Profil użytkownika
kitusiek ♂
Zamieszcza historie od: | 1 maja 2011 - 14:26 |
Ostatnio: | 30 grudnia 2022 - 21:47 |
O sobie: |
Młody, doświadczony jedynie w czytaniu Piekielnych i graniu w gry komputerowe, wierzący w normalność i ludzką przyzwoitość. Poczucie humoru na poziomie przeciętnego kamienia. |
- Historii na głównej: 9 z 13
- Punktów za historie: 3318
- Komentarzy: 763
- Punktów za komentarze: 6602
« poprzednia 1 2 … 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 … 29 30 następna »
@Day_Becomes_Night: W tej części Polski praktycznie nie ma bezrobocia - jak ktoś chce pracować, to pracę znajdzie.
@Althing: Błąd Piekielnych, cholera wie kiedy (i czy w ogóle) to naprawią.
@maat_: 8h pracy, przeziębienie i "zarwany poranek" u człowieka, który nie potrafi wstać rano oznacza, że miał mniej siły niż stado roszczeniowych dziadków - choć gdyby poprosili o miejsce, najpewniej by je dostali. Poprosili, a nie wymusili litaniami do złych młodych ludzi. Inna sprawa, że w tej uprzejmości zaszliśmy tak daleko, że obowiązek ustąpienia miejsca stał się jakąś paranoją - siadasz, bo jest wolne miejsce, ale przy okazji musisz cały czas się rozglądać czy przypadkiem nie wsiądzie ktoś, kto tego miejsca może potrzebować. Przez 3 miesiące w Norwegii nie spotkałem się z choćby jednym poderwaniem się z miejsca na widok starszej osoby - pomijając fakt, że większość ich 80-latków jest w lepszej kondycji niż nasza przeciętna "pięćdziesiątka", jak chcieli usiąść - prosili o zrobienie miejsca. Żadnych uroków nie rzucali, nikt z pytaniami problemów nie miał. Jakby u nas nie można było podobnie. Bo u nas przecież wszystko się należy - od pieniędzy po głupie miejsce siedzące w tramwaju czy autobusie.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2017 o 16:29
@bloodcarver: Chamskie czy idiotyczne zachowania nie mają żadnego wytłumaczenia - ich źródłem nie jest niedoinformowanie, a po prostu bycie chamem czy idiotą.
@Michail: Mój laptop potrafił śmierdzieć od gier - przy normalnej pracy nagrzewał się do ok. 70 stopni, w grach 90, więc po jakimś czasie zaczynało podśmierdywać ;)
@mijanou: I nie oddają - po jednego z kotów zgłosiło się 5 osób i żadna z nich nie spełniła ich wymagań. Procedury zawiodły tylko raz, kiedy jakaś babka zignorowała nakaz pójścia z kotem do weta trzy razy co dwa tygodnie - obowiązkowe leczenie. Skończyło się na tym, że oddała kota wolontariatowi, załatwiając kotu dodatkowo zapalenie pęcherza. A tak chyba wszystkie adopcje pomyślne - wolontariat podobno jest w stałym kontakcie ze wszystkimi ludźmi, którzy wcześniej przygarniali od nich zwierzęta. A co do 'to tylko kot' - równie dobrze można powiedzieć 'to tylko dziecko' - jeżeli ktoś kotem nie chce się zająć jak normalnym stworzeniem (co wymagające nie jest - 5 minut trzy razy dziennie wystarczy do nakarmienia i posprzątania kuwety z dosłownie odrobiną głaskania czy zabawy), to w jaki sposób ma się zajmować dzieckiem, na które przez pierwsze lata trzeba zwracać uwagę prawie cały czas? Pomijam już kwestię odpowiedzialności za jego wychowanie.
@Althing: Oczywiście że może mieć - schroniska są pełne kotów, a ogłoszeń "oddam kota" jest tak wiele, że można spokojnie wybrać kota pod kolor trzeciego palca od lewej w prawej tylnej łapce. W moim mieście jest wolontariat, który dzień w dzień ma jakieś nowe koty - kiedy po miesiącu czy dwóch wrzucają ogłoszenie o możliwej adopcji, dokładnie opisują charakter kota - w tym momencie mają chyba 7 "lubiących dzieci, domagających się głaskania, niedrapiących i niegryzących ludzi" małych kotów. Oczywiście chętnych na przygarnięcie brak - nie wiem dlaczego, ludzie uważają te koty za "zepsute" czy co?
@wolhun99: Powiedziałbym raczej, że to autorka nie zdążyła - wejść z wózkiem pod samochód. Jak chcesz wiedzieć po co drążyć temat, to wejdź na YT i poszukaj sobie przykładowych nagrań z potrącenia pieszego czy matki z wózkiem przy prędkościach 80-100km/h - może i zamiast ludzi będą manekiny i lalki, ale dość dobrze pokazuje przesłanie historii.
