Talu, ale w swojej starej historii opisywałaś sytuację z oczami cokolwiek inaczej:
https://piekielni.pl/50896
Znalazłam ją, bo pamiętałam że była tu kiedyś historia z widzeniem w dwukolorze i postanowiłam sprawdzić, czy to Twoja, zanim się przyczepię, więc przejrzałam Twoje historie i jest.
Coś się tu szczegóły rozjeżdżają, bo tam nie ma żadnej wzmianki o badaniach, a tutaj o lekarzu emerycie :D
Uściślisz?
@Felina: Kiedyś moja koleżanka dorobiła się takiego zakażenia i jej zerwali. Myślałam, że to nadal praktykowane. Chodziło zdaje się o to, żeby ranę można było oczyścić i był dostęp powietrza.
Tak, podobno boli jak cholera.
No ale ona chce, to co ja mam zrobić?!
Boże, widzisz taką głupotę i nie grzmisz...
A to zakażenie bakteryjne da się jakoś ogarnąć, czy będzie konieczne zrywanie paznokcia?
@Michail: Napisałam przecież, że jeśli jest to ogólna polityka sklepu, to ok.
Co do dziecka w aucie - przy 30 stopniach wystarczy jedna nadgorliwa osoba by nie mieć szyby. Nawet jeśli zostawiło się je tam na minutę.
@bazienka: Dzwoniłam do właściciela. Zresztą, nie pierwszy raz, bo to co wtedy odwalał... Był wtedy monopolistą w naszej okolicy i wydawało mu się, że wszystko mu wolno.
@Zunrin: Kosz na głowie czy roszczeniowi rodzice to chyba nie tyle wynalazek lat 90, co raczej 2000+... Nie pamiętam żebym słyszała o takich akcjach przed maturą...
@Veltoris: - Moja klasa w liceum miała być klasą ogólną, ale na wyraźne prośby i błagania faceta od plastyki nas "wyprofilowali plastycznie" od drugiej klasy. W praktyce oznaczało to: dwie godziny plastyki zamiast jednej tygodniowo, plastykę do matury i trzydniowy plener w 3 klasie.
Czyli nie wszędzie wszystko było tak poukładane jak twierdzisz.
Co oni mają z tymi zdradami?
Każdy przemocowiec jakiego znałam i o jakim słyszałam miał w zwyczaju oskarżać swą partnerkę o zdradę, nawet nie mając ku temu podstaw. Jedne robił awantury, drugi śledził swą wybrankę, trzeci prewencyjnie zdradzał wcześniej...
Jakoś normalnych facetów się takie pomysły nie trzymają.
@popielica: Moja córka ma dziewięć lat :D Na razie wystarcza jej mydło, szampon i pasta do zębów :D Na poszerzenie kosmetyczki przyjdzie czas mniej więcej równolegle z kupowaniem podpasek, jak mi się zdaje...
@justangela: Tak, najbardziej podoba mi się naturalność...
@singri: Oczywiście z tym DD to celowa przesada... Dzieci niestety wybielają matki i obwiniają o wszystko siebie :( więc mówiąc mu, że jestem tragiczną matką, wzbudzam w nim wyrzuty sumienia. Pokrętna logika, ale kto człowieka zrozumie...
Boże, gdyby moja córka mi powiedziała "Jestem brzydka, ohydna" oddałabym ją do domu dziecka. Tam byłoby jej lepiej niż u matki, która pozwala swojej córce tak myśleć!!!
Autorko, Ciebie nie prześladowano z powodu wyglądu, tylko dlatego, że matka Cię nie wspierała. To widać i takie osoby są idealnym celem prześladowań. To prawda, że znudziłoby im się, gdybyś nie reagowała. Ale to musiałoby być prawdziwe nie reagowanie - okazywanie im każdym słowem, spojrzeniem, gestem, jak bardzo głęboko w dupie masz ich zaczepki. Od samego początku. Szybko by przestali... Nie każdy jest do tego zdolny.
Ale jeśli ktoś tak nie potrafi i rodzic nie jest skłonny za nim stanąć, jeśli tylko robi awantury z byle powodu (wielkie mi halo, pała z odpowiedzi przy tablicy...), dziecko ma niestety przesrane.
