Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

singri

Zamieszcza historie od: 13 września 2011 - 4:02
Ostatnio: 7 marca 2024 - 14:39
  • Historii na głównej: 109 z 140
  • Punktów za historie: 17448
  • Komentarzy: 1833
  • Punktów za komentarze: 12355
 
[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 4) | raportuj
3 listopada 2019 o 8:45

@LadyDevil69: Po co? Żeby na starość być zgorzkniałą jędzą jak... No palcem nie będę wytykać. Mam 35 lat, swoje przeszłam i udało mi się zachować empatię i optymizm. Mam nadzieję donieść je do późnej starości, o ile los pozwoli mi jej dożyć.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 4) | raportuj
2 listopada 2019 o 18:37

@LadyDevil69: To odwraca uwagę.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 7) | raportuj
25 października 2019 o 15:17

No dobra... Kto właściwie odpowiada za wrzucanie historii na główną? 51/67?!?!?! Przecież to jest kpina... Serio wystarczy teraz naskrobać byle łzawą historyjkę i główna jak w banku?! Nie można zaczekać, aż się zbierze tak z setka głosów? Gdzie te czasy, kiedy na główną trzeba było sobie ZASŁUŻYĆ?! Żeby chociaż było 100% plusów, to jeszcze. Ale nie jest!

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
25 października 2019 o 9:23

@starajedza: Dzięki za kopa :D Nie, nie wszyscy są dla mnie piekielni. Nauczyciele trochę, ale oni chcą mnie zmobilizować. Kiepsko im wychodzi. Sprzedawcę piekielnego w okolicy mam tylko jednego, ale za każdym razem gdy mijam go z córką musi wołać "Co mama córce kupi, co kupi?!" Gie kupi, chce się odpowiedzieć. Poza tym trafiam na samych miłych. Odkąd jestem w ciąży nie spotkałam ANI JEDNEGO piekielnego przedstawiciela tzw. służby zdrowia. Kierowcy faktycznie bywają denerwujący, ale pewnie jeszcze się na nich nie uodporniłam. Nie wiem tylko, dlaczego twierdzisz, że traktuję córkę przedmiotowo. Naprawdę coś na to wskazuje? Bo może masz rację, a ja sama tego nie widzę? Dziękuję. uświadomiłaś mi, ile jest dobra wokół mnie. Bardzo tego potrzebowałam.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 9) | raportuj
25 października 2019 o 6:24

@Armagedon: Nie wszystkie. Jeden z moich braci okazał się mądrzejszy ode mnie, odzywa się do matki tylko na Święta i urodziny. To jest tak 1/1- jeden syn dobry, drugi zły. Jedna córka fajna, druga niefajna. A problemy zaczęły się, gdy weszłam w wiek dojrzewania i przestałam być jej bezwarunkowo posłuszna. Też nie wiem, skąd weźmie pieniądze i to akurat mnie nie obchodzi... Kredytu raczej jej nikt nie da...

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 10) | raportuj
25 października 2019 o 6:20

@starajedza: Dałaś mi do myślenia, nie powiem...

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 października 2019 o 17:42

@Vampi: Partnera mam od półtora roku. Dziecko od ośmiu lat.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
21 października 2019 o 8:00

@Eander: Tak, teraz ją czytam właśnie. U mnie jest odwrotnie, póki byłam młodziutką dziewczyną strasznie to na mnie działało, teraz już mniej. Dla mnie to takie "podręczniki" pokazujące: 1) Jak NIE TRAKTOWAĆ dzieci. 2) Że nie istnieje coś takiego jak "złe dziecko". To nie pochodzi z nich. dzieci nasiąkają złem, to prawda, i najczęściej to po dzieciach widać, że w rodzinie źle się dzieje. Ale to przychodzi z zewnątrz. Osobiście uwielbiam zwłaszcza książki Casey Watson. Dzieci które do niej trafiają najczęściej przeżyły więcej niż niejeden dorosły. Dzięki wspaniałej mieszance miłości i surowości Casey jakoś udaje się je "naprostować" i dociera do nich, że nie wszystkie zachowania są normalne.

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
20 października 2019 o 19:39

@Xynthia: Właśnie to miałam na myśli! I tan upór, że koniecznie kobieta, chociaż mały się wstydzi... Obłęd.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 13) | raportuj
20 października 2019 o 16:26

@MyCha: Zastanawiałam się, jakby to było w przypadku mojej córki... W zeszłym roku, gdy miała te siedem lat właśnie, zapewne nie przeszkadzałaby jej płeć zmieniającego worek. Po prostu jeszcze nie obudził się w niej ten wstyd. W tym roku już nie dałaby pewnie zrobić tego mężczyźnie. A ja, niezależnie od jej decyzji, bym ją uszanowała.

