Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kartezjusz2009

Zamieszcza historie od: 13 lutego 2018 - 13:11
Ostatnio: 1 marca 2024 - 15:42
  • Historii na głównej: 13 z 20
  • Punktów za historie: 1366
  • Komentarzy: 740
  • Punktów za komentarze: 3836
 
[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
29 czerwca 2019 o 11:01

@rodzynek2: ja także nigdzie nie zachęcam do czegoś takiego. Nawet nie wiem skąd to zdanie w tym komentarzu. Wskazałem tylko, że jeśli masz do odzyskania np. 100 zł, to odzyskanie tego może kosztować więcej niż sama kwota. A odzyskiwanie jej może mieć wartość jedynie ideologiczną. Nie bez powodu ktoś kiedyś powiedział "najlepiej wydane 50 zł" po całkowitej stracie kontaktu z dłużnikiem. :)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
29 czerwca 2019 o 1:38

@rodzynek2: Dłużnik zwraca koszty procesu, chyba że sąd zarządzi inaczej (na wniosek pozywającego?). A koszty sądowe to nie tylko proces. Przykładowo, żeby uzyskać prawomocny nakaz zapłaty - pismo dalej przekazywane komornikowi, musisz wnieść 6 zł opłaty (aktualna cena). I nie da się tego wpisać do kosztów w procesie, bo są to nieistniejące roszczenia w momencie zapadania wyroku.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
28 czerwca 2019 o 16:33

@rodzynek2: Pytanie tylko czy odzyskiwać pieniądze dla wartości czy dla zasady. Jeśli dla wartości - to w zależności od kwoty może się to nie opłacać (opłaty sądowe, listy polecone, czas - to wszystko kosztuje). Jeśli dla zasady - walcz.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2019 o 16:33

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
24 czerwca 2019 o 14:00

@thebill: > Jak w taki sposób przeżywają dzieci w galeriach gdzie takich miejsc niema? Ja osobiście szukam miejsca szerszego (np. koło lampy, kolumny) i jak najbliżej wejścia (bezpieczeństwo). A jeśli akurat nie podjeżdżam samochodem - korzystam z chodnika. > 3 godzinne zakupy nie przeszkadzają? Ostatni raz jak spędziłem 3 godziny w galerii, to było chodzenie od atrakcji do atrakcji, więc nie, nie przeszkadzają. Zwykłe zakupy mieszczą się w 2 godzinach od wyjścia do wejścia do domu (czyli z dojazdem). Więc nie, nie przeszkadzają :) . > a te 50 m już tak? Każdy metr małego dziecka na parkingu pełnym samochodów jest dla mnie niebezpieczeństwem. Czy mi to przeszkadza? Nie, dopóki jestem w stanie zabezpieczyć dziecko przed nim. Ale przecież znaleziono rozwiązanie problemu, więc po co "kusić los"? > Wzdłuż galerii jest szeroki chodnik do samego końca budynku gdzie mogą być takie miejsca. Jeśli tak masz, to spoko. Tam buduj specjalne miejsca. Może jakiś projektant wpadnie na to następnym razem i poprawi rozwiązanie? :) > Ja jestem przeciwnikiem jakichkolwiek "mi się należy" Też jestem tego przeciwnikiem. Tyle, że stała się moda na "rodzina+" i trwa od dobrych kilku lat. A to jest jednym z następstw. Korzystam, póki mogę i póki ma to sens. Jak się skończy, płakać nie będę. > nie widze powodu abym ja płacił na obce dzieci Ale za miejsca parkingowe nie płacisz Ty, tylko właściciel budynku. > i aby fakt posiadania dziecka do czegokolwiek upoważniał. Cóż... tego raczej nie zmienisz niczym innym niż rewolucją. Moja mama od zawsze wpisywała (odkąd pamiętam) wpisywała do PITów, że ma ulgi na dzieci, więc jeśli dobrze pojmuję, upoważnienia na dzieci trwają od dość długiego czasu. Co do samych zmian i przeciwstawianiu się nim: subiektywnie możemy uznawać, że pewne z nich nie są dobre - nikt nam tego nie zabronić. Najlepiej jednak szukać ziarna dobra i uznać, że może to nie najlepsze rozwiązanie, jednak są i dla niego jakieś plusy. Wtedy łatwiej żyć :) .

