Malowania się i farbowania włosów przez licealistki nigdy nie poprę. Farba niszczy włosy, a źle dobrany makijaż szpeci. Zwłaszcza że nastolatki miały wtedy w zwyczaju podążać za modą, nie zastanawiając się, jak w tym będą wyglądać.
Problemy z cerą się rozwiązuje, a nie maskuje tapetą i nie rozumiem matek, które nie interesują się wyglądem swoich córek. Podobnie włosy - przetłuszczone włosy źle wyglądają, to jedno. Gorzej, że fatalnie świadczą o Twojej matce jako o opiekunce, bo to ona powinna Cię odpowiednio pokierować w zakresie pielęgnacji włosów i cery. Tak, bo to też jest ważne! Dziewczyna, która ma pryszcze, spierzchnięte usta, przetłuszczone włosy czuje się niepewnie w towarzystwie, a takie gnoje jak Twoi koledzy bardzo łatwo to wykorzystują.
Moim zdaniem w tej historii najpiekielniejsza jest Twoja matka. Nie zadbała odpowiednio o dziecko. Nie zareagowała jak należy na te liściki. Olała sprawę. Piękny przykład, kurka jej raz... Powinna PRZYNAJMNIEJ z Tobą porozmawiać.
@Lobo86: Ktoś tu pisał, że na budowie kazał pracownikom nosić kamizelki odblaskowe, jeśli nie na sobie, to chociaż w kieszeni, "żeby w razie wypadku można było szybko na trupa założyć".
@OSP: Jasne, rozumiem. Szkoda tylko, że dziecko nie jest winne, że ma ojca idiotę.
I oczywiście zwalanie na innych odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo nie jest ok.
@OSP: Może po Twoich uwagach chociaż jakąś drabinkę zrobi? Bo takie narażanie siebie i innych wydaje mi się naprawdę skrajnie głupie...
Nie ma jakiegoś nadzoru w tej sprawie? Potem będą nagłówki "Rodzina z dziećmi zginęła w pożarze, co za tragedia!"
@Error505: Próbowałam. Pytałam babci - "Jak nie wiesz, to ja ci nie powiem". Pytałam mamy - "Nie roztrząsaj, babcia taka jest, i tak nie jest źle".
Niczego się nie dowiedziałam.
Może chociaż oknami można pryskać?
Powiedz mi jeszcze, że zaraz obok kotłowni, albo jeszcze lepiej nad, jest kuchnia, a w niej gaz... Butla podobno potrafi ładnie walnąć.
@aegerita: Owszem, jak najbardziej. Ale smutna prawda jest taka, że swoich rodziców nie zmieni. Może zmienić jedynie siebie, swoje postępowanie i postępować ze swoimi dziećmi inaczej niż postępowano z nią. To, że przestanie ona "napędzać to błędne koło toksycznych relacji" nic nie da. Ba, rodzice odetchną z ulgą, że wreszcie dziecko "zgrzeczniało". Oczywiście dzięki ich metodom, co jest najlepszym dowodem na ich słuszność.
@aegerita: Chyba jestem uprzedzona. Serio. Sama się teraz dziwię, że coś takiego napisałam.
Też nie mam na oczach klapek, tylko troszkę inne podejście. Nie twierdzę, że we wszystkim słuszne. Po prostu toksyczne zachowania wywołują we mnie od razu reakcję obronną.
Natomiast toksyczne zachowania autorki mogły wynikać z zachowań rodziców. Skoro nie możesz normalnie, po ludzku porozmawiać z rodzicami, to po co się do nich odzywać, po co spędzać z nimi czas?
@aegerita: Wiesz, z kim mi się kojarzysz? Z moim kolegą z liceum, który twierdził, że to jest absolutnie niemożliwe, żeby mama z babcią traktowały mnie tak, jak to opisałam w mojej ostatniej historii. To było jego zdaniem niemożliwe i nieprawdopodobne.
I tak, tak wygląda błędne koło rodzin dysfunkcyjnych. Kalecy rodzice wychowują kalekie dzieci, które gdy dorosną okaleczają własne dzieci. Często dochodzi do skrajnych sytuacji, np. rodzice kontrolowali Cię we wszystkim gdy byłaś młoda, więc Ty, nie chcąc tego dla własnego dziecka, nie kontrolujesz go wcale. Problem polega na tym, że osoba z takiej rodziny nie ma prawidłowego wzorca i nie wie, jak się powinna jako rodzic zachować.
