Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

amros

Zamieszcza historie od: 25 sierpnia 2011 - 22:44
Ostatnio: 2 kwietnia 2024 - 22:24
O sobie:

Jak przystało na zwykłego faceta obijam się całymi dniami, czasem wezmę się za jakąś pracę i ponarzekam na rzeczywistość.

Wychowałem się wśród lekarzy, fizyków i chemików, ale poza tym jestem normalny :P

  • Historii na głównej: 39 z 39
  • Punktów za historie: 27159
  • Komentarzy: 183
  • Punktów za komentarze: 661
 
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
3 czerwca 2020 o 17:43

Tylko ja patrząc na nick autora nie czytam historii, ale lecę od razu do komentarzy się pośmiać?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
12 maja 2020 o 18:09

@Jorn: W McDonald's również obsługa przynosi posiłek do stolika, jeśli sobie zażyczysz.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
2 marca 2020 o 16:12

@metaxa: Jeszcze gorzej, dlatego niektórzy psiarze korzystają z worków bio, które się same rozkładają... przy czym większość nie czyta dokładnie opisów, że do tego rozłożenia potrzebują odpowiednich warunków, np. kompostownika. No, ale sumienie czyste, bo w końcu bio.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
7 lutego 2020 o 15:06

Przy takich bajkach szembora nawet przesolona zupa po pracy smakuje od razu lepiej :)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
27 listopada 2019 o 13:42

@VAGINEER: Obstawiam, że panowie i panie zwani menelami.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 października 2019 o 21:03

@Caron: Przestarzałe to są poglądy, że jak coś jest jednorazowe, to ma być lepsze. Jeszcze więcej plastiku, bo wciąż za mało.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
21 sierpnia 2019 o 18:17

@Caron: Nie widzę tam informacji, by był współwłaścicielem, tylko że miał "upoważnienie na wypadek śmierci babci". Takie upoważnienie, gdy ktoś ma dostęp do środków finansowych po śmierci właściciela lokaty, RORu itp. nazywa się dyspozycją wkładem na wypadek śmierci (art.56 Prawa Bankowego) i jak najbardziej należy taki fakt zgłosić do US. Jako wnuk będzie należał do I czy jak kto woli 0 grupy podatkowej, więc nie zapłaci podatku, ale zgłoszenie musi wykonać. Pomijam już fakt, że reszta osób, które dostały od niego koperty, również powinna to zgłosić do US jako darowiznę, jeśli kwota przekroczyła próg zwolnienia. Ale i tutaj lepiej dmuchać na zimne, bo urzędy różnie to interpretują i nawet jeśli nie przekroczyło tych niecałych 10k, to dla ochrony własnego tyłka bym to zgłosił.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 21 sierpnia 2019 o 18:23

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
21 sierpnia 2019 o 12:17

A teraz ładnie wszystko pozałatwiaj ze skarbówką, zanim skarbówka załatwi ciebie i resztę rodziny.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
18 marca 2018 o 19:42

@iks: Nie zwraca w całości tylko w części, w jakiej byłby refundowany w Polsce (o ile byłby).

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 lutego 2018 o 14:00

@Szwa: Normalnie, bo tekst jest napisany tak, że człowiek się skupia na kwestiach technicznych, a nie na najważniejszych, czyli terminów. W historii nie pada ani razu stwierdzenie, że kupno "z rynku wtórnego" dotyczy zakupu telefonu abonamentowego W CZASIE TRWANIA UMOWY. Rynek wtórny/druga ręka to także zakup telefonów już po spłacie, nie tylko od komisów, ale bezpośrednio od posiadacza. Gdyby historia była opisana tak jak w twoim komentarzu, nie byłoby problemu. Mi też zajęło chwilę zrozumienie, co autor ma na myśli i co MDM i blokowanie przez operatora ma wspólnego z jakimś używanym randomowym telefonem, który sobie zakupię na Allegro.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
9 lipca 2017 o 11:04

