@LadyDevil69: Kto piję i bije?
Zaraz, chwila, małe wyjaśnienie: Szczerbus nie jest ojcem mojej pierwszej córki, tym co mnie bił i od którego uciekłam. A z tym końcem świata to doprawdy... Do Warszawy dwie godziny drogi, do najbliższego miasta pięć minut. Też mi koniec świata. Kolejna co jej się wydaje, że tylko jej sposób na życie jest dobry.
Po drugie, nie wiem skąd Ci się wzięło to o agresji? Chlip jak chłop
Nie no...
Mam teraz ochotę, kupując wędlinę, zażyczyć sobie DOKŁADNIE 30 deko i odstawiać cyrki z zamienianiem plasterków na mniejsze/większe żeby było równo :D
Tak sobie po prostu dla jaj :D
Niech mi ktoś to wybije z głowy :D
A może to stąd się biorą takie oszołomy?
PS: Nie, nie zrobię tego.
@kitusiek: E tam lusterko. Owszem, może i dużo daje (przy rowerze nigdy nie miałam) ale obejrzenie się przez lewe ramię nie jest groźne dla życia, a może je uratować. Co więcej, zdarzało mi się, że kierowcy samo obejrzenie się traktowali jako sygnał "będzie skręcać", bo zwalniali i umożliwiali mi wykonanie manewru. Wystawienie ręki przed skrętem bywało wtedy raczej formalnością.
Za zwierzęta trzymałabym dożywotnio w klatce w schronisku dla psów o chlebie, wodzie i ciężkiej pracy (typu wynoszenie guano).
Osobną kategorią dla mnie jest wyjadanie i zwalanie na innych - serio? W mojej kuchni obowiązują tylko dwie zasady: Wyjęte z lodówki ma zostać zjedzone, a nie rozsmarowane na kanapie/podłodze, a jeśli ktoś wziął np ostatni plasterek wędliny, to niech wyrzuci opakowanie i po krzyku. Nie rozumiem jak można WŁASNEJ, NAJBLIŻSZEJ RODZINIE żałować jedzenia i nigdy tego nie zrozumiem, mimo że sama przez to przechodziłam. Dobra, takie słodycze się dziecku ogranicza, ale z zupełnie innego powodu przecież.
Generalnie - jestem z Tobą, Autorko, też swoje w życiu przeszłam i też główna winna była babka. Też jej się uroiło, że jakimś sposobem krzywdzimy siostrę, tyle że w moim przypadku to ja byłam najstarsza.
Trzymaj się mocno i z dala od toksycznej części rodziny...
Jasne, powinnam 24 na dobę myśleć i mówić o tym, że płuca mojej nienarodzonej córeczki są mniejsze od jej serca, więc nawet jeśli przeżyje poród, to się udusi i że rozważam przerwanie ciąży póki jest na to czas...
Lepiej Ci? Nadal chcesz mieć takie problemy jak ja?
Jak to łatwo ocenić, że jak przejmuje się tym jak się ubierają i zachowują dzieci z otoczenia mojej córki, to na pewno nie mam żadnych problemów a życie płynie miniak po różach...
@Neomica: Błyszczy? Serio? Jak dla mnie to zaledwie trzyma się w normie... Serio dziecko ubrane czysto, schludnie, ODPOWIEDNIO DO OKOLICZNOŚCI, przyzwoicie wychowane i w miarę inteligentne to aż takie kuriozum, że aż BŁYSZCZY? Że trzeba coś takiego wymyślać?
@livanir: Nie, nie,spodnie są jak najbardziej dopuszczalne! Moja wina, nie dopisałam. Czarne powinny być wg. statutu.
A bluzkę zakłada sie więcej niż 2 razy. Rozpoczęcie, dzień nauczyciela, jakiś teatr, koncert (tak, tam obowiązuje sztywna elegancja!), zakończenie... A na imieniny można założyć tę samą bluzkę do kolorowej spódnicy.
