Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ZjemTwojeCiastko

Zamieszcza historie od: 19 kwietnia 2016 - 13:14
Ostatnio: 27 października 2022 - 13:16
  • Historii na głównej: 13 z 14
  • Punktów za historie: 4123
  • Komentarzy: 350
  • Punktów za komentarze: 4344
 
[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 43) | raportuj
29 września 2017 o 1:35

@Marcelinka: Miałam 12 lat w momencie przekłucia uszu. Podobnie jak każda moja koleżanka, miałam uszy przebijane pistoletem u kosmetyczki. Nic się nie paprało, nie bolało, jedynie przez chwilkę w momencie samego przekłucia, dziurki są na równych wysokościach. Wiem, że dzisiaj odchodzi się od pistoletów na rzecz igieł, jednak nie bardzo rozumiem demonizowania tych pierwszych. Znam bardzo wiele kobiet, które miały przekłuwane uszy pistoletem i żadne skutki uboczne nie wystąpiły.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
28 września 2017 o 0:29

Czytałam tu kiedyś bliźniaczo podobną historię o dziadku tamtego autora, który również był przekonany o swej nieomylności, też postanowił pomajstrować przy kaloryferach, rozkręcił je, sam zamontował, a skutki były opłakane. Tak czy inaczej osobnik niewątpliwie jest piekielny.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
22 września 2017 o 16:30

Niestety, jest to częsta zagrywka w takich sklepach. Odkurzacz oddany przez wujka niemal na pewno ponownie wylądował na wystawie, oczywiście tym razem bez paragonu z naprawy.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
21 września 2017 o 22:28

Powiem tak: mam 2 golden retrievery. W pełni rozumiem wk*rw na takie sytuacje. Nikt się nie zapyta, tylko od razu leci z łapami. Najgorsze jest to, że jeden z moich psów ma uraz do dzieci nabyty przez jednego gówniarza. A to właśnie dzieciaki (często zachęcane przez matki/babcie) najczęściej do nich lecą. A spróbuj zaoponować, to zostaniesz zwyzywany i wysłuchasz masy pouczeń, że "przecież to takie rodzinne, przyjacielskie psy". Tak kuźwa, tyle że nawet najbardziej do rany przyłóż osobnik może mieć uraz lub poprostu zły dzień, może też być akurat chory. Właściciel zna swojego psa jak nikt inny. Czy tak trudno jest przyjąć do wiadomości brak zgody właściciela na dotyk? Z dziećmi to samo. Wiele razy byłam świadkiem sytuacji, gdy matka wręcz opędzała się od bab chcących pogłaskać jej dziecko lub dać cukierka czy inną rzecz. To nie małpa w cyrku!

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 września 2017 o 23:47

@Windowlicker: Nie. Nie podałam wyjątku od swojej zasady, odniosłam się za to do historii autora. Powinnam jednak "rozbić" to zdanie na dwa osobne. Cóż, mój błąd, że użyłam niefortunnego sformułowania, nie mogę już edytować komentarza. @Pattwor: Pisząc o "puszczeniu kąśliwego komentarza" nie miałam na myśli zwrócenia się tymi słowami do samego zainteresowanego. Można taką uwagę wypowiedzieć przy osobie trzeciej. Jeśli chodzi o samą historię, to autor nie zacytował wypowiedzi kolegów. Nie wiemy jak brzmiały te docinki i śmiechy. Może robili sobie żarty w granicach tolerancji samej zainteresowanej lub wyzywali w chamski sposób. Jednakowoż, czytając historię i wyobrażając sobie tą sytuację, doszłam do wniosku, że autor jest przewrażliwiony a w samej treści pojawiają się niespójności i dużo niedomówień.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 20) | raportuj
19 września 2017 o 23:29

Jak bardzo bliska Ci była Maria, skoro musiała mieszkać kątem u obcej kobiety, później tułać się po hotelach, popadała w długi? Skoro była dla Ciebie taka ważna, to dlaczego sama nie udzieliłaś jej wsparcia? Dlaczego nie kopnęłaś jej wychowawczo w tyłek i nie uświadomiłaś, że branie kredytu na obcą babę jest strzałem w kolano? Cóż, za dużo pytań bez odpowiedzi. Niezbyt wiarygodna historia.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
19 września 2017 o 19:53