"opóźniony pociąg z Jeleniej Góry" - przez ostatnie półtora roku, na trasie Jelenia - Wrocław (w obie strony), "moje" pociągi nie spóźniły się zaledwie trzy razy - wiecznie kilka-kilkanaście minut spóźnienia, rekord to półtorej godziny na dwugodzinnej trasie. Jakaś pechowa ta linia.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2017 o 9:28
@leprechaun: Mimo że w szkole nie robiłem praktycznie nic, po lekcjach dosłownie nic (przez całe liceum odrobiłem łącznie 3 zadania domowe - jakieś prezentacje na ocenę) - sprzątanie norweskich kibli i przedszkoli po 14-16h dziennie sprawiło mi więcej przyjemności niż mój cały dotychczasowy cykl nauczania. A zdecydowanie najgorszym dla mnie są studia, w trakcie których jestem - poziom absurdu na uczelni przekracza wszelkie granice wyobraźni, idiotyzm wśród studentów przeraża, a prowadzący albo mają za swój życiowy cel przepuścić wszystkich (czyt. nie musicie przychodzić na zajęcia, zaliczenie to test z 12 pytań), albo uważają się za bogów i nie raczą nawet odpowiedzieć na pytanie dotyczące ich własnych słów - nawet na konsultacjach.
@Garrett: W niektórych budynkach mieszkania są nie tylko na "całych" piętrach, ale też półpiętrach - klatka schodowa mniej więcej w środku budynku, mieszkania co pół piętra - swego czasu mieszkałem w takim, w kilku takich chodziłem "po kolędzie" jako ministrant - bloki i z windą, i bez. Myślę, że stąd ta połówka w numerze - wysiadasz na 7 piętrze i idziesz pół piętra do góry, bo wątpię, żeby mieli windę jeżdżącą co pół piętra.
@bazienka: Zależy jeszcze w jakiej - w przeciętnym Whiskasie, Kitekacie czy innym Gourmecie tego mięsa masz dosłownie tyle co kot napłakał - 4% mięsa, reszta odpady po przerobie zwierząt i zboża, których koty nie powinny jeść. Ale w tym wszystkim najśmieszniejsze jest to, że porządna karma kosztuje w internecie mniej niż wszelkie "marketowe". Fakt faktem, puszki, które je mój kot, mają więcej czystego mięsa niż praktycznie wszystkie mielonki i konserwy. Nawet smakują lepiej.. :D
@KaktusStefan: Pierwsze, co mi przyszło na myśl, to "to pani może ze mną na przedostatnim wysiądzie, tym bardziej pani spacer nie zaszkodzi"
@krzycz: Jeżeli wg umowy koleś tam nie mieszka, to co, nie można się włamać do własnego mieszkania?
Dwa lata temu kolega z klasy, z potężną wadą wzroku (bodajże -6D), zdiagnozowaną arytmią i zakazem jakiegokolwiek większego wysiłku (200 metrów biegiem to dla niego zbyt wiele), wyszedł z komisji z kategorią A. Czyli jak nie umrze od noszenia sprzętu, to zastrzeli "swojego" i nawet tego nie zauważy.
@butros: Jak wsadzisz do oryginalnego opakowania, w oryginalny styropian to bezpieczniej się nie da. No i głównie chodziło mi o to, co napisał vonKlauS - porządna karta graficzna swoje waży, a przy taniej płycie głównej może wyrwać złącze, mimo że jest nie tylko wsadzona w to złącze, ale jeszcze przykręcona do obudowy. Dalej - dyski HDD nie są zbyt odporne na wstrząsy, a w komputerze pod grafikę raczej nie będzie jedynie SSD. Weź też pod uwagę, że w luku bagażowym nikt się nie będzie bawić w "ostrożnie, tam jest komputer, jeszcze coś mu się stanie", tylko wrzuci co ma do wrzucenia i pójdzie do środka.
@Bubu2016: Spokojnie, ludzie na drugim roku filologii polskiej (czyli ci, którzy jednak powinni posługiwać się bezbłędną polszczyzną) potrafią napisać "ktury", nie znają żadnych zasad interpunkcji i mówią "wziąść". Takie jakieś dziwne pokolenie, które, oczywiście, spokojnie może błąd popełnić (tak samo jak każdy), ale jeżeli robi to notorycznie i w każdej chwili mając możliwość sprawdzenia, czy to, co pisze, na pewno jest dobrze (aka google, poradnia językowa pwn, zwykły słownik internetowy), to albo jest leniwy, albo po prostu głupi.
@hulakula: Już widzę, jak z uśmiechem na ustach wsadzasz do luku bagażowego coś, co nie dość, że jest dosyć delikatne i łatwo to uszkodzić czymkolwiek, to jeszcze jest warte co najmniej dwie średnie krajowe, nie wspominając już o danych zapisanych na dysku - czy starych pracach, czy zwykłych prywatnych zdjęć i filmów. I oczywiście nikt, przy wyciąganiu swojego bagażu, nie miałby ochoty tego zabrać, mimo że już na pierwszy rzut oka jest to coś lepszego niż zwyczajna blaszana skrzynka do przeglądania fejsbusia.
