Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Habiel

Zamieszcza historie od: 9 listopada 2012 - 15:15
Ostatnio: 2 maja 2024 - 17:19
O sobie:

Rocznik 96, kobietka. Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne/gramatyczne.

  • Historii na głównej: 17 z 19
  • Punktów za historie: 3747
  • Komentarzy: 1614
  • Punktów za komentarze: 14670
 
Komentarz poniżej poziomu pokaż
[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 11) | raportuj
24 marca 2024 o 8:33

WF w szkole miałam tragiczny. W gimnazjum nauczyciel stwierdził, że dam radę sięgnąć do ziemi przy rozciąganiu i mnie docisnął. Efekt - naderwane mięśnie na łydkach,bo całe życie chodzę na palcach-miałam je mocno rozwinięte, i jestem sztywna jak cholera. W liceum wfistka kazała nam ćwiczyć z okresem, bo okres to nie choroba. Ja byłam zwykle na mocnych lekach przeciwbólowych, żeby nie opuszczać tygodnia zajęć w szkole, a i tak czasem musiałam zostać w domu. Za zgodą rodziców opuszczałam wtedy lekcje wfu. Potem zrobiła jazdy o zwolnienia z wfu pisane przez rodziców i chciała, aby były tylko te od lekarza. Ja byłam z tych co do lekarza chodzili w ostateczności, a po same zwolnienie nie będę stała w 3 godzinnej kolejce (nie było zapisów innych niż na miejscu, a lekarka dobra, więc i duża kolejka chętnych). Sygnalizowaliśmy problemy z tą nauczycielką naszej wychowawczyni - nic nie zrobiła. I tak najwięcej nieobecności w gronie dziewczyn mieliśmy z wfu.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 6) | raportuj
24 marca 2024 o 8:26

Jednak trzeba się na to przygotować. Jeśli kotu padają nerki, to prędzej czy później, mogą one paść całkowicie i wtedy to najbardziej humanitarne wyjście. Ze swojej strony polecam konsultacje z innym weterynarzem, bo dawanie kroplówek podskórnych codziennie, jest męczarnia dla Ciebie i kota. Pierwszy raz słyszę o takim rozwiązaniu przy początkach choroby nerek. Więc albo choroba jest już na zaawansowanym etapie albo weterynarz dał błędne zalecenia. Ze swojej strony doradzam całkowita zmianę diety na BARF. Zero suchego, w tym smaczków. Można dawać jako smaczki zupki (mają dosłownie parę kawałków mięsa i sama wodę więc będą fajnie uzupełniały dietę).

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
22 marca 2024 o 15:26

@78FS: "Rzecz dzieje się w czasach, gdy o groomingu nikt nie słyszał. Były to czasy gdy dopiero pojawiały się pierwsze smartfony, które były poza zasięgiem nastolatków. " Raczej jeśli akcja dzieje się w początkach smartphonów to jest to rok 2010-2012 (bo chyba wtedy zaczęły wchodzić szerzej, ja mojego Samsunga S3 neo wtedy jakoś kupiłam). Raczej obecnie już 16 lat nie mają, a raczej przynajmniej 26 ;)

[historia]
Ocena: 30 (Głosów: 30) | raportuj
22 marca 2024 o 13:39

5 lat to nie duża różnica. Jednak 5 lat między nastolatką, a pełnoletnim mężczyzną (nawet licealistą) to już przepaść. Nawet pokusze się o stwierdzenie, że pomiędzy studentem 1 roku, a 26latkiem może okazać się spora. Wszystko zależy od momentu, gdzie te 5 lat wypada.

[historia]
Ocena: 13 (Głosów: 13) | raportuj
20 marca 2024 o 15:46

Współczuję narzeczonemu, bo to bardzo niekomfortowa sytuacja i to spowodowana przez jego własnych rodziców. Może się opamiętają.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
19 marca 2024 o 7:52

