Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation
Profil użytkownika

Habiel

Zamieszcza historie od: 9 listopada 2012 - 15:15
Ostatnio: 2 maja 2024 - 17:19
O sobie:

Rocznik 96, kobietka. Przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne/gramatyczne.

  • Historii na głównej: 17 z 19
  • Punktów za historie: 3747
  • Komentarzy: 1614
  • Punktów za komentarze: 14670
 
[historia]
Ocena: 33 (Głosów: 35) | raportuj
24 sierpnia 2023 o 21:21

Są torty dla cukrzyków i nie są drogie. Sama kupiłam taki babci w lokalnej cukierni, gdy poprosiłam o jego dostosowanie pod cukrzyka. Nie było problemu ;)

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 sierpnia 2023 o 22:17

@AnitaBlake: Po twoim opisie nie wygląda mi to na typowy basen sportowy. Przede wszystkim zobacz czy nie ma żadnej tabliczki z zakazem pływaczek etc. lub informacja o wymogu umiejętności pływania, a jak masz wątpliwości, to zapytaj ratownika gdzie najlepiej uczyć się pływać (w jakim basenie albo na jakim jego fragmencie). Koniec języka za przewodnika ;) Powodzenia z nauką pływania!

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
22 sierpnia 2023 o 20:48

@AnitaBlake: Baseny sportowe mają zwykle oznaczenie "dla umiejących pływać" lub podobne. Ale mimo to też miałam przypadki, kiedy na tor pakowała mi się osoba z dzieckiem, które ledwo co trzymało się na powierzchni, a ratownik interweniował dopiero po prośbach innych korzystających z torów. Takie baseny są zwykle głębsze i dla samego bezpieczeństwa dziecka nie powinno ich się tam zabierać, bo dno często jest na głębokości większej niż 2,5 m. Gdy ktoś kto nie umie pływać będzie chciał się wyasekurować dnem, to go nie znajdzie. Do nauki pływania są odpowiednie części na basenach rekreacyjnych, tam jest płycej i bezpieczniej, gdy ktoś wpadnie w panikę. I tobie będzie lepiej asekurować kogoś, gdy stoisz twardo na ziemi.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 3) | raportuj
22 sierpnia 2023 o 7:40

@digi51: Co co śluboaania godziny,to tylko gdy a grę wchodzi kościelny. Wszystkie cywilne na których byłam kończyły się w ok. 15 minut. A tu o kościele nie ma mowy, tylko o przyjeździe na salę, więc myślę, że tu raczej mógł być cywilny. W takiej wersji mogli być już po kilku głębszych, szczególnie Ci, którzy nie potrafią się powstrzymać (a skoro jakiegoś wujka trzeba było wynosić, to raczej był problem z dozowaniem alkoholu).

[historia]
Ocena: 7 (Głosów: 11) | raportuj
21 sierpnia 2023 o 22:35

@Ophelie: Dużo osób ma kreacje z poprzednich imprez albo też może czuć się źle w tym kolorze. Ja np. w niebieskim czuję się i wyglądam strasznie, bo źle kontrastuje z moją karnacją. Sukienki kupuję z wyprzedzeniem, bo nie chce przepłacać i staram się znaleźć coś stosownego na inne imprezy niż tylko wesele (ot co, mam ważniejsze wydatki niż sukienka, która ubiorę raz).Także jak mam wydać przynajmniej 300 zł na sukienkę, bo ktoś chciał mieć taki kolor, to chyba bym spasowała o ile nie byłaby to dla mnie bardzo bliska osoba. Także dla mnie piekielnością Panny Młodej jest jej komentarz i fakt, że o dress code powiedziała już po potwierdzeniu zaproszeń, czyli już za późno, aby się z imprezy wycofać. Powinna wpisać to na zaproszeniu, aby goście albo mogli dostosować swój budżet (odłożyć coś na zakup niebieskich ubrań) albo podziękować za zaproszenie.