@MyCha: E tam z tym udawaniem że nie boli... Po coś wymyślono migreny :D nie twierdzę, że migrena nie istnieje, ale kobieta zawsze mogła zasłonić się bólem głowy, czy po prostu ogólną słabością. To właśnie teraz oczekuję się od kobiet, że pomimo często bolesnego miesiączkowania, będą zasuwać jak małe motorki. Kiedyś kobiecość była wystarczającym powodem do oszczędzania się.
@Neomica - robiłaś kiedyś ciasto, mając okres? Zakalec murowany. Wypraktykowane na własnej osobie. Zaznaczam, że biorąc się za ciasto zazwyczaj nie pamiętam ani o tym zabobonie, ani o samym fakcie okresu. Ale i tak ciasto pieczone w tym czasie się nie udaje.
To nie do końca zabobon. Ile tak naprawdę wiemy o ludzkim ciele? A może kobieta w tym czasie wydziela jakieś specyficzne feromony czy inne takie? A może ma to związek ze zwykłym w tym czasie osłabieniem i rozdraznieniem?
@Balbina: Moje początki przypadały akurat na czas, kiedy do sklepów wchodziły pierwsze Alwaysy i O.B. Moja mama bardzo długo uważała, że to durne wynalazki i stosowała tylko watę. Piekielne było to, że pozwalała mi nosić podpaski tylko do szkoły, w domu musiałam używać waty:/ a to nie było ani wygodne, ani higieniczne.
@greggor: W tajemnicy. W zaciszu domowym, gdzie żaden facet nie miał prawa nic zauważyć. A jeśli zauważył, to siedział cicho, bo nie wypadało o tym głośno mówić. A już w żadnym wypadku się nabijać...
Serio? Taki drogi gadżet dla dziecka w podstawówce?
Ja rozumiem, że może być konieczność kontaktu z rodzicami. Ale telefon do rodziców mają w sekretariacie, ma go też wychowawca.
Sytuacja "Ostatniej lekcji nie ma, przyjedź mamo wcześniej?" - można poprosić wychowawcę, żeby zadzwonił do rodzica (wychowawczyni mojej córki nie ma problemu z napisaniem np. SMS-a "W dniu dzisiejszym nie ma lekcji angielskiego, prosimy odebrać dziecko o tej i tej") albo po prostu umówić się wcześniej, że dziecko zostanie na świetlicy.
Lokalizacja? Bez przesady, serio. Ja WIEM, że moje dziecko jest w szkole. Terenu szkoły samowolnie nie opuści. Jeśli coś się stanie, wychowawca mnie powiadomi. W związku z tym uważam, że wszelkie lokalizatory w szkole są niepotrzebne.
Może ja jestem niedzisiejsza, ar jak dla mnie dawanie smartfonów, smartwatchy czy innych tego typu rzeczy do szkoły to jawne proszenie się o kłopoty.
@Menma: Chyba nie rozumiesz. Skoro 70% pensji starczało na drogi samochód, golfa i restauracje co dzień, to ile taka pensja miałaby wynosić? 10 tysięcy mi wychodzi najmarniej. Więc za pozostałe 3 tysiące można było utrzymać rodzinę.
@singri: dCzas na edycję mi minął:
W zeszłym roku poroniłam w 14 tygodniu.
Najbardziej w tej sytuacji dobija mnie to, że zdarzają się "matki", które w ciąży palą, piją, nawet ćpają i co? I miewają zdrowe dzieci, nawet po kilkoro. A ja drugiego ŻYWEGO mieć nie mogę?
@Wizardess: Do tej pory się tu nie wypowiadałam, ale na Twój komentarz odpowiem:
To ja jestem Lubą z historii Szczerbusia.
