Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

amros

Zamieszcza historie od: 25 sierpnia 2011 - 22:44
Ostatnio: 2 kwietnia 2024 - 22:24
O sobie:

Jak przystało na zwykłego faceta obijam się całymi dniami, czasem wezmę się za jakąś pracę i ponarzekam na rzeczywistość.

Wychowałem się wśród lekarzy, fizyków i chemików, ale poza tym jestem normalny :P

  • Historii na głównej: 39 z 39
  • Punktów za historie: 27159
  • Komentarzy: 183
  • Punktów za komentarze: 661
 
[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
12 października 2022 o 16:04

A potem nadleciały smoki.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
9 września 2022 o 10:14

Nie musi być osobno w przypadku niedostatecznej liczby chętnych. Jeśli na religię chodzi cała klasa (klasy u nas liczą od 22-29 uczniów), ciężko je połączyć i upchnąć w sali z 30 miejscami. Pewnie łatwiej jest w szkołach ponadpodstawowych, gdzie odsetek uczniów niechodzących na religię jest większy. Rozumiem agresywny antyklerykalizm, sam nie jestem zwolennikiem religii w szkołach, ale bzdury o nielegalnych kartkach z deklaracjami? Koniecznie chcesz tak upokarzać rodziców, że mają na kolanach przychodzić do sekretariatu i błagać o uruchomienie zajęć? Fajnie masz. Na każdym poziomie etapu edukacyjnego (od wychowawców 0, 1-3, 4-8) rodzic zostaje poinformowany o możliwości zapisania dziecka na ten przedmiot, analogicznie z WDŻ na wyższych poziomach i jeśli wyrazi taką zgodę, podpisuje oświadczenie. W każdej chwili może tę deklarację odwołać (popularne "zwolnienie z religii"). Rozporządzenie nie nakazuje podpisywania deklaracji na początku każdego roku szkolnego, wystarczy raz na cały okres nauki w szkole, więc w zasadzie u nas idziemy dalej, rozbijając to na etapy i wręcz "przypominając" rodzicom o możliwości wycofania deklaracji. Nie da się nie wrzucić religii do planu i czekać na decyzję rodziców, bo plan ma być gotowy na radę pedagogiczną w ostatnim tygodniu sierpnia. Planu nie robi się w godzinę czy w jeden dzień. Etat dla katechety na następny rok szkolny określa się już w okolicach marca/kwietnia (jak wszystkie przewidywane etaty dla pozostałych nauczycieli) na podstawie aktualnych wtedy deklaracji. Religia jest przedmiotem ujętym w tygodniowym rozkładzie zajęć (planie lekcji), co oznacza, że w tym planie ma być ujęta w sposób ciągły tak jak inne przedmioty. Zmuszanie uczniów do przychodzenia przed swoimi lekcjami lub zostawania po nich (czasem 2-3h lekcyjne, aż się zwolnią sale) nazywa się dyskryminacją i dotyczy każdych zajęć, także dodatkowych, kompensacyjnych i korekcyjnych.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 6) | raportuj
8 września 2022 o 10:15

Plany lekcji wbrew temu, co czytałem w komentarzach, nie są układane "pod nauczycieli" czy "pod uczniów". Plany lekcji są układane pod dostępność sal oraz wytyczne m.in. uwzględnienie zasad ochrony zdrowia i higieny pracy, które są kontrolowane przez sanepid. Moja obecna szkoła podstawowa ma 15 klas + 2 zerówki. Sal lekcyjnych jest 10 plus 1 dla zerówki, w tym jedna sala przerobiona z części stołówki, więc gdy młodsze dzieci schodzą na obiad w czasie zajęć, za ścianą z dykty doskonale słychać siorbanie. Lekcje zaczynają się o 7:30 i trwają do 17:30. Fizycznie nie ma możliwości, aby wszystkie klasy upchnąć w jednym czasie w całej szkole, więc konieczne jest tworzenie dwóch zmian. Do tego nawet przy podziale zmianowym zdarza się, że uczniowie klasy 7-8 mają zajęcia w sali dostosowanej do uczniów 1-3 (niskie ławki i krzesła). Zero komfortu. Zasady bhp nakazują, aby chemia, fizyka, matematyka, biologia itp. były w określonych dniach i godzinach (nie jedno po drugim, nie na początku zajęć klasowych, nie po X godzinie zajęć klasowych), każdy dzień ma mieć jakiś przedmiot "ruchowy". Do tego religia musi być pierwsza albo ostatnia ze względu na zwolnienia z tego przedmiotu, to samo wychowanie do życia w rodzinie. Lekcje dzielone na grupy (wf, informatyka, języki obce) muszą się ze sobą zgrywać. Nauczyciel nie może mieć wszystkich lekcji ciągiem. Musi mieć okienka, ponieważ to w nich jest dostępny na ewentualne zastępstwa. W praktyce w moim planie we wtorki przychodzę na 7:30, mam dwie lekcje, potem czekam na okienku, mam lekcję, znów czekam na okienku i mam ostatnią lekcję. I tak działa większość moich kolegów i koleżanek. Okienka u nas wynikają dodatkowo po prostu z braku sal. Co z tego, że jestem w szkole, skoro nie mam gdzie prowadzić lekcji :) Słowem - jeśli nie ma dobrego zaplecza sal (a zdecydowana większość szkół tego zaplecza nie ma), nie ułoży się dobrego planu, który będzie każdemu odpowiadał.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 czerwca 2022 o 15:38

