Profil użytkownika
Ascara ♀
Zamieszcza historie od: | 23 marca 2011 - 22:55 |
Ostatnio: | 7 maja 2020 - 18:53 |
- Historii na głównej: 9 z 25
- Punktów za historie: 3563
- Komentarzy: 250
- Punktów za komentarze: 250
Zamieszcza historie od: | 23 marca 2011 - 22:55 |
Ostatnio: | 7 maja 2020 - 18:53 |
Zobacz też inne serwisy:
|
|||
Retro Pewex | Pewex | Faktopedia | Stylowi |
Rebelianci | Motokiller | Kotburger | Demotywatory |
Mistrzowie | Komixxy |
Pretensje mam głównie o kwestię upoważnienia, przecież to kpina. Doskonale wiem, jak bym się poczuła, bo to z powodu blokujących dostałam się dopiero we wrześniu. Ale, niestety, nie miałam wówczas czasu na włóczenie się w tę i we wtę po całej Polsce (obie uczelnie w zupełnie różnych stronach świata), a sam mail, jak widać, nie wystarczał. A myślę, że ten tydzien w tą, czy w tą pod koniec września i tak już wiele nie zmieniał. Nie chciałam również zabierać dokumentów nim nie upewniłam się, że jestem już zapisana na lekarski, nie dowierzałam w to na początku, a wyjazd ponad 300 km (w sumie pociągiem 400) to nie jest coś, co się robi z minuty na minutę, zwłaszcza, że wówczas jeszcze trzymałam się maminej spódnicy i nigdzie sama nie jeździłam. Tak więc rezygnację (maila) podesłałam im może 2-3 dni po dostarczeniu papierów na JzU, aż tak późno?
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2013 o 6:07
U nas, tam gdzie diabeł mówi dobranoc, komunikacji nie ma niemal w ogóle (3 autobusy na krzyż i to tylko w dni nauki szkolnej). Uwierz, że mama nie była zachwycona, gdy tata wyjechał do pracy za granicę i musiała wrócić po 10 latach do jazdy samochodem. A musiała - miała wówczas dziecko w wieku szkolnym, mamę w starszym wieku, a i do kościoła 2 kilometry, babcia rowerkiem nie dojedzie. Powiem Ci poza tym tak - myślę, że bezpieczniejsze jest mojej mamy 60, niż mojego taty 160 - on z całą pewnością nie tamuje ruchu, ale czy tylko o to chodzi? Ja, dzięki niebiosom, jestem zupełnie wyśrodkowana pomiędzy nimi i jeżdżę "normalnie". Ale co z tego, skoro ja studiuję 300 km od domu i mama nadal jest zdana na siebie? Ma usiąść z założonymi rękami, a babcia do kościoła i wszędzie, gdzie trzeba, niech fruwa, gdyż mama nie czuje się na drodze pewnie? Czasami łatwo jest tak ot, sobie gadać. A istnieje niekiedy coś takiego jak konieczność. A jak Ci się nie podoba, to wyprzedź i tyle. Mama w miarę możliwości zawsze to umożliwia. Poza tym ona jeździ w sumie to według przepisów. Nie wyjeżdża przecież ze swoją prędkością na autostrady, porusza się w obrębie kilkunastu kilometrów. A to świadczy o tym, że Ty jesteś piratem drogowym :D
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 12 stycznia 2013 o 5:59
Mama niestety ma nieprzyjemny nawyk pozostawiania komórki w domu. :)
Ach, mój pan od PO z LO :D Nostalgicznie, powoli: "Proszę państwa... Ja bym jednak prosił... O ciszę... Ja nie potrafię się skupić... Gdy nie słyszę cichości..." (cytat ;d). Nie muszę mówić, że słowo "cichość" stało się jednym z najbardziej popularnych wśród naszych jego obgadywań..