[historia]
Ocena: 21 (Głosów: 29) | raportuj
20 października 2019 o 15:31

@Armagedon: Gdzie napisałam, że większość matek tak robi? A co robi matka z historii? Ma gdzieś, że jej syn się wstydzi, worki ma zmieniać kobieta, BO ONA TAK CHCE I JUŻ. Nie twierdzę, że kobiet o skłonnościach pedofilskich jest tyle samo co mężczyzn. Twierdzę, że też się zdarzają. Ina koniec: Czyli tylko "jechanie" po płci przeciwnej jest dozwolone? Mam twierdzić, że kobiety są święte, bo jestem jedną z nich? O nie, niedoczekanie.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 28) | raportuj
20 października 2019 o 12:07

Nie wiem, czy to ja jestem nienormalna, ale mi bardziej się z molestowaniem kojarzy kobieta majstrująca chłopcu w okolicy majtasów niż facet... Ja nie wiem, skąd to przekonanie, że kobitki to takie święte są? Jakby taka jedna z drugą trochę poczytała, poznała parę biografii to by się może im oczy otworzyły. Nie dałam rady tej książce, w której matka po rozstaniu z mężem wykorzystywała seksualnie syna (nie wyszłam poza pierwszy rozdział), ale bywały ciut mniej ekstremalne przypadki, również jeżące włosy na głowie: "matka" podwożąca córkę swemu ojcu - pedofilowi, inna pozwalająca mężowi wykorzystywać córkę i kryjąca go... O "zwykłej" przemocy fizycznej nie wspominam nawet. Istnieją mężczyźni zdolni uderzyć dziecko, istnieją tacy zdolni je dotkliwie pobić. Ale w takiej ciągłej, ukrytej przemocy celują kobiety. W ścieraniu własnego dziecka na proch jesteśmy dużo, dużo lepsze od mężczyzn. Tylko nie jest to chyba powód do dumy.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
20 października 2019 o 11:40

@hanka_bez_pudla: Potwierdzam. Moja mama długo nie pracowała, ponieważ rodziła moje rodzeństwo i spędziła w sumie z 7 lat na urlopach wychowawczych (prawie całą moją podstawówkę). Z dzieciństwa wyniosłam przekonanie, że takie rzeczy jak: Brak ciepłej wody w kranie (nawaliła terma, przez 14 lat nie znalazły się pieniądze żeby ją naprawić albo kupić nową), brak łazienki, załatwianie potrzeb fizjologicznych do wiadra, brak prądu i sąsiedzi nachodzący nas żeby odzyskać pieniądze pożyczone mojej matce, to coś absolutnie normalnego. Potem niby poszła do pracy, ale zaczęły się problemy z alkoholem. I niestety, do dziś nie pozbyłam się przekonania, że w życiu na cudzy koszt nie ma nic nagannego.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
20 października 2019 o 11:24

@m_m_m: Oczywiście, że umożliwiają i z tym się nie kłócę. Ja po prostu WIEM, że nawet jeśli rodzice dostaną to 500+ to żłobka z tego nie opłacą. Publicznych jest za mało, a prywatne są w p...u drogie. Dlatego uważam, że te środki lepiej byłoby przeznaczyć na budowę żłobków. Może niekoniecznie zaraz darmowe, ale żeby były. I nie wiem, co Ty chcesz dofinansowywać w przedszkolach. Wiesz ile kosztuje publiczne przedszkole? Do 13 opieka darmowa, po 13 1zł za godzinę. Wyżywienie - 7,50 jeśli w przedszkolu jest kuchnia, 10 jeśli catering. Rada rodziców - u ns było to 40 zł miesięcznie. Sumując - za miesiąc rzadko wychodziło więcej niż 300 zł. A jeśli dziecko nie dostało się do publicznego przedszkola (czego jako pracująca samotna matka nie doświadczyłam) podobno przysługuje dofinansowanie do prywatnego - rodzic płaci tyle ile za publiczne, resztę gmina. Także z przedszkolami problem jest tylko taki, że jest ich mało i nie wszystkie dzieci się dostają. Ze żłobkami w sumie też.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 15) | raportuj
19 października 2019 o 14:24

@m_m_m: Za 500 zł nie opłacisz żłobka. Przedszkole już tak. Darmowe posiłki w szkole? Dzieci w SP dostają: Artykuły mleczne (kefir/serek homogenizowany/mleko w kartoniku czyste, nie smakowe) w ilości 5 porcji tygodniowo, warzywa lub owoce w ilości porcji, której jeszcze nie ogarnęłam, ale więcej niż 5 tygodniowo. Jabłka, gruszki, rzodkiewki, marchewka w słupkach... Co się trafi. Woda do picia jest kupowana ze składek klasowych. Doprawdy, dziecku które NIE KORZYSTA ze świetlicy, tylko jest odbierane zaraz po lekcjach i dostanie z domu jakąś kanapkę to raczej wystarczy... Bardziej byłabym za ulgą podatkową albo czymś takim...