@didja: Canva jest super narzędziem. Jeśli dopiero zaczynasz swoją działalność i nie masz pieniędzy na grafika, to tworzenie treści na social media czy do sklepu internetowego jest w niej proste i daje dobre efekty. Jednak jest dość powtarzalna, bo niby ogranicza nas tylko wyobraźnia, ale też możliwości techniczne. Pan manager chyba też nie jest świadomy, że grafiki w Canvie nie są na odsprzedaż i co więcej, każdy może zrobić sobie taką samą i zmienić np. nazwę firmy w logo. Nie łamie prawo autorskich, co wyraźne canva zaznacza w regulaminie. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że jako klient zlecam komuś identyfikację marki, łącznie z logo,a potem widzę takie samo w internecie i nie mogę nic z tym zrobić, bo wykonawca działał w Canvie.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 29) | raportuj
15 marca 2024 o 22:36

Oczywiście, że sędzina nie musi się znać na prawie. Tylko nie wiem co w takim razie robiła na sali sądowej - była na widowni i nagle przejęła postępowanie, bo jej mąż się nie pojawił? Chciała go zastąpić? SĘDZINA to ŻONA sędziego. Jeśli na stanowisku sędziego zasiada kobieta, jest to nadal sędzia (można dodać Pani), lecz na rozprawie zwraca się do niej Wysoki sądzie.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
15 marca 2024 o 11:08

O twoim stanie zdrowia inni zawsze będą wiedzieć najlepiej. Też miałam wycinaną nadżerkę, bo też miałam na to wskazania medyczne. Męczyłam się z nią od 5 lat na hardcorowym poziomie i też słyszałam, że nieródkom się nie wymraża. Potem trafiłam pod opiekę ginekolog, której powiedziałam, że chcę mieć wycięcie, bo nie daję już rady. I tak w październiku pozbyłam się problemu. Najlepsza decyzja w moim życiu.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 15) | raportuj
13 marca 2024 o 9:28

Mój narzeczony miał nowofundlanda i zdecydowanie to nie są psy do bloku w centrum miasta. Właśnie przez to, że są futrzakami z warstwą oleju na sierści, będzie mógł się łatwo zagrzać, a futra ogolić mu nie wolno. Ulubionym zajęciem psa narzeczonego gdy temperatura przekraczała 20*C było zagrzebywanie się w cieniu w piachu i wchodzenie do basenu dla dzieci. Niestety ten pies, o ironio, bał się wody i mimo pobliskiego zalewu, wchodził do niego tylko do brzucha. Ta rasa to na pewno nigdy nie powinna znaleźć się na stałe w centrum miasta.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 1) | raportuj
9 marca 2024 o 16:48

@helgenn: Wiesz ona to już przeżyła i pewnie wychodzi z założenia, że już więcej słuchać płaczu nie chce. A ma pecha i mieszka w bloku. U jednego płacze dziecko, u drugiego szczeka pies. Inni sąsiedzi spotkali się na klatce i gadają ze sobą. Dla takich osób przewidziano domki jednorodzinne, ale i pewnie wtedy coś by im przeszkadzało.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
5 marca 2024 o 22:00

@mrsrtg: Niestety jedynym jej zaangażowaniem było pytanie o to czy potrzebuje L4 do pracy na dłuższy okres. O odsłuchaniu, czy właśnie skierowaniach nie było mowy. Ćwiczenia z rurką i witaminą C to było jej jedyne zalecenie ;)

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 9) | raportuj
5 marca 2024 o 9:00

Niestety nasza ochrona zdrowia leży i kwiczy. Ja nie mogłam się doprosić o skierowanie na prześwietlenie płuc i badania krwi po covid, który totalnie mnie rozłożył i po nim strasznie szybko się męczyłam (zwykły spacer w szybszym tempie był wyzwaniem). Lekarka stwierdziła, że mam robić ćwiczenia oddechowe to mi to pomoże. Badania zrobiłam prywatnie i na szczęście nic mi nie wyszło, a kondycja wróciła gdy całkiem doszłam do siebie.Gorzej gdyby badania jednak coś mi wykazały, a ja bym jedynie dmuchała słomką w wodę, jak to kazała mi doktorka.

[historia]
Ocena: 18 (Głosów: 18) | raportuj
4 marca 2024 o 20:45

A potem człowiek się dziwi, że każde osiedle osłupkowane, ze szlabanami. Będzie tak dopóki ludzie się nie nauczą szanować własności prywatnej.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 5) | raportuj
4 marca 2024 o 8:21

@Minnie: Podpisuję się nogami i rękami. U nas był podobny problem. Miejsca postojowe wszystkie prywatne (o czym była informacja przy zakupie), a droga pożarowa biegnąca wokół bloków i będąca jedynym dojazdem dla służb i śmieciarki, zastawiona pod korek takimi, których akurat auto nie przeszkadza, bo można przejechać. Osobówką tak, ale straż pożarna już nie wjechała. Na szczęście był to fałszywy alarm uruchomiony przez jakiegoś palacza w hali garażowej. Mieliśmy problem z śmieciami, bo śmieciarka nie mogła wjechać. W końcu zgłosiliśmy teren do straży miejskiej. Gdy zaczęły się mandaty za nieprawidłowe parkowanie, dało się wynająć miejsce albo parkować poza osiedlem. Inaczej nie dało się takim ludziom przemówić do rozumu. A skoro partner autorki jest radcą prawnym (czego chyba nie było napisane w pierwszej wersji historii) powinien znać zasadę, że jego wolność kończy się tam gdzie zaczyna drugiego człowieka. Jeśli miejsce wspólnota/spółdzielnia oznaczyła z jakiegoś powodu kopertą, powinien się do tego stosować. Nigdy nie będzie wiedział, czy akurat karetka nie będzie jemu potrzebna, a inny sąsiad zastawić dla niej miejsce. Co więcej powinien znać pojęcie zasad współżycia społecznego, które nie są określonymi przepisami prawa, a normami obyczajowymi, moralnymi i etycznymi, które panują w danej społeczności. I o dziwo, sądy też na nie się powołują, gdy nie ma przepisu wprost ;) Przeraża mnie taka ignorancja od innych prawników, którzy w teorii, powinni najbardziej zwracać uwagę na potrzeby społeczeństwa i być nijako wzorem do naśladowania, skoro mamy chronić "prawo i porządek".

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 5) | raportuj
28 lutego 2024 o 19:02

Jak rozumiem przedszkole jest w bloku? Jeśli tak, to piekielne. Nie powinno się na takie coś wydawać zgody z dwóch względów: dzieci nie mogą być dziećmi (czyli głośno się za zachowywać), a dorośli nie mogą sobie normalnie odpocząć. Niestety jest to konsekwencja tego, że nie powstają prawie wcale przedszkola/żłobki publiczne, a te prywatne powstają w każdym możliwym lokalu usługowym.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 13) | raportuj
26 lutego 2024 o 16:56

@TheWho96: No dobra, ale co ma do tego fragment o biednym mężu? Cytując: "I wiecie co, jej męża mi szkoda, bo to naprawdę fajny facet. Gdyby nie on, pewnie z tą koleżanką dawno zerwałabym kontakt, ale trochę głupio zapraszać tylko jedną osobę na kawę." Cały styl napisania tej historii odbieram jak cieszenie się z nieszczęścia i nieporadności tej koleżanki, której jak widać nie lubi. W takim przypadku trudno jest na obiektywność. I ok, może poczuła satysfakcję, ale nie wiem, wydaje mi się to podłe. W szczególności, że autorka podkreśla jak to nie lubi tej koleżanki i cieszy się z tego, że będą musieli brać kredyt na mieszkanie, nawet jeśli sprzedadzą dom. Jakoś obie wydają mi się wyjątkowo nieprzyjemnymi osobami. I trochę rozumiem autorkę, bo krytyka niewłaściwa jest niepotrzebna. Tylko dlaczego robi teraz to samo z wyborem tych znajomych? Wystarczyłoby napisać, że jej zdaniem mieszkanie na wsi nie jest dobre dla rodzin (też trochę tak uważam, bo ja jednak celowałabym w miasteczko albo miasto- dojazdy do liceum wspominam jako koszmar). A tutaj cały czas czuję ten radosny ton w stylu "ha, patrzcie, miałam rację, a teraz tamci stracą hajs!".

