Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

ulv

Zamieszcza historie od: 2 lutego 2011 - 1:00
Ostatnio: 2 listopada 2012 - 17:28
  • Historii na głównej: 5 z 12
  • Punktów za historie: 2933
  • Komentarzy: 131
  • Punktów za komentarze: 879
 
[historia]
Ocena: 34 (Głosów: 38) | raportuj
10 maja 2011 o 1:18

Kwestia biedy i nie tylko, jest pojęciem względnym. A przypomniał mi się właśnie dowcip nawiązujący do komentarza: Wchodzi facet z teczką do szwajcarskiego banku i szepcze do kasjera: "Panie ja mam tu cztery miliony dolarów i chciałem u was założyć konto" Na co kasjer odpowiada swobodnie: " Ależ proszę nie szeptać, bieda to nie wstyd" XD

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
30 kwietnia 2011 o 12:49

A mnie zastanawiają te "Trzy babcie". Skoro mowa o babci, to mam na myśli rodzinę i nijak mi nie wychodzi aby mieć trzy. Pomijam w tym momencie babć przyszywanych, zastępczych itd, itp

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
17 kwietnia 2011 o 14:39

Jest zasadnicza różnica pomiędzy whiskey a whisky. Chivas jest szkocką "whisky", w którym to kraju, jak sam napisałeś, pracowałeś. http://www.niebanalnie.net/amerykanska-whiskey-a-szkocka-whisky/

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 17 kwietnia 2011 o 14:40

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 9) | raportuj
10 kwietnia 2011 o 21:11

mercedes, między innymi pijesz teraz do mojej historii. I owszem, nie zbawi mnie 1 grosz. I tylko tak z przekory zaproponowałem sprzedawczyni sytuacje odwrotną, że to ja będę winny grosza, aby zobaczyć jaka będzie reakcja. W końcu jak mnie grosz nie zbawi, to i ją nie powinien. Ale jej postawa zdecydowała że uparłem się na wydanie mi grosza. Uważam z resztą, że jak się okazało, słusznie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
11 marca 2011 o 0:55

Podobną sytuację miał kolega w hali makro we Wrocławiu. Ktoś zostawił portfel na wewnętrznym butiku agd/rtv. Kolega pobiegł poszukać feralnego klienta na hali, bo kojarzył kto zostawił. Klient gdy tylko dostał swoją własność prychnął, odwrócił się na pięcie i poszedł.

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 7) | raportuj
11 marca 2011 o 0:39

Też kiedyś kupowałem alkohol na lotnisku, tyle że nie dla celników, ale dla obsługi lotniska. Zostawiłem to w umówionym miejscu i tyle. Człowiek nie wielbłąd, pić musi. A jak w norwegi flaszka kosztuje ok 100zł to nie ma się co dziwić że ludzie kombinują ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
11 marca 2011 o 0:34

A jak by tak iść po ulicy będąc przygotowanym na deszcz: http://demotywatory.pl/2759391/Zwykle-rzeczy ;)

Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
9 marca 2011 o 20:22

Na studiach wykłady z anatomii prowadził u nas Doktor Profesor Habilitowany. Zajęcia były o 7.30. Gość był coś koło siedemdziesiątki, poplamione ręce, poplamiony fartuch, czupryna siwa i rozczochrana jak u Einsteina, twarz jak zwiędłe jabłko. Gdy go zobaczyłem pierwszy raz to zgrozę miałem w oczach. Jeszcze o 7.30?!!! Człowiek ten wykładał z taką charyzmą, z taką otwartością, tak potrafił zainteresować słuchacza, dorzucał ciekawostki, anegdoty, dowcipy nawet. Mówiło się do niego profesorze, a nawet psorze. Nigdy potem i wcześniej zresztą też nie trafiłem na takiego nauczyciela. Za to egzaminowała nas jego córka, Pani Doktor i nie daj Boże zapomnieć o tytule. No po prostu kawał S.....