Trzymaj się, Autorko. Nie jesteś sama ;)
@popielica: Ziaja ma tragiczne składy, serio? Myjemy się tym z córką (tylko żele pod prysznic) i nic nam nie jest... Ba, ostatnio wypuścili serię specjalnie dla panien jeszcze-nie-nastolatek i N. strasznie to chce, ale ja byłam przeciwna, zgodziłam się tylko na specjalne mydło do twarzy, bo po co krem do rąk dziecku, które ma łapki jak jedwab? Jakby miała suche, to co innego, ale wtedy to raczej do dermatologa bym z nią poszła.
Serio muszę zacząć analizować składy kosmetyków...
A tak w ogóle to najlepsze kosmetyki mamy w kuchni :D
kuracja bratkami na poprawienie cery (najlepiej przeprowadzać w wakacje, bo na początku jest duuużo gorzej), napój drożdżowy na noc, śmietanka albo twaróg na suchą skórę, "parówka" raz na kilka tygodni (nie za często...)
Może faktycznie nie znam się na kosmetykach. Położę sobie na twarz krem BB i cały dzień czuję się, jakbym miała brudną twarz. Aż mnie korci, żeby to zmyć. W związku z tym nie maluję się, a moja kosmetyczka stanowi zbieraninę przypadkowych prezentów od rodziny. Większość z tych kosmetyków zapewne nadaje się już do wywalenia, a nie do nakładania na twarz :D
Skoro malują się nie tylko panny uważające się za brzydkie czy nijakie(a serio do tej pory tak myślałam!!!) to zwracam honor. Nadal uważam, że czas na to poświęcony można byłoby spożytkować inaczej, ale to jest ICH czas i ICH życie. A inaczej nie oznacza lepiej.
@potrzebujepomocy: Wiesz, aż do momentu ukazania się tej i poprzedniej historii autorki byłam gotowa zgodzić się z jej matką. W szkole trzeba się uczyć a nie wyglądać.
Być może w trakcie dojrzewania mojej córki gdzieś tam by mi zatrybiło, że nie da się uczyć, nie czując się komfortowo, A dziecko które ma kompleksy na punkcie wyglądu nie czuje się dobrze. Ale raczej skupiłabym się na tym, żeby tych kompleksów nie miało.
z drugiej strony - gdyby bardzo chciała, statut szkoły by nie zabraniał...
@justangela: Zabraniać? Zależy czego.
Odróżnijmy też makijaż od makijażu. Nie wierzę, że pokrycie całej twarzy podkładem i pudrem dobrze zrobi na cerę. Ale od delikatnego podkreślenia koloru oczu i henny na rzęsach (henna lepsza moim zdaniem od tuszu, bo się nie rozmazuje i nie trzeba jej poprawiać. A wcale nie musi być czarna) jeszcze nikt nie umarł :D
Ale teraz widzę, jak bardzo matka skrzywiła mi psychikę. Gdzieś tam w mojej głowie cały czas jest przekonanie, że uczennice nie powinny myśleć o swoim wyglądzie, bo nie jest to im do niczego potrzebne. I o ile zareagowałabym, gdyby dziecko dało mi jasny komunikat, że się samo sobie nie podoba, o tyle samo eksperymentowanie z wyglądem uważam za kaprys. Skoro uważasz, że jesteś ładna, to po co chcesz się malować - zapytałabym córkę. Pewnie bym jej nie zabroniła, bo nie znalazłabym logicznych argumentów przeciw. Ale nie ukrywałabym, że tego nie rozumiem.
@justangela: Moim zdaniem albo nadinterpretujesz moja wypowiedź, albo to ja niezręcznie się wyraziłam. Miałam na myśli raczej "Jeśli jakakolwiek nastolatka spytałaby mnie o zdanie w kwestii farbowania włosów i makijażu, doradziłabym jej ostrożność i skontaktowanie się wcześniej co najmniej z dobrą kosmetyczką".
Zawsze uważałam się za "szarą myszkę", aż pewnego dnia szłam naprzeciwko dużego lustra i miałam takie "O, ale laska... Zaraz, to jestem ja?!?!?!" Nie miałam makijażu, wystarczyły rozpuszczone włosy (nie stylizuję, bo i tak nic z tego nie wychodzi, a naturalnie się fajnie układają), dobrze dobrana sukienka i uśmiech.