[historia]
Ocena: 3 (Głosów: 29) | raportuj
16 sierpnia 2023 o 15:46

@Blekotek: Koty wolno żyjące to koty bezdomne. Jest to inna kategoria niż koty wychodzące aka koty, które ma w dupie właściciel. @Iskker89ka Nie zmniejszają populacji myszy i szczurów, a również ptaków śpiewających, czy gniazdujących na ziemi. Wróble, skowronki, s także jaszczurki są pewnie Ci wdzięczne. Kota można wyprowadzać na smyczy. Wtedy też pozna co to trawa i jest bezpieczny. Nie zje trutki, nie pożre otrutej myszy, a wszystkie zaburzenia w wyprożnianiu zauważy właściciel i i odpowiednio zareaguje na choroby nerek, czy robaki. Wszystkie moje koty chodzą na smyczy i wiesz co? Są wierne jak psy. Poczekaj z tym zadowoleniem, aż kiedyś znikną, bo zje je lis, pies czy rozjedzie auto. Ale pewnie wtedy weźmiesz nowego, bo przecież kocięta co roku oddają, to straty nie ma, czyż nie? Współczuję myślenia tylko o sobie i swojej wygodzie pomieszanej z lenistwem.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 30) | raportuj
16 sierpnia 2023 o 14:53

@iskier89ka: Ty tak sądzisz. Spytaj sąsiadów czy cieszą się z odwiedzin kota, albo poczytaj jak ingeruje w przyrodę taki wypuszczany kot. Kot to takie samo zwierzę jak pies i ma być pod kontrolą właściciela. Chyba by ci się nie podobało jakby sąsiad wypuszczał swojego psa, bo się musi wybiegać? I w tym celu piesek goniłby twojego kota? W końcu to naturalne ;) Współczuję tylko tym kotom, którzy mają tak ograniczonych właścicieli.

[historia]
Ocena: 11 (Głosów: 11) | raportuj
11 sierpnia 2023 o 12:38

@Samoyed: Ten milion to był podany raczej jako komentarz cena z dupy, a sama autorka, jak mi się wydaje po tym fragmencie: *Jak mam już wyrzucić 850k na mieszkanie, to niech czuję się trochę komfortowo." ma budżet właśnie ok. 850k. To nie jest dużo jak na życie w dużym mieście. Na moim zadupiu ceny zaczynają się już raczej od 8k za metr. Do tego miejsce postojowe gdzie za jedno (lub rodzinne, czy platforma) zależy od dewelopera od 30-50k. Do tego remont i nagle zostaje ci mało na samo mieszkanie. Lubię obserwować to co się dzieje na rynku nieruchomości i chciałam kupić małą działkę w miejscowości moich rodziców, która ma 10k mieszkancow. Ludzie potrafili wołać za nieuzbrojoną, nieodrolnioną działkę o pow. 1000 M2 90k. W tym czasie większość działek w tej okolicy idzie po ok. 50. Ale ludzie czekają na idiotów, którzy przyjdą i kupią. W dużych miastach dochodzą do tego jeszcze deweloperzy. Patologia cenowa więc rośnie. Nie dziwię się więc tej frustracji pierwszego świata. Chyba, że ktoś sądzi, że to już burżujstwo mieć dwa mieszkania.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
11 sierpnia 2023 o 9:42

Deweloperzy maksymalizują zyski z nieruchomości i wolą wcisnąć jak najwięcej lokali w swoich budynkach, stąd wychodzą kwiatki jak sypialnie po 7 M2, czy ściany, które kończą się pod ostrym kątem. Ilość okien minimalna, aby spełnić normy światła w pomieszczeniu. Wyciśnięcie z gruntu jak największej ilości budynków też skutkuje tym, że sąsiedzi mogą sobie rękę przez okna podać. Niestety do standardu z PRL gdzie były jakieś tereny zielone między blokami już raczej nie wrócimy.

[historia]
Ocena: 9 (Głosów: 9) | raportuj
10 sierpnia 2023 o 10:30

@Chrupki: Może bardziej nie pasuje im to, że wyleciała z domu. Nie chodzi tu o męża i standardy życia, tylko o sam fakt, że nie mieszka już u nich. Taki syndrom opuszczonego gniazda i celowe ściąganie do siebie dziecka. Ja ich zachowanie widzę jak zamykanie dziecka w złotej klatce, bo gdziekolwiek indziej będzie jej gorzej niż u nich.