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
9 marca 2011 o 10:31

Pracowałem swego czasu w hipermarkecie na stanowisku szefa departamentu (konkretnie sektor produktów masowych: chemia kosmetyki, higiena, spożywka sucha, napoje alkohole). Szliśmy raz z Maćkiem, kolegą z podstawówki, który w owym markecie pracował na przyjęciu towaru. Spotkaliśmy innego naszego kolegę, Mateusza, człowieka który zawsze miał "wysokie" mniemanie o sobie. Jako że Maciek też należał w podstawówce do tych "lepszych", to Mateusz rozmawiał tylko z nim i tam pytał co słychać? co porabiasz? ile zarabiasz? Maciek odpowiedział mu zgodnie z brutalną prawdą że 900 na rękę. Na co Mateusz wypalił: bo ja to w biurze pracuje i mam 1500. Duma go rozpierała. Na co zwrócił na mnie uwagę i pyta gdzie ja robię i ile zarabiam? Więc mówię że szef departamentu 3300 na rękę Jego wytrzeszcz i karpik jakiego zrobił potrafi do dziś mnie rozbawić, gdy sobie o tym przypomnę.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
9 marca 2011 o 10:13

Nasze dzieciaki koniecznie chciały psa. Chłopak 14 i dziewczynka 11 lat. Tłumaczyłem że to duży obowiązek, że trza na spacery chodzić (niestety mieszkamy w kamienicy), szykować jedzenie, itd. Dzieciaki że tak, że one będą wszystko robić. Powiedziałem że dobrze, będzie pies pod jednym warunkiem. Prze miesiąc zajmują się psem na niby. Czyli wstają rano o 6 i idą z psem na spacer, po czym w domu, np. zależnie od pogody wycierają, zmieniają wodę w misce, karmią. Następnie zaraz po szkole do domu i znów spacer minimum 30 minutowy, wycieranie/ szczotkowanie ect. i obiad. Do wieczora jeszcze 2 spacery mieli zaliczyć. Dzieciaki przystąpiły chętnie do tego planu i wytrzymały całe 3 dni. Kupiliśmy szczura, a i to trza było gonić, żeby sprzątały klatkę :/ I dodam że sam chętnie wziął bym psa, bo zawsze lubiłem zwierzaki, ale mam świadomość że pracując 10-14h na dobę, a psem nie miał by się kto zająć, to była by to tylko krzywda dla zwierzaka.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
9 marca 2011 o 9:34

Na studiach, na filozofii wykładowca kładł duży nacisk na ścisłość wysławiania się. Egzaminował nas ze swojej książki, której jakoś nie mogłem przetrawić. Na egzaminie zadał mi tylko 2 pytania. Czy czytałem jego książkę?. Odpowiedź: Tak. To proszę mi coś powiedzieć. W przebłysku geniuszu padła moja odpowiedź: Coś. Gość popatrzył na mnie, wpisał coś do indeksu i podziękował. A szok przeżyłem jak się okazało że wpisał mi 5.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 6) | raportuj
7 marca 2011 o 1:54

SecuritySoldier jak dobrze kojarzę w któryś komentarzach negowałeś nagminne używanie pewnych określeń typu "bezcenne" i "wszyscy się śmiali". Natomiast jest to kolejna twoja historia gdzie dowiadujemy się jak to klient ubliża twojej matce. Może tym razem nie dokładnie w tych słowach, ale taki odczytuję sens. I teraz zastanawiam się co ci klienci uparli się na twą matkę. Chyba że jest to alternatywne rozwinięcie zwrotu "ty skur....nu"?

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
5 marca 2011 o 23:26

Obecnie mieszkam i pracuję w norwegi i tutaj zwroty są normą. Nie wiem jak sprzęt, bo nie miałem potrzeby oddawać, ale materiały budowlane, czy meble z Ikei spokojnie do 30 dni można oddać. Za to jakieś 15 lat temu pracowałem w IKEI we Wrocławiu. Od starszych sprzedawców usłyszałem historię jak to pewien "biznesmen" zakupił ok 50 stolików i 200 krzeseł, zorganizował jakąś konferencję, czy coś w tym stylu, po czym oddał wszystko do sklepu. Od tamtego czasu już nie można było tak swobodnie zwracać towarów.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
2 marca 2011 o 7:07

Michasko a faktycznie, popierdzieliło mi się ;)

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 15) | raportuj
2 marca 2011 o 0:56