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
18 października 2019 o 13:04

@kratka1: Po kolei: 1) Rozłączam się w dowolnym momencie rozmowy - matka dzwoni ponownie z pretensjami i fochem. Ewentualnie wysyła pełne wyrzutów smsy. 2) Nie odbieram - próbuje dalej. Do skutku. Wczoraj zostawiłam plecak w samochodzie partnera, który pojechał do pracy na drugą zmianę. Po 6 nieskutecznych próbach zadzwoniła do matki mojego partnera ("teściowa" już sobie pluje w brodę, że dała jej numer) żeby mnie zapytała, czemu nie odbieram. 3) Odbieram, rzucam "Nie teraz" i się rozłączam - dzwoni dalej. Do skutku. A czasami bywa, że telefon jest mi potrzebny (przykład z nawigacją). Serio, próbowałam wszystkiego. Doradzałam jej wizytę u psychologa, znalezienie znajomych, trucie łba komukolwiek... Nic nie działa.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
17 października 2019 o 13:41

@Armagedon: I ta historia (pamiętasz zapewne) o dobrym NFZ-cie, która trafiła na główną z tragicznym stosunkiem plusów do minusów... Nie wiem, ktoś mnie faworyzuje, czy to zwykły przypadek? Bo zaczyna mnie to naprawdę drażnić. Historia z 22 września jako nowsza od historii z października? Logika na tej stronie już dawno poszła się przespacerować...

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
17 października 2019 o 12:50

Kto wrzucił tę historię ponownie do poczekalni? Co się dzieje z tą stroną?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 4) | raportuj
17 października 2019 o 8:59

@starajedza: Rety, Ty też swoje przeszłaś... U mnie też młodsze rodzeństwo było ważniejsze, ale pierwsze miejsce u mojej matki zawsze miała jej matka. Nieważne, że się nade mną znęca psychicznie (a i fizycznie się zdarzało), że kłamie, że przeinacza rzeczywistość by wyszło na jej... "To moja matka, jest dla mnie najważniejsza". Teraz oczekuje ode mnie, że będę postępować tak samo. Się rozpędziłam...

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
16 października 2019 o 20:54

@WilhelminaWielka: Cholera, przeczytałam moją odpowiedź i aż dwa razy piszę o tym, że matka nie daje mi nawet iść do toalety... Widać naprawdę mocno mnie to ubodło :D

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
16 października 2019 o 20:51

@WilhelminaWielka: No nie do końca. KAŻDA moja rozmowa z matką wygląda tak, że mama nawija co jej ślina na język przyniesie, a ja mam problem się przebić. Czasami nawet nie mogę powiedzieć, że się rozłączam, bo właśnie weszłam do domu i np. chce mi się siku... Raz gdy do mnie zadzwoniła wyglądało to tak,że dwa razy nie odebrałam, ale dzwoniący telefon zakłócał mi nawigację w telefonie, więc odebrałam z zamiarem spławienia jej jak najszybciej: J: Mamo, nie mogę teraz, prowadzę. M: Ale masz zestaw głośnomówiący (tak, mam radio z bluetooth, cudowny wynalazek) to ci tylko powiem... J: Napisz smsa, nie mogę rozmawiać. M: Ale ja ci szybko powiem co dziś w pracy u mnie było... J: Mamo, przez ciebie nie słyszę nawigacji, zaraz dojadę do ronda i nie wiem jak mam z niego zjechać (byłam w obcym mieście) żeby trafić do domu! M: A to nie możesz się zatrzymać? Bo ja pogadać chciałam, a potem babcia będzie... J: A ja bym chciała dojechać do domu na tyle szybko, żeby dziecko odebrać! Mój błąd, bo było się od razu rozłączyć, ale z drugiej strony wiem, że wydzwaniałaby do skutku... Mam wrażenie, że do niej wciąż nie dociera, że nie jest dla mnie absolutnym pępkiem świata i jej przygody z szefową (którą znam na zasadzie "pięć lat temu kupowałam chleb w tej piekarni") obchodzą mnie w raczej nikłym stopniu. I te rozmowy wyglądały tak ZAWSZE. Nie liczyło się, że trzymam telefon jedną ręką, a drugą ciężką siatkę. Że muszę zrobić obiad. Że głowa mnie boli. Że chce mi się siku, a jedną ręką spodni nie zdejmę. Ważne było to, że kot (za przeproszeniem) nasrał na środku przedpokoju, a babcia w to wlazła i nie zauważyła i teraz jest dywan do prania. Była to jedna z tych wiadomości, które musiałam usłyszeć JUŻ, TERAZ, NATYCHMIAST. Z ojcem natomiast sprawa nie jest taka prosta, bo zupełnym przypadkiem kilka lat byliśmy sąsiadami i w tym okresie naprawdę bardzo mnie wspierał. Choćby to, że codziennie przychodził do mnie, żeby mi napalić w piecu - wracając do domu miałam już ciepło i mogłam zająć się szykowaniem kolacji i spędzić więcej czasu z dzieckiem. Fakt faktem, zawsze był kiepski w okazywaniu uczuć, pomagał mi na zasadzie "Jesteś moją córką, to chyba oczywiste?", ale kontakt z nim nigdy nie wysysał ze mnie tyle energii co kontakt z matką.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 października 2019 o 14:40

