Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Ascara

Zamieszcza historie od: 23 marca 2011 - 22:55
Ostatnio: 7 maja 2020 - 18:53
  • Historii na głównej: 9 z 25
  • Punktów za historie: 3563
  • Komentarzy: 250
  • Punktów za komentarze: 250
 
[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
28 lutego 2013 o 1:53

Z czystej ciekawości (studiuję medycynę) zdradzisz jakieś szczegóły przypadku? Bo widzę tu objawy z uszkodzenia dwóch nerwów, twarzowego i trójdzielnego i zastanawia mnie przyczyna uszkodzenia ich obu, a może i większej ilości :-)

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
16 lutego 2013 o 0:28

W rękawiczce... O ile jej nie przedarł.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
12 lutego 2013 o 23:46

Nie jesteś moją pacjentką, tylko kimś, kto wprowadza w błąd internautkę. Ból szyi również jest objawem wielu chorób, może nie tylu, co ból głowy, ale z całą pewnością nie jednego jedynego kręczu (raczej kręczu niż kręcza? ale głowy nie dam). Zwłaszcza, że brak innych charakterystycznych objawów owego schorzenia. I moja wypowiedź nie miała być arogancka, a jedynie rzeczowa. Niegrzeczna może odrobinę, bo irytują mnie takie Internetowe porady. I zakładanie, że lekarz, który odesłał z kwitkiem, jest kretynem, bo przecież ja, siedząc na tyłku przed komputerem, już od razu wiem, co jest pacjentce.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 16) | raportuj
9 lutego 2013 o 17:29

Ludziska, czemu minusujecie? To przecież ironia.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
9 lutego 2013 o 5:04

Nie podpinam się pod żaden komentarz, bo to wiele osób odnosiło się do bólu. Zacznę od tego, że stres naprawdę mega - pierwsze badanie ginekologiczne, dziewica do tego. A dla komfortu psychicznego przecież wybrałam kobietę! Druga sprawa - ból faktycznie. Zwłaszcza, że nie trafiłam tam wówczas na "rutynkę" a z powodu podrażnienia tamtych okolic (nota bene pani dr stwierdziła, że skoro się nie "gzię", to ona nie wie, dlaczego piecze, więc pewnie się jednak "gzię"; jasne, a błonę na plastelinę dokleiłam). Może nie powinnam się zagłębiać w temat, ale napiszę - przejechanie takim pazurem po podrażnionej delikatnej okolicy... To miało miejsce ze 2-3 lata temu, ale to uczucie pamiętam do dziś.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 13) | raportuj
9 lutego 2013 o 4:58

Sama studiuję medycynę i jestem za, za i jeszcze raz za! Na niektórych zajęciach praktycznych nie wolno nam nawet mieć pomalowanych - a nuż odrobina lakieru odpryśnie np. do rany.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
14 stycznia 2013 o 4:02

O cholera... Kto taką do egzaminu dopuścił? ;o

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 0) | raportuj
14 stycznia 2013 o 4:00

Idiotyzm. Mnie na kursie wręcz kazano zapytać egzaminatora, czy można wykorzystać fakt, iż ktoś ustąpił.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
13 stycznia 2013 o 23:21

Słuchaj, ja też jeżdżę swobodnie (przynajmniej na tyle swobodnie, na ile można jeździć mając plującego się ojca obok - prawko mam od kilku miesięcy, z racji studiowania w oddalonym mieście nie jeżdżę za często i woli mnie kontrolować, a pluje się o wszystko, a to mogłam pieszego przepuścić, a to, że powinnam zwolnić przed dziurą itp. itd., ma rację, ale to nieco deprymujące). Co nie znaczy, że wiem, jak zachowam się w jakiejś naprawdę stresowej sytuacji. W takim razie nie wiem, czy mam to we krwi.

[historia]
Ocena: 20 (Głosów: 22) | raportuj
13 stycznia 2013 o 9:39

Mamy na uczelni wydział anglojęzyczny, głównie tworzą go Arabi. W odpowiedzi na oblane kolokwium, wejściówkę, cokolwiek niejednokrotnie karmią asystentów tekstem "you're fuckin' rasist!" i studiują sobie spokojnie dalej. I to są przyszli lekarze. :)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 3) | raportuj
13 stycznia 2013 o 9:32

W moim mieście jest z elkami tak, jak było u Ciebie. A z kolei to, że nie lubi się elek, nie świadczy o tym, że należy im szkodzić w trakcie egzaminu. Ja sama nawet robiąc kurs narzekałam na elki gasnące i jadące 20 km/h, co mi się nie zdarzało, nawet mój instruktor był tym rozbawiony. Ale żadnej elce (zwłaszcza egzaminacyjnej) nie wskakiwałabym pod koła. Są granice sku*wysyństwa.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
13 stycznia 2013 o 9:10

Czyżby uniwersytecka? Na tej uczelni dziwne rzeczy się dzieją :D Chociaż ja osobiście na asystentów nie muszę narzekać, dzięki niebiosom.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
13 stycznia 2013 o 9:02

O kurczę... Facet może traktuje dziecko jak swoje, ale studenci ( a tym bardziej lekarze) mają aż nadto roboty, nie trzeba im dodatkowej. Mógł równie dobrze przyprowadzić na badania jeszcze paru przechodniów.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
13 stycznia 2013 o 8:51

@eshter, pewnie za to samo, za co ode mnie, od kogoś, komu się nie chciało tłumaczyć. Skoro lekarz nie wiedział, co to, moim zdaniem wszyscy powinni siedzieć cicho (no, chyba, że jesteś lekarzem), a nie wyskakiwać ze swoimi mądrościami. Takie diagnozowanie innych po jednym objawie, bez obejrzenia pacjenta, jest żałosne. Nawet lekarze unikają tego, jak ognia, a tutaj, jak zwykle, mamy ekspertów. Jak napiszę, że boli mnie głowa, to co? To wtedy guz mózgu, bo objaw pasuje?