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
24 czerwca 2019 o 13:40

@starajedza: Chyba znowu pokazujesz jak mało czytasz ze zrozumieniem. Moje dzieci widzą wszystko to, o czym mówisz, o ile jest okazja. Ale supermarket też odwiedzają. A mówimy tu o supermarketach, dlatego o nich więcej piszę.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
24 czerwca 2019 o 1:03

@starajedza: Jeszcze dopowiem o "rozrywce" (niestety edycja komentarza przepadła). Pokazuję dzieciom tyle, ile się da. A markety wiedzą jak sprzedać produkty. Dziecko widzi zielone lasy, łąki, trawy. Pokój jest w stonowanych barwach. Ilość bodźców jest ograniczona, bo tak wygląda "normalny" świat. Ale supermarkety to istna kopalnia atrakcji: zaczynasz od mniejszych sklepów, kącika dla dzieci z zabawkami których nie ma w domu i karuzeli stojącej na środku korytarza, przechodzisz przez wózki sklepowe (super atrakcja!), tysiącu zabawek, słodyczy i cukierków, a kończysz na kasie która "pika" za każdym skasowanym produktem. Dziecko potrafi się zafascynować tym wszystkim i chce wracać do supermarketu. Co na to my - rodzice? Ano bardzo nie lubimy tam spędzać czasu, ale zakupy na cały tydzień trzeba zrobić. Robimy listę potrzebnych rzeczy i z tą listą krążymy pomiędzy półkami. Ostatecznie kończymy z ok. 10% więcej niż zakładaliśmy, bo trafiły się "promocje". Może też dlatego dzieci lubią sklep, bo nie mają czasu się wynudzić?

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
24 czerwca 2019 o 0:52

@thebill: Proszę bardzo, powód dla którego owe miejsca są blisko wejścia jest taki sam jak każde inne uprzywilejowane: bezpieczeństwo. Przejście z maluchem przez cały parking może być niebezpieczne, szczególnie, że taki woła "ja chcem sam" i próbuje wyrwać rękę z uścisku. A rodzic, choć go serce boli (bo uczy samodzielności), to jednak trzyma mocno rękę i tłumaczy po raz tysięczny, że tu jest niebezpiecznie i że nie może puścić. A gdy do przejścia jest 10 metrów i to szerokim chodnikiem (dookoła centrum handlowego), to zdecydowanie łatwiej zapanować nad dzieckiem, i nawet można pozwolić na samodzielne chodzenie (oczywiście dalej czujnie obserwując).

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
24 czerwca 2019 o 0:48

@starajedza: coż... czytanie ze zrozumieniem kuleje u Ciebie. Poradziliśmy sobie i z tym problemem. Ale nie chodzi o to czy damy radę czy też nie, ale raczej co jest bezpieczniejsze dla nas, naszych dzieci i innych uczestników ruchu.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
24 czerwca 2019 o 0:46

@Caron: Może i mam, ale innej opcji nie ma, żeby się zmieściły wszystkie foteliki obok siebie i było w miarę wygodnie. No i dodaj, że szerokość miejsc parkingowych jest zdecydowanie za mała na komfort - liczy się ile samochodów się zmieści, a nie jak łatwo będzie się wychodzić.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 5) | raportuj
23 czerwca 2019 o 2:49

Też ostatnio widziałem podobną sytuację. Tyle, że matka była sama. Może chciała do swojego Audi zapakować synka/ córkę, co z tatą było na zakupach (fotelik był w aucie), a może i nie? - Tego nie wiem. Tak czy siak, wyglądało to co najmniej piekielnie, szczególnie, że akurat my przyjechaliśmy całą rodziną i chętnie byśmy skorzystali z bezpieczniejszej alternatywy dla standardowego miejsca parkingowego.