Byłam kiedyś obsługiwana w sklepie przez jąkającą się panią. Szczerze? Po kilku minutach miałam dosyć. Wyciągnięcie z niej odpowiedzi na pytania trwało 3x razy dłużej niż standardowo. Szybko stamtąd wyszłam i poszłam do innego sklepu. Niestety, nie każdy ma predyspozycje do pracy w każdym zawodzie. Choćby ta ekspedientka była nie wiem jak kompetentna - nie skorzystam z jej pomocy i nie dam zarobić sklepowi, gdyż rozmowa z osobą jąkającą się jest irytująca, zwłaszcza, gdy masz świadomość, że tracisz czas na rzecz, którą mógłbyś załatwić o wiele szybciej. A taki sklep (czy jakiegoklwiek inne miejsce) staje się w moich oczach przybytkiem poprostu niepoważnym. Pracownicy nie zachowali się miło ale... tak szczerze, chyba każdemu zdarza się puścić jakiś kąśliwy komentarz o osobie, która nam z takich czy innych względów przeszkadza. W żadnym razie nie popieram gnębienia kogokolwiek, ale mam wrażenie, że autor zbyt emocjonalnie podszedł do tej sprawy.

[historia]
Ocena: 44 (Głosów: 46) | raportuj
18 września 2017 o 0:20

Nie świat, tylko Twoja rodzina. Skoro wszyscy są ze sobą spokrewnieni, to wychodzi na to, że musieli odebrać takie wychowanie. I tak się to ciągnie przez pokolenia. Biedne dzieciaki.

[historia]
Ocena: 28 (Głosów: 28) | raportuj
12 września 2017 o 19:17

@maat_: W mojej podstawówce i liceum było to samo. Pedagożki i "psycholożki" miały w zwyczaju powtarzać co ciekawsze newsy o uczniach nauczycielkom, które potrafiły w wielce "subtelny" sposób ujawnić je podczas lekcji przy całej klasie. I tak dowiedzieliśmy się, że A (szara myszka) kocha się nieszczęśliwie w B (największym przystojniaku w podstawówce - dziewczyna nie miała później życia w szkole), że ojciec C zmarł na zawał(czego sama zainteresowana nie chciała ujawniać), a E ma problemy hormonalne i rośnie jej nadprogramowe owłosienie w miejscach, w których nie powinno się pojawić. Straszni ludzie. Do pracy w szkole czy jakiejkolwiek innej z dziećmi powinny być testy psychologiczne.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
8 września 2017 o 0:31

@RealHorrorshow: Ta anegdota dotyczy Marii Antoniny.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 21) | raportuj
8 września 2017 o 0:22

Standard. Ty masz o tyle dobrze, że pracujesz u kogoś, więc możesz powiedzieć wprost że pracy nie załatwisz lub wykręcić się, że to nie od Ciebie zależy. Ja jestem już pogniewana ze wszystkimi "piątymi wodami po kisielu" oraz "przyjaciółmi" z liceum/studiów, z który rozmawiałam kilka razy w życiu, bo nie zgodziłam się kogoś zatrudnić u siebie w firmie. Najgorsze jest takie przyjmowanie po znajomości. I co ciekawe, z reguły o takie specjalne traktowanie domagają się osoby, które nie mają umiejętności przydatnych w branży lub poprostu się nie nadają. Osoba, która coś sobą reprezentuje, z reguły zawalczy o pracę sama.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
5 września 2017 o 15:28

@greggor: Mało kulturalne. Zamiast "przepraszać" (niby za co?) wystarczy powiedzieć "proszę przesunąć wózek". Z reguły działa, przynajmniej u mnie.

[historia]
Ocena: 37 (Głosów: 37) | raportuj
5 września 2017 o 15:22

Straszne. Robią z dzieci kaleki a są święcie przekonani, że postępują słusznie. Niestety, obawiam się że nie dadzą sobie niczego wytłumaczyć.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
17 sierpnia 2017 o 18:09