Kontroler miał rację, legitymację mogłaś mieć podbitą i do końca świata, ale nie była ona ważna. Samo posiadanie dokumentu uprawniającego do ulgi to jedno, drugie - dokument musi być WAŻNY, a ważność oznacza nie tylko datę, do jakiej obowiązuje, ale i osobę, na którą jest wystawiony. Student na II stopniu studiów lub jednolitych magisterskich przestaje nim być z dniem ZŁOŻENIA DYPLOMU. Nie obrony. Traci wtedy status studenta = jego legitymacja traci ważność mimo że ją fizycznie posiada. W chwili kontroli, jeśli piszesz prawdę i się obroniłaś, nie byłaś już studentem od przynajmniej kilku dni, jechałaś na ulgach, do których nie miałaś uprawnień, a w dłoni zamiast legitymacji trzymałaś mały, zielony kawałek bezużytecznego plastiku. Błąd kontrolera polega jedynie na tym, że w autobusie nie miał jak udowodnić faktu, że nie studiujesz np. na drugim kierunku. Co do całej reszty miał rację, a ty posługiwałaś się nieważnym dokumentem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 stycznia 2017 o 11:38

@z_lasu: jeśli już doszło do złamania regulaminu, to § 4 ust 6, ale tylko wtedy, gdy był to zwykły polecony, a nie z zadeklarowaną zawartością. Na poczcie "korespondencją" może być wszystko, pracownik ani placówki pocztowej, ani DER-u, ani innego WER-u nie będzie sprawdzał, czy ciężki "LIST" nie zawiera przypadkiem jakiejś dokumentacji albo czy pod miękkim opakowaniem nie kryje się plik wydruków. Pracowałem w rozdzielni, jako LIST idą wszystkie możliwe rzeczy do 2kg, słoiki, butelki, ubrania, poduszki ;) pakowane nierzadko z zwykłą folię bąbelkową. Co się dzieje z taką szklaną butelką, która w masowych workach jest przerzucana, przenoszona, przesuwana, wyrzucana i tarmoszona na wszystkie możliwe strony w trakcie transportu i podczas rozdzielania, to bardzo łatwo się domyślić. A co zostaje z papierowo-bąbelkowego opakowania, same strzępy. Zwykłą ekonomią ludzie potrafią wysyłać klucze w normalnych kopertach, bez żadnego potwierdzenia odbioru, wszystko bardzo łatwo wyczuć przez papier, a hitem są LISTY w wielkich kartonowych pudłach o wymiarach znacznie przekraczających te z regulaminu i wadze grubo ponad 2kg. Myślisz, że ktoś się tym przejmuje? Błąd popełnia już panna w okienku, która taką przesyłkę przyjmuje jako list, chociaż powinna iść jako paczka ze względu na wymiary i wagę. W tym wypadku to nie nadawca listu zawinił, tylko obsługująca go osoba na poczcie, która przesyłkę niezgodną z regulaminem przyjęła do wysyłki i przyklepała mu pieczątkę.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 10) | raportuj
21 grudnia 2015 o 18:05

@komentator555: Nie chciałem opisywać szczegółów tej inicjatywy, bo tu nie o nią przecież chodzi, a wspominając o niej chciałem jedynie pokazać, czemu mama tak ochoczo zgodziła się obcą przecież osobę zaprosić na rodzinne święta. Więc gwoli wyjaśnienia. To nie jest tak, że tymi rodzinami się nikt nie interesuje i tylko jak są święta, to nagle wszyscy się na hura rzucają pomagać. To są rodziny "pod opieką Caritas", co oznacza, że przez cały rok udzielana jest im pomoc pod różnymi postaciami. Na święta Bożego Narodzenia są to np. paczki żywnościowe, właśnie powyższa inicjatywa, są paczki dla dzieci od Mikołaja (każdy może taką przygotować samodzielnie albo przekazać np. trochę słodyczy, które są potem rozdzielane). Jest pomoc dla dzieci w postaci wyprawek szkolnych, rok rocznie jest organizowany festyn rodzinny przy parafii, gdzie zbierane są pieniądze na wakacyjne wyjazdy dla takich dzieci (współfinansowane również ze środków miejskich, ale np. w tym roku udało się zebrać 12!! tysięcy złotych od darczyńców, przy czym zwykle średnia zysków z takich festynów wynosiła to 3-4tys.). Inicjatyw jest mnóstwo i trwają praktycznie przez cały rok. Poza tym to nie jest tak, że wolontariusz puka do drzwi jakiejś biedniejszej rodziny i każe jej iść na wigilie do kogoś, kto chce ich przyjąć. Takie rodziny zgłaszają się same (jak wspominałem, często są to rodziny niepełne, patologiczne, gdzie np. na wigilii pojawiła się u nas pani z 11 synem, bo jej mąż zaczął świętowanie kilka dni wcześniej z kolegami w melinie).

