Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

kartezjusz2009

Zamieszcza historie od: 13 lutego 2018 - 13:11
Ostatnio: 1 marca 2024 - 15:42
  • Historii na głównej: 13 z 20
  • Punktów za historie: 1365
  • Komentarzy: 740
  • Punktów za komentarze: 3830
 
[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
12 października 2018 o 12:14

Byłem ministrantem przez lata i nigdy nie było tak, że ktoś nie poinformował osobiście, że jest się potrzebnym. Były zbiórki co tydzień, a przed większymi uroczystościami - nawet częściej. Było też powiedziane: "nie ma Cię na zbiórce, nie ma cię na służbie". Facebooki niepotrzebne. Zauważyłem, że - niestety - co raz więcej grup na Facebooku nie powinna w ogóle istnieć. Pamiętam, że jak studiowałem, to utworzyli takową grupę. Żeby znaleźć wpis sprzed pół roku (ważny, bo mówił o egzaminie), trzeba było się naszukać z anielską cierpliwością. A istnieją darmowe alternatywne rozwiązania. Niestety nikt z nich nie korzysta. :(

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
11 października 2018 o 16:03

Też miałem kiedyś nagłą potrzebę zmiany pieluszki u dziecka. W parku. 15 minut spacerkiem od domu. Nie wracaliśmy, tylko zmieniliśmy w parku. Znaleźliśmy najbardziej odludną jego część i tam, bez dodatkowych gapiów, zrobiliśmy co trzeba. Można? Można! :)

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 20) | raportuj
11 października 2018 o 10:11

@Michail: dziecko nie poczuje się źle- masz rację. Ale obcy ludzie mogą. Tak jak autorka. Nie wszyscy chcą widzieć umorusane kupską krocze, albo samo krocze dziecka. Nie każdy jest osobą dla której taki widok to "naturalne".

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
11 października 2018 o 10:04

@Astaroth99: Owszem, trzeba szybko zmienić pieluszkę. Ale tak jak autorka napisała - można w sklepie. 10 sekund dłużej nie przeszkodzi zbytnio. A jeśli ktoś akurat nie pomyślał o tym, żeby znaleźć odpowiednią toaletę, to przecież można zjechać wózkami na brzeg chodnika, zasłonić ciałem i wózkami ten jeden i zrobić co trzeba w spokoju, bez narażania reszty ludzi na nieprzyjemne widoki.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
10 października 2018 o 9:33

@mooz: Nic nowego pod słońcem. Znane przysłowie. Chyba nawet zmieniało znaczenie w historii Polski.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
8 października 2018 o 17:36

@Lobo86: Jak dla mnie skrypt od podliczania głosów na komentarze działa prawidłowo. Tylko ludzie nie zawsze głosują na treść, a jakość przekazu. Czasem muszę zagłosować przeciwko komentarzowi, z którym się zgadzam (w idei), bo głosi ideologię, z czym się znowu nie zgadzam. Na przykład sama historia nie jest dla mnie "piekielna" ze względu na treść banera (o co większość tutaj się kłóci), a o reakcję dyspozytorki. I chyba o to autorowi chodziło?

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
8 października 2018 o 17:03

Osobiście jestem osobą wierzącą i mi taka modlitwa nie przeszkadza. Ale mam kilku przyjaciół ateistów, których taka forma pomocy by obraziła. Chcesz się za kogoś pomodlić? Zrób to po cichu ([Mt 6,5-6]). Jak dla mnie zachowanie pielęgniarki jest po prostu piekielne. A przykład rodziców autora jasno wskazuje, że nawet jej dobre intencje mogłyby się skończyć bardzo źle (stres -> zawał -> zgon).

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 25) | raportuj
3 października 2018 o 14:59

Od razu wyjaśniam w komentarzu (lepsze miejsce niż sama historia): Doskonale wiedzieliśmy jak bardzo związany z tą zabawką jest nasz syn i pozwalaliśmy mu na to. Zabawka zastępowała sporo z potrzeby bliskości dziecka. Wiedzieliśmy także (byliśmy nie raz uprzedzani przez dziadków) jak się skończy sytuacja, gdy zabawka się zgubi. I też wiedzieliśmy, że kiedyś ten dzień nastąpi. Po kilku nocach syn zaczynał się uspakajać, ale z dwojga złego (spanie z mamą, bez mamy ryk / spanie z pluszakiem, bez niego ryk): woleliśmy pluszaka.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
20 września 2018 o 13:35

