temu pięcioletnią dziewczynkę, Alę. Dziecko spokojne, grzeczne, ciche nie sprawiało żadnych problemów. Kilka dni po tym, jak mała zamieszkała z nowymi rodzicami została upomniana, że czegośtam nie wolno robić(nie pamiętam dokładnie o co chodziło, nie będę zmyślać, w każdym razie było to na zasadzie "nie dotykaj gorącego garnka, bo oparzysz się w rączkę"), na co Ala odpowiedziała: "Dobrze, nie będę, tylko nie przywiązuj mnie do stołu". Okazało się, że dziecko nie jest spokojne, tylko zalęknione. Po kilku miesiącach pracy z psychologiem z Ali wyszła wszędobylska, ciekawska i zawsze roześmiana dziewczynka. Nie wiem, czy te "metody wychowawcze" w postaci przywiązywania dzieci do mebli były stosowane w domu dziecka, czy przez biologicznych rodziców i wolę się nad tym nie zastanawiać.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
3 stycznia 2013 o 1:48

U mnie akurat są mniejsze torebki bez nadruków, a większe zazwyczaj w jakieś butelki z winem, owoce itp. bez żadnej konkretnej firmy podanej. Teraz akurat mam pieska(czy inne puchate stworzenie) w czapce mikołaja z kawałkiem gałązki i bombką w tle:)

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
3 stycznia 2013 o 0:17

Serekwiejski - masz rację, ale nie do końca. Mieszkamy tu gdzie mieszkamy i obowiązują nas pewne zasady społeczne. Piersi są w naszym społeczeństwie postrzegane jako intymna część ciała i publiczne ich obnażanie jest co najmniej nietaktowne. Analogicznie byłoby, gdyby faceci biegali sobie z przyrodzeniami na wierzchu;) A na to są chyba paragrafy... Istnieją miejsca, gdzie chodzenie praktycznie nago jest zupełnie normalne, ale to zupełnie inne kultury niż nasza. Osobiście wolałabym matkę z cycem na wierzchu karmiącą dziecko zamiast każdego śmierdzącego żula jakiego mi się zdarzyło spotkać (szczególnie w środkach komunikacji miejskiej latem...). Ale nie znaczy to, że oglądanie stref intymnych innych ludzi w miejscach publicznych nie przeszkadza mi w ogóle. Masz rację co do tego, że nie zdarza się to zbyt często i nie jest jakimś ogromnym problemem. Tutaj akurat wywiązała się dyskusja na ten temat i nie widzę w tym nic złego, jeśli ktoś ma ochotę wymienić się poglądami na ten konkretny temat:)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
28 grudnia 2012 o 16:00

Rozumiem, że piekielni to portal prawniczy, gdzie należy posługiwać się fachową terminologią. Czy ktoś nie zrozumiał, o co chodziło w mojej wypowiedzi? Jeżeli już mnie poprawiasz, to napisz chociaż, jak powinnam się wyrazić, żeby było poprawnie:)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
27 grudnia 2012 o 18:49

Od strony prawnej zakupy w sklepie są traktowane jako zawarcie umowy kupna-sprzedaży. Kodeks cywilny wyraźnie mówi, że sprzedający ma obowiązek wydać towar, a kupujący za niego zapłacić kwotę ustaloną przez sprzedającego. Nigdzie nie ma nic o wydawaniu reszty. Oczywiście ze względu na wygodę sklepy mają kasetki z drobnymi i wydają resztę, bo przeprowadzają kilkaset - kilka tysięcy transakcji dziennie, a ile razy w ciągu dnia może robić zakupy przeciętny kowalski? Od drugiej strony - Sprzedawca ma obowiązek sprzedać towar wystawiony z ceną, chyba że istnieją odpowiednie przeszkody(np. kiedy osoba nietrzeźwa chce kupić alkohol) i niemożność rozliczenia transakcji też jest taką przeszkodą. To, że jakiś sprzedawca biega po okolicy i rozmienia dla kogoś kasę, to wyłącznie uprzejmość(tudzież nie chce stracić klienta), nie ma takiego obowiązku. Przy okazji - na poczcie jeszcze nigdy nie odmówiono mi rozmienienia pieniędzy.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
20 grudnia 2012 o 13:16

Do mnie często przychodzi klient niezmiennie kupujący "bosmanika w puszeczce" i też mnie to wkurza. Jakby mówił do pięciolatka. Co do żulików - niektóre wyrazy po zdrobnieniu mają zupełnie inny wydźwięk, można je inaczej zrozumieć i wydaje mi się, że żul/żulik do takich właśnie należy. "Żul" jest totalnie negatywny - dla mnie to człowiek bezdomny, na tyle alkoholik, że chleje denaturat itd., śmierdzi jak miejski szalet. Mianem "żulika" można określić np trzydziestoletniego dresika(haha, znów te zdrobnienia;)), który stoi cały dzień pod blokiem i pije piwo za piwem, a że nie ma kasy to sprzedaje złom i butelki, żeby mieć na piwo(napisałabym piwko, ale to już by było za dużo zdrobnień:P).