Ja bym radziła napisać ogłoszenie gdzieś w internecie. Z UP będziecie mieć więcej roboty niż pożytku. A co do wieku kandydatów, to to jest błędne koło. Nie można napisać, że poszukuje się kandydata w młodym wieku. Natomiast i tak się szuka takiej właśnie osoby. Problem w tym, że najpierw trzeba się przebić przez gąszcz CV, które nie będą brane przez nas pod uwagę. Przez to, że pracodawca nie może jasno i klarownie opisać wszystkich swoich wymagań - kandydat traci czas tak samo jak pracodawca. Zresztą wiek to pal sześć, ja z zasady nie zatrudniam kobiet (sama jestem kobietą, ale miałam już tyle 'przejść' z innymi przedstawicielkami mojej płci, że zwyczajnie nie ryzykuję). To jest dopiero strata czasu przy przeglądaniu CV. Ale niestety, takie mamy prawo.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
16 sierpnia 2017 o 17:14

@Alien: Media to jedno bo na tym się zarabia. Ale problem (znacznie większy) dotyczy rodziców "z krwi i kości" jacy są w naszym otoczeniu. Nikt się nie przyzna, że rodzicielstwo go wykańcza, wręcz przeciwnie. Te same osoby, które głoszą, że urodzenie dziecka to taka świetna, że będzie ekstra, że dziecko od razu się kocha i z łezką w oku patrzy na jego małe sukcesy, potrafią (po odpowiednio zadanych pytaniach) wpaść w szał i krzyczeć np. "ja nie wyrabiam, bachor zniszczył mi życie zawodowe, marzenia, związek, więc z jakiej racji ty masz mieć tak dobrze bez dziecka". Niestety kilka razy słyszałam takie wypowiedzi, od różnych, niezależnych od siebie osób. Słowa się zmieniały - sens pozostał. Z drugiej strony mamy osoby, które straszą, że ciąża i życie rodzica to nieustanna męka. Najczęściej wynika to z plotek i zasłyszanych gdzieś-kiedyś-od kogoś o takim czy innym przypadku. Pomijam, że wiele "straszaków", o których napisała autorka da się wytłumaczyć i faktycznie mogą się zdarzyć (zniszczone zęby, pogorszenie wady wzroku przy porodzie). "Jedzenie za dwoje" to dawno obalony mit, który niestety jest jeszcze żywy. Pozostaje jeszcze problem indywidualizmu. Każda kobieta przechodzi ciążę i poród inaczej, dzieci też mają różne charaktery. Słysząc jakąś absurdalną plotkę powinno się ją weryfikować, a nie bezsprzecznie przyjmować do wiadomości.

[historia]
Ocena: 34 (Głosów: 38) | raportuj
15 sierpnia 2017 o 16:26

To o czym piszesz jest skandaliczne. Nie rozumiem jak mogłaś tak poprostu stamtąd wyjść. Zrobić aferę to mało. Powinnaś się uprzeć, że chcesz rozmowy z kierownikiem, zgarnąć 'widzów' jako świadków i złożyć skargę na ekspedientkę. Polecam również opisać zajście na stronie sklepu, oraz rozpuścić wici pocztą pantoflową. Takie zniewagi nie powinny uchodzić na sucho.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 18) | raportuj
13 sierpnia 2017 o 16:31

@bloodcarver: Nie da się "bez żadnych pytań" zotawić noworodka w 'oknie życia'. Matka jest poszukiwana i stawiana przed sądem.

[historia]
Ocena: 26 (Głosów: 26) | raportuj
8 sierpnia 2017 o 18:30

@Aris: Również uważam, że egzaminator powinien w tej sytuacji spojrzeć na sprawę ludzko a nie biurokratycznie. Na szczęście na moim egzaminie egzaminator wykazał się człowieczeństwem, gdy zgasł mi silnik. A zgasł bo zza autobusu na przystanku wybiegło na jezdnię około dwuletnie dziecko. Mimo, że zwolniłam licząc się z tym, że ktoś może mi wyskoczyć zza autobusu, to w tamtej sytuacji za mocno zahamowałam. Egzaminator otarł pot z czoła, opieprzył mamuśkę, która po chwili również wybiegła za dzieckiem i machnął ręką na silnik mówiąc, że życie jest ważniejsze. No ale ja zdawałam prawko jakoś 15 lat temu. Może dzisiejsi egzaminatorzy to więksi służbiści.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 18) | raportuj
7 sierpnia 2017 o 20:25