@fpn: Kilka razy korzystałem z map Googla. Chyba tylko raz nie wywiózł mnie w pole. Dwa razy w tym samym rejonie prowadził mnie "najkrótszą" drogą, czyli przez szczyty gór i przełęcze. Raz jechałem na konkretny adres w mieście. Przy każdym zjeździe tracił zasięg GPS i błądziłem. Raz chciałem ominąć autostradę, ale gugiel prowadził mnie na upartego z powrotem na płatny odcinek. Jeszcze coś było, ale teraz nie pamiętam. No i od tamtej pory zawsze jeżdżę z papierowym atlasem drogowym - mimo wszystko jest łatwiejszy w obsłudze, a googla traktuję jako uzupełnienie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
20 września 2018 o 9:29

Tak jak to ktoś napisał: 40km/h pomiędzy zaparkowanymi samochodami to całkiem sporo. Na przyszłość: jedź 30 albo i mniej. Da się. I bezpieczniej będzie. Nie bronię dziewczynki - ona też robiła bardzo niebezpieczny manewr i cud, że nic jej się nie stało.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
7 września 2018 o 10:29

Widzę, że historia zarchiwizowana. Ale jeśli ktoś to przeczyta, może zwróci uwagę na liczby? Przed zmianami 8 worków - niech będzie 8 ton materiału. Do przeniesienia ręcznie. Po zmianach - 16 ton. Dużo? Mało?

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
6 września 2018 o 21:23

Pomijając zachowanie ubezpieczyciela, wiesz, że sam też zawaliłeś? Dlaczego nie masz wyroku sądu, skoro (jak się domyślam), pozywałeś wandala? Dokumentacja, dokumentacja i jeszcze raz dokumentacja. Zbierasz tomiszcza w domu tylko po to, żeby mieć dupochron. Potem wyciągasz odpowiedni papierek i jeśli nadal szczekają, sam ich pozywasz o cokolwiek możesz (nękanie? wyłudzenie? oszustwo finansowe?). Napisałeś, że to 2 tysiące. Chyba kilka papierków jest tyle warte...

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 sierpnia 2018 o 22:35

Nie wszyscy beneficjenci 500+ i innych są roszczeniowi. Byli tacy przed programem, a teraz po prostu wychodzi "chcę ręki, gdy mam już palec". A sam program? No cóż... Są lepsze rozwiązania. Mam dwójkę dzieci. Gdy pierwsze się rodziło, kończyliśmy z żoną studia. Nie było więc dobrze płatnej pracy i ledwo wiązaliśmy koniec z końcem. Chcieliśmy być samodzielni i nie chcieliśmy prosić rodziny o pomoc finansową. Poszliśmy więc do mopsu. Tam usłyszeliśmy, że raczej nic nam nie dadzą, bo przecież mamy rodziny, które są w stanie nam pomóc (w skrócie). Musieliśmy więc schować dumę i zapytać o pomoc rodziców. Oczywiście otrzymaliśmy ją. Studia skończyliśmy, ja znalazłem lepiej płatną pracę. W międzyczasie pojawiły się dodatki socjalne: "Kosiniakowe" (z czasów PO) i "500+" (PiS). Potem żona zaszła w drugą ciążę. Niedługo przed rozwiązaniem zostałem wylany (nie z mojej winy!). Jako, że w chwili porodu nie mieliśmy żadnego dochodu, na poczet dziecka wpłynęły wszystkie możliwe dodatki. Było tego sporo. Oczywiście zasiliły nasze oszczędności. Potem znalazłem jeszcze lepszą pracę i jakoś wszystko się kręci. Parę miesięcy temu stwierdziliśmy z małżonką, że skoro i tak odkładamy co miesiąc trochę pieniędzy, to 500+ będzie przelewem stałym na konto, którego nie ruszamy. Przyda się na "wyprawkę szkolną za 1000 zł" czy inne "trampki za 120" ;). Czy uważam się za patologię? Osobiście - nie. Czy ktoś z zewnątrz tak może uważać? - z pewnością coś znajdzie ;). Nie będę zwolennikiem rozdawnictwa pieniędzy. Najlepiej obciąłbym wszystkie emerytury, służbę zdrowia, mopsy, niepotrzebne urzędy społeczne. Ale niestety żyjemy w takim otoczeniu politycznym i z takim społeczeństwem, że byłoby to niezwykle trudne do zrealizowania. Oczywiście za tym wszystkim poszedłby jednolity podatek: 10%. Gdyby pierwsze dziecko rodziło się ze wszystkimi socjałami, nie musiałbym prosić o tak dużą pomoc ze strony rodziny. "Stać" byłoby nas na utrzymanie tego członka rodziny. Ale dużo bardziej wolałbym mieć sytuację, w której rodzice po prostu nie płacą takich podatków i są w stanie pomóc dzieciom przy starcie, bez uszczerbku na budżecie domowym.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 sierpnia 2018 o 22:10