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
20 grudnia 2012 o 8:44

A ja uważam, że reklamówka to towar jak każdy inny. Przecież sklep też ich za darmo nie dostaje. Jeśli ktoś nie chce płacić za reklamówkę, to niech sobie sprawi torbę płócienną/z innego materiału/koszyk na zakupy. Prawie wszędzie za reklamówki się płaci i robienie awantur sprzedawcom tego nie zmieni. Ale widocznie niektórzy ludzie nie mają własnych problemów i szukają rozrywki, bo awantura o parę groszy za reklamówkę to codzienność u mnie w sklepie. Swoją drogą, coraz więcej ludzi nosi ze sobą jakąś torbę na zakupy, więc nawet jeśli ktoś robi większe zakupy, pytam, czy potrzebuje tej nieszczęsnej reklamówki; i bardzo często wywołuje to święte oburzenie "A jak ja niby mam to zabrać?!". Z reguły "Proszę pana, nie jestem w stanie zgadnąć, czy nie przyniósł pan ze sobą własnej torby" pomaga ludziom się ogarnąć, chociaż też nie zawsze. W każdym razie, nawet jeśli człowiek kupuje piętnaście butelek piwa, pytanie o reklamówkę jest jak najbardziej zasadne.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
17 grudnia 2012 o 13:05

A szczurowicze nie zwyzywali Cię od morderców? Swego czasu dość uważnie obserwowałam wielką wojnę pomiędzy miłośnikami gadów "kochamy węże, a one sałaty i marchewki nie jedzą", a miłośnikami gryzoni "kochamy szczurki, myszki świnki etc. jak możecie oddawać te cudowne puchate kulki paskudnym wężom na pożarcie?!" Wymiana zdań była dość... ostra.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
17 grudnia 2012 o 12:59

Karaluchy też by pewnie zagłodzili...

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
14 grudnia 2012 o 11:02

To nie jest tak, że ktoś chce. Szukasz pracy i widzisz ogłoszenie: "Młodych, do pracy w usługach, przeszkolimy" i numer telefonu. Dzwonisz, bo a nuż. Mówią ci, że tak, młody zespół, firma się rozwija, bla, bla, bla i poszukują nowych osób. Ogólnie starają się tak zakręcić, żeby człowiek do ostatniej chwili nie wiedział, że chodzi o akwizycję. A jak już wyjdzie szydło z worka, to człowiek częściowo jest po praniu mózgu(i tu zależy, na ile kto się da wkręcić), a reszta pracowników tej "firmy" bez przerwy nawija, jak to zarabiają po kilka tysięcy w ten sposób. Dla osoby która nie ma co włożyć do gara, albo zastanawia się, skąd wziąć kasę na opłaty jest to dość kusząca perspektywa, nieprawdaż?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 14 grudnia 2012 o 11:02

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
14 grudnia 2012 o 4:58

Też miałam do czynienia z tą "firmą". Warto dodać, że Euroactiv jest firmą zewnętrzną, która tylko pracuje dla cyfry i sama sobie wymyśliła metody sprzedaży. Poza tym oszukują nie tylko klientów, ale też pracowników. Mnie, kiedy byłam tam na szkoleniu, powiedziano, że zwykle montaż kosztuje 700 zł, a oni wspaniałomyślnie wysyłają montera za 350. Sprawdziłam później ofertę cyfry i okazało się, że przy podpisywaniu umowy w salonie, za montaż płaci się symboliczną złotówkę... Tak jak autor uciekłam bardzo szybko(zwiałabym ze szkolenia, ale wywieźli nas do miejscowości kilkadziesiąt kilometrów od domu i nie miałam jak stamtąd wrócić). No i te super metody motywacji pracownika - tańce, śpiewy, normalnie cyrk na kółkach, jakby ktoś to z boku zobaczył, to by zadzwonił po facetów z kaftanami. Powtarzanie w kółko "Juice, juice" a połowa z tych pajaców pewnie nawet nie wiedziała, co to znaczy(no bo co sok ma wspólnego z wciskaniem ludziom telewizji, której nie chcą?). Żeby nie było, nazywam ich pajacami, bo nie wyobrażam sobie, żeby ktoś tam "pracował" dłużej niż kilka dni i się nie zorientował, że to zwykłe oszustwo.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
13 grudnia 2012 o 6:07

zobaczył w kawiarni gostka, który powinien być, jak się można domyślić, kilkaset kilometrów dalej, wykonując pracę, za którą autor mu płacił.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
12 grudnia 2012 o 1:41

