Profil użytkownika
kitusiek ♂
Zamieszcza historie od: | 1 maja 2011 - 14:26 |
Ostatnio: | 30 grudnia 2022 - 21:47 |
O sobie: |
Młody, doświadczony jedynie w czytaniu Piekielnych i graniu w gry komputerowe, wierzący w normalność i ludzką przyzwoitość. Poczucie humoru na poziomie przeciętnego kamienia. |
- Historii na głównej: 9 z 13
- Punktów za historie: 3318
- Komentarzy: 763
- Punktów za komentarze: 6602
« poprzednia 1 2 … 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 … 29 30 następna »
@Bevmel: Dlatego właśnie ta odpowiedź ma sens. Jeżeli w ogłoszeniu nie podajesz ile jesteś w stanie zapłacić (=pierwszy odsiew ludzi, nikt nie zmieni pracy na gorzej płatną, a bezrobotny może poszuka lepszej), a warunki pracy (i wynagrodzenie) chcesz podać człowiekowi dopiero na rozmowie kwalifikacyjnej, to przepraszam bardzo, ale dla mnie taka osoba jest zwykłym idiotą marnującym czas co najmniej dwóch osób - rekrutującej i rekrutowanego. Bo przecież bardzo ciężko dopisać w ogłoszeniu, że pensja między tyle a tyle - w zależności od tego ile umiesz z "mile widzianych" umiejętności. W końcu to pracodawca proponuje pracę, wie ile może wydać, więc dlaczego próbuje zmieniać rekrutację w coś pomiędzy koncertem życzeń, wróżeniem "czy zmieszczę się w budżecie" i upodleniem się "jak powiem mniej, to wypadnę lepiej niż inni"? Przecież to kompletna głupota. Popatrz na przykład jak wyglądają ogłoszenia pracy dla programistów - praktycznie wszystkie mają podane widełki zarobków (już pomijając nawet ich wielkość). W Biedronce proponowana pensja to bodajże trzecia linijka ogłoszenia, zaraz po "praca" i "na stanowisku kasjer-sprzedawca" czy jakoś tak. Dlaczego nie można tak zrobić we wszystkich branżach? Dla mnie takie pytania mają sens tylko wtedy, kiedy dogadujesz stawki z jakimś niesamowitym człowiekiem na całkowicie indywidualnych warunkach. Albo między firmami przed rozpoczęciem współpracy, ale nie tego dotyczy historia.
"- Gdzie widzi się pan za 5 lat? - W mojej willi na prywatnej wyspie, zachwycałbym się swoim jachtem w przystani. - A ile chciałby pan zarabiać? - Milion dolarów dziennie, w porywach do dwóch." Jakby ktoś mnie o marzenia zapytał, to chętnie bym mu o nich opowiedział. Zresztą nie wiem, po co mieliby kogokolwiek o nie pytać podczas rozmowy rekrutacyjnej ;) A ze znajomością języków to w ogóle żart. U mnie na studiach były teraz zapisy na lektoraty - mamy skończyć studia z poziomem B2.2 (czyli przerobić jakiś tam podręcznik z B2, B2.1 zaczyna książkę od początku, B2.2 od środka), przed zapisami trzeba było zrobić jakiś test poziomujący, żeby sprawdzić, czy w ogóle się podoła. Mój test zwrócił informację, że B2.2 to tak akurat, ale patrząc po poziomie mojej grupy - chyba tylko ja ten test zrobiłem i z czystym sercem się na ten poziom zapisałem. Na 18 osób w grupie, 15 zamiast mówić duka, miesza czasy ('he is learns english' to takie ich standardowe zdanie), nie zna wielu prostych słówek i robi mnóstwo literówek ('beautyfull'). Ale przecież rozumieją tekst w memie na 9gagu, fb czy czyjeś hasztagi na instagramie, więc co, nie wystarczy? No jak widać nie. Ale każdy w CV pewnie wpisze, że angielski zna biegle.
@rodzynek2: W mojej parafii (8-9 tys. ludzi) kancelaria jest otwarta cztery razy w tygodniu przez godzinę. Kiedy trzeba coś załatwić z "komunistami", organizowane jest dla nich specjalne spotkanie po którejś mszy w tygodniu. Nigdy nie widziałem, żeby była kolejka do kancelarii, szczególnie że większość rzeczy i tak da się załatwić po niedzielnej mszy, w zakrystii.
Ostatnio jak jechałem IC, miałem rezerwację na dwa miejsca w wagonie 13. Okazało się, że ten 13 to wagon restauracyjny czy jak to się tam nazywa. Konduktor nakazał usiąść w 14 na tych samych miejscach, podobno błąd systemu. Po prostu PKP "nie umie w liczby" ;)
@Day_Becomes_Night: U nich było cienko z kasą - wschód Polski, 5 dzieci - więc kiedy okazało się, że niepełnoletnia córka przyprowadziła sporo starszego od niej faceta - niech się utrzymuje sama, z nim, skoro taka dorosła. Jak dla mnie nie za bardzo jest się do czego przyczepić - wypełniła obowiązek utrzymywania dziecka do osiemnastki.
@smal: Znajoma ma ogromny żal do swojej matki, że ta kazała jej się utrzymywać samej po 18, kiedy w wieku 16 lat przyprowadziła do domu 26-letniego faceta mówiąc, że to jej chłopak. I że musiała z nim przez to wyjeżdżać na zachód "na truskawki", żeby zarobić na swoje utrzymanie na studiach. I że teraz, kilkanaście lat po ślubie, to dla jej matki "kochany zięciunio". A sama mówi, że gdyby jej siostrzenica (sama dzieci nie może mieć) w wieku 15 lat przyprowadziła pełnoletniego chłopa - wywaliłaby na zbity pysk i faceta, i siostrzenicę.
@mac1985_kce: Profender (do odrobaczania) chyba też jest dla kotów i psów - o ile dobrze zrozumiałem ulotkę, różnią się tylko dawką.
Czy da się przygotować do rozszerzonej matury z matematyki w 7 miesięcy? Oczywiście, że się da - przerabiałem to z dziewczyną, która miała ogromne zaległości z gimnazjum. Co prawda maturę zdała na jedynie 38%, ale to efekt "niestandardowych" zadań na maturze w 2016 roku - wszystkie poprzednie i tegoroczną rozwiązywała od ręki na 80%+.
@aegerita: W mojej parafii jest najwięcej ochrzczonych nieślubnych dzieci w całej diecezji i najwięcej "niepraktykujących" lub niewierzących świadków chrztu. Wszystko to kwestia księdza - nasz proboszcz jest wyjątkowo liberalny w porównaniu do innych księży. Nawet ślubu jest w stanie udzielić bez nauk przedmałżeńskich - robi je od ręki w kilkanaście minut mówiąc, czego w sumie nie życzy sobie KK, a to co oni zrobią - to już ich sprawa.
@Katka_43: Hotel hotelowi nierówny, w moim wszyscy zachwycali się pysznym jedzeniem, ludzie z hotelu obok narzekali, że niedobre. W sumie i tak wolę to niż "świeżą rybę", złowioną trzy miesiące wcześniej, w smażalni nad naszym morzem. No i myślę, że jak na pierwsze wakacje od wielu lat, za pierwsze zarobione samemu pieniądze, to całkiem dobry kierunek, jeżeli chcę po prostu odpocząć w ciszy, spokoju i bez przejmowania się czymkolwiek. A jak chcesz kierunki dla "biednych", to w tym momencie Turcja jest znacznie tańsza. Tak samo Albania. A wakacje w Chorwacji to koszt porównywalny z Bałtykiem, o ile wszystko załatwiasz sama.
Dlatego cieszę się, że swoje wakacje nad morzem spędziłem w Egipcie. Koszt niewiele większy, a za to gwarancja pogody, brak parawaningu, jedzenie w dowolnych ilościach w cenie, a mimo "zwiększonego zagrożenia życia i zdrowia" - bezpieczniej i spokojniej niż w Niemczech czy Francji. Zresztą ostrzeżenie MSZ nie obejmuje kurortów wypoczynkowych. Polecam, wypocząłem o wiele, wiele lepiej niż nad naszym morzem.
@bazienka: To chyba tylko pozostaje współczuć, że to byli bliżsi znajomi niż znani tylko z imienia, nazwiska, twarzy i sytuacji, w której się poznaliście :/
"Nie dziwi mnie nawet hipokryzja towarzysząca takiemu myśleniu, ale to, jak zostałam zmieszana z błotem pod tym komentarzem... " Tyle czasu siedzisz w internecie i jeszcze nie zauważyłaś, że od bardzo dawna każdy racjonalny komentarz jest minusowany z góry na dół? Bo przecież jak to tak, to się kłóci z moim dotychczasowym światopoglądem! A wytknij komuś prosty błąd w logice - nagle okaże się, że nic nie wiesz o świecie. A już totalną zbrodnią jest udowodnienie komuś, że się myli. Oczywiście źródła, które podajesz jako dowody, też się mylą, a jej/jego źródła są fontanną mądrości i prawd absolutnych. Piekielnych zresztą też to od jakiegoś czasu dotyczy. Niestety, bo to było jedno z normalniejszych miejsc w internecie. Widocznie oszołomy dotarły też tutaj. Dlatego zaczynam ograniczać internet do minimum, Tobie też to polecam - dla własnego zdrowia psychicznego. Mimo że wciąż jestem tylko głupim dwudziestolatkiem, który wciąż wierzy, że jest w stanie zmienić świat na lepsze, a ludziom włożyć coś do głowy, coraz częściej mam wrażenie, że przysłowiowe kolejki po rozum chyba nawet nie istniały - każdy zainteresowany dostawał swój od ręki, bez żadnego czekania.
@minutka: Chodzi Ci o "Ja potem podobnie potraktowałem proboszcza" po kilku linijkach opieprzania starego księżulka przez babcię? Rzeczywiście można zrozumieć, że i proboszcz oberwał. Co prawda kolejne zdania temu zaprzeczają, ale ten fragment zdecydowanie do poprawy ;)
@PluszaQ: Raz nie złapią, raz złapią, ale po policję nie zadzwonią, tylko palcem pogrożą.. Różnie to bywa, a gdyby im się nie opłacało, to pewnie by nie kradli. Wątpię, żeby kradli wiedząc, że zapłacą więcej mandatów niż wyniosą ze sklepu.
Niska szkodliwość, to nie mają praktycznie nic do stracenia.
@Fomalhaut: Za pisanie głupich komentarzy w internecie powinni odcinać palce. I profilaktycznie język, żeby w rzeczywistym świecie też nie pieprzył głupot.
@Izura: A czy Twój samochód od tego ginie? Gdyby ten gołąb zabił swoim pociskiem chomika, kota czy jakiegokolwiek Twojego zwierzaka, to inna rozmowa. Bo przecież nie zabijesz obcego, wychodzącego kota za to, że znalazłaś jego kupę w swoich kwiatkach w ogrodzie albo na wycieraczce przed domem.
@bloodcarver: Myślę, że choroba psychiczna to w tym wypadku pewnie niekontrolowane rozmnażanie swojego stada, prawdopodobnie krzyżując ze sobą rodzeństwo lub blisko ze sobą spokrewnione osobniki. No a liczba kotów rośnie bardzo szybko (o ile nie ma wysokiej śmiertelności) - 2-4 miotów po 3-5 kociaków z jednej kotki w ciągu roku. Trzeba być kompletnym kretynem, żeby tego chociaż trochę nie kontrolować - kastracja, sterylizacja - to nie jest drogie w przypadku jednego kota, gorzej robi się przy dziesiątkach kotów. No i 300 gołębi to nie jest aż tak dużo.
@maat_: Mąż to nie rodzina ;)
@KIuska: Mój do transportera sam z siebie wchodzić nie chce - nawet jak ma w środku ulubiony kocyk i zabawki. Uwielbia za to na nim siedzieć - wskakuje na górę i patrzy co się dookoła dzieje. Ale wsadzenie go do środka nie jest trudne - wystarczy wrzucić mu kulkę z folii aluminiowej i od razu wbiega, bo przecież zabawa, trzeba gonić.
@rodzynek2: Myślisz, że taka "szkoła" bawiłaby się w logistykę - skoro pojawił się uczeń w Częstochowie, to damy mu nauczyciela z Częstochowy? Pewnie daliby mu nauczyciela, który akurat ma mniej godzin, czyli gdzieś spod Białegostoku - w nosie z tym, że to całkiem inne województwo, masz godziny to nie marudź.
@SaraRajker: Jest różnica pracować na stojąco, bo inaczej się nie da i na to narzekać, a nie móc usiąść w momencie, w którym nie ma kompletnie nic do roboty w pracy - bo w sklepie wszystko na swoim miejscu, a klientów brak - a zakaz to zwykłe widzimisię pracodawcy.
Widocznie niektórym pieniądze śmierdzą. Ja z chęcią taką robotę bym brał - na studiach i tak zbyt wiele roboty zazwyczaj nie mam, a lepiej sobie trochę dorobić niż marnować ten czas ucząc się internetu na pamięć ;)
@no_serious: Z tymi pilnymi skierowaniami to różnie bywa. Gdy pewnego wrześniowego dnia dostałem od urologa skierowanie z dopiskiem "pilne" na zabieg, okazało się, że najbliższy wolny termin to marzec, a terminy na rok mojej wizyty u lekarza skończyły się w kwietniu. Wyczekałem swoje, w tamtym czasie nie było mnie i moich rodziców stać na wykonanie zabiegu prywatnie. Według urologa to i tak szybko, bo bez trybu "pilnego" mógłbym czekać i ze dwa lata, choć kto wie ile w tym prawdy było.