@Lobo86: W opracowaniu masz uwzględnione "Podatki pośrednie (VAT + akcyza)", więc nie, nie wydajesz więcej (przynajmniej według tego opracowania).

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 4) | raportuj
23 sierpnia 2018 o 9:42

@83anu: To, czy ktoś zarabia "bardzo dobrze" jest czysto subiektywną opinią. Niektóre zawody wymagają większych kosztów utrzymania, inne mniejszych. Przykładowo idąc do nowej pracy musiałem sobie sprawić eleganckie ubrania, bo za zwykły (schludny!) strój mogłem wylecieć. A garnitury nie kosztują po kilka złotych. I nie, nie mówię, że akurat człowiek z historii miał takie wymagania, albo cokolwiek podobnego. Bardzo możliwe, że po prostu miał wyższą stopę życiową i teraz musi ją obniżyć (co jest bolesne), ale wrzucanie wszystkich "dobrze zarabiających" do jednego worka też jest piekielne.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
9 sierpnia 2018 o 15:37

@Monomotapa: Zdaje się, że ostatnio admini wrzucają historie z końca poczekalni :) Ja nawet nie zauważyłem, że ta historia sprzed 3 lat.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
9 sierpnia 2018 o 9:30

@Windowlicker: Z urzędami mam wiele wspólnego od maleńkości. Bliska mi osoba pracuje w jednym od kilkudziesięciu lat. Nie raz odwiedzałem, czasem pomagałem. Akurat w tym urzędzie nie widziałem "nierobów". Zawsze było pracy dużo, a teraz jeszcze więcej. Więcej, bo ludzie więcej spraw chcą załatwić, a przepisy się komplikują i trzeba składać co raz to więcej papierków. Na pytanie, co można uprościć, usłyszałem, że najpierw przepisy, potem całą resztę. Jako dorosły składałem wiele papierków o różne sprawy w urzędach. W dużym mieście urzędnicy pomagali, byli rzeczowi i sprawy przechodziły bez problemów. No poza tym, że połowę ich pracy i tak mogłem wykonać sam (np. zeskanować dokumenty i umieścić w "systemie", gdyby takowy udostępnili). W urzędzie mniejszej gminy sytuacja jest dokładnie odwrotna: ludzie sami nie wiedzą po co są zatrudnieni, co robią i jakie dokumenty są potrzebne. Samowolka pełną gębą. I takie urzędy aż się prosi o opróżnienie z nierobów. Jestem za zmniejszeniem zatrudnienia w urzędach. Na prawdę jestem za. Ale trzeba to zacząć od uproszczenia przepisów i przyspieszenia pracy sądów (bo od razu powstaną spory sądowe). No i na prawdę chciałbym działający (!) i sprawny (!) system informatyczny, który uprościłby wszystkie procedury o całe roboczogodziny.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 12) | raportuj
9 sierpnia 2018 o 9:05

Także mieszkam w okolicach szybkiej drogi. Na moje szczęście nie ma tam zbyt wielu jednośladów. Ale chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt: dlaczego jedne motory są głośniejsze od innych? Dlaczego jedni fani tego typu motoryzacji muszą ściągać tłumiki/ zmniejszać ich funkcjonalność? Czy jazda pojazdem głośniejszym od czołgu jest aż tak fascynująca?