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 grudnia 2015 o 18:06

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
26 czerwca 2014 o 14:24

@reinevan: to nie jest prosta i ewidentna sprawa, bo dziekanat nie udziela osobom trzecim (w tym wypadku staroście) żadnych informacji, które dotyczą spraw finansowych. Nieważne że chodzi o cały rok - w dziekanacie starosta nic nie załatwił, bo babki kazały każdemu z osobna przychodzić. Z kolei wizyta u rektora nie polega na "wchodzę z marszu", bo są wyznaczone dyżury. A sprawa ma wierzch wyszła w tym tygodniu i nie wszystko da się załatwić od ręki, jednym mailem czy telefonem. Zwłaszcza że nie wiadomo, na czyje właściwie polecenie te wezwania zostały wystawione.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 czerwca 2014 o 14:27

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
13 listopada 2013 o 14:16

Nokia 3100, mój pierwszy telefon, aż sentyment bierze :) Wystarczy, że numer był zapisany w pamięci telefonu a nie na karcie SIM, wtedy trzeba włożyć inną kartę i bezproblemowo można przeglądać książkę telefoniczną i oczywiście dzwonić. Poza tym trzeba wziąć poprawkę na fakt, że obecnie coraz więcej osób nosi po dwa (albo i trzy) telefony, więc "mój numer" może równie dobrze oznaczać drugi telefon :)

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
19 sierpnia 2013 o 23:57

Jeśli idzie UPSem i do Warszawy, a puszeczka jest choć troszkę uszkodzona, to mam cichą, wredną nadzieję, że trafi na mojego kuzyna, który jest tam kurierem. Chociaż nie wiem, czy chociaż jedną paczkę poprawnie dostarczył.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 lipca 2013 o 21:49

A seo copywriterów nie szukacie?:P

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
29 czerwca 2013 o 2:27

Psychologię reklamy miałem na dziennikarstwie i był to jeden z najbardziej lajtowych przedmiotów, do którego nikt się nie przykładał - zapewne z winy prowadzącego, który miał na to kompletnie wywalone. No ale przedmiot "zapchajdziura" w siatce godzin jest, więc szafa gra.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
29 czerwca 2013 o 2:20

Wolnych miejsc było sporo, więc to raczej nie to ;) Ostatnio mam pecha przy rozmowach kwalifikacyjnych czy to na praktyki czy do pracy. Na początku wszystko jest cacy, a potem pojawia się "problem nie do rozwiązania" z powodu jakiejś błahostki czy durnoty :/

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
12 kwietnia 2013 o 18:50

W tym wypadku takie przekonanie zadziałało pozytywnie, bo szanowny pan profesor zluzował i odpuścił. Chociaż i tak się cieszę, że egzamin miałem z kim innym.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
1 kwietnia 2013 o 15:41

Ja do tej pory nie dostałem listu, ani żadnej innej informacji potwierdzających wciągnięcie na listę dawców, a kilka lat temu oddałem szpik:) Tyle tylko że to KBDS, a nie Poltransplant, więc burdel jest nie tylko u nich.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 7) | raportuj
1 kwietnia 2013 o 15:38

Wszystko pięknie i ładne, cudowny zbieg okoliczności, ale jeśli domena zawiera nazwę firmy ew. zastrzeżone słowa - mogą być problemy.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 5) | raportuj
23 marca 2013 o 21:55

A czy autor zdaje sobie sprawę, że zadatek podlega zwrotowi, jeśli umowa zostanie rozwiązana?

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
28 lutego 2013 o 19:15

Gwoli ścisłości - zamykają stronę pobieraczka, nie firmę. Jako firma mogą wezwania i ponaglenia wysyłać do usranej śmierci, a ludzie niestety dalej się będą nabierać.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
23 lutego 2013 o 12:03

Może panowie przyszli ratownicy będą ratować życie w takim systemie: http://oi45.tinypic.com/9pxbmb.jpg wtedy wystarczy połowa wiedzy :)

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 następna »