Ja akurat swego czasu, gdy N. była maleńka, dużo czasu poświęciłam na rozmyślanie. Uważnie przeanalizowałam całe zachowanie mojej matki względem mnie i dotarło do mnie, że tak naprawdę przeszkadzały mi jej sprzeczne wymagania (miałam być posłuszna jak pięciolatek i odpowiedzialna jak dorosła kobieta jednocześnie), kłamstwa i miganie się (potrzebowałam zaświadczenie o jej zarobkach żeby dostać stypendium, nie załatwiła go, a potem miała do mnie pretensje że nie ma stypendium) oraz brak jakiejkolwiek argumentacji (tak ma być, bo ja tak chcę - dość kiepski argument, gdy używa się go w rozmowie z 20latką).
Więc postanowiłam sobie, że nie będę tak postępować ze swoją córką. Łatwo nie było, ale dużo czytałam i wiem, jaka mniej więcej droga prowadzi do sukcesu. To, czy się jej zawsze trzymam, to inna sprawa :D
A odpowiedzialność polega na tym, żeby w pewnym momencie podnieść głowę i powiedzieć sobie "Dobra, chrzanić to! Co było to było." i pomimo tego, co się przeszło, próbować być szczęśliwym. Przestać zwalać wszystko na rodziców i wziąć własny los we własne ręce.
Tylko to nie jest łatwe.
@Attentat: A ja powiedziałabym, że tatuaże, kolorowe włosy i oryginalne ubrania to wizytówka ludzi nieśmiałych i mniej pewnych siebie. Oczywiście nie ma co uogólniać, ale spora część osób nieśmiałych próbuje się w ten sposób "podrasować", wyróżnić.
@irulax: Dlatego ja odcięłam się od matki i babki. Nie dzwonię, nie jeżdżę. Jeszcze jak zadzwoni matka to odbiorę. Często płacze w słuchawkę i żali się, dlaczego nie zadzwonię, czemu się nie interesuję. Akurat teraz ma moment, kiedy jest na mnie sfochowana za to, że nie szukam kontaktu i czuję się jak na speedzie :D dopiero teraz widzę, jak mnie wyczerpywały i przygnębiały rozmowy z nią.
Mama też mi zawsze powtarza, że muszę zapomnieć o przeszłości i żyć normalnie. Tylko nie rozumie, że póki trzymam z nimi kontakt, to nie zapomnę.
@layla999: Podniosło mnie macierzyństwo. Powiedziałam sobie, że nawet jeśli jestem wrzodem na tyłku świata, to chociaż matką będę przyzwoitą. Staram się jak mogę, N. nie narzeka ;) choć jej nie rozpuszczam.
@aegerita: Dziecko pozwala sobie na to, na co pozwolą mu rodzice. Żadne dziecko nie jest z natury złe czy toksyczne, oddaje to, co dostało od rodziców.
@Balbina: Wiesz, dla jednych najgorszym wspomnieniem w życiu jest lanie trzepaczką, dla innych awantura zrobiona zupełnie bez powodu.
Mnie matka czasami uderzyła, nie powiem ze nie. Ale moim najgorszym wspomnieniem jest czas od podjęcia pierwszej pracy do otrzymania pierwszej wypłaty. Matka powiedziała, że skoro nie łożę na swoje utrzymanie, to ona mnie żywić nie będzie. Obiad mi już da, bo taka dobra jest, ale o kanapkach do pracy mam zapomnieć.
@Balbina: Widzisz, jeden pyta "Dlaczego ja" i tłumaczy sobie, ze to na pewno jego wina (bo do tego sprowadza się Twoje myślenie o karmie), a inny siądzie i napisze historię na piekielnych.
@Gelata: Może bardzo agresywnie to nie, ale zawsze teściowa narzeka, ze za mało sobie wzięłam, że się nie najem :D sama jada jeszcze mniej, oczywiście.
@Cut_a_phone: Zaraz dziwadło. Tatuaże potrafią być dziełami sztuki. A młodym osobom często się wydaje, że są nieciekawe i aż zbyt przeciętne, więc próbują się "podrasować". Przechodziłam przez to, ale powstrzymała mnie myśl, ze tatuaż to obrazek na całe życie.
@Balbina: Żyjemy dalej. Nie zadręczamy się.