@aspera82123: 1. Praktycznie wszystko jest opłacane z budżetu miasta i sumy mogą wydawać się duże, ale w praktyce nie są. Nawet 35k do podziału na 70 nauczycieli to 500 na głowę. Oczywiście nie każdy się dokształca w danym momencie, ale z drugiej strony są i tacy, którzy robią kurs za kursem. U nas regulamin dopłat jest dokumentem wewnętrznym, w praktyce dyrektor decyduje komu i ile da (niby jest jakaś komisja, ale nie mam pojęcia, jak to działało w praktyce). Dodatkowo jeden kurs kosztuje 300zł, inny 1000zł a studia podyplomowe też finansowane z funduszu szkoleń to już o wiele większe kwoty. Jestem wręcz przekonany, że ja bym się na żadne dofinansowanie nie załapał, gdyby nie argument, że robię staż i MUSZĘ. 2. Tak, duża szkoła i duże potrzeby. Co z tego, skoro dyrektor nie wyczaruje pieniędzy z kapelusza, a odpowiedzi z wydziału edukacji zwykle były w stylu "nie mamy środków w budżecie". Pamiętam pierwszą radę po Nowym Roku, dyrektorka prawie płakała, gdy mówiła, że budżet ROCZNY na ogrzewanie to 40 tysięcy, podczas gdy za sam okres wrzesień-grudzień poprzedniego roku faktury przyszły na 30. 3. Tak, zastępstw było sporo, dorobiłem wtedy koło 300 zł na rękę, dodatkowa pizza też wpadła, smak tego ekstra sera czuję do dzisiaj. 4. Zazdroszczę że macie interaktywne tablice, u nas są trzy na całą szkołę i to w klasach 1-3, bo tam najbardziej potrzebne. Mój przedmiot też ma gotowe karty pracy, ale część z nich jest przygotowana bardzo po łebkach, dlatego przygotowuję własne materiały. Nie wiem, może po 5 latach pracy już mi się nie będzie chciało i zacznę pracować na gotowcach, ograniczę się do drukowania i kserowania i wtedy faktycznie spędzę w szkole godziny przy tablicy + czas na ksero w porywach na wypicie herbatki i poplotkowanie na przerwie, gdy akurat nie mam dyżuru.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
22 czerwca 2022 o 15:15

@szafa: tam nie powinno być "non profit" tylko "nadal profit". Nie wiem, skąd to "non", albo admin uznał, że trzeba dopisać, albo autokorekta dorzuciła, a ja nie zauważyłem. Zarabiam 2000 zł netto z kawałkiem za pełen etat, czyli za 40h pracy. Z czego niecała połowa to są godziny lekcyjne przy tablicy. Pozostały czas jest na przygotowanie lekcji, szkolenia, papierologię i wszystko to, o czym ludzie nie mają pojęcia, co się robi w szkole, a co musi być zrobione. Owszem, dyrektor może się uprzeć i kazać siedzieć nam w szkole. I dla mnie byłoby to cudowne rozwiązanie. Siedzę 8h, wracam do domu i nic mnie potem nie obchodzi. Nie przyjeżdżam na żadne dni otwarte, nie wyjeżdżam na 2-3-4-pierdyliardniowe wycieczki jako opiekun. Za siedzenie na radzie pedagogicznej płacą mi nadgodziny jak w normalnej firmie, szkolenia odbywam w godzinach pracy. Niestety problemem jest to, o czym zapomina się (albo nie chce specjalnie pamiętać) nagminnie, czyli brak jednoczesnego miejsca dla tylu nauczycieli. Szkoła to nie call center z dziesiątkami biurek, komputerów i stanowisk. W naszym pokoju nauczycielskim jest jeden duży stół na ~20 krzeseł. Do sal nie pójdziemy, bo trwają lekcje, więc realizacja godzin nie przy tablicy siłą rzeczy odbywa się najczęściej w domu na własnym sprzęcie i własnych zasobach.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
31 maja 2022 o 9:54

