Profil użytkownika
doktorek
Zamieszcza historie od: | 8 października 2011 - 0:46 |
Ostatnio: | 16 kwietnia 2021 - 11:13 |
- Historii na głównej: 7 z 16
- Punktów za historie: 6266
- Komentarzy: 566
- Punktów za komentarze: 4037
Zamieszcza historie od: | 8 października 2011 - 0:46 |
Ostatnio: | 16 kwietnia 2021 - 11:13 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Byłaś gotowa jechać (ba, nawet pojechałaś) na "sprzątanie" do gościa, który dość jasno wyraził się o jakie "sprzątanie" mu chodzi? Życie Ci nie miłe, czy po prostu lubisz seks?
Niestety, ale to co napisałaś to stek kłamstw! Nauczyciel nie ma możliwości nie dopuścić ucznia do matury poza sytuacją, że ten faktycznie jakiś przedmiot zawali i nie ukończy szkoły. Gdyby nauczycielka próbowała zrobić to co napisałaś i "dowalić taka ilość materiału z poza podstawy programowej" to wypadałoby się tylko uśmiechnąć i olać ja całkowicie, bo wtedy nawet, gdyby uczeń faktycznie zasługiwał na jedynkę byłaby ona wystawiona z naruszeniem prawa i kuratorium z miejsca by taką ocenę zakwestionowało, a nauczyciel i szkoła mieliby problemy. To co napisałaś świadczy o całkowitej nieznajomości zagadnienia od strony innej niż uczniowska. Owszem szkołom zależy na jak najlepszym wyniku, bo to często dla nich być lub nie być i nauczyciele czasem próbują motywować do nauki strasząc (głupio) niedopuszczeniem do matury, ale we współczesnej szkole nie mają żadnych narzędzi, by to zrobić. Często jednak uczeń słaby, który faktycznie nie jest w stanie opanować nawet podstawy programowej, tłumaczy w ten sposób swoje niepowodzenia: "to nie ja jestem beznadziejny, tylko nie dano mi szansy". Wszak, jak mawiał Kartezjusz, rozum to najsprawiedliwiej podzielona rzecz na świecie, każdy uważa, że ma go pod dostatkiem. Jeśli fakty temu przeczą, tym gorzej dla faktów.
Jeżeli ktoś tu był piekielny to kierowca autobusu! Nie widział, że ludzie chcą wsiadać? Ślepy był, czy co? Nie da się nie zauważyć grupy ludzi, którzy próbują wsiąść do autobusu. Co z tego, że jakiś pasażer kiwnął kierowcy? Chyba, że sytuacja wyglądała inaczej. Być może ci ludzie, którzy chcieli wsiąść byli jeszcze daleko od autobusu, gdy ten ruszył i kierowca widział jedynie pasażera, który zrezygnował z jazdy. A ludzie, jak to ludzie, obwinili gościa, ze nie zatrzymał dla nich autobusu.
Tak gwoli ścisłości to człowieka trafia szlag, a nie szlak! A nie można było zażądać przeliczenia kasy? Skoro to jeszcze rano było, to prędzej, by policzyła kasę niż ten nieszczęsny monitoring sprawdziła.
Wojna skończyła się 70 lat temu! Dziadek, który jest jeszcze w stanie sam jeździć komunikacją miejską raczej nie będzie miał 90 lat! A tyle musiałby mieć prawdziwy kombatant! Stąd, albo to panowie, którzy nigdy wojny nie widzieli (lub mieli wtedy po kilka lat) albo walczyli nie na tej wojnie! Kto wie zatem, czy nie walczyli przeciwko Polakom.
Ale co ona mu mogła zrobić z matematyki? Przecież matematyka w liceum to pryszcz! Jak się rozumie to nawet nie trzeba się uczyć i nie ma siły, by nauczyciel cię zagiął.