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 26 lutego 2024 o 16:59

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 28) | raportuj
26 lutego 2024 o 15:56

Czyli jedna cieszy się z tego, że drugiej coś nie wyszło? Koleżanka skrytykowała mieszkanie więc oczywiście dobrze, że jej nie wyszło z mieszkaniem w szeregowcu i musi go sprzedać. Jprdl. Każdy jest inny i każdy ma inne potrzeby. Może nie było ich stać na mieszkanie w bloku, dlatego zdecydowali się na szeregowiec? Może zaufali reklamom w stylu "do miasta tylko 10 min?". Jedyne co można koleżance zarzucić to nie rozeznanie się w sytuacji. Jeśli widziała, że drogi nie ma, to jej budowa najczęściej to nie kilka, a kilkanaście lat (u moich rodziców budują taką odkąd byłam dzieckiem, a nadal jej nie widać). Szczególnie jeśli przewidywana jest dalsza zabudowa terenu nikt nie wybuduje drogi po to, aby ciężki sprzęt i tworzenie przyłączy ją zniszczyły. Pewnie kupując szeregowiec pod miastem nie spodziewała się, że dziecko nie będzie lubiło podróży w aucie i że wyjazd do sklepu będzie problemem. Niech każdy kupuje według siebie i swoich potrzeb, a przede wszystkim, nie komentuje wyboru innych osób w taki głupi sposób jak w tej historii.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 10) | raportuj
26 lutego 2024 o 8:18

Ja w rodzinne strony mam około 2h-2,5h jazdy. I też słyszę, że ja mogę przyjechać, a do mnie jakoś ciężko. Słyszę tłumaczenie, że u mnie nie ma warunków na odwiedziny (oferuję kanapę, co oferują też inni, bo mają podobne warunki lokalowe), albo, że przecież przyjadę do domu. Mówię, że swój dom z moim narzeczonym mamy gdzie indziej i u rodziców jesteśmy już gośćmi. Nie jesteśmy u siebie- narzeczony już został wyprowadzony ze swojego pokoju, gdy przyjeżdżają dzieci jego brata. I to my mamy jeździć, bo my przecież mamy czas.

[historia]
Ocena: -5 (Głosów: 9) | raportuj
19 lutego 2024 o 15:15

@janhalb: No masz błąd w swojej logice. Otóż wyobraź sobie, że pan Kowalski produkuje i sprzedaje, dajmy na to, ołówki. Jego ołówki muszą spełniać normę. Drewno do nich stosowane musi być ekologiczne, rysik musi mieć średnicę min. 0,5 mm; nie może być zanieczyszczony farbą z metalami ciężkimi, przez co do nadania mu koloru, musi użyć ekologicznych farb, które są o wiele droższe. Co więcej, w imię ekologii, 4% powierzchni swojego zakładu musi przeznaczyć na poczet dzikich pszczół i założyć tam łąkę. Tymczasem na rynek ołówków, który jest uregulowany, wjeżdżają ołówki zza granicy, które w warunkach rynku UE powinny być poddane utylizacji lub przeznaczone jako opał. Ktoś na granicy przebija pieczątkę i z ołówków technicznych, stają się ołówkami do użytkowania przez ludzi. Nie spełniają żadnych norm, powodują choroby i są toksyczne. Ale są tańsze, więc nieświadomi konsumenci je kupują (bo nie są oznaczone jako toksyczne). Pan Kowalski zamyka produkcję, bo nie ma jak konkurować z kimś, kto nie musi trzymać się żadnych norm. Co więcej, on jest małą firmą produkującą ołówki, a te ołówki, które wjeżdżają zza granicy UE produkowane są przez gigantyczne korporacje, należące do USA/Arabii Saudyjskiej. A i członkowie RSP płacą ZUS, nie są na KRUS. A to też rolnicy.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2024 o 15:17

[historia]
Ocena: -3 (Głosów: 3) | raportuj
19 lutego 2024 o 15:07

@Jorn: A podatek gruntowy? Od działalności rolnej? Od nieruchomości? Od specyficznej działalności rolnej? Co więcej nie każdy rolnik to po prostu rolnik. Spółdzielnie rozliczają się inaczej (tu jeszcze rozróżnienie na członków i pracowników), prywatni rolnicy inaczej i spółki również. Można o tym rozprawkę napisać z rozróżnieniem kosztów. Nie jest tak kolorowo jak się wydaje.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 19 lutego 2024 o 15:08

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
19 lutego 2024 o 15:05

@kamiookami: Ona chyba już pojawiała się na poziomie podstawówki/gimnazjum, przy omawianiu procentów. No chyba nie ma nic lepszego i prostszego do ogarnięcia w całej matematyce. Sporą część zadań można tak rozwiązać, a nauczyciele twierdzą, że to skomplikowana metoda

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 9) | raportuj
18 lutego 2024 o 12:34

@Peppone: A rolnikowi nie? On nie płaci za prąd, czy inne media? Mówię o tym, że oprócz opłat na poczet ekologii zabiorą Ci 4% twojej pensji, a pozostałe opłaty również będą je zawierać. Sprawiedliwe?