Mwahahaha, nie jest aż tak enigmatyczna, by pasował ten skrót :D
W sumie Lech Shandy to tylko 2,6%... Ale z całą pewnością stanęło na jednym;)))
A ja tak trochę z innej beczki: współczuję wszystkim uczciwym Nigeryjczykom, którzy zapragną kupić coś na aukcji internetowej ;D
Nie przesadzacie? Ja też byłam leworęczna po urodzeniu, ale zostałam "przestawiona" przez babcię. Minimalne ślady pozostały (np. odwrotnie niż reszta społeczeństwa trzymam nóż i widelec podczas jedzenia), jednak nie wywołało to u mnie żadnych negatywnych konsekwencji: jestem elokwentna prymuską - ani mowa ani zdolności na tym fakcie nie ucierpiały. Jak ktoś ma już mieć jakiegoś rodzaju upośledzenie, pojawia się ono raczej wskutek nieprawidłowości w życiu prenatalnym, a nie zakazu jedzenia lewą ręką... Ewentualnie mogą pojawić się kompleksy, bo dziecku uświadamia się, że nie jest normalne (w znaczeniu: takie jak większość). Ale już prędzej kompleksy może wywołać leworęczność. Owszem, ręczność wpływa na cechy, ale one wykształcają się wcześniej, nie zmodyfikują się po wyuczonej zamianie ręki, no błagam!
Medium nie musi publikować wszystkiego, co słuchacze do niego podeślą, prawda?
Ojca Rydzyka wspomniałam tylko w celu podkreślenia, że staruszka obsmarowała to samo źródło, do którego zwróciła się ze skargą. To by trochę nie miało sensu, gdyby chodziło o inną gazetę, prawda? Mam wrażenie, że niektórzy nie rozumieją, o co mi chodzi z tą historią. Bynajmniej nie o potępienie konkretnego medium, raczej o to, iż to medium samo pracuje na to, że ludzie się z niego śmieją.
Z Naszym Dziennikiem sprawa wygląda nieco inaczej. Poza tym na podanej przeze mnie stronie widnieje: "Piątek, 16 maja 2008, Nr 114 (3131)", z czego wnioskuję, iż to internetowe wydanie gazety, która pojawiła się w wersji papierowej.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 6 maja 2012 o 19:00
Osobiście nie mam nic do Radia Maryja. Po prostu dla mnie to jest skrajna manipulacja. Nie mam nic do staruszki, która to napisała. Ale czy Nasz Dziennik powinien to drukować?! Bez żadnego sprostowania, wyjaśnienia! Poza tym ta kobieta nie prosiła o żadne wyjaśnienie, a objechała z ogromną agresją całe środowisko nie-radiomaryjowe.
Dobrze rozumiesz. :)
Rozczaruję. Mój tata jeździ w Holandii. Niby polska filia, ale nakazy robienia tzw. przegięć są odgórne. Niedawno Holender zdziwił się, że tata zdenerwował się w trakcie 19. godziny pracy. Wniosek: to nie tylko polski problem.
Tak? A dlaczego mam płacić za miesiąc użytkowania biletu, skoro przez dwa tygodnie nie ma na mojej trasie ani jednego autobusu i nie mam opcji wykorzystania tego, za co płacę?;)
Dobrze gada, wódki mu!
Przecież to nie jest polska nazwa...
To były młodzieńcze wygłupy. Oni nie zdawali sobie sprawy z tego, co właściwie robią... Wyrośli z nich całkiem fajni ludzie.
Nie, nie tylko to. Punkty były trzy.
Nie, nie tylko to. Punkty były trzy.
Na piekielność mojego PKS-u składa się nie tylko to. Więc ja jestem dziwna, ale jak ktoś opisał jak to autobus kilka razy przyjechał przed czasem, to było dobrze? :)
Nie każdemu byłoby co. W tej grupce znalazły się również dziewczyny.
A co z autorką? Saszo, rzeczywiście było to poronienie? Jeżeli tak, bardzo mi przykro..
A ja przyznam, że rozważałam przez chwilę minus. Bo jakie znaczenie ma dla historii miejsce, które dla siebie wybrała matka? ;)
Magda zna doskonale sprawców, ale nigdy tego nie zgłosiła. Po co? Nie naprawiłoby to żadnych wyrządzonych jej krzywd, a mściwa nie jest.