Profil użytkownika
Adriana ♀
Zamieszcza historie od: | 12 lipca 2013 - 19:23 |
Ostatnio: | 1 stycznia 2023 - 14:21 |
- Historii na głównej: 11 z 15
- Punktów za historie: 2667
- Komentarzy: 88
- Punktów za komentarze: 851
« poprzednia 1 2 3 4 następna »
Chyba masz do przewiezienia jakąś ostro zakończoną rzecz, nie wiem-może parasol na kiju? Takie ostro zakończone rzeczy co mniej uważni ludzie trzymają nie w pionie a w poziomie, na przykład pod pachą... :)
1) Pisma do administracji - skargi zawsze tylko i wyłącznie na piśmie, telefony śladu nie zostawiają. 2) Zgłoszenie na piśmie do administracji i członków zarządu wspólnoty (o ile to wspólnota) że części wspólne budynku są zajęte przez mieszkańców i naruszają przepisy p.poż. 3) Bez skrępowania i wyrzutów sumienia wystawiaj i przesuwaj rzeczy pozostawione na klatce/korytarzu/przy wejściu-części wspólne a w szczególności korytarz i klatka schodowa mają być drożne na wypadek pożaru, klatka schodowa nie jest przechowalnią rowerów, wózków czy sanek. Pieprzenie "samochód i wycieraczka" jak ktoś tu napisał wkładamy między trole-samochód nie stoi na klatce schodowej a wycieraczka nie utrudnia ewakuacji w razie pożaru. U mnie problem zagraconych 4 strychów, dwóch piwnic i klatek schodowych rozwiązaliśmy w ciągu 1 miesiąca-ogłoszenie z informacją że rzeczy w częściach wspólnych (korytarze, piwnice i strychy) mają zostać zabrane przez właścicieli do dnia Xx xx xxxx a po tym terminie zostaną usunięte na koszt Wspólnoty bez prawa do roszczeń. Wiecie jak się skończyło? NIKT nie zabrał swoich rzeczy w wyznaczonym terminie. W określonym w ogłoszeniu dniu przyjechała zamówiona firma i wynosili ze strychów choinki, rowery, krzesła, meble i rzucali na pakę samochodu. W ciągu 10 minut wylecieli właściciele tych dóbr i zaczęli się rzucać do panów z firmy ale szybko zostali postawieni do pionu przez członka zarządu który był obecny podczas całej tej czystki-informacja była, czasu mieli 2 tygodnie, swoje rzeczy trzyma sie we własnym mieszkaniu lub piwnicy a nie w częściach wspólnych. Lokatorzy klęli pod nosem ale jakoś rowery i choinki zamieszkały u nich w mieszkaniach. Od blisko dwóch lat mamy klatki, strychy i piwnice wolne od cudzych rzeczy. Ostatnio osobiście wyniosłam na śmietnik dwa stoliki które inni sąsiedzi wystawili na korytarz-w biały dzień, bez kominiarki, wyniosłam pozostawione na korytarzu śmieci na śmietnik. Nie będę się gimnastykować z zakupami żeby dojść do własnych drzwi obok stoliczków, krzesełek, kwiatków itp. Klatka schodowa to nie przedpokój. Nie kradniesz czyichś rzeczy wystawionych na korytarz-to ktoś kto je wystawił chce się ich pozbyć, tylko dupa go boli żeby wynieść na śmietnik. Nie daj się zasypać śmieciami. Powodzenia!
Wczoraj zadzwoniłam do właściciela tej cudownej firmy i poinformowałam go że odstępuję od umowy. Wysłałam na adres firmowy maila z pismem w którym streszczam wszystkie usterki oraz opisuję po kolei jak wyglądała realizacja tej nieszczęsnej zabudowy. W poniedziałek idę do rzecznika praw konsumenta. Pierwszy raz w życiu mam tak spieprzona usługę.
@Jaladreips: zminusowali Cię, ponieważ to trzeci odcinek z cyklu "montaż kuchni na wymiar". Zasugerowałaś się słowem "właściciel", ale nie chodziło mi o właściciela mieszkania tylko firmy robiącej zabudowę kuchenną. Nie uściśliłam tego, bo piszę w nerwach:(
Zwrot zaliczki? Zamierzam wystąpić. Nie chcę tej kuchni, nie chcę kolejnych poprawek, kolejnych wizyt i dorabiania właściwych elementów. Ja wiem, dlaczego właściciel firmy poprawia i poprawia - bo jak będzie poprawione, to będę zmuszona produkt przyjąć. I zapłacić. Ale ja mam już dość. Chcę oddać mu tę kuchnię i otrzymać zwrot już wpłaconej tytułem faktury proforma kwotę...