@Cyraneczka: "nie interesuje mnie kto skąd jest" vs. "Mało sie nie spłakałam (...) nauczyłam się, że te wzbogacone ścierwa trzeba omijać" Jak na kogoś, kto rzekomo ma gdzieś pochodzenie ludzi, to jesteś strasznie emocjonalna. Albo zwoje ci się przepaliły od głupiego pierd*lenia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
3 stycznia 2022 o 13:42

@AnitaBlake: Wtedy rower prowadzi ten rodzic, który nie pił alkoholu. Bo zakładam, że nie mówisz o sytuacji, gdzie taka "wycieczka" odbywa się wyłącznie pod opieką jednego rodzica, który wypił wcześniej piwo i ma jakiś % alkoholu w organizmie. Wtedy nie tylko mandat, ale i przestępstwo art. 160 kk. Sprawując opiekę nad dzieckiem masz być trzeźwa/y, a nie po alkoholu i w razie kontroli prowadzenie roweru będzie najmniejszym problemem.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
8 grudnia 2021 o 14:33

Owszem, czasami. A teraz wyobraź sobie, że ojciec miał stanowisko, które nie było szczególnie ważne dla zachowania ciągłości produkcji. Nikt nie wysyłałby samochodu po sprzątacza czy zwykłego montera, ani tym bardziej nie dawał mu mieszkania. Ojciec miał szczęście (wywalczone w jakiś sposób własną pracą i nauką). Dla osób, które takiego szczęścia nie miały, zapisanie się do partii w zamian za mieszkanie, nie musiało opierać się na kategoriach przyzwoitości, tylko na pragmatyzmie.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
11 października 2021 o 22:33

@kKKKK: Rozumiem, że to ty jesteś tą mamą z historii, skoro wypowiadasz się z pozycji osoby doskonale wiedzącej, jakie kroki podjęła autorka, co dokładnie powiedziała mamie i czy (nie) przedstawiła jej sposoby rozwiązania problemu? Z historii bowiem nic takiego nie wynika. Wynika za to, że autorka kontaktowała się z mamą i poinformowała ją o zachowaniu syna. Syn zaprzeczył, mama mu uwierzyła i zamiast ponownie skonfrontować się z wychowawczynią, poszła od razu na skargę do dyrektorki. Tu sytuacja klaruje się wręcz odwrotnie i to matka zrezygnowała z ewentualnej współpracy z wychowawczynią i próby rozwiązania problemu w pedagogiczny sposób.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 września 2021 o 15:04

@ooomatko: mieszkam w obecnym bloku na parterze prawie 30 lat, cały czas ta sama spółdzielnia i nie płacę za windę. Nie płaciłem również za dostęp do zsypów na klatkach schodowych, gdy te jeszcze istniały.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
22 września 2021 o 14:57

@dayana: mówisz o kosztach zużycia wody, a są jeszcze koszty utrzymania całej infrastruktury, wodomierzy itp., które ponosisz nawet wtedy, gdy mieszkanie stoi puste, a zużycie wody wynosi 0.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
19 września 2021 o 19:32

@dayana: Nadal nie ma obowiązku wyprowadzania psa na smyczy. Kodeks wykroczeń nie mówi o tym ani słowem. Jest obowiązek stosowania zwykłych (może to być nawet odpowiednia tresura psa) lub nakazanych (wynikających np. z lokalnych przepisów) środków ostrożności. Jeśli gmina/miasto nie wprowadza we własnych przepisach obowiązku wyprowadzania psa na smyczy, to ten może biegać luzem. Czy powinien (nawet dla własnego bezpieczeństwa), to inna sprawa.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
24 sierpnia 2021 o 19:37

@Brajtek: Przed egzaminem masz przecież kurs, w czasie którego łatwo o różne nawyki (co nie zawsze jest dobre, w tym wypadku okazało się pomocne). Druga sprawa, mógł mieć wcześniej uprawnienia na inną kategorię i jeździć normalnie, nabywając nawyki.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
23 sierpnia 2021 o 0:31

@MrMiodek: Ulżyło?

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
22 sierpnia 2021 o 11:29

skoro właściciel lokalu jest takim biedakiem, że nie stać go na montaż paneli wyciszających, to myślisz, że będzie go stać na wynajęcie adwokata? Taka osoba, która dużo szczeka, mięknie przy pierwszym piśmie procesowym. Wejdź na drogę prawną. Nawet jeśli to potrwa dwa lata, to przy zebranych dowodach (nagrywaj!), zeznaniach sąsiadów, notatek z interwencji policji i waszych zgłoszeń (samo spotkanie z włodarzem miasta to też dowód na uporczywe zakłócanie ciszy nocnej, skoro zajął się tą sprawą), to macie wygraną w kieszeni. A wygrany proces otwiera drogę do nowych możliwości prawnych, które dadzą właścicielowi-bucowi po kieszeni, nawet jeśli lokal już by nie istniał.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
22 sierpnia 2021 o 11:24