Po przeczytaniu pierwszego zdania przeszło mi przez myśl, że zabieg miałby polegać na usunięciu czegoś, co zostało "wsadzone w różne części ciała" i własnymi siłami nie dało się wyjąć(może żarówka w ustach?). ;)

[historia]
Ocena: 32 (Głosów: 34) | raportuj
11 grudnia 2012 o 1:54

Ja też z całodobowego, u mnie to codzienność. Ale ja się takimi propozycjami nie przejmuję, zazwyczaj odpowiadam, że nie mam lupy i pęsetki. A, tak sprzed chwilki(w pracy jestem i straaasznie ciężko pracuję:P), to się z piekielnymi podzielę:} [K]lient: Poproszę "pewne piwo". [J]a: W puszce, czy w butelce? [K]: Zimne. [J]: Ale ma być w puszce, czy w butelce? [K]: Zimne. [J]: Tak, słyszałam, pytam czy w butelce, czy w puszce. [K]: (zgadnijcie...) ZIMNE!!! Głucha jesteś? [J]: NIE! PYTAM CZY W PUSZCE, CZY W BUTELCE!!! [K]: Ale ty nieuprzejma jesteś, na klienta krzyczysz, ja to kierownictwu zgłoszę! Poszedł se i w końcu tego piwa nie kupił:)

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 grudnia 2012 o 2:00

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
10 grudnia 2012 o 1:37

Abstrahując od wyjeżdżania z parkingu - piesi potrafią się ładować pod koła jak święte krowy, racja. Ale z drugiej strony... Stoję wczoraj przy przejściu dla pieszych bez świateł. śnieg z nieba leci, wiatr próbuje mnie przewrócić, ciemno się zaczyna robić, a samochody jadą. Jadą sobie nieprzerwanym sznurem, jeden za drugim, bo ja wiem, tak z 20-25 na godzinę. Niby nie za szybko, no ale przecie nie wlezę żadnemu pod koła, szczególnie przy takich warunkach, wiadomo. I tak sobie stoję. Dwie minuty, trzy, pięć... Stoję na krawężniku i podnoszę nogę, żeby dać znać, że chcę wleźć na te cholerne pasy. A oni nic, jadą. W końcu gdzieś po dziesięciu minutach(może szybciej, ale na mrozie każda minuta to wieczność dla mnie) się jeden zlitował i mnie przepuścił. Stanęłam mu przed maską na chwilę i wykonałam coś w rodzaju dygu średniowiecznej damy. A co, niech wie, jaki jest za*ebisty:) No, ale wracając do tematu - Większość ludzi w takiej sytuacji nie czekałaby jak cielę, tylko właśnie wlazła komuś pod koła. Wydaje mi się więc, że i piesi i kierowcy powinni bardziej zwracać uwagę na innych użytkowników drogi. Ja rozumiem, że się ktoś spieszy po pracy do domu na cieplutki obiadek, ale zatrzymanie się na dziesięć sekund chyba dużej różnicy nie robi.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
5 grudnia 2012 o 12:43

Bedrana - Mój szef jest właścicielem całodobowego sklepu monopolowego. Z zasady nie wtrąca nam się w grafik, same go sobie ustalamy, a ktoś wtedy musiał być w pracy, sama się zgłosiłam na ochotnika:)(Pewnie nawet nie wiedział, że byłam w pracy, dlatego pytał) Faktycznie, jakoś nigdy nie byłam u szefa w domu, ale co do spotkań po pracy to i owszem. jakoś dziwnie mi się pisze "szef", bo on nie lubi, żeby się tak do niego zwracać. Co do ostatniego pytania - NIGDY nie tykam alkoholu, kiedy wiem, że następnego dnia idę do pracy. Po prostu nie ma imprez przed robotą(w trakcie też nie :P). Dodam jeszcze, że zanim zaczęłam u gościa pracować nie znałam go, nie dostałam pracy po znajomości ani nic w tym stylu. Jesteśmy po prostu dobrze zgraną paczką(bo tyczy się to również reszty pracowników). Dzięki za pająka, też mi się podoba:)

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
4 grudnia 2012 o 20:57

Mnie tam zdarzało się ostro poimprezować z szefem. Raz jak wpadłam na imprezę trochę później wywiązał się między nami taki dialog: [S]zef - Ooo, Poe, jesteś, czemu tak późno? [J]a - Mhmm, eee... Bo dopiero wyszłam z pracy? [S] - Ale masz z*ebanego szefa, ja bym cię puścił wcześniej... Da się:)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
22 listopada 2012 o 20:37

No nie wiem, co o tym myśleć. U mnie jeździło się w tereny na klaczach, a źrebaki biegały sobie wokół matek i nic się nie działo, nawet zachowywały się spokojniej, jak ich dzieciątko było w pobliżu.(Oczywiście działo się to odpowiednio długo po źrebieniu i odbywało się na polach z dala od wszelkiej cywilizacji)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
21 listopada 2012 o 21:59

Bardziej śmieszne niż piekielne, chociaż ten młody pewnie myślał inaczej;) Czego to człowiek po pijaku... A Japończycy niby tacy grzeczni i w ogóle spokojni, jak widać wszędzie się znajdą kwiatki:)

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
21 listopada 2012 o 21:04

Coście się tak do dziewczyny przyczepili? Ja też nie chodzę do fryzjera, włosy obcinam sama i jakoś nie wydaje mi się, żebym wyglądała jak bezdomna, ba, nawet często słyszę pochwały na temat mojej fryzury i pytania gdzie do fryzjera chodzę. Jeden człowiek sobie sam włosy zrobi, a drugi pójdzie do fryzjera, jedna dziewczyna sama pomaluje paznokcie, druga pójdzie do manikiurzystki, jak komu pasuje. Ja jak mam ochotę na ciasto, to kupuję, bo piec umiem tylko zakalce, za to włosy sama tnę. Po co ten jadowity sarkazm, każdy robi jak mu pasuje.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 14) | raportuj
19 listopada 2012 o 20:28

gdyby odbyła się rozprawa, to baba zostałaby dodatkowo ukarana kosztami sądowymi i wyrokiem za kradzież(?). A tak oddała kasę, którą powinna była oddać dawno temu, pewnie jeszcze nie zapłaciła odsetek i nie poniosła w zasadzie żadnych konsekwencji. Pewnie tego jest autorce szkoda, ale skoro kasa oddana, to nie chce się pieklić i ciągać po sądach o odsetki, bo to ledwie parę zł.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
15 listopada 2012 o 10:38

Sarownica - nie rozumiesz różnicy pomiędzy "inny" a "lepszy/gorszy". Oliwa - Ona nie zrozumie, że różnice wcale nie świadczą o tym, że ktoś jest lepszy a ktoś inny gorszy. Jasne, można powiedzieć, że murzyn jest od Ciebie lepszy w biegach, a Ty jesteś od niego lepszy np. w rozwiązywaniu zadań matematycznych, ale czy na tej podstawie można ocenić, który z was jest lepszym człowiekiem?

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
8 listopada 2012 o 5:35

Właściwie to ja nie mogę pojąć, czemu ludzie się tak zachowują. Tylko jeden raz w życiu wzywałam pogotowie - poszkodowaną była moja mama, pęknięcie tętniaka podpajęczynówkowego(tego dowiedziałam się później). Osoby zorientowane pewnie potrafią wyobrazić sobie objawy(dość nieciekawe, nawet bardzo) - i jakoś potrafiłam rzeczowo przekazać co się dzieje i podać adres, bo wiedziałam, że im sprawniej ja zgłoszę, tym szybciej przyjadą. Jak się okazało, gdybym wtedy pozwoliła sobie na panikę, moja mama prawdopodobnie by już nie żyła.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
8 listopada 2012 o 5:18

Myślę, że autorce chodziło o to, że ogarnięty człowiek nie zadzwoni z pytaniem czemu mu wyłączyli usługę, kiedy wie, że nie zapłacił faktur. Ogarnięci ludzie nie dzwonią z takimi pierdołami, a co za tym idzie dzwonią znacznie rzadziej.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
7 listopada 2012 o 2:00

Termoforki pomagają, to prawda, ale zbytnie "rozgrzanie okresu" może prowadzić do wewnętrznego krwotoku, więc lepiej z nimi uważać. Tak samo pomaga "chłodzenie" - ja używałam okładu z mokrego ręcznika, raz wlazłam do wanny pełnej lodowatej wody(nie polecam:P chociaż pomogło...) tylko wtedy można przeziębić jajniki. Raz z braku innych środków zaaplikowałam sobie dwie lampki wina rozluźniająco i okład z mruczącego kota;) Też pomogło.

« poprzednia 1 232 33 34 35 36 37 38 39 40 41 następna »