Ludzie złoci, a od kiedy to jeden mieszkaniec drugiemu może coś nakazywać/zakazywać? Dopóki Wasze zachowanie jest normalnym zachowaniem mieszkańców-czyli nie muzyka na cały regulator, pijackie śpiewy, rzyganie przez balkon, dewastacja klatki schodowej itp. tylko korzystanie z łazienki w tym WC, prysznica, pralki, oglądanie TV czy słuchanie radia/muzyki w normalnym nagłośnieniu, używanie sprzętów elektrycznych typu odkurzacz, wentylator, blender, rozmowy a nie wrzaski, to do Wuja Wacława szanowny pan sąsiad może Wam co najwyżej "dzień dobry" przestać mówić. Nie ma paragrafów zakazujących ludziom normalnie żyć i mieszkać w domach wielorodzinnych. To Wy możecie zgłosić w najbliższym komisariacie nękanie, a nie włóczyć się po mieście.
@Visenna: jest pod kątem.
No więc balkon NIE walił szczynami, bo najwidoczniej zrobiła to pierwszy raz. Co do komentarzy jakim złym opiekunem psa jestem - szkoda klawiatury. Autorzy tych komentarzy piszą jak "madki" tylko w tym przypadku w stosunku do psów. Biała żyje, ma sie świetnie, ma kochających państwa i opiekę, obserwować zwierzaka non-stop jest niemożliwością, kiedy prowadzi się normalne życie (chadza do pracy, na zakupy, gotuje, wychodzi ze znajomymi itp. I śpi w nocy-wtedy tez nie obserwuję psa, zła ja) i tyle w temacie. Serdecznie pozdrawiam.
W ciepłe dni balkon otwarty jest cały czas, 24h/dobę, 7 dni w tygodniu. Pies/psy (jedną mam na stałe od szczeniaka, drugi bywa jak moja mama ma wredne zmiany w pracy) wychodzą na balkon, wychodzą do przedpokoju, do drugiego pokoju, do łazienki jak za gorąco. Jak to w bloku, 50m kwadratowych do dyspozycji. I nie biegam co chwila patrzeć gdzie pies śpi-śpi tam, gdzie się położył ;-) Spacery ma trzy regularne-przed pracą, po pracy i wieczorny. A jak trzeba to jeszcze na siku się z nią zbiega. Tylko żeby zbiec z psem, to pies musi zakomunikować. A mojej staruszce się coś poprzestawiało i przestała komunikować. Przyczyna jest prosta-dostaje leki moczopędne i nasercowe, jest pod stałą opieką weterynarza, ma regularnie robione badania i z nerkami póki co wszystko w najlepszym porządku/ Po prostu lejek jest i tyle. A skoro nie mogę tego opanować, to przynajmniej zabezpieczam niewinnych sąsiadów przed moim psem świntuchem. Ty naprawdę w każdej chwili spędzonej w domu patrzysz gdzie jest pies? To jesteś fantastyczna! Bo ja stojąc przy garach w kuchni nie widzę co robią psy w pokoju czy drugim pokoju. Poza tym przez jedenaście lat nie sikała, więc cieszę się, że sąsiadka przyszła, bo nie wiedziałabym nawet, że zaczęła.
@Grejfrutowa: "brudne gacie" przebiły wszystko :) Nie sprawdzałam stanu gatków, zaraz to uczynię :D
@Felina: Wielkie LOL :)Zrobić z siebie złodzieja za krówki, masakra. U mnie chociaż na najtańszą flaszkę mu starczyło ;-)
Lubię Twój sposób pisania :)
A ja doskonale rozumiem frustrację autora, gdyż niestety mam to samo u siebie... Dwie starsze panie, niezależnie od siebie, rozsypują "ptaszkom" chleb, makaron, ziemniaki, sałatki z obiadu, jednym słowem wszystko co wygrzebią ze śmietnika i jest pokarmem. "Bo one takie biedne". I nie, nie da się z nimi rozmawiać-mają coś poprzestawiane w głowach. A zasrane balkony, gołębie wchodzące do mieszkania oknem i balkonem, tłoczące się i tłuczące na daszkach nad balkonami, usrane na biało chodniki przed klatkami schodowymi, gigantyczne stado gołębi, kawek i srok koczujące przy śmietniku, szczury biegajace z kromkami chleba w pysku,jeże tuptajace radośnie i bez strachu-to wszystko atrakcje dodatkowe. Gołębie zamiast łapać muchy to czekają na posiłek. Jak na pieprzonej stołówce. Plastikowe kruki? Kolce? Siatki? ha ha ha... Zamieszkaj jeden z drugim w takim gołębniku, porozmawiamy wówczas o tym, jak to jest nie mieć morderczych myśli na widok gołębi...Straż miejska na zgłoszenia o śmieceniu sra jak te gołębie na chodnik. Administracja ręce rozkłada, bo podstaw prawnych nie ma, żeby to dziadostwo ukrócić. Tabliczką "zakaz karmienia" możemy się wszyscy podetrzeć. Jak ja tęsknie do czasów, kiedy można było pościel na balkonie wywietrzyć a owady służyły ptactwu za pokarm...