Młody pisarz pyta starszego kolegę po fachu. Przepraszam, przez jakie "u" napisać: tyku...wo? Na co starszy: a wie Pan, zawsze miałem ten sam problem, więc pisałam "szanowna Pani" Koleżanka z biura obok po tym dowcipie ciężko znosiła czytanie swojej poczty, najczęściej tak się zaczynającej. ;)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
1 marca 2011 o 23:49

ancia509 Kiedyś kolega mówi mu że musi zmienić czytnik "dewede" (DVD) w kompie. Ja zdziwiony czemu tak mówi, a on zastrzegł się że postanowił nie używać zwrotów z angielszczyzny skoro jest polakiem. Ok, luz mówię i pytam czemu chce zmienić to "dewede". A bo mi nie czyta "sidi" (CD). Wybuchłem śmiechem, a on za chwilę dołączył, jak zrozumiał co powiedział. ^^

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
1 marca 2011 o 23:16

Pracuję obecnie w norwegi. Jak w każdym otwartym kraju europejskim i nie tylko, jest tu miks narodowości. Gdy tylko mam okazję kontaktu z "nową" narodowością, uczę się kilku raptem słów, typu dzień dobry, do widzenia, dziękuję. I kiedy na kolejnej robocie, gdzie najczęściej są to domy prywatne, ale bywają też biura, przywitam się w rodzimym języku klienta, czy też podziękuję, to w większości przypadków wyskakuje uśmiech od ucha do ucha i już inny kontakt z klientem XD

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
27 lutego 2011 o 20:17

Na przełomie lat 80tych i 90tych, będąc w podstawówce miałem duże problemy. W poradni specjalistycznej została zdiagnozowana u mnie dysortografia. Ale nie dostałem żadnego świstka zwalniającego mnie z myślenia i nauki, tylko całą masę wszelkiego rodzaju ćwiczeń, oraz zalecenie codziennego minimum 2 godzinnego ich realizowania. Bardzo mi to pomogło i nawet maturę z polskiego zaliczyłem na 4. Niemniej jednak, mieszkając od przeszło 5 lat za granicą i mając mniejszy kontakt z językiem pisanym widzę jak się niestety cofam :( I nawet pisząc ten tekst popełniłem kilka błędów, ale jak wspomniano, od czego jest edytor tekstów. ;) Tak więc to nie dysfunkcjonalność odpowiada za niektórych błędne pisanie, tylko ekstremalne lenistwo, brak poszanowania siebie i innych, oraz wygodnictwo wymówek "jestem dys..."

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
26 lutego 2011 o 16:55

no ale niejako "sztywny" był ;)

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 16) | raportuj
26 lutego 2011 o 2:11

Ostrosia, to się teraz nazywa ciąża spożywcza ;)

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 8) | raportuj
25 lutego 2011 o 19:17

Ja dodam jako ciekawostkę, że na początku właśnie, czyli w latach 90, wkładki higieniczne często brano za super cienkie podpaski. Choć sądzę że wielu mężczyzn pewnie nadal nie wie czym to się różni XD

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 8) | raportuj
22 lutego 2011 o 1:02

Weber92 z drugiej strony niejednokrotnie się spotkałem z sytuacją gdzie mam zapłacić np 72 korony (norwegia) rzucam 100 po czym podaje 22 korony w klepakach. Ale jako że kasjer/kasjerka już wbili na kasę stówkę, to biorą niejednokrotnie kalkulator aby sprawdzić ile to reszty. Jeszcze inni już nie chcą klepaków, tylko wydają jak kasa pokazuje. Technologia jest dobra, ale nie zastąpi myślenia. Co jak się bateria w kalkulatorku wyczerpie?

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
22 lutego 2011 o 0:51

Za młodego, jak stanęliśmy z kolegą w obronie kobiety, którą mąż lał, to ta się do nas z pazurami rzuciła, od bandytów wyzywała itd. Różnie bywa.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
22 lutego 2011 o 0:13

Liukaner kiedyś, wstałem rano do roboty, a w kuchni powódź bo lodówka padła. Jeździłem wtedy komunikacją, więc zadzwoniłem do firmy, jednocześnie sprzątając, że zrąbała mi się lodówka i nie zdążę, więc posprzątam i przyjadę taksówką. Zajeżdżam do firmy, a tam wszyscy mają ubaw po pachy. Wyszło im że zepsuła mi się lodówka, więc przyjadę taksówką XD

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 następna »