@Lobo86: @Shi: Stereotypy. Każdy wiek jest dobry do szukania siebie. Może zresztą sama myślę stereotypowo, bo ja pamiętam z czasów licealnych nastolatki wymalowane "modnie", acz niekoniecznie było im w tym do twarzy. A życie nie kończy się na pracy. Podejście, że jak pracuję to muszę być zawsze zapięta na wszystkie guziki i nudna jak flaki z olejem nigdy mi się nie podobało. Bo kiedy eksperymentować ze sobą, jak nie we wczesnej dorosłości? Wreszcie nie jestem od nikogo zależna, mam własne pieniądze, a durna matka nie kręci nosem...
A ta psychoterapeutka naczytała się mądrych książek i teraz wszystko nadinterpretuje. Np. ja obecnie utrzymuję internetową znajomość z ekipą, w której wszyscy, absolutnie WSZYSCY są młodsi ode mnie, a przeważająca większość spokojnie mogłaby być moimi dziećmi. Moja terapeutka twierdzi, że nadrabiam w ten sposób stracone dzieciństwo, ale to chyba nie to...
@cherryhills: Ja nawet rozumiem zamknięcie drzwi na klucz, choćby po to, żeby do mieszkania (nie pokoju!) nie dostał się nikt z zewnątrz. Ale wyjmowanie klamek z okien już brzmi dla mnie podejrzanie. Natomiast skrajną nieodpowiedzialnością jest zostawienie otwartego ognia bez dozoru osoby dorosłej.
@Ohboy: Nie. Ja wiedziałam, że takiej maszkarze ani makijaż, ani farba nie pomoże :D Miałam oboje rodziców alkoholików odpalających jedną fajkę od drugiej, więc do jednego i drugiego miałam obrzydzenie. Proste.
@justangela: Nie zamierzam się oburzać. Po prostu mi się to nie podoba. Dziewczęta w tym wieku są za ładne, żeby się malować. Niewiele widziałam naprawdę brzydkich licealistek. Pryszczate, źle uczesane, źle ubrane - tak. Ale serio brzydkie - nie.
Aha, też zdawałam maturę 20 lat temu. Dziewczęta w klasie malowały się albo nie, farbowały albo nie, różnie. Ale to nie znaczy, że mam się automatycznie na wszystko zgadzać. Nie oznacza to też, żebym uważała, że mam na to jakikolwiek wpływ. Wojny też mi się nie podobają, ale nie jestem w stanie zrobić nic, żeby im zapobiec. Ale mam prawo wypowiadać swoje zdanie. Równie dobrze ja mogę napisać, ze parsknęłam śmiechem na wiadomość, że ktoś "umarł" bo jakaś tam babka w internecie napisała, że coś jej się nie podoba.
Poza tym znam wiele osób, które prostowały swoje włosy, farbowały je, a potem tego gorzko żałowały, bo zostało im siano na głowie i teraz potrzeba lat, LAT świadomej, porządnej pielęgnacji żeby włosy wróciły do normalnego stanu.
@Agness92: U nas była pełna dowolność stroju i makijażu.
Zauważyłam, że zaraz po 2000 roku (zdawałam maturę w 2003) wolno było więcej w kwestii stroju i makijażu niż np. dekadę później. W zasadzie pilnowali tylko tych nieszczęsnych kapci.
@Shi: Oczywiście że nie robiłam takich rzeczy. Także nie malowałam się, nie spożywałam alkoholu (nawet po ukończeniu 18 lat), nie paliłam papierosów i nie próbowałam żadnych narkotyków. Natomiast oczyszczałam moją skórę zgodnie z zaleceniami, depilowałam się i regulowałam brwi. Używałam szminki nawilżająco-ochronnej i kremu do rąk, a paznokcie, ponieważ były słabe, malowałam zawsze jakąś bezbarwną odżywką.
Skoro czegoś nie popieram, to chyba logiczne że tego sama nie robiłam, inaczej mój brak poparcia byłby bardzo niewiarygodny...
Można wyglądać dobrze i niekoniecznie trzeba w tym celu zmieniać swój naturalny wygląd...