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
7 sierpnia 2023 o 22:35

Dlatego w miarę możliwości omijam te sklepy szerokim łukiem. Palety zastawiają wszystko, czynna jedna kasa normalna (albo wcale), pieczywo tak odpiekane, że rano nie idzie go zjeść. Obsługa też mało kiedy uprzejma i kasuje kolejne osoby, gdy zakupy leżą jeszcze na tym miniaturowym blaciku. W Lidlu czy Netto (bo te mam najbliżej z dyskontów) jakoś takich problemów nie ma.

[historia]
Ocena: 2 (Głosów: 2) | raportuj
2 sierpnia 2023 o 20:29

@Armagedon: Gadasz jak potłuczona. Pomagałam w opiece nad babcia, która nie dość że miała demencję, to potem nie była nawet sama pójść do toalety. W dwie osoby trzeba było ją trzymać, aby porządnie ją umyć. I masz taką perspektywę aż taka babcia zwinie się z tego świata, bo nigdy już poprawy nie będzie. Często ludzie robią więcej krzywdy wychodząc z założenia że DPS to zło, a sami nie potrafią zapewnić właściwej opieki. Gdyby nie to, że jedna ciocia nie pracowała i udało nam się załatwić pomoc z opieki społecznej, to babcia miałaby ryzyko siedzenia we własnych odchodach, gdy jej syn i córka byli w pracy. Zasiłek opiekuńczy dla takiej osoby jest śmieszny. Ukochane wnuczęta są takie jakie zbudujesz z nimi więź. Miałam tylko babcie od strony mamy i dziadka od ojca. Do babci przychodziłam przynajmniej kilka razy w tygodniu, a gdy pojechałam na studia, co wizytę w rodzinnym mieście wyciągałam na spacer. Jak zaczęła mieć kłopoty z pamięcią, próbowałam z nią ćwiczeń i czytania książek. W ostatnim etapie jej życia wyciągałam jej gówno spod paznokci, wycierałam tyłek i karmiłam, mimo że połowa rzeczy lądowała na mnie. Gdy umarła było mi smutno. Ostatni jej posiłek to była zupa zjedzona ze mną. Prosiłam ją by już dała sobie spokój i odeszła, bo widziałam jak cierpi. I chociaż od tego momentu minęło 5 lat, nadal chce mi się płakać na jej wspomnienie w tak złym stanie. Za to dziadek. Miał mnie całe życie w dupie. Jak do nas przyjechał raz w miesiącu, to wolał oglądać telewizję zamiast posłuchać o tym co u mnie w szkole. Chwalił swoje drugie wnuki za oceny, a mnie pochwalił raz. Tuż przed śmiercią. Nie tęsknię za nim i gdyby wymagał opieki takiej jak babcia- nie byłabym zdolna do takiego poświęcenia. Teraz jego ukochane wnuki nie były na grobie odkad zmarł mój wujek, bo on to na nich wymuszał. Mieli go gdzieś. I ja również go mam. Jak sobie wypracował ze mną zero relacji, to ja się poświęcać dla niego nie mam zamiaru. Był dziadkiem tylko na papierze.

[historia]
Ocena: 4 (Głosów: 4) | raportuj
1 sierpnia 2023 o 17:42

@LolaLola: Nie każdy musi płacić za ekipę, bo nie potrafi nic zrobić. Ja z narzeczonym całe mieszkanie zrobiłam sama, bo sama jestem w stanie to ogarnąć, bez najmowania szemranych ekip, które zrobią więcej fuckupów. Główny remont zamknęliśmy w 2,5 tygodnia, ale jako stan wyjściowy mieliśmy deweloperkę. Nie musiałam zrywać ścian ani ryć kabli. Mieszkanie z rynku wtórnego to jeszcze doprowadzenie go najpierw właśnie do stanu jak deweloperka, a dopiero potem właściwy remont. I tak ludzie mają prawo się remontować. Mają prawo robić to samemu albo z ekipą. Nie powinni robić tego uporczywie, do tego się zgodę, ale jakby się miało trzymać tego, żeby nie przeszkadzać nikomu, to nigdy by remontu nie zrobili.