Jak nie dać się wrobić w bycie taksówką nie urażając nikogo? Bardzo prosto. "Kurcze, szkoda ze wcześniej nie powiedziałaś, wypiłam piwo/drinka/wzięłam tabletki po których nie wolno prowadzić" (tabletki po których nie wolno prowadzić to na przykład Zyrtec-na uczulenia czy Ketonal-przeciwbólowe). Ewentualnie "Ojej, a ja dzisiaj bez auta-pożyczyłam sąsiadce/koleżance, dopiero wieczorem mi odda" (nie proponuję kłamstewka z popsutym, bo po co wywoływać wilka z lasu;-) ).
Łączę się w bólu. Wprawdzie mój blok to tylko 32 mieszkania, ale dwie sztuki patologii na parterze skutecznie utrudniają życie wszystkim wokół-nieziemski smród, który z parteru ciągnie się do 3 piętra i regularnie zaśmiecone odpadkami domowymi parter i wejście do klatki. Skargi do administracji nic nie dają, wzywanie straży miejskiej nic nie daje, sama z chęcią poczytam, co Piekielnikom przyjdzie do głowy. Może coś co będę w stanie wykorzystać u siebie w bloku żeby żyło się przyjemniej:(
Każdemu zdarzyło się zachować irracjonalnie:) Facet się cieszył zapewne jak dziecko, że wykiwał kanara :-> Eh... Niewdzięczną pracę wykonujesz, nie cieszy się ona sympatią;-)
@czaron: Może to był biewer, mieszanka yorkshire terriera z maltańczykiem.
Nie darowałabym małpie ubezpieczenia, które autorka pokryła z własnych funduszy-zadzwoniłabym do matki i poinformowała (nagrywając rozmowę) ze mnie oszukała i że kwotę za ubezpieczenie potrącam z kieszonkowego córki. Nosz kurtyzana, chamstwa i złodziejstwa nie zdzierżę!
Trafiają mi się tacy Janusze. Pas przede mną zawalony, trzymam rozsądny odstęp, na prawym jada dużo wolniej niż ja i pozostali na lewym ale kretyn miga i miga. Nosz kurrrr, teleportować się wszyscy won, bo król szos ma życzenie? Marzy mi się zainstalowanie na dachu takiego jupitera zwróconego źródłem światła do tyłu :-> Migałabym!
Moja kotka służyła okolicznym dzieciakom jako "skopywanka" ze schodów-tak fajnie piszczała (sic!). Znalazłam ją zakopaną po szyję w piachu w takim pojemniku z piaskiem na wypadek pożaru, okręconą sznurkiem i gazetami. Ostatkiem sił miauknęła jak przechodziłam. Młodociani bandyci zostawili ja sobie "na jutro". Nie lubuję się w kotach, wolę psy, ale obok tego co zobaczyłam nie mogłam przejść obojętnie. Kocica wyleczona, odchowana, żyła szczęśliwie do końca swoich kocich dni na wsi, u znajomych rodziców.
Aż się ciśnie na usta "Modli się pod figurą, a diabła ma za skórą". Co ci ludzie wyprawiają to ja nie ogarniam...
Sposób na oduczenie szarpania jest rewelacyjny i skuteczny, zastosowałam z powodzeniem u trzech psów. Trudny (bo się we mnie już gotowało nie raz, a ton głosu ma być rzeczowy i opanowany) ale skuteczny.
Segregacja-sracja. Przed wprowadzeniem ustawy i jakiś idiotycznych regulacji płaciłam 7zł/os/m-c. Stał pojemnik na papier, na szkło, na plastiki taka klatka i jakoś odruchowo i naturalnie odpady segregowane były. Teraz płacę 12zł/os/m-c i mam OBOWIĄZEK segregować. Jakoś wcześniej na lokalnym rynku szalało kilkanaście (!)firm wywożących odpady, które miały swoje floty samochodowe, były miejsca pracy i wspólnoty mieszkaniowe miały wybór z którą firmą podpisać umowę (częstotliwość odbioru, odbiór gabarytów, cena za os/m-c). Teraz narzucone przez miasto terminy, cena dwa a nawet trzy razy wyższa i mam OBOWIĄZEK pracy przy segregacji. Dziękuję bardzo, że muszę płacić aby móc pracować :/
skąd wniosek że się obraziłam? Mam serdecznie gdzieś, czy się mój pies komuś podoba czy nie, chodzi o zasadę że nie komentuje się głośno wyglądu innych. Gdyby dzieciak pobiegł do taty z okrzykiem "Tato, patrz, jaka brzydka pani!" również bym się nie obraziła-odczułabym jedynie niechęć w stosunku do rodziców dziecka. Dziecko to dziecko, mówi co myśli, ale rodzice są od tego, żeby nauczyć swoje dziecko zasad współżycia społecznego. Tu zawiedli.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 stycznia 2016 o 21:28
Staram się wyobrazić sobie wściekłego buca, który stara się obrazić słowami: - Ty kobieto lekkich obyczajów! - Ty kurtyzano odbywająca stosunek analny! - Ty męski narządzie rozrodczy!