Jeśli moja córka w wieku dojrzewania zapragnie podrasować swój wygląd, zaproponuję jej ziołowe farby typu henna, które nawet odżywiają włosy, a malować się będzie kosmetykami dobranymi do cery. Jeśli zauważę jakieś nieprawidłowości, zgłosimy się do dermatologa. A jeśli chodzi o pokazywanie makijażu, to prędzej zapłacę wizażystce niż pokażę to córce sama. Bo sama nie umiem się ładnie umalować i zazwyczaj tego po prostu nie robię :D
Zabraniać niczego nie zamierzam. Zamierzam natomiast wzbudzić w niej wiarę, że NIE POTRZEBUJE tych wszystkich zabiegów, że jest śliczną dziewczynką, która przerodzi się w ładną nastolatkę.
Obawiam się, że wiele dziewcząt za farbą do włosów, makijażem i krzykliwymi strojami skrywa niepewność siebie, strach przed zdemaskowaniem... Że niejako przebierają się one za drugą wersję siebie - ładniejszą, śmielszą. Nie chcę tego dla mojego dziecka. Chcę, żeby wiedziała, że bez makijażu jest śliczna.
W szkole średniej osiąga się pełnoletność - za "staronowego" systemu do szkoły średniej szło się mając lat 14-15. Wychodziło się pełnoletnim. Ale zgodzisz się chyba, że czternastolatkę od osiemnastolatki dzieli przepaść, jeśli chodzi o rozwój fizyczny i psychiczny. Siedemnastolatce pozwolę na więcej niż czternastolatce. A po osiemnastce to już niewiele będę miała do gadania.
@Uglyagly: Cóż, jedno z drugim jest powiązane. Samo przejdzie, włosy masz ściąć, a szykanowaniem nie ma się co przejmować.
Odnoszę wrażenie, że Twoja matka zbytnio nie przejmowała się Tobą i Twoim stanem, czy fizycznym, czy psychicznym.
Talu, ale w swojej starej historii opisywałaś sytuację z oczami cokolwiek inaczej: https://piekielni.pl/50896 Znalazłam ją, bo pamiętałam że była tu kiedyś historia z widzeniem w dwukolorze i postanowiłam sprawdzić, czy to Twoja, zanim się przyczepię, więc przejrzałam Twoje historie i jest. Coś się tu szczegóły rozjeżdżają, bo tam nie ma żadnej wzmianki o badaniach, a tutaj o lekarzu emerycie :D Uściślisz?
@Felina: Kiedyś moja koleżanka dorobiła się takiego zakażenia i jej zerwali. Myślałam, że to nadal praktykowane. Chodziło zdaje się o to, żeby ranę można było oczyścić i był dostęp powietrza. Tak, podobno boli jak cholera.
No ale ona chce, to co ja mam zrobić?! Boże, widzisz taką głupotę i nie grzmisz... A to zakażenie bakteryjne da się jakoś ogarnąć, czy będzie konieczne zrywanie paznokcia?
@Michail: Napisałam przecież, że jeśli jest to ogólna polityka sklepu, to ok. Co do dziecka w aucie - przy 30 stopniach wystarczy jedna nadgorliwa osoba by nie mieć szyby. Nawet jeśli zostawiło się je tam na minutę.
@bazienka: Na początku zwalałam to na brak wprawy.
@Balbina: Nie wpadłabym na to. Ale wyjaśnienie dobre.
@bazienka: Dzwoniłam do właściciela. Zresztą, nie pierwszy raz, bo to co wtedy odwalał... Był wtedy monopolistą w naszej okolicy i wydawało mu się, że wszystko mu wolno.
@Zunrin: Kosz na głowie czy roszczeniowi rodzice to chyba nie tyle wynalazek lat 90, co raczej 2000+... Nie pamiętam żebym słyszała o takich akcjach przed maturą...
@Veltoris: - Moja klasa w liceum miała być klasą ogólną, ale na wyraźne prośby i błagania faceta od plastyki nas "wyprofilowali plastycznie" od drugiej klasy. W praktyce oznaczało to: dwie godziny plastyki zamiast jednej tygodniowo, plastykę do matury i trzydniowy plener w 3 klasie. Czyli nie wszędzie wszystko było tak poukładane jak twierdzisz.