[historia]
Ocena: -4 (Głosów: 6) | raportuj
1 sierpnia 2023 o 14:03

@LolaLola: Dla mnie to jest po prostu niezrozumiałe, bo serio w liceum są już dorośli ludzie, a nie małe dzieci, którzy powinni umieć w prawidłowy sposób reagować na takie sprawy, a nie po latach wylewać żale w internecie. U mnie dręczenia nie było, bo nikt nie popierał takiego zachowania, a gdy nawet grupa osób je przejawiała, to od razu spotykała się z reakcją odwrotna do aprobaty i nikt nie chciał z nimi gadać, więc dusili się we własnym sosie, a potem grupka się rozpadała,bo zaczęli gryźć się między sobą. Dlatego jestem ciekawa jakie to było środowisko, bo nie brzmi to normalnie nawet na znana mi najbardziej patologiczną zawodówkę (gdzie uczniowie raczej atakowali słownie nauczycieli, a nie siebie). @Ohboy: Mobbing to co innego niż prześladowanie w szkole, choćby dlatego, że w szkole jest się cała klasą i można razem powiedzieć nie prześladującym. W szkole są nauczyciele, pedagodzy, dyrektor i mnóstwo innych instytucji na poziomie szkoły, które powinny reagować na te zachowania. Szkolne prześladowania dotyczą osób na tym samym poziomie tj. uczniów. Nie wiem co to była za szkoła, gdzie paru patusów nie usadzono przez tyle lat, a jeszcze ich pochwalano i próbowało się w kupić w ich łaski. To nie jest normalne. W mobbingu mało kiedy ofiarą jest grupa pracowników. Często nie reagują i ignorują zachowania mobbingujace przełożonych, bo albo boją się o swoje posady, albo tylko jeden pracownik jest mobbingowany, a ich problem nie dotyczy. Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, gdzie pracownicy popierali mobbing, a miałam z nim doświadczenie na własnej skórze. Jedyną instytucją, która chroni przed mobbingiem (upraszczając, że nie jest to korpo z HR etc) jest sąd lub inspekcja pracy. Nie ma jej w zakładzie pracy, nie widzi zachowań mobbingujacych codziennie, a w szkole nauczyciele powinni to widzieć. Mało kiedy mobbingujacy jest na tej samej pozycji pracowniczej - zazwyczaj mobbing dotyczy osoby wyżej postawionej, do tej o niższym statusie. W szkole dotyczy to tej samej pozycji- uczniów. Mobbing w pracy, a dręczenie w szkole to dla mnie nie to samo, w szczególności w przypadku tej historii.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 1 sierpnia 2023 o 14:04

[historia]
Ocena: 5 (Głosów: 7) | raportuj
1 sierpnia 2023 o 13:47

A co mąż na to? Reaguje, próbuje porozmawiać z matką? Czy wyszedł z założenia, że nie będzie się angażował? Może warto też z nim porozmawiać o tym co czujesz- może podejmie jakieś działania, żeby jego matka zaczęła Cię szanować albo ograniczy kontakt z nią.

[historia]
Ocena: -1 (Głosów: 13) | raportuj
31 lipca 2023 o 12:38

To na pewno było liceum, a nie podstawówka? Szkołę trochę lat temu skończyłam, ale gdy ktoś tak zachowywał się w liceum, to raczej on był wykluczony społecznie, a nie osoby, z których próbował się naśmiewać. I dziwię się, że nikt tych osób nie usadził (czy to riposta, czy groźba pozwu), bo to są dorośli, więc też niech zachowują się jak dorośli. Starszą Panią nie jestem ale serio, nie przeszło by to w moich szkolnych czasach. Może w podstawówce, max w 1 gimnazjum. Ale liceum? Coś tu nie gra.

[historia]
Ocena: 14 (Głosów: 16) | raportuj
27 lipca 2023 o 12:01

@Pantagruel: Rozumiem utrzymywanie dobrych relacji z rodzicami, ale to wygląda to mi na syndrom wiecznej pępowiny. Rodzice nie chcą stracić syna i korzyści z nim związanych, a syn nie chce stać się dorosły i wziąć odpowiedzialność za swoje życie. Według mnie tu nie chodziło o autorkę, a o sam fakt, że ich syn mógłby już nie być na ich zawołanie, bo miałby swoją rodzinę. Każda partnerka ich syna pewnie będzie zła, nie ważne jaki miałaby charakter i priorytety w życiu. Bardzo dobrze, że wyszło to jeszcze przed ślubem i dziećmi. Dzięki temu nie zmarnowałaś sobie kilku lat nim doszłoby do rozwodu.