[historia]
Ocena: 17 (Głosów: 21) | raportuj
23 czerwca 2019 o 2:46

@digi51: Ja dopowiem jeszcze jedno: czasem małe dzieci też chcą jechać, najlepiej całą rodziną, więc widzisz dwójkę rodziców i dwójkę małych dzieci. Wszyscy spokojni, żadnych małp. A gdy ktoś zapyta dlaczego mają mieć uprzywilejowane miejsca, to odpowiem bez zastanowienia: kwestia bezpieczeństwa. Bo jeśli masz takiego malucha lvl 3, to ciężko się go wyciąga na standardowym miejscu parkingowym (żeby nie obić drzwiami sąsiada), a jak stanie po dłuższej przejażdżce, to potrafi stracić równowagę i upaść. Na specjalnych miejscach dla rodzin z dziećmi jest na tyle dużo przestrzeni, że nic nie powinno się złego stać. Ale kto by tam dbał o jakieś obce dziecko... (sarkazm)

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
18 czerwca 2019 o 0:37

@LuzMaria: Widzę, że nie czytasz dokładnie tego, co napisałem wcześniej. Dlatego przypomnę: "było zdecydowanie za małe na to. Potem musiałem bronić dziecka przed pomysłami dziadków, żeby <<dawać klapsa>>." "A to jest właśnie <<idea klapsa>>. Jeśli dziecko nie rozumie tego, a rodzic nie potrafi tak zdziałać, to kończy się to źle." "jeśli masz alternatywę do klapsa, działającą identycznie, ale bez potencjalnych <<skutków ubocznych>> - stosuj ją." Czyli nie, nie wychowywałem dziecka tylko klapsem. I nie tak małego jak w przytoczonej historii. Dzieciak sam bił, bez naszego pokazywania, że tak można. Co więcej, cały czas pokazywaliśmy, że tak nie wolno. "jak można ocenić, co jest zachcianką": otóż wystarczy obserwować. Jeśli 8-mio miesięczne dziecko chce być na rękach, to podnosisz. Ale jeśli widzisz, że się wyrywa, to odkładasz. Tak? A potem ryk, że nie jest na rękach. Ewidentna zachcianka: chcę być na rękach, ale na moich warunkach. "Może okażą się równie skuteczne :)" - Tego sobie i Tobie życzę. A najlepiej, żeby były pozytywnie skuteczne ;) . @Meliana: "Wybacz, ale nie wyobrażam sobie, żeby wymieniać się z mężem uderzeniami <<za karę>>." Mówiłem o wymierzeniu kary, ale nie mówiłem jaka to była kara. Przekroczyłem wyznaczony przepis, to siedziałem w koncie dopóki nie przeprosiłem. A potem dziecko dziesięć razy pytało, czy miałem karę (uczyło się tej sytuacji?).

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
15 czerwca 2019 o 1:02

@Meliana: Zgadzam się, że trzeba być konsekwentnym. Jeśli wprowadza się karę klapsa dla dziecka, to jeśli rodzic będzie miał tę samą przewinę - trzeba i jemu dać karę. Był i taki przypadek. @LuzMaria: motywacja wewnętrzna wymaga pewnego poziomu abstrakcji. Dlatego podstawą właściwego wychowania jest zarówno system kar i nagród, jak i tłumaczenie jakie są zasady w domu i na świecie. Jeśli wychowanie kończy się na karach i nagrodach, to osiągnięcie motywacji wewnętrznej jest znacząco utrudnione (ale nie niemożliwe). Co do przewinień dzieci, to pokażę kilka przykładów. Nie wszystkie to przewinienia, ale raczej chcę nakreślić moje i mojej żony obserwacje co do rozwoju dziecka: 1. Dziecko w wieku mniejszym niż rok potrafiło dawać sygnały, że czegoś potrzebuje ale w rzeczywistości nie było to jego potrzebą, ale zachcianką. 2. Dziecko w wieku 1,5 roku potrafiło szczypać, kopać i gryźć. Dlaczego? Po roku takiego zachowania wreszcie powiedział: nie chcę, żebyś szedł do pracy tato. 3. Pierwsze dziecko w wieku 2 lat uderzyło ręką w głowę nowo narodzone rodzeństwo. (Bez żadnego widocznego powodu! Zero krzyku, emocji, niczego sensownego.) Aha! Jeszcze mi się nasunęło, żeby dobrze zobrazować, co nazywam klapsem: siła uderzenia jest porównywalna z podaniem komuś ręki. Większą siłę używają moje dzieci przybijając mi piątkę. Dziecko ma tylko poczuć lekkie klepnięcie i to wszystko.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
14 czerwca 2019 o 9:52