@Shi: Może raczej założenie jest takie, że płacąc nagle przypomnisz sobie, ze koniecznie potrzebujesz proszku do prania czy papieru toaletowego...
@Shi: Próbowałaś maści tranowej? W aptekach za grosze...
Co oni mają z tymi zdradami? Każdy przemocowiec jakiego znałam i o jakim słyszałam miał w zwyczaju oskarżać swą partnerkę o zdradę, nawet nie mając ku temu podstaw. Jedne robił awantury, drugi śledził swą wybrankę, trzeci prewencyjnie zdradzał wcześniej... Jakoś normalnych facetów się takie pomysły nie trzymają.
@kudlata111: W tesco widziałam gotówkowo-kartowe, ale już w carrefourze i biedrze tylko na kartę. Pewnie kwestia polityki sklepu...
@popielica: Moja córka ma dziewięć lat :D Na razie wystarcza jej mydło, szampon i pasta do zębów :D Na poszerzenie kosmetyczki przyjdzie czas mniej więcej równolegle z kupowaniem podpasek, jak mi się zdaje... @justangela: Tak, najbardziej podoba mi się naturalność...
@singri: Oczywiście z tym DD to celowa przesada... Dzieci niestety wybielają matki i obwiniają o wszystko siebie :( więc mówiąc mu, że jestem tragiczną matką, wzbudzam w nim wyrzuty sumienia. Pokrętna logika, ale kto człowieka zrozumie...
Boże, gdyby moja córka mi powiedziała "Jestem brzydka, ohydna" oddałabym ją do domu dziecka. Tam byłoby jej lepiej niż u matki, która pozwala swojej córce tak myśleć!!! Autorko, Ciebie nie prześladowano z powodu wyglądu, tylko dlatego, że matka Cię nie wspierała. To widać i takie osoby są idealnym celem prześladowań. To prawda, że znudziłoby im się, gdybyś nie reagowała. Ale to musiałoby być prawdziwe nie reagowanie - okazywanie im każdym słowem, spojrzeniem, gestem, jak bardzo głęboko w dupie masz ich zaczepki. Od samego początku. Szybko by przestali... Nie każdy jest do tego zdolny. Ale jeśli ktoś tak nie potrafi i rodzic nie jest skłonny za nim stanąć, jeśli tylko robi awantury z byle powodu (wielkie mi halo, pała z odpowiedzi przy tablicy...), dziecko ma niestety przesrane. Trzymaj się, Autorko. Nie jesteś sama ;)
@popielica: Ziaja ma tragiczne składy, serio? Myjemy się tym z córką (tylko żele pod prysznic) i nic nam nie jest... Ba, ostatnio wypuścili serię specjalnie dla panien jeszcze-nie-nastolatek i N. strasznie to chce, ale ja byłam przeciwna, zgodziłam się tylko na specjalne mydło do twarzy, bo po co krem do rąk dziecku, które ma łapki jak jedwab? Jakby miała suche, to co innego, ale wtedy to raczej do dermatologa bym z nią poszła. Serio muszę zacząć analizować składy kosmetyków... A tak w ogóle to najlepsze kosmetyki mamy w kuchni :D kuracja bratkami na poprawienie cery (najlepiej przeprowadzać w wakacje, bo na początku jest duuużo gorzej), napój drożdżowy na noc, śmietanka albo twaróg na suchą skórę, "parówka" raz na kilka tygodni (nie za często...) Może faktycznie nie znam się na kosmetykach. Położę sobie na twarz krem BB i cały dzień czuję się, jakbym miała brudną twarz. Aż mnie korci, żeby to zmyć. W związku z tym nie maluję się, a moja kosmetyczka stanowi zbieraninę przypadkowych prezentów od rodziny. Większość z tych kosmetyków zapewne nadaje się już do wywalenia, a nie do nakładania na twarz :D Skoro malują się nie tylko panny uważające się za brzydkie czy nijakie(a serio do tej pory tak myślałam!!!) to zwracam honor. Nadal uważam, że czas na to poświęcony można byłoby spożytkować inaczej, ale to jest ICH czas i ICH życie. A inaczej nie oznacza lepiej.