Wygląda na to, że udało Ci się jakoś pozbyć się negatywnych emocji związanych z ciężkim dzieciństwem. Gratuluję.
Ja zamknęłam wszystkie te wspomnienia po drugiej stronie wielkiego, grubego muru i kilka lat wszystko było ok. Ale gdy tylko przyszły na mnie cięższe czasy, mur zaczął się sypać.
Czego Tobie nie życzę. Najlepszego.
Cóż, ja w ciągu ostatnich dwóch lat (ciąża, poronienie, depresja, chwila ogarnięcia, ciąża którą kiepsko znosiłam, tragiczna wiadomość, depresja, poród, depresja x2) przybrałam też do trzycyfrowej wartości. Teściowie twierdzą, że "dobrze wyglądam" i nie rozumieją, czemu chcę schudnąć, a raczej nie rozumieją, czemu się sobie nie podobam :D Także nie jesteś jedyna.
@aegerita: Tu nie chodzi tylko o brak internetu. To tylko jeden z przykładów kar, jakie stosowali rodzice autorki.
Szkoła to jedno, możliwość nieskrępowanej (dobra, skrępowanej zdrowym rozsądkiem) zabawy to drugie. Dzieci potrzebują czasu spędzanego z rówieśnikami nie tylko w szkole, ale i poza nią.
"Często miałam z powodu ich wymysłów kary, zakazy wychodzenia, zabrany internet. Cierpiały na tym relacje społeczne, niektórzy też myśleli, że tylko się wykręcam, bo nie chcę się spotkać." - dla mnie z tego fragmentu jasno wynika, że relacje społeczne cierpiały z powodu zakazu wychodzenia, a nie przez brak internetu.
A żal o komputer zrozumiałam tak, że autorka miała prawo korzystać z komputera tylko w wyznaczonych godzinach, jeśli np. została dłużej w szkole i musiała skorzystać później, to musiała się z tym kryć.
@xpert17: Jedna na pewno - moja córka. Poza tym mam prawo mówić, że mi się to nie podoba.
Malowania się i farbowania włosów przez licealistki nigdy nie poprę. Farba niszczy włosy, a źle dobrany makijaż szpeci. Zwłaszcza że nastolatki miały wtedy w zwyczaju podążać za modą, nie zastanawiając się, jak w tym będą wyglądać. Problemy z cerą się rozwiązuje, a nie maskuje tapetą i nie rozumiem matek, które nie interesują się wyglądem swoich córek. Podobnie włosy - przetłuszczone włosy źle wyglądają, to jedno. Gorzej, że fatalnie świadczą o Twojej matce jako o opiekunce, bo to ona powinna Cię odpowiednio pokierować w zakresie pielęgnacji włosów i cery. Tak, bo to też jest ważne! Dziewczyna, która ma pryszcze, spierzchnięte usta, przetłuszczone włosy czuje się niepewnie w towarzystwie, a takie gnoje jak Twoi koledzy bardzo łatwo to wykorzystują. Moim zdaniem w tej historii najpiekielniejsza jest Twoja matka. Nie zadbała odpowiednio o dziecko. Nie zareagowała jak należy na te liściki. Olała sprawę. Piękny przykład, kurka jej raz... Powinna PRZYNAJMNIEJ z Tobą porozmawiać.
@Lobo86: Ktoś tu pisał, że na budowie kazał pracownikom nosić kamizelki odblaskowe, jeśli nie na sobie, to chociaż w kieszeni, "żeby w razie wypadku można było szybko na trupa założyć".
@OSP: Jasne, rozumiem. Szkoda tylko, że dziecko nie jest winne, że ma ojca idiotę. I oczywiście zwalanie na innych odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo nie jest ok.
@OSP: Może po Twoich uwagach chociaż jakąś drabinkę zrobi? Bo takie narażanie siebie i innych wydaje mi się naprawdę skrajnie głupie... Nie ma jakiegoś nadzoru w tej sprawie? Potem będą nagłówki "Rodzina z dziećmi zginęła w pożarze, co za tragedia!"
@Error505: Próbowałam. Pytałam babci - "Jak nie wiesz, to ja ci nie powiem". Pytałam mamy - "Nie roztrząsaj, babcia taka jest, i tak nie jest źle". Niczego się nie dowiedziałam.
Może chociaż oknami można pryskać? Powiedz mi jeszcze, że zaraz obok kotłowni, albo jeszcze lepiej nad, jest kuchnia, a w niej gaz... Butla podobno potrafi ładnie walnąć.
@kudlata111: Bo nie trzeba jeździć BMW, żeby zachowywać się jak prostak. I nie każdy kierowca BMW to cham.
@aegerita: Owszem, jak najbardziej. Ale smutna prawda jest taka, że swoich rodziców nie zmieni. Może zmienić jedynie siebie, swoje postępowanie i postępować ze swoimi dziećmi inaczej niż postępowano z nią. To, że przestanie ona "napędzać to błędne koło toksycznych relacji" nic nie da. Ba, rodzice odetchną z ulgą, że wreszcie dziecko "zgrzeczniało". Oczywiście dzięki ich metodom, co jest najlepszym dowodem na ich słuszność.
@aegerita: Chyba jestem uprzedzona. Serio. Sama się teraz dziwię, że coś takiego napisałam. Też nie mam na oczach klapek, tylko troszkę inne podejście. Nie twierdzę, że we wszystkim słuszne. Po prostu toksyczne zachowania wywołują we mnie od razu reakcję obronną. Natomiast toksyczne zachowania autorki mogły wynikać z zachowań rodziców. Skoro nie możesz normalnie, po ludzku porozmawiać z rodzicami, to po co się do nich odzywać, po co spędzać z nimi czas?
@MamNaImieMaria: Masz PW.
@aegerita: Wiesz, z kim mi się kojarzysz? Z moim kolegą z liceum, który twierdził, że to jest absolutnie niemożliwe, żeby mama z babcią traktowały mnie tak, jak to opisałam w mojej ostatniej historii. To było jego zdaniem niemożliwe i nieprawdopodobne. I tak, tak wygląda błędne koło rodzin dysfunkcyjnych. Kalecy rodzice wychowują kalekie dzieci, które gdy dorosną okaleczają własne dzieci. Często dochodzi do skrajnych sytuacji, np. rodzice kontrolowali Cię we wszystkim gdy byłaś młoda, więc Ty, nie chcąc tego dla własnego dziecka, nie kontrolujesz go wcale. Problem polega na tym, że osoba z takiej rodziny nie ma prawidłowego wzorca i nie wie, jak się powinna jako rodzic zachować. Ja akurat swego czasu, gdy N. była maleńka, dużo czasu poświęciłam na rozmyślanie. Uważnie przeanalizowałam całe zachowanie mojej matki względem mnie i dotarło do mnie, że tak naprawdę przeszkadzały mi jej sprzeczne wymagania (miałam być posłuszna jak pięciolatek i odpowiedzialna jak dorosła kobieta jednocześnie), kłamstwa i miganie się (potrzebowałam zaświadczenie o jej zarobkach żeby dostać stypendium, nie załatwiła go, a potem miała do mnie pretensje że nie ma stypendium) oraz brak jakiejkolwiek argumentacji (tak ma być, bo ja tak chcę - dość kiepski argument, gdy używa się go w rozmowie z 20latką). Więc postanowiłam sobie, że nie będę tak postępować ze swoją córką. Łatwo nie było, ale dużo czytałam i wiem, jaka mniej więcej droga prowadzi do sukcesu. To, czy się jej zawsze trzymam, to inna sprawa :D A odpowiedzialność polega na tym, żeby w pewnym momencie podnieść głowę i powiedzieć sobie "Dobra, chrzanić to! Co było to było." i pomimo tego, co się przeszło, próbować być szczęśliwym. Przestać zwalać wszystko na rodziców i wziąć własny los we własne ręce. Tylko to nie jest łatwe.
@Attentat: A ja powiedziałabym, że tatuaże, kolorowe włosy i oryginalne ubrania to wizytówka ludzi nieśmiałych i mniej pewnych siebie. Oczywiście nie ma co uogólniać, ale spora część osób nieśmiałych próbuje się w ten sposób "podrasować", wyróżnić.
@Ohboy: @PalPot: Jak to było? Kobieta chce karmić tych, co lubi. Mężczyzna natomiast stara się ich napoić ;)
@irulax: Dlatego ja odcięłam się od matki i babki. Nie dzwonię, nie jeżdżę. Jeszcze jak zadzwoni matka to odbiorę. Często płacze w słuchawkę i żali się, dlaczego nie zadzwonię, czemu się nie interesuję. Akurat teraz ma moment, kiedy jest na mnie sfochowana za to, że nie szukam kontaktu i czuję się jak na speedzie :D dopiero teraz widzę, jak mnie wyczerpywały i przygnębiały rozmowy z nią. Mama też mi zawsze powtarza, że muszę zapomnieć o przeszłości i żyć normalnie. Tylko nie rozumie, że póki trzymam z nimi kontakt, to nie zapomnę.