@dracoborg: Masz dużo racji. Gdybym pierwszy raz czytał historię Armageddonisa pewnie bym jej nie kwestionował i pochwalił reakcję. Przeczytałem ich już jednak sporo i razi mnie powtarzający się schemat. Ludzie-chamy, nawet jak im udowodnisz, że nie mają racji do końca będą się stawiać. A w historiach Armageddonisa jakoś tak łatwo po jego ripostach kładą uszy po sobie i uciekają. Dlatego już w nie nie wierzę. Oczywiście mogę się mylić, a Ty możesz po swojemu oceniać jego historie.
A ten jak zwykle fantazjuje, co by zrobił gdyby! Przejechał mu facet rowerem po chodniku, a ten całą drogę do domu zastanawiał się co mógłby mu powiedzieć, gdyby miał trochę odwagi więcej. Podumał, wymyślił i wrzuca to na piekielnych. Kolejny scenariusz tego samego typu: zły gość pyskuje, bohaterski Armageddonis zabiera głos, a gość jak niepyszny kuli po sobie uszy i odchodzi zmiażdżony. Ty te historie przez kalkę piszesz czy jak, zmieniając tylko miejsce akcji i "ofiarę" kolejnej Twojej interwencji?
Nie układaliście kolorami? Jak tak można? Normalnie szok! ;-)
Gdyby nie ostatnie zdanie, gdyby nie ostatnie zdanie ... a historia byłaby nawet na plus...
Czy to jakaś prowokacja? W jakim to jest języku? O czym chciałaś napisać, bo z tekstu nic nie wynika? Czy naprawdę uważasz, że nic nie brakuje, choćby w zdaniu: "Niestety internetowe trolle, które z językiem polskim mają tyle wspólnego, co z hawańską tartą bananową, postanowiłam zareagować."?
Kobieta Cię obrażała, nazwała grubą świnia, a Wy wzięliście i zapłacili za pizzę jakiej nie zamawialiście? Poszłaś chociaż porozmawiać o zachowaniu tej kobiety z jej przełożonym? Może nie pracują tam same buraki, może właścicielowi zależy na klientach i zysku, i ta pracownica otrzymałaby stosowną "nagrodę"?
Jak ćmy ogień tak ich przyciąga słowo "za darmo"! Niechcący sama zaprosiłaś pasożyta wystawiając w takiej kategorii.
Niektórzy faktycznie traktują światła awaryjne jako coś co umożliwia parkowanie na jezdni i to w dodatku niezależnie od natężenia ruchu. Wielokrotnie spotykałem sytuację, gdzie ktoś zostawiał samochód na awaryjnych, blokując pas ruchu i szedł do sklepu na zakupy albo siedział cały czas w samochodzie i na kogoś czekał, mając w poważaniu korek, który za nim się robi. Jeżdżę do pracy w większości drogami, na których wyprzedzanie jest trudne, bo wąsko i duży ruch w obu kierunkach, więc takie zachowania potrafią wkurzyć.
A mnie się przypomina historia z moich tegorocznych wakacji. Rezerwowałem pokój telefonicznie. Upewniałem się, czy pokój jest z łazienką. Właścicielka twierdziła, że jest. Przyjechaliśmy na miejsce około 21. Pokój śliczny, ale nigdzie nie mogliśmy się dopatrzyć łazienki. Okazało się, że łazienka jest, ale w innej części domu. Aby się do niej dostać trzeba było pokonać wspólny korytarz. Noż k. m.ć., nie po to dopytywałem o łazienkę, by teraz musieć paradować do niej w ubraniu, by nie gorszyć innych wczasowiczów i ich dzieci. A właścicielka uparcie twierdziła, że przecież pokój jest z łazienką. Wprawdzie chciała mi zwrócić zaliczkę, ale nie po to rezerwowałem wcześniej miejsce, by teraz po nocy szukać noclegów w średnio turystycznym regionie. Cóż, te wakacje generalnie nauczyły mnie pytać o rzeczy, które wcześniej wydawały mi się oczywiste, jak choćby ciepła woda.