Niestety, ci od "natura wie co robi" mają rację. Wada serca, zbyt małe płuca, torbiel w brzuchu i mnóstwo płynu wszędzie. Jak to ujął dr. Roszkowski, autorytet na całą Polskę w dziedzinie rozmaitych wad "Mamy tu bardzo chorego dzidziusia". Pytanie nie brzmi CZY tylko KIEDY poronię. Bo że dziecko dożyje rozwiązania mam się nie nastawiać. I może tak będzie dla niego lepiej, co to za życie by go czekało?
W tym momencie nie ma raczej mowy o leczeniu, bardziej o diagnostyce w kierunku "co robić żeby następnym razem było zdrowsze". Aha, obecnie leci 21 tydzień. Zdążyłam się oswoić z myślą, że tym razem chyba się uda ()
@Pixi: Zapewne wygodą. Pewnie kiedyś przyszło mu wynieść śmiecie w zimny, wietrzny, deszczowy dzień, nie wziął kurtki, a do tego jeszcze się okazało, że nie ma kluczy do klatki (zsypy są starszym wynalazkiem niż domofon na kod), w mieszkaniu nikogo nie było i musiał siedzieć godzinę aż go ktoś wpuścił :D
Właśnie wtedy go olśniło, że cudownie byłoby nie musieć wychodzić na dwór w celu wyrzucenia śmieci :D
Tak, wiem, poniosło mnie :D
Ale sam pomysł - wynieść worek na korytarz i wrzucić do zsypu - jest dobry. I na pewno bym to popierała, gdyby nie szło za tym robactwo w bloku, a to wie czy i szczury się tam nie pałętają...
@digi51: ...napisze później bo mi jakiś błąd wyskakuje.
@digi51: priv.
@LadyDevil69: Kto piję i bije? Zaraz, chwila, małe wyjaśnienie: Szczerbus nie jest ojcem mojej pierwszej córki, tym co mnie bił i od którego uciekłam. A z tym końcem świata to doprawdy... Do Warszawy dwie godziny drogi, do najbliższego miasta pięć minut. Też mi koniec świata. Kolejna co jej się wydaje, że tylko jej sposób na życie jest dobry. Po drugie, nie wiem skąd Ci się wzięło to o agresji? Chlip jak chłop
@LadyDevil69: Ciebie za to dotyczy... Chcę mieć drugie dziecko. Co w tym dziwnego?
@aegerita: Nie da się? Dobrze, że o tym nie wiedziałam, bo nie zdecydowałabym się na dziecko nie mając smartfona ani telewizora... Sarkazm off.
Nie no... Mam teraz ochotę, kupując wędlinę, zażyczyć sobie DOKŁADNIE 30 deko i odstawiać cyrki z zamienianiem plasterków na mniejsze/większe żeby było równo :D Tak sobie po prostu dla jaj :D Niech mi ktoś to wybije z głowy :D A może to stąd się biorą takie oszołomy? PS: Nie, nie zrobię tego.
@kitusiek: E tam lusterko. Owszem, może i dużo daje (przy rowerze nigdy nie miałam) ale obejrzenie się przez lewe ramię nie jest groźne dla życia, a może je uratować. Co więcej, zdarzało mi się, że kierowcy samo obejrzenie się traktowali jako sygnał "będzie skręcać", bo zwalniali i umożliwiali mi wykonanie manewru. Wystawienie ręki przed skrętem bywało wtedy raczej formalnością.
Za zwierzęta trzymałabym dożywotnio w klatce w schronisku dla psów o chlebie, wodzie i ciężkiej pracy (typu wynoszenie guano). Osobną kategorią dla mnie jest wyjadanie i zwalanie na innych - serio? W mojej kuchni obowiązują tylko dwie zasady: Wyjęte z lodówki ma zostać zjedzone, a nie rozsmarowane na kanapie/podłodze, a jeśli ktoś wziął np ostatni plasterek wędliny, to niech wyrzuci opakowanie i po krzyku. Nie rozumiem jak można WŁASNEJ, NAJBLIŻSZEJ RODZINIE żałować jedzenia i nigdy tego nie zrozumiem, mimo że sama przez to przechodziłam. Dobra, takie słodycze się dziecku ogranicza, ale z zupełnie innego powodu przecież. Generalnie - jestem z Tobą, Autorko, też swoje w życiu przeszłam i też główna winna była babka. Też jej się uroiło, że jakimś sposobem krzywdzimy siostrę, tyle że w moim przypadku to ja byłam najstarsza. Trzymaj się mocno i z dala od toksycznej części rodziny...
Jasne, powinnam 24 na dobę myśleć i mówić o tym, że płuca mojej nienarodzonej córeczki są mniejsze od jej serca, więc nawet jeśli przeżyje poród, to się udusi i że rozważam przerwanie ciąży póki jest na to czas... Lepiej Ci? Nadal chcesz mieć takie problemy jak ja? Jak to łatwo ocenić, że jak przejmuje się tym jak się ubierają i zachowują dzieci z otoczenia mojej córki, to na pewno nie mam żadnych problemów a życie płynie miniak po różach...
@Neomica: Błyszczy? Serio? Jak dla mnie to zaledwie trzyma się w normie... Serio dziecko ubrane czysto, schludnie, ODPOWIEDNIO DO OKOLICZNOŚCI, przyzwoicie wychowane i w miarę inteligentne to aż takie kuriozum, że aż BŁYSZCZY? Że trzeba coś takiego wymyślać?
@livanir: Nie, nie,spodnie są jak najbardziej dopuszczalne! Moja wina, nie dopisałam. Czarne powinny być wg. statutu. A bluzkę zakłada sie więcej niż 2 razy. Rozpoczęcie, dzień nauczyciela, jakiś teatr, koncert (tak, tam obowiązuje sztywna elegancja!), zakończenie... A na imieniny można założyć tę samą bluzkę do kolorowej spódnicy.
@Always_smile: Moja też, ale w drogerii widziałam. A raz ciotka przyniosła taka kredę do włosów, ale to beznadzieja, zlepia włosy...
@Always_smile: Teraz są do tego spraye. Też się łatwo zmywają, może nawet łatwiej niż płukanki.
@MyCha: E tam z tym udawaniem że nie boli... Po coś wymyślono migreny :D nie twierdzę, że migrena nie istnieje, ale kobieta zawsze mogła zasłonić się bólem głowy, czy po prostu ogólną słabością. To właśnie teraz oczekuję się od kobiet, że pomimo często bolesnego miesiączkowania, będą zasuwać jak małe motorki. Kiedyś kobiecość była wystarczającym powodem do oszczędzania się. @Neomica - robiłaś kiedyś ciasto, mając okres? Zakalec murowany. Wypraktykowane na własnej osobie. Zaznaczam, że biorąc się za ciasto zazwyczaj nie pamiętam ani o tym zabobonie, ani o samym fakcie okresu. Ale i tak ciasto pieczone w tym czasie się nie udaje. To nie do końca zabobon. Ile tak naprawdę wiemy o ludzkim ciele? A może kobieta w tym czasie wydziela jakieś specyficzne feromony czy inne takie? A może ma to związek ze zwykłym w tym czasie osłabieniem i rozdraznieniem?
@Balbina: Moje początki przypadały akurat na czas, kiedy do sklepów wchodziły pierwsze Alwaysy i O.B. Moja mama bardzo długo uważała, że to durne wynalazki i stosowała tylko watę. Piekielne było to, że pozwalała mi nosić podpaski tylko do szkoły, w domu musiałam używać waty:/ a to nie było ani wygodne, ani higieniczne.
@greggor: W tajemnicy. W zaciszu domowym, gdzie żaden facet nie miał prawa nic zauważyć. A jeśli zauważył, to siedział cicho, bo nie wypadało o tym głośno mówić. A już w żadnym wypadku się nabijać...
@myscha: Też mam uczulenie na wzdychanie, tylko że mnie to irytuje, a nie przeraża.
Serio? Taki drogi gadżet dla dziecka w podstawówce? Ja rozumiem, że może być konieczność kontaktu z rodzicami. Ale telefon do rodziców mają w sekretariacie, ma go też wychowawca. Sytuacja "Ostatniej lekcji nie ma, przyjedź mamo wcześniej?" - można poprosić wychowawcę, żeby zadzwonił do rodzica (wychowawczyni mojej córki nie ma problemu z napisaniem np. SMS-a "W dniu dzisiejszym nie ma lekcji angielskiego, prosimy odebrać dziecko o tej i tej") albo po prostu umówić się wcześniej, że dziecko zostanie na świetlicy. Lokalizacja? Bez przesady, serio. Ja WIEM, że moje dziecko jest w szkole. Terenu szkoły samowolnie nie opuści. Jeśli coś się stanie, wychowawca mnie powiadomi. W związku z tym uważam, że wszelkie lokalizatory w szkole są niepotrzebne. Może ja jestem niedzisiejsza, ar jak dla mnie dawanie smartfonów, smartwatchy czy innych tego typu rzeczy do szkoły to jawne proszenie się o kłopoty.
@LadyDevil69: Niby względem czego?
@Menma: Chyba nie rozumiesz. Skoro 70% pensji starczało na drogi samochód, golfa i restauracje co dzień, to ile taka pensja miałaby wynosić? 10 tysięcy mi wychodzi najmarniej. Więc za pozostałe 3 tysiące można było utrzymać rodzinę.
@LadyDevil69: Nie zawsze, czasem nawet przy zagrożeniu życia kobiety potrzebna jest ingerencja lekarska.
@singri: dCzas na edycję mi minął: W zeszłym roku poroniłam w 14 tygodniu. Najbardziej w tej sytuacji dobija mnie to, że zdarzają się "matki", które w ciąży palą, piją, nawet ćpają i co? I miewają zdrowe dzieci, nawet po kilkoro. A ja drugiego ŻYWEGO mieć nie mogę?
@Wizardess: Do tej pory się tu nie wypowiadałam, ale na Twój komentarz odpowiem: To ja jestem Lubą z historii Szczerbusia. Niestety, ci od "natura wie co robi" mają rację. Wada serca, zbyt małe płuca, torbiel w brzuchu i mnóstwo płynu wszędzie. Jak to ujął dr. Roszkowski, autorytet na całą Polskę w dziedzinie rozmaitych wad "Mamy tu bardzo chorego dzidziusia". Pytanie nie brzmi CZY tylko KIEDY poronię. Bo że dziecko dożyje rozwiązania mam się nie nastawiać. I może tak będzie dla niego lepiej, co to za życie by go czekało? W tym momencie nie ma raczej mowy o leczeniu, bardziej o diagnostyce w kierunku "co robić żeby następnym razem było zdrowsze". Aha, obecnie leci 21 tydzień. Zdążyłam się oswoić z myślą, że tym razem chyba się uda ()
@Pixi: Zapewne wygodą. Pewnie kiedyś przyszło mu wynieść śmiecie w zimny, wietrzny, deszczowy dzień, nie wziął kurtki, a do tego jeszcze się okazało, że nie ma kluczy do klatki (zsypy są starszym wynalazkiem niż domofon na kod), w mieszkaniu nikogo nie było i musiał siedzieć godzinę aż go ktoś wpuścił :D Właśnie wtedy go olśniło, że cudownie byłoby nie musieć wychodzić na dwór w celu wyrzucenia śmieci :D Tak, wiem, poniosło mnie :D Ale sam pomysł - wynieść worek na korytarz i wrzucić do zsypu - jest dobry. I na pewno bym to popierała, gdyby nie szło za tym robactwo w bloku, a to wie czy i szczury się tam nie pałętają...
@Neomica: Możesz mieć sporo racji, nie patrzyłam na to w ten sposób.