@potrzebujepomocy: Wiesz, aż do momentu ukazania się tej i poprzedniej historii autorki byłam gotowa zgodzić się z jej matką. W szkole trzeba się uczyć a nie wyglądać. Być może w trakcie dojrzewania mojej córki gdzieś tam by mi zatrybiło, że nie da się uczyć, nie czując się komfortowo, A dziecko które ma kompleksy na punkcie wyglądu nie czuje się dobrze. Ale raczej skupiłabym się na tym, żeby tych kompleksów nie miało. z drugiej strony - gdyby bardzo chciała, statut szkoły by nie zabraniał...
@justangela: Zabraniać? Zależy czego. Odróżnijmy też makijaż od makijażu. Nie wierzę, że pokrycie całej twarzy podkładem i pudrem dobrze zrobi na cerę. Ale od delikatnego podkreślenia koloru oczu i henny na rzęsach (henna lepsza moim zdaniem od tuszu, bo się nie rozmazuje i nie trzeba jej poprawiać. A wcale nie musi być czarna) jeszcze nikt nie umarł :D Ale teraz widzę, jak bardzo matka skrzywiła mi psychikę. Gdzieś tam w mojej głowie cały czas jest przekonanie, że uczennice nie powinny myśleć o swoim wyglądzie, bo nie jest to im do niczego potrzebne. I o ile zareagowałabym, gdyby dziecko dało mi jasny komunikat, że się samo sobie nie podoba, o tyle samo eksperymentowanie z wyglądem uważam za kaprys. Skoro uważasz, że jesteś ładna, to po co chcesz się malować - zapytałabym córkę. Pewnie bym jej nie zabroniła, bo nie znalazłabym logicznych argumentów przeciw. Ale nie ukrywałabym, że tego nie rozumiem.
@justangela: Moim zdaniem albo nadinterpretujesz moja wypowiedź, albo to ja niezręcznie się wyraziłam. Miałam na myśli raczej "Jeśli jakakolwiek nastolatka spytałaby mnie o zdanie w kwestii farbowania włosów i makijażu, doradziłabym jej ostrożność i skontaktowanie się wcześniej co najmniej z dobrą kosmetyczką". Zawsze uważałam się za "szarą myszkę", aż pewnego dnia szłam naprzeciwko dużego lustra i miałam takie "O, ale laska... Zaraz, to jestem ja?!?!?!" Nie miałam makijażu, wystarczyły rozpuszczone włosy (nie stylizuję, bo i tak nic z tego nie wychodzi, a naturalnie się fajnie układają), dobrze dobrana sukienka i uśmiech. @Lobo86: @Shi: Stereotypy. Każdy wiek jest dobry do szukania siebie. Może zresztą sama myślę stereotypowo, bo ja pamiętam z czasów licealnych nastolatki wymalowane "modnie", acz niekoniecznie było im w tym do twarzy. A życie nie kończy się na pracy. Podejście, że jak pracuję to muszę być zawsze zapięta na wszystkie guziki i nudna jak flaki z olejem nigdy mi się nie podobało. Bo kiedy eksperymentować ze sobą, jak nie we wczesnej dorosłości? Wreszcie nie jestem od nikogo zależna, mam własne pieniądze, a durna matka nie kręci nosem... A ta psychoterapeutka naczytała się mądrych książek i teraz wszystko nadinterpretuje. Np. ja obecnie utrzymuję internetową znajomość z ekipą, w której wszyscy, absolutnie WSZYSCY są młodsi ode mnie, a przeważająca większość spokojnie mogłaby być moimi dziećmi. Moja terapeutka twierdzi, że nadrabiam w ten sposób stracone dzieciństwo, ale to chyba nie to...
@cherryhills: Ja nawet rozumiem zamknięcie drzwi na klucz, choćby po to, żeby do mieszkania (nie pokoju!) nie dostał się nikt z zewnątrz. Ale wyjmowanie klamek z okien już brzmi dla mnie podejrzanie. Natomiast skrajną nieodpowiedzialnością jest zostawienie otwartego ognia bez dozoru osoby dorosłej.