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
13 stycznia 2013 o 7:13

Wybacz, ale o tym, czy prowadzenie masz we krwi powinni decydować Twoi pasażerowie, a nie Ty sam. Zachowujesz się w tej chwili - przepraszam - jak egocentryczny dupek.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
13 stycznia 2013 o 6:23

Jaki znów kręcz? Mamy tutaj wspomniany tylko ból, a kręcz szyi (czyli porażenie mięśnia mostkowo-obojczykowo-sutkowego) objawia się przede wszystkim jej przechyleniem (zgięciem) na stronę porażoną i lekkim odwróceniem w stronę przeciwną. Oczywiście może to być kręcz, ale nie wnioskowałabym o tym bez podstawowych objawów klinicznych. Ps. Studiuję medycynę. Nie jestem może ekspertem, ale moje informacje są pewne. Jeżeli natomiast istotnie stwierdzą skręcz, nie daj się zbyć. Wynika on z uszkodzenia/ucisku na nerw dodatkowy. Laikom powiem tylko, że to może być paskudna sprawa.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 13 stycznia 2013 o 6:26

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
13 stycznia 2013 o 5:32

Zdaję sobie z tego sprawę, bo z kolei mój tata potrafi przejechać całe miasto z co najmniej 100 na liczniku, a niezabudowany ze 180. Widzi przy tym o wiele więcej zagrożeń, niż mama, zawsze ma zapas czasu na ewentualny manewr, ba, on popełnia głupoty, gdy (np. przez warunki pogodowe) jest zmuszony jechać wolniej. Ale takich ludzi jak on i Ty jest niewiele. Ja na przykład (może dlatego, że mam prawo jazdy od niedawna) wolę nie przesadzać z prędkością, bo wiem, że wszystkiego wówczas nie zobaczę, na wszystko się nie przygotuję. Swoje prawo jazdy - prawdopodobnie - zdałam już na początku egzaminu za popisowe uniknięcie zderzenia z piratem, który najpierw mi wyjechał, a później postanowił, że jednak stanie. Metr przed moją maską. I ciekawe, czy ominęłabym gamonia mając na liczniku 100, a nie 50 km/h, że o hamowaniu nie wspomnę, bo i nawet przy tej prędkości byłoby bez szans.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
13 stycznia 2013 o 1:14

Inaczej - są osoby, które dały "-" dlatego, że zachowanie mojego taty wydało im się chamskie. Ale chamskie, dlatego, że piekielne - więc chyba idealnie nadaje się na tą stronę, prawda? ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
12 stycznia 2013 o 17:18

Powtórzę - mama moja jeździ wolno, ale bezpiecznie. NIGDY nie miała stłuczki, nigdy w nikogo nie uderzyła na parkingu itp. itd. Nie rozumiem więc, dlaczego ma się zamknąć w 4 ścianach. A co do przybycia księdza... Nie sądzicie, że to by było upokorzenie dla osoby starszej, ale stosunkowo zdrowej? Nie chodzić na msze, nie widzieć ludzi, wzywać księdza z komunią?

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 4) | raportuj
12 stycznia 2013 o 17:16

Mama moja jeździ wolno, ale bezpiecznie. NIGDY nie miała stłuczki, nigdy w nikogo nie uderzyła na parkingu itp. itd. Nie rozumiem więc, dlaczego ma się zamknąć w 4 ścianach.

[historia]
Ocena: -2 (Głosów: 2) | raportuj
12 stycznia 2013 o 17:14

Każde zadupie, na którym jest kilka domów, i gdzie nie dojeżdża autobus, i tak jest terenem zabudowanym. Mama jeździ tylko w obrębie kilkunastu km, niezabudowany owszem, jest, ale niespecjalnie jest go dużo. Mowa o zabudowanym to zaokrąglenie.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
12 stycznia 2013 o 17:12

Moja mama je miała, nie jeździła przez 10 lat właśnie dlatego, że niespecjalnie się w tym czuła, a był w domu tata, który mógł wszędzie podjechać.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
12 stycznia 2013 o 6:43

Ludzie, zacznijcie czytać. DLA SIEBIE, nie dla małej.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 3) | raportuj
12 stycznia 2013 o 6:20

Swoje PKS opisywałam zresztą swego czasu. http://piekielni.pl/25362#comments

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
12 stycznia 2013 o 6:14

Nie, nie to. To, że uważasz osoby jeżdżące w obrębie zabudowanego przede wszystkim 60 km/h, już tak. Przecież tłumaczę, jak krowie na rowie, że mieszkamy NA ZADUPIU BEZ KOMUNIKACJI MIEJSKIEJ. I że MAMA MOŻE SOBIE CHODZIĆ, ALE BABCIA NIESZCZEGÓLNIE. Ja do szkoły, w niektórych sytuacjach, gdy autobus nie przyjeżdżał, też nieszczególnie mogłam zapieprzać z ciężkim plecakiem 11 km. Jaśniej? ;)

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 następna »