@2night: Chętnie, choć nasze rozmowy sprowadzają się do "Mamo, smutno mi..." "Mi też smutno. Chodź, przytulmy się." Jakoś nie jest chętna do rozbijania tej sytuacji na atomy.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 9) | raportuj
15 października 2019 o 17:54

@Armagedon: Korzystanie z usług surogatki wydaje mi się najfajniejszym pomysłem i rzeczywiście szkoda, że nie jest to prawnie uregulowane. Adopcja ze wskazaniem też. A co do "patoli" - mam pewien pogląd na brytyjski system pomocy społecznej, zdobyty dzięki książkom Cathy Glass i Casey Watson. Tam nawet jak dziecko zostanie adoptowane, biologiczni rodzice mają prawo je widywać. A w większości dzieci, które znajdują się w domu pełnym miłości, z jasno określonymi granicami, rozkwitają. Myślę, że brakuje w naszym systemie tego, co ze swoimi podopiecznymi robi CW - przechodzą roczny program zmiany postępowania. Przy pomocy punktów uczą się, że pozytywne zachowania się opłacają, negatywne nie. Np: odrobienie lekcji - 10p, wstanie bez marudzenia do szkoły - 5p, pójście spać o wyznaczonej godzinie bez przypominania - 5p, wykonanie jakiegoś obowiązku domowego - 5-20p, zależnie od "ciężaru" pracy. Pomoc w opiece nad wnukami (Casey jest babcią), pomoc w zakupach - punkty. Przeklinanie, niszczenie rzeczy, odnoszenie się do innych bez szacunku - odejmowanie punktów. Chcesz pooglądać telewizję albo pograć na konsoli - trzeba zapłacić punktami. Oczywiście wszystko to jest starannie przemyślane, tak że przeciętny 11latek jest w stanie "zarobić" sobie na telewizję nie urabiając się po łokcie. I oczywiście za wyjątkowe "wyskoki" typu "No wybiłem ci szybę stara raszplo i co mi teraz urwał zrobisz?!" (tak, niektórzy się tak zachowują, zwłaszcza na początku) jest dodatkowa kara typu szlaban. Ten program prowadzi do całościowej zmiany zachowania dziecka. Uczy je, jak ma postępować, by być akceptowanym. Dzieci po przejściu programu są najczęściej kierowane do adopcji. Druga sprawa to (moim zdaniem) nadmierne wymagania rodziców adopcyjnych względem dziecka. "Bo on się niczym nie interesuje", "bo ona nie wychodzi prawie z pokoju", "bo on się do nas nie odzywa", "bo on...". Dla dziecka adopcja jest również swego rodzaju traumą. Potrzeba czasu, cierpliwości i spokoju. Mam czasami nawet wrażenie, że względem tych adoptowanych dzieci wymagają więcej niż wymagaliby od własnych.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 11) | raportuj
15 października 2019 o 15:29

@miyu123: Ale mam prawo uważać, że palacze, pijacy, grubasy, koneserzy sportów ekstremalnych, amatorzy cięższych narkotyków niszczą własne zdrwie na własne życzenie? I mam prawo uważać, że jest to złe?

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 7) | raportuj
15 października 2019 o 13:47

Plus zanim zarchiwizują... Z tymi dupkami to chyba lekka przesada, sama nie miałam jeszcze przeprawy z adminami, więc nie wiem, ale z jednym się zgodzę. Ta strona zeszła na psy. Zresztą, najlepszy przykład: Pod jedną z moich historii Ascara o coś pytała. Napisałam jej PW, dopisałam w komentarzu że PW czeka. Prawdopodobnie jeszcze go nie odczytała. To było ponad tydzień temu. Taki jest cudowny tutaj kontakt z administracją...

« poprzednia 1 227 28 29 30 31 32 33 34 35 36 3772 73 następna »