@hulakula: Tylko że miejsce było fizycznie zajęte - sprzętem wartym więcej niż bilety na wszystkie miejsca w autobusie. I pewnie większość bagaży podróżujących można by było dorzucić, a wciąż komputer z monitorem byłby wart więcej. Na przyszłość można polecić jedynie pociąg (o ile to w ogóle możliwe) lub wysłanie sprzętu kurierem z ubezpieczeniem na 10-15 tysięcy - wcześniej tylko wymontować dyski, żeby nie stracić danych. Albo po prostu rozkręcić komputer, spakować do kartonów, w których była każda z części, wsadzić do jednego ogromnego kartonu i wtedy do luku bagażowego w autobusie. Nie powinno nic się z nimi stać, jedyny problem wtedy to ewentualna "gwarancja" sklepu, jeżeli komputer był składany z części przez pracowników tego sklepu, tzn. nie był "gotowcem z allegro/marketu".
@fenek: Jako dziecko nie zadawałem się z nikim obcym na ulicy - nie lubiłem, bałem się znacznie większych ode mnie ludzi, którzy wiecznie wrogo patrzyli na dzieci. Teraz jestem jedną z naprawdę niewielu osób z mojego pokolenia, która z każdym zamieni choć kilka słów i stara się, żeby to były możliwie najmilsze słowa poprawiające dzień. I jakoś dało się wychować dziecko na takiego człowieka bez podrzucania go przypadkowym ludziom, dało się też nie wykształcić postawy roszczeniowej. Inna sprawa, że wychowywanie dziecka jedynie przez "masz tu telefon, włącz sobie bajkę/grę/zajmij się sobą" nie przyniesie zbyt wiele dobrego w przyszłości.
@fenek: Po pierwsze - dlaczego miałaby się zajmować czyimś dzieckiem za darmo, a nawet dokładając do interesu? Pokazanie bajki to korzystanie z internetu, a pakiety jednak swoje kosztują - czy to w ramach abonamentu, czy dodatkowo płatne w ofertach na kartę - wątpię, żeby na terenie przychodni było otwarte wifi dla pacjentów. Równie dobrze mogła nie mieć internetu na telefonie (rzadko się zdarza, ale jednak możliwe), a wtedy zamiast upragnionej bajki byłby krzyk, płacz i tupanie nogami. A po drugie - gdyby babka zapytała, czy autorka może zająć się jej dzieckiem przez te 5 czy 10 minut, w trakcie których ona byłaby w gabinecie, pewnie nie byłoby problemu. Ale jeżeli od razu "wyskakuje z mordą" i żąda przypilnowania bachora, to odmówienie jej jest wręcz obowiązkiem.
Mam dziwne wrażenie, że jakiś czas temu była bliźniacza historia. Tylko Karczek kulturalny, bez wstawek o "napie*dalaniu" się na ulicy, a jedynie że da radę, bo to silny chłop, a nie to truchło co siedzi obok (czyli autor). Wtedy też mu się spadło po chwili.
@no_serious: Minus za spację po ukośniku - tak się nie robi. Mimo że komentarz sensowny. Mam nadzieję, że wiesz do czego się przypieprzam.
@thebill: Czterdziestolatka też łapie się w 15+, więc coś Ci nie wyszło.
Pisałem to już kiedyś, napiszę i teraz mimo że wiem, że o ile wtedy uczucia względem komentarza były mieszane, tak teraz będą mocno negatywne. Nie mam absolutnie żadnego problemu z przeczytaniem i zrozumieniem komentarzy Bazienki, co jest dość niespotykaną rzeczą w tekstach bez jakichkolwiek przecinków, kropek czy polskich znaków - zazwyczaj to tekst bez ładu i składu, który trzeba 5 razy przeczytać, żeby cokolwiek wyciągnąć, choć odechciewa się tego po drugiej linijce. Tu jest inaczej i nie widzę sensu, jak to ktoś wyżej stwierdził, kopania się z koniem. Druga sprawa, to przywołane przez was bardzo ostrożne podejście do czegokolwiek przez Bazienkę. Fakt - większość komentarzy wygląda na "co to ja bym nie zrobiła" czy inny "kozak w necie...", a jej historie często podkoloryzowane - tylko że zdecydowana większość ludzi robi tu to samo - najmądrzejsi po fakcie, a z historii tu się szczegół usunie, tu się doda troszkę piekielności i będzie główna. Tak więc zluzujcie paski od spodni, bo w internecie ludzi bardzo łatwo się krytykuje i atakuje za każdą możliwą rzecz, w rzeczywistości odwagi zazwyczaj brakuje, więc może warto by było przestać wzajemnie obrzucać się gównem? Mało tego mamy z każdej strony? Zanim ktoś stwierdzi, że jestem młody i głupi - odsyłam do opisu mojego konta. Będzie miał dodatkowy powód do wciśnięcia minusa.