@layla999: Podniosło mnie macierzyństwo. Powiedziałam sobie, że nawet jeśli jestem wrzodem na tyłku świata, to chociaż matką będę przyzwoitą. Staram się jak mogę, N. nie narzeka ;) choć jej nie rozpuszczam.
@Armagedon: Matka sekundowała babce i ją wspierała. Do tego babka swoim ciągłym czepianiem się wpędziła moją matkę w alkoholizm.
@aegerita: Dziecko pozwala sobie na to, na co pozwolą mu rodzice. Żadne dziecko nie jest z natury złe czy toksyczne, oddaje to, co dostało od rodziców.
@Balbina: Wiesz, dla jednych najgorszym wspomnieniem w życiu jest lanie trzepaczką, dla innych awantura zrobiona zupełnie bez powodu. Mnie matka czasami uderzyła, nie powiem ze nie. Ale moim najgorszym wspomnieniem jest czas od podjęcia pierwszej pracy do otrzymania pierwszej wypłaty. Matka powiedziała, że skoro nie łożę na swoje utrzymanie, to ona mnie żywić nie będzie. Obiad mi już da, bo taka dobra jest, ale o kanapkach do pracy mam zapomnieć.
@Balbina: Widzisz, jeden pyta "Dlaczego ja" i tłumaczy sobie, ze to na pewno jego wina (bo do tego sprowadza się Twoje myślenie o karmie), a inny siądzie i napisze historię na piekielnych.
@Gelata: Może bardzo agresywnie to nie, ale zawsze teściowa narzeka, ze za mało sobie wzięłam, że się nie najem :D sama jada jeszcze mniej, oczywiście.
@Cut_a_phone: Zaraz dziwadło. Tatuaże potrafią być dziełami sztuki. A młodym osobom często się wydaje, że są nieciekawe i aż zbyt przeciętne, więc próbują się "podrasować". Przechodziłam przez to, ale powstrzymała mnie myśl, ze tatuaż to obrazek na całe życie.
@Balbina: Żyjemy dalej. Nie zadręczamy się. Wygląda na to, że udało Ci się jakoś pozbyć się negatywnych emocji związanych z ciężkim dzieciństwem. Gratuluję. Ja zamknęłam wszystkie te wspomnienia po drugiej stronie wielkiego, grubego muru i kilka lat wszystko było ok. Ale gdy tylko przyszły na mnie cięższe czasy, mur zaczął się sypać. Czego Tobie nie życzę. Najlepszego.
Cóż, ja w ciągu ostatnich dwóch lat (ciąża, poronienie, depresja, chwila ogarnięcia, ciąża którą kiepsko znosiłam, tragiczna wiadomość, depresja, poród, depresja x2) przybrałam też do trzycyfrowej wartości. Teściowie twierdzą, że "dobrze wyglądam" i nie rozumieją, czemu chcę schudnąć, a raczej nie rozumieją, czemu się sobie nie podobam :D Także nie jesteś jedyna.
@aegerita: Tu nie chodzi tylko o brak internetu. To tylko jeden z przykładów kar, jakie stosowali rodzice autorki. Szkoła to jedno, możliwość nieskrępowanej (dobra, skrępowanej zdrowym rozsądkiem) zabawy to drugie. Dzieci potrzebują czasu spędzanego z rówieśnikami nie tylko w szkole, ale i poza nią. "Często miałam z powodu ich wymysłów kary, zakazy wychodzenia, zabrany internet. Cierpiały na tym relacje społeczne, niektórzy też myśleli, że tylko się wykręcam, bo nie chcę się spotkać." - dla mnie z tego fragmentu jasno wynika, że relacje społeczne cierpiały z powodu zakazu wychodzenia, a nie przez brak internetu. A żal o komputer zrozumiałam tak, że autorka miała prawo korzystać z komputera tylko w wyznaczonych godzinach, jeśli np. została dłużej w szkole i musiała skorzystać później, to musiała się z tym kryć.