@rodzynek2: "że rodzice chrzestni z automatu przejmują opiekę nad niepełnoletnimi chrześniakami, gdyby rodzicom się umarło" Tak, to prawda. Ale wynika to z tradycji. W tej chwili jest to "martwe prawo", bo wypadki w których giną rodzice są bardzo sporadyczne. Wcześniej były wojny, zarazy i inne badziewia.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
14 czerwca 2019 o 9:49

@marius: Prawda, ale według prawa kanonicznego rodzicem chrzestnym może być osoba po bierzmowaniu. Ewangelicy nie mają tego sakramentu.

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
14 czerwca 2019 o 0:57

@Lapis: Dziecko rozumie dużo szybciej niż zaczyna mówić. A to, że opornie będzie szło, to już inna kwestia ;) .

Komentarz poniżej poziomu pokaż
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
13 czerwca 2019 o 0:08

@jotem02: bo szarpnięcie za rękę czy jej unieruchomienie jest w innym celu niż wyładowaniu złości. Podobnie jest z krzykiem: możesz krzyczeć na kogoś albo do kogoś. Różnica jest diametralna.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 8) | raportuj
13 czerwca 2019 o 0:06

W ostatnim czasie zastanawiałem się, kiedy Facebook podzieli losy Gadu-Gadu. W sensie, że odzywa się tam sporo osób "szukających okazji" w złym tego słowa znaczeniu. I odpowiedź (niestety) nasuwa się sama. Czy tak to się skończy? Nie mam pojęcia i wolę nie wiedzieć.

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 31) | raportuj
12 czerwca 2019 o 19:20

@jotem02: "aż się prosi o małego plaskacza w czubek łebka" Tak, czasem korci. Ale to nie jest rozwiązanie: 1. uderzenie w głowę jest poniżające 2. nawet to, co dla nas jest "ok", dla rozwijającego się organizmu może skończyć się katastrofą - możesz przypadkiem tak trafić, że mózg bardzo ucierpi

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 14) | raportuj
12 czerwca 2019 o 19:17

Kiedyś na siostrzanym portalu, że rozróżniam klaps od bicia. W skrócie: jeśli jesteś opanowany/a, to możesz dać klapsa, ale jeśli się złościsz, to najczęściej zbijesz. Klaps jest nieszkodliwy, bicie boli fizycznie i może uszkodzić ciało dziecka. Oczywiście, jeśli to możliwe, trzeba unikać kar cielesnych na rzecz rozmowy. Potem jeszcze opisałem, że po wielokrotnym tłumaczeniu dałem dziecku klapsa. Było skuteczniejsze. Całość była oceniona przez tamtą społeczność dość wysoko. Ale komentarze były raczej negatywne. Niektóre nawet bardzo (choć zachowywały granice). Wniosek był jeden: większość tej społeczności akceptuje kary cielesne. Prawdopodobnie z zachowaniem pewnych granic (np. żeby nie robić tego w złości). Ale jest pewna grupa osób, które uważają je za największe zło tego świata.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 12) | raportuj
5 czerwca 2019 o 22:38

Gdy moja żona poszła na magisterkę na inną uczelnię, to się przekonała jak ludzie mogą oszukiwać na egzaminach. 95% studentów nie kryło się ze ściąganiem wprost z telefonów. Mam tylko nadzieję, że kiedyś się to zmieni, a tych, których wiedza i umiejętności znacząco odbiegają od założeń programowych, zweryfikuje rynek pracy.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
3 czerwca 2019 o 11:37

@kitusiek: Z wieloma aspektami mógłbym polemizować, ale nie o same historie tutaj chodziło, ale o klasyfikację łamania przepisów. Czy to wszystko jest "bezmyślność"? Jeśli tak, to 95% osób z prawem jazdy tak musisz zaklasyfikować. Bo nie spotkałem jeszcze w życiu czynnego kierowcy, który by nie należał do żadnej z tych grup.

« poprzednia 1 221 22 23 24 25 26 27 28 29 30 następna »