@mijanou: Zgadzam się. Sam fakt, że trzeba przynieść zaświadczenie, że nie będzie się uczestniczyło w lekcjach religii, zamiast na odwrót jest dziwne. Na takie lekcje chodzi masa osób, które albo są niewierzące albo niepraktykujące, ale rodzice posyłają to trzeba chodzić. Przez to tracą wszystkie dzieci. Te, które nie są zainteresowane lekcjami religii i te, które są zainteresowane, ale nauczyciel traci czas na upominanie znudzonej części klasy. Religia w salkach katechetycznych, niezależnie od szkoły byłaby znacznie lepszym rozwiązaniem. Wszyscy uczniowie by na tym zyskali.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
31 lipca 2017 o 15:50

Weź poprawkę na to, jakie cyrki potrafią wyczyniać listonosze czy kurierzy. Mało jest sytuacji, w których listonosz fałszuje podpis i wrzuca paczkę nie wiadomo gdzie?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
31 lipca 2017 o 14:32

@Jaladreips: O zwierzę nie pytam, zaś o to jak kandydat widzi swoją przyszłość - tak. Choć to raczej takie pytania z kategorii gadka-szmatka, każdy odpowiada identycznie by się przypodobać. Wolę sprawdzić kandydata pod kątem praktycznym. Zależy to oczywiście od stanowiska na jakie aplikuje, ale odgrywanie scenek, sprawdzenie odporności na stres, znajomości wymienionych języków czy umiejętności biurowych (masa osób kłamie w kwestii znajomości pakietu Office, a zwłaszcza Excela) - to są kwestie na których się skupiam.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
30 lipca 2017 o 23:48

@BlackAndYellow: Zależy. Tak jak napisała digi51 - nie ma uniwersalnej odpowiedzi. Ja patrzę na całokształt: studia, certyfikaty oraz doświadczenie w poprzednich miejscach pracy. Oczywistym jest, że prędzej zaproszę na rozmowę osobę, która ma studia, certyfikaty lub zrobione kursy, niż taką która nie ma nic. Studia są ważne, świadczą o jakimś konkretnym poziomie wiedzy jaką ma dana osoba. Zgodzę się, że często człowiek bez studiów (za to pasjonat) ma więcej wiedzy niż absolwent studiów. Tylko... no właśnie. Ja nie znam kandydata. Na słowo nie uwierzę mu, że jest specem w danej dziedzinie. Przysłowiowe papierki jednak są jakąś podstawą. Niestety studia przestały być w dzisiejszych czasach prestiżem na który zasługiwały nieliczne, wybitne jednostki. Dyplom jest raczej oczywistą podstawą, swego rodzaju bazą. Jednak istotniejsze są faktyczne umiejętności kandydata oraz ukończone kursy. Tylko też zależy jakie. Są kursy, które oferują przyspieszoną naukę czegoś-tam lub poziom kursu jest rażąco niski. Może też być odwrotnie. To kwestia, którą można długo i namiętnie rozważać. Ja powiem tak: należy w miarę możliwości rozwijać się na wielu płaszczyznach jednocześnie. Studia, kursy, szkolenia, praktyki, egzaminy językowe. Papier zawsze będzie podstawą.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 18) | raportuj
29 lipca 2017 o 23:13

Również uważam, że prośba o zawiadomienie pogotowia jest dobra. Wiadomo, że chodzi o kogoś bliskiego, ale w sumie taka odpowiedź jest najbardziej logiczna. Sama zabierałam się za opisanie "kwiatków" w CV lub na samych rozmowach kwalifikacyjnych, ale w tej historii wymieniłaś wiele rzeczy o których chciałam napisać. Niestety, czasem nie wiadomo czy śmiać się czy płakać.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
22 lipca 2017 o 17:11

Nie no, Twoja znajoma to rasowa businesswoman. Całe 3,50zł oszczędności. Emerytki przekładające droższe jajka do opakowania z tańszymi mają oszczędność kilkudziesięciu groszy. Phi.

[historia]
Ocena: 28 (Głosów: 28) | raportuj
15 lipca 2017 o 22:49

Współczuję takim ludziom jak ta piekielna. Tyle frustracji i kompleksów. Tak wielka, desperacka chęć pomiatania kimś, choćby przez chwilę, by poczuć się 'górą', podczas gdy na codzień z reguły to ktoś nimi pomiata. Strasznie smutne życie.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1013 14 następna »