[historia]
Ocena: 8 (Głosów: 10) | raportuj
18 lutego 2024 o 11:20

@digi51: Zgniłym może nie, ale hodowanym na randapie. Europejski rolnik musi stosować coraz łagodniejsze nawozy, pestycydy i trzymać się miliona wskaźników (i tych przepisowych i tych podmiotów, z którymi ma zakontraktowane zboże). A UE dokłada jeszcze do tego mrożenie 4% gruntów w imię ekologii. Zastanawiam się ile osób z tych, które są przeciwko protestom, odezwałoby się gdyby obowiązkowo zabierano im 4% pensji dla ratowania klimatu. U mnie protesty są ogłaszane, a nawet wskazywano konkretne ulice, którymi będą przejazdy. Wczoraj w drodze w rodzinne strony rolnicy zablokowali przejazd (zastawili rondo). Poczekałam, po 20 min pojechałam. Czy to jest upierdliwe? No przyznam, że trochę, bo nie było nigdzie stacji ani toi toi, aby móc się załatwić, ale to mój jedyny zarzut.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 14) | raportuj
15 lutego 2024 o 21:23

@digi51: Po pierwsze, namawianie na dzieci jest piekielne, nie ważne czy to matka, babka, czy domniemana przyjaciółka. Można się zapytać czy ktoś planuje, ale namawiać na zasadzie jak w historii powyzej- tak to jest piekielne. Nie skupienie się na dziecku mnie w tej historii irytuje w zachowaniu Patrycji - może być do niego przyrośnięta, jeśli jej to odpowiada i spełnia jej potrzeby. Mi nie podoba się bagatelizowanie problemów (podobno) przyjaciółki słowami, że nie ma dziecka, więc nie zna prawdziwych problemów. I tak samo uważam, że dzieci są różne i mogą stanowić wyzwanie/problem dla rodzica. Ale czyjeś problemy są równie ważne. Co autorka ma z takiej relacji, gdzie jej problem to w uznaniu jej przyjaciółki to nie problem? Jednocześnie problemy z dzieckiem, choćby ten katar, ma autorkę interesować i angażować? Jeśli ktoś jest moim przyjacielem, to potrafię wejść w jego skórę i próbuję doradzić, a przede wszystkim wysłuchać. Tu tego brakuje. Przykładowo- moja koleżanka jest w trakcie remontu. Miała problem z wystrojem i żalila się na ekipę, która jej zepsuła ściany. Mogłabym jej powiedzieć, że to nie jest żaden problem, bo ja aktualnie muszę podawać kotu leki, których nie lubi i kosztowały mnie wraz z wizytą sporo pieniędzy. Czy ta odpowiedź by ją zadowoliła? A tego nie robię, bo wiem, że na różnych etapach życia, każdy ma inne problemy i moim celem, jako przyjaciółki jest ją wysłuchać i doradzić co może zrobić, jeśli sama już zafixowała się na problemie. A przede wszystkim nie bagatelizować jej, tak jak ma to miejsce w historii. W przykładzie znajomych pokazuję to, że to że jesteśmy rodzicem to nie jest nasza jedyna rola społeczna. Jesteśmy czyimś dzieckiem (jeśli mamy dobre relacje z rodzicami), czyimiś znajomymi i przyjaciółmi, pracownikami, sąsiadami. Jeśli nagle odrzucamy wszystkie inne nasze role i skupimy się na jeden, to przyjdzie taki czas, gdy obudzimy się spełni tylko w tej roli, a w pozostałych, nie mając już nikogo.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 15 lutego 2024 o 21:27

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1064 65 następna »