Tak z ciekawości: napisałaś, że Twój brat ma męża, choć wydaje mi się, że chciałaś napisać, że mąż ma brata. Czy nie tak?
A ja nie rozumiem, jak może kogoś kultury uczyć ktoś, kto sam jej za grosz nie ma? Obrażasz ludzi, którzy nic złego Ci nie zrobili, a z kontekstu wynika, że nawet przeciwnie, stanęli po Twojej stronie. Nie wiem, czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale pogarda dla starszych ludzi wręcz bije z Twoich słów. Słowo moher nie jest neutralne znaczeniowo i nie jest synonimem staruszki.
Buddyzm w wersji dla Europejczyka! Ot co!
Oczywiście, że powinna udzielić informacji, nawet gdybyś był zadeklarowanym satanistą, bo nie chciałeś odwodzić jej od wiary tylko zapytać o pociąg. Ale tak z ciekawości, pomyliła się? Chodzisz co niedziela da kościoła?
@chiacchierona: Oczywiście, że nie powinna bić, ale nie zrobiła tego z rozmysłem. Czasami widząc bezczelność przekraczającą wszelkie granice nic innego nie przychodzi do głowy. Impuls, a potem już za późno, by cofnąć rękę. Co do zarekwirowania, to nauczyciel wbrew pozorom nie ma prawa zabrać własności ucznia, nawet takiej. Przy piekielnych rodzicach mógłby zostać oskarżony o kradzież.
To jest problem rodziców. Kiedyś człowiek się bał, żeby rodzice nie dowiedzieli się, ze coś zmalował albo z szacunku dla rodziców nie chciał ich zawieść. Dziś rodzice rozkładają ręce pytając "Panie a co ja mu mogę zrobić?. Ja wiem, że pali, przeklina, kradnie itp., ale ja nic nie mogę." Dzieciaki wiedzą że ich rodzice nie zareagują, a prędzej wezmą ich stronę, więc robią co chcą. Jak się nie zbuduje właściwych relacji z dzieckiem do 12 roku życia to potem rodzic może już tylko płakać albo udawać, że nie przeszkadza mu to co robią dzieci.
Ja sądzę, że jednak większość odbiorców podaje takie godziny, bo tyko wtedy mogą odebrać, a nie z nudów. Rozumiem, że pewne sprawy mogą być trudne, czy niemożliwe do realizacji, ale dlaczego zatem firmy przekonują klienta, że ma taka możliwość, skoro jest to nierealne? Po co tak oszukiwać klienta? Może faktycznie sam kurier czasem niewiele z tym może zrobić, ale wtedy piekielne są firmy, które tak działają, a nie klient, który chce mieć paczkę np. po godzinie 15.
Ewidentnie panowie mieli wobec swojej pracownicy jakieś poza zawodowe plany, a że Ty się młodemu nie spodobałaś to szukali następnej. Bardzo dobrze, że nie wróciłaś do tych buraków, bo nigdy reguły gry w ich biznesie nie byłyby czyste, a Ty jakbyś się nie starała, nie miałabyś żadnej pewności takiej pracy.
Ja tylko w kwestii formalnej. Solenizant to obchodzi imieniny nie urodziny! Urodziny obchodzi jubilat! A sytuacja jak najbardziej piekielna. Ludzie bywają koszmarnie roszczeniowi.
Szkoda, że nikt nie zgłosił wyłudzenia! Skoro było Was więcej takich oszukanych, a organizatorzy, jak piszesz, pobierali opłatę za udział w konkursie, to chyba nie trudno, byłoby wywalczyć jakieś odszkodowania. Gdyby kilku świadków potwierdziło Waszą wersję, nie mogliby się wypierać, że coś takiego miało miejsce. A umowa jest umową, nawet gdy zawierana tylko ustnie.