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
7 sierpnia 2018 o 13:58

@Samoyed: Słusznie, eugenika dotyczyła pochodzenia. Ale zauważ, że od pochodzenia zależy również w dużej mierze także zachowanie. Nie jest to zdeterminowane, ale silnie zależne. Były przypadki, że pochodzenie dotyczyło tylko sytuacji materialnej i zachowania rodziców, a i tak dzieci były już "podludźmi". Dlatego też przytaczam tutaj eugenikę jako pierwszy krok, który ludzie robią, wartościując danego człowieka. Uważam, że najlepiej nie dawać żadnych socjałów, ale za to wspierać fundacje typu Caritas czy PCK. Nie Państwo powinno decydować jaką pomoc i komu ją dawać, ale wyspecjalizowane w tym celu instytucje. Niestety żyjemy w kraju socjalnym i takie kraje też są w naszym otoczeniu. Zmiana sytuacji w Polsce jest niezwykle trudna i mało prawdopodobna. Pytanie hipotetyczne. Czy jeśli zmienilibyśmy prawo na takie, które sprowadzałoby wartość niektórych ludzi do zera, to chciałbyś chodzić po ulicach i zabijać tych ludzi? To drastyczny przykład, ale właśnie do tego zmierza wartościowanie życia ludzkiego.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 9) | raportuj
7 sierpnia 2018 o 9:32

@jonaszewski: Zgadzam się, że jest to wątpliwe. Jednak istnieje pewien problem moralny: czy życie jednej osoby jest mniej warte od życia drugiej osoby? Na początku XX wieku w USA był taki ruch społeczny, który promował eugenikę - dokładne omówienie, które życie jest warte więcej, a które nie. Później III Rzesza podchwyciła ten temat i wiesz jak się to skończyło. Bardziej współcześnie: ten sam temat porusza wiele dzieł filmowych i powieści. Zgadzam się, że wydaje się być to niesprawiedliwe, ale powiedz, kim jesteś (albo kim ja jestem), żeby decydować kto ma przeżyć, a kto nie? Dlatego procedury są tak ułożone, żeby segregować rannych bez względu na ich status społeczny. Nie jest to idealny system, ale lepszego chyba nie znamy.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
24 lipca 2018 o 1:30

@KittyBio: Wszystko zależy od tematu, uczelni i promotora. Są takie kombinacje powyższych, że nie da rady napisać pracy w tydzień, miesiąc a nawet pół roku. Ale są takie, jak mówisz: kilka dni i po sprawie.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
13 lipca 2018 o 17:00

@Akilliada: Nie obwiniam lekarzy. W żadnym słowie. A jeśli tak, to wskaż mi, proszę, gdzie - poprawię. Pretensje do rządzących? Których? Tych, którzy zrobili NFZ? A może kolejnych, którzy tego nie zlikwidowali? Co do badań, tak jak napisałem - pierwszy lekarz stwierdził zapalenie wyrostka na podstawie zdjęć USG. Dołączył je do skierowania. Nie wiem, czy był to "charakterystyczny obraz", ale usłyszałem, że jest potwierdzenie diagnozy. Po kilku kolejnych godzinach identyczne badanie nic nie wykazało, a następnego dnia rano, podczas operacji, decyzja o usunięciu. Zakładam więc, że chirurg wie co robi, wycinając wyrostek robaczkowy.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
13 lipca 2018 o 16:52

@Akilliada: To proszę wytłumacz mi, dlaczego na pierwszym USG lekarz mi nie sprawiał bólu, a przy drugim inny lekarz sprawiał? Dlaczego jedne badanie USG ma być gorsze/ lepsze od drugiego? Z tego, jak mnie badano, to nie głowicą USG sprawdzasz ból, ale ręką, uciskając w odpowiednie miejsca i w odpowiedni sposób. Chyba, że jest jakiś sposób, o którym nie wiem, więc proszę powiedz jaki?

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 5) | raportuj
12 lipca 2018 o 11:47

@Gorn221: brakło jednego słowa: "prób". Poprawione. Dzięki. Badanie było bardzo nieprzyjemne i sprawiało ból. A nie wydaje mi się, żeby było to konieczne (ale co ja się tam znam?). Stąd taki opis.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 6) | raportuj
11 lipca 2018 o 18:10

@bloodcarver: Tak, jestem zaskoczony. I tak, różni ludzie mówili o tym, że ceny bywają wygórowane. Ale nie wszędzie tak było. W lodziarni w średniej cenie były lody dwa razy większe od "średnich" (no i były smaczne), a sprzęt plażowy wcale nie był tak drogi, jak nam mówiono. Były po prostu atrakcje droższe i tańsze. Ale jak płacisz wiele za coś, to chyba możesz oczekiwać pewnego profesjonalizmu? Tak mi się przynajmniej wydawało. A tu widać lepiej iść na znaną karuzelę, gdzie ceny dużo niższe i obsługa bardziej ludzka :).

« poprzednia 1 221 22 23 24 25 26 27 28 29 30 następna »