[historia]
Ocena: 16 (Głosów: 16) | raportuj
24 lipca 2023 o 22:20

@JeZySiek: Psycholog i praca to rzeczywiście fanaberie. Przecież tak małe dzieci i tak zapomną, a że będzie to tkwiło w nich całe życie i wpływało na późniejsze związki- no cóż, tak bywa. No i praca - na co ona komu jak są 500+ czy inne dary losu. Matka może siedzieć przecież w domu i czekać na jedzenie z mopsu i mieszkanie socjalne, jak już straci dom.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
29 czerwca 2023 o 13:21

@marcelka: Można się zrzec spadku jeszcze za życia spadkodawcy. Jest to na podstawowie umowy między nim, a spadkobiercą. Technicznie zrzeczenie się spadku jest możliwe jedyne za życia. Po śmierci spadkodawcy to można spadek odrzucić.

[historia]
Ocena: 12 (Głosów: 12) | raportuj
29 czerwca 2023 o 10:02

@fursik: Co innego rachunki za wodę, prąd i gaz, a co innego opłaty na utrzymanie nieruchomosci- czyli niezbędne remonty, ogrzewanie jej, opłacenie podatków, koszty związane z utrzymaniem w należytym stanie technicznym. Te drugie koszty są dzielone na wszystkich współwłaścicieli nieruchomości. Autorka ponosiła te koszty, więc jej siostry albo musiałby jej oddać to co zapłaciła według swoich udziałów, albo mieć o to pomniejszony zachowek. Gdyby autorka chciała sprzedać dom, rudera byłaby o wiele mniej warta, niż wyremontowana posesja. Więc siostry nie mogą czerpać jedynie zysku, ale też muszą partycypować w opłatach za utrzymanie domu. Warto od razu uregulować sprawy spadkowe- wtedy unika się takich sytuacji.

[historia]
Ocena: 1 (Głosów: 1) | raportuj
28 czerwca 2023 o 21:23

@Ohboy: Albo mogliby po prostu zadzwonić do osoby z innym, dalszym terminem i zaproponować ten. Mnie tak kiedyś dzwoniono z Luxmeda, akurat mi pasowało, więc dostałam się tydzień szybciej na prześwietlenia.

[historia]
Ocena: 6 (Głosów: 6) | raportuj
28 czerwca 2023 o 21:14

@shpack: Jeśli mają potwierdzenie na wszystkie darowizny od rodziców z ostatnich 10 lat i przewyższają one kwotę zachowku, nie należy się on jej.

[historia]
Ocena: 15 (Głosów: 19) | raportuj
26 czerwca 2023 o 22:30

@marcelka: Tylko wtedy też trzeba dokładać się proporcjonalnie do utrzymania nieruchomości. Czyli wszystkie remonty, opłaty powinno dzielić się na wszystkich współwłaścicieli według udziałów.

[historia]
Ocena: 10 (Głosów: 20) | raportuj
26 czerwca 2023 o 13:43

@Crannberry: W liniach lotniczych też jest to obecnie wypaczone. Ja za moje 2 kg nadbagażu muszę zapłacić, mimo że ja i mój bagaż jest nadal lżejszy od Pana który waży 100 kg. A przecież przez niedoszacowanie ciężaru była już najprawdopodobniej katastrofa lotnicza (https://www.rynek-lotniczy.pl/wiadomosci/pilot-tui-myslal-ze-samolot-jest-lzejszy-o-1200-kg-kobiety-sklasyfikowano-jak-dzieci-11190.html). Dlatego też oprócz wymiarów miejsca powinno być określenie wagi na miejsce. Jeśli ktoś by wartość przekraczał, powinien mieć kolejny bilet. Obecnie udaje się, że problemu nie ma.

[historia]
Ocena: 0 (Głosów: 2) | raportuj
25 czerwca 2023 o 1:54

@AimeeSi: Nigdzie nie jest napisane ile lat pracowała autorka nim naszła pandemia. Napisała tylko, że gdy to nastąpiło została przydzielona do kierowniczek. Mogła tam pracować już dłużej.

« poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 9 1064 65 następna »