@Skalpel25: jeśli prowadzisz ten lokal w taki sam sposób, jak się tutaj wypowiadasz, to faktycznie jesteś bucem i burakiem. Szkoda, że autorka nie podała więcej danych i nie chce wstąpić na drogę prawną, bo z chęcią bym dorzucił stówkę na obsługę kancelaryjną, żeby wytępić takie roszczeniowe postawy jak twoja.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 sierpnia 2021 o 10:12

Dziwne rzeczy piszesz. Wymieniałem dowód osobisty (stracił ważność) w maju ubiegłego roku, a więc podczas głębokiego lockdownu w Polsce i bez problemu złożyłem wniosek online. Odbiór dowodu odbył się tylko po wcześniejszym umówieniu godziny. Brak składał wniosek pod koniec czerwca obecnego roku, aby zdążyć przed wejściem dowodów biometrycznych i również zrobił to online.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
25 maja 2021 o 7:38

@Atheris: Wiem, że to nie działa po ulicach tylko po kodach pocztowych, dlatego właśnie to opisałem. Wskazuję na absurd, w jaki sposób infrastruktura "mapowa" Pyszne wybiera sobie lokalizację po tych kodach pocztowych, co jest niezależne od ustawień restauracji. Co z tego, że restauracja wybierze sobie obszar dostawy w promieniu 7km, skoro Pyszne kod pocztowy z tego obszaru przypisze do jakiegoś wygwizdowa znajdującego się po drugiej stronie miasta (pkt 1)? Albo wręcz przeciwnie, zignoruje dostawy do lokalizacji znajdujących się w bezpośrednim pobliżu (pkt 2)?

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
23 maja 2021 o 18:40

@pawcio1212: Zasięg może i restauracje ustalają same, ale to Pyszne generuje całą infrastrukturę map, która ma ten zasięg obejmować. Dwie sytuacje: 1. Przykładowo u mnie w lokalizacji (ul. Piekielna 2) mam kod pocztowy wg Pyszne 11-111, natomiast blok dalej, który znajduje się 20 metrów od mojego bloku (Piekielna 3) ma kod pocztowy 11-222. Obie lokalizacje obsługują przez to różne restauracje (część jest ta sama, ale kilka/naście zupełnie innych). Żeby było zabawniej, taki sam kod pocztowy jak mój blok ma również lokalizacja znajdująca się na innym osiedlu oddalonym o jakieś 5 km od mojego. Więc restauracja może sobie ustawić poprawny zasięg, a Pyszne i tak generuje dostępność w jakichś kosmicznych lokalizacjach. 2. Jeszcze w Sylwestra 2020 sushi znajdujące się 100 metrów od mojego bloku nie dowoziło do mojej lokalizacji, ale dowoziło do bloku obok (inne kody pocztowe). Teraz nie sprawdzę, bo sushi poszło kaput przez koronawirusa.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 kwietnia 2021 o 11:23

Próbuję ogarnąć lokalizację... Nie chodzi o Firlej i Marii Gajl? Czy okolice Potkanowa?

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 13 kwietnia 2021 o 11:24

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
19 stycznia 2021 o 15:20

@Nulini: https://wydarzenia.interia.pl/warminsko-mazurskie/news-elblag-wypadek-podczas-kuligu-15-latka-walczy-o-zycie,nId,4996350 A ja gratuluję szczęścia. Inni przy takiej "frajdzie" go nie mieli. Sam jeździłem na sankach w takich "kuligach". Z perspektywy czasu uważam, że byłem idiotą ryzykując życiem, a jeszcze większym idiotą był mój ojciec, który ten samochód prowadził.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 grudnia 2020 o 16:51

Niezła bajka. Nawet bym uwierzył, gdyby nie ostatnie zdanie "historii".

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
8 listopada 2020 o 16:52

@Puszczyk: Procesy o obrazę też masz obcykane z praktyki, czy to po prostu przy niedzieli słoma ci wyszła z butów, bo obiadek był za słony? ;) Tym linkiem właśnie potwierdziłeś moje słowa a swoje błędne przekonanie. Dzięki!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 listopada 2020 o 10:50

@Puszczyk: Nie ma czegoś takiego jak prawo do podpisu. Jest prawo autorskie osobiste (więź autora z dziełem) oraz prawo autorskie majątkowe (obejmujące czerpanie ewentualnych profitów z dzieła). To drugie co do zasady wymaga formy pisemnej i nie dzieje się z automatu. Z automatu to co najwyżej prawa majątkowe przynależą twórcy, dopóki ich nie zbędzie (w formie umowy). Wyjątkiem są (i to w szczególnych przypadkach) sytuacje związane z umową o pracę. Tutaj jest umowa wolontariatu.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
14 czerwca 2020 o 11:37

Dzikuś nauczył się nowego słowa, akcja nabiera tempa.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »