Dlaczego pisał po polsku? Bo kiedy się w języku obcym ledwie duka, i w dodatku jest to jedyny obcy język, o jakim się ma choćby mgliste pojęcie, łatwiej jest (a przynajmniej tak się wydaje) napisać we własnym języku, a potem mozolnie to przetłumaczyć ze słownikiem lub przepuścić przez automatycznego tłumacza, a potem wygładzić. Sam tak robiłem, zanim w angielskim poczułem się na tyle pewnie, żeby od razu pisać w tym języku (automatycznych tłumaczy jeszcze nie było, komputera w każdym domu też nie). Później w kolejnych językach już tak nie było.
Hihi, fragment o centrach handlowych przypomniał mi, jak szwedzka koleżanka (pracuję z ludźmi z całej UE) dowiedziawszy się, że jestem Polakiem, powiedziała mi, że w Szwecji krążą legendy o pewnym centrum handlowym w Warszawie, jakie to ono wielkie i wspaniałe. Po wyciągnięciu większej liczby szczegółów udało się mi ustalić, że chodzi o Arkadię.
Karinka Karinką, jej piekielność piekielnością, ale trochę mnie dziwi, że po pierwszych kradzieżach nadal zostawiałyście portfele w zasięgu jej lepkich łapek.
Taaaak, otrzymał pensję wyższą od przełożonej. W urzędzie, gdzie obowiązuje siatka płac, której nie ma jak przeskoczyć. Jak już wymyślacie historie, to przynajmniej zadbajcie, żeby były wiarygodne.
Trochę przesadziłeś. Rumunia jest od Polski sporo biedniejsza, choć na pierwszy rzut oka na ulicach Bukaresztu i niektórych innych miast (zwłaszcza w Siedmiogrodzie tego nie widać). Ale oczywiście nie jest to jakiś trzeci świat, bo biedni są tylko jak na warunki europejskie.
Racja. Nawet, jeśli się numer nie wyświetla, policja ma możliwości sprawdzić, z jakiego numeru dzwoniono (informacja o tym jest zapisywana w systemach operatorów choćby po to, żeby mogli się rozliczyć).
No ale o co chodzi? Gdy wykazaliście, że pasek powinien być, choć go nie ma, pasek dostaliście. Gdzie tu piekielność? Błąd się zawsze może trafić i jeśli zostanie naprawiony, to jest OK.
Tu nawet nie trzeba jakiejś wielkiej asertywności. Sądy pracy zwykle rozstrzyga wątpliwości na korzyść pracownika i żeby pracodawca wygrał, wina pracownia musi być niewątpliwa i udowodniona. Pracowałem kiedyś w firmie, w której zwalniani pracownicy często odwoływali się do sądu pracy i nawet w sytuacjach, kiedy wina pracownia nie pozostawiała wątpliwości, ale koleżanki z działu kadr nie miały niepodważalnych dowodów, pracownicy wygrywali.
Taaak, jeden Polak chciał cię naciąć i od razu tragedia narodowa. Wyjdź czasem z tej fabryki na świeże powietrze i zobaczysz, że oszust jest oszustem niezależnie od narodowości. W miejscu gdzie ja pracuję, Polacy są jedną z najlepiej zorganizowanych i pomagających sobie grup narodowych. Tylko Węgrzy mogą się z nami porównywać pod tym względem.
Zapomniałaś o jednej rzeczy: tę stronę czytają też ludzie, którzy za granicą mieszkają lub się napodróżowali po świecie i wiedzą, że poziom buractwa w Polsce nie odbiega specjalnie od tego w innych rajach, więc takie łzawe teksty o złych Polakach i dobrych cudzoziemcach możesz sobie darować, mało kto w nie uwierzy.