@Ohboy: Nie. Ja wiedziałam, że takiej maszkarze ani makijaż, ani farba nie pomoże :D Miałam oboje rodziców alkoholików odpalających jedną fajkę od drugiej, więc do jednego i drugiego miałam obrzydzenie. Proste. @justangela: Nie zamierzam się oburzać. Po prostu mi się to nie podoba. Dziewczęta w tym wieku są za ładne, żeby się malować. Niewiele widziałam naprawdę brzydkich licealistek. Pryszczate, źle uczesane, źle ubrane - tak. Ale serio brzydkie - nie. Aha, też zdawałam maturę 20 lat temu. Dziewczęta w klasie malowały się albo nie, farbowały albo nie, różnie. Ale to nie znaczy, że mam się automatycznie na wszystko zgadzać. Nie oznacza to też, żebym uważała, że mam na to jakikolwiek wpływ. Wojny też mi się nie podobają, ale nie jestem w stanie zrobić nic, żeby im zapobiec. Ale mam prawo wypowiadać swoje zdanie. Równie dobrze ja mogę napisać, ze parsknęłam śmiechem na wiadomość, że ktoś "umarł" bo jakaś tam babka w internecie napisała, że coś jej się nie podoba. Poza tym znam wiele osób, które prostowały swoje włosy, farbowały je, a potem tego gorzko żałowały, bo zostało im siano na głowie i teraz potrzeba lat, LAT świadomej, porządnej pielęgnacji żeby włosy wróciły do normalnego stanu.
@Agness92: U nas była pełna dowolność stroju i makijażu. Zauważyłam, że zaraz po 2000 roku (zdawałam maturę w 2003) wolno było więcej w kwestii stroju i makijażu niż np. dekadę później. W zasadzie pilnowali tylko tych nieszczęsnych kapci.
@Shi: Oczywiście że nie robiłam takich rzeczy. Także nie malowałam się, nie spożywałam alkoholu (nawet po ukończeniu 18 lat), nie paliłam papierosów i nie próbowałam żadnych narkotyków. Natomiast oczyszczałam moją skórę zgodnie z zaleceniami, depilowałam się i regulowałam brwi. Używałam szminki nawilżająco-ochronnej i kremu do rąk, a paznokcie, ponieważ były słabe, malowałam zawsze jakąś bezbarwną odżywką. Skoro czegoś nie popieram, to chyba logiczne że tego sama nie robiłam, inaczej mój brak poparcia byłby bardzo niewiarygodny... Można wyglądać dobrze i niekoniecznie trzeba w tym celu zmieniać swój naturalny wygląd... Jeśli moja córka w wieku dojrzewania zapragnie podrasować swój wygląd, zaproponuję jej ziołowe farby typu henna, które nawet odżywiają włosy, a malować się będzie kosmetykami dobranymi do cery. Jeśli zauważę jakieś nieprawidłowości, zgłosimy się do dermatologa. A jeśli chodzi o pokazywanie makijażu, to prędzej zapłacę wizażystce niż pokażę to córce sama. Bo sama nie umiem się ładnie umalować i zazwyczaj tego po prostu nie robię :D Zabraniać niczego nie zamierzam. Zamierzam natomiast wzbudzić w niej wiarę, że NIE POTRZEBUJE tych wszystkich zabiegów, że jest śliczną dziewczynką, która przerodzi się w ładną nastolatkę. Obawiam się, że wiele dziewcząt za farbą do włosów, makijażem i krzykliwymi strojami skrywa niepewność siebie, strach przed zdemaskowaniem... Że niejako przebierają się one za drugą wersję siebie - ładniejszą, śmielszą. Nie chcę tego dla mojego dziecka. Chcę, żeby wiedziała, że bez makijażu jest śliczna. W szkole średniej osiąga się pełnoletność - za "staronowego" systemu do szkoły średniej szło się mając lat 14-15. Wychodziło się pełnoletnim. Ale zgodzisz się chyba, że czternastolatkę od osiemnastolatki dzieli przepaść, jeśli chodzi o rozwój fizyczny i psychiczny. Siedemnastolatce pozwolę na więcej niż czternastolatce. A po osiemnastce to już niewiele będę miała do gadania.
@Uglyagly: Cóż, jedno z drugim jest powiązane. Samo przejdzie, włosy masz ściąć, a szykanowaniem nie ma się co przejmować. Odnoszę wrażenie, że Twoja matka zbytnio nie przejmowała się Tobą i Twoim stanem, czy fizycznym, czy psychicznym.