Nowa Zelandia – piękny kraj, ale nie chciałbym tam mieszkać właśnie ze względu na to, że jest tak daleko od czegokolwiek innego (najbliżej jest Australia, w najbliższym punkcie ok. 1700 km w linii prostej). Ja jakoś trafiałem wyłącznie na takich Nowozelandczyków, którzy mieli przynajmniej jakieś ogólne pojęcie o tym, gdzie nasz kraj leży, a w ogóle z takimi durnymi pytaniami zetknąłem się tylko dwa razy: raz na początku lat ’90 w Niemczech, gdzie mnie pytano, czy mamy w Polsce magnetowidy; drugi raz niedawno na lotnisku w Salt Lake City, gdzie pani wydająca karty pokładowe twierdziła, że potrzebuję wizy do Belgii (leciałem do Brukseli, bo to jest lotnisko najbliższe memu miejscu zamieszkania). Ale ta druga szybko sama się zorientowała, że bzdury opowiada.
Wielu pracodawców nie chce zatrudniać pracowników o zbyt wysokich kwalifikacjach obawiając się, że taki szybko znajdzie lepszą pracę i trzeba będzie od nowa szukać pracownika i go wdrażać.
Autostrady w naszej ojczyźnie jeszcze nie spowszedniały na tyle, żeby otwarcie nowego odcinka przeszło niezauważone. Wprost przeciwnie, artykułów w prasie i w internecie było o tym mnóstwo, chyba w każdym pisano, że dodatkowa infrastruktura, w tym stacje benzynowe, powstanie później, podobnie ja niektóre zjazdy. Jak już napisał Gremlin, jest to normą w przypadku każdej nowej drogi, więc jeśli nie chciałeś tankować w Niemczech lub przy samej granicy (w sumie słusznie, bo sporo drożej), to wypadałoby się rozeznać wcześniej w możliwościach tankowania.
A co do kolesia na parkingu – rzeczywiście to, co robił było nielegalne, ale nie ze względu na cenę, bo ta zależy od popytu i podaży, ale ze względu na to, że na handel paliwami trzeba mieć koncesję.
Już przestańcie z tym „kto minusuje”. Równie dobrze mogą być to ludzie, którzy się zgadzają, że historia jest piekielna, ale nie uważają, że jest wystarczająco dobra na ten portal.
I skąd to zdziwienie, że wychodzących rodziców widziała, a córki przybywającej poprzedniego wieczora nie? To ona ma obowiązek w oknie warować i statystykę prowadzić?
Ale masz kompleksy. Załamiesz się, ale miałem niedawno podobną sytuację w Brukseli. Zaparkowałem na ostatnim wolnym miejscu pod sklepem (dosłownie pod, w podziemnym garażu). Miejsca parkingowe dość wąskie, w dodatku z jednej strony miałem słup, z drugiej inny samochód zaparkowany tak, że jego lewe koła stały na linii oddzielającej nasze miejsca, a lusterko już wystawało na moje. Po powrocie do samochodu zobaczyłem za kierownicą tego wozu kobietę, która na mój widok opuściła szybę i zaczęła mnie opieprzać, że stanąłem za blisko jej samochodu i ona biedna musiała wchodzić z drugiej strony i to jest odrażające. Na moja uwagę, że to ona stanęła na brzegu miejsca odpowiedziała, że to dlatego, iż z drugiej strony stał inny samochód i dalej powtarzała swoje „c’est dégoutant, c’est dégoutant”. Pozostało mi tylko się z nią zgodzić, że jest odrażająca (tak, wiem, że inna końcówka, ale co mi tam) i zignorować babę.
Raczej zadziałał tu mechanizm typu "jest nas tylu, na pewno któryś wyjdzie i pomoże". Dlatego właśnie wołając o pomoc do tłumu zwykle nic nie osiągamy. Za to wyławiając z tego samego tłumu konkretne osoby i prosząc je bezpośrednio mamy szanse o wiele większe.
>>wręczyła mi dziesięciozłotowy banknot i cztery monety.
"Nagroda dyrektora" wynosiła bowiem, jak się okazało, równe 26 PLN.<<
A wiesz, ile na rynku kolekcjonerskim mogą być warte takie unikalne monety o nominale 4zł?
Akurat antena będzie nadal OK. To analogowe telewizory przestaną odbierać sygnał z tych anten. Rozwiązaniem będzie zmiana telewizora lub podłączenie odbiornika DVB-T, ewentualnie przejście na telewizję satelitarną. Kablówki pewnie jeszcze przez ładnych kilka lat będą nadawały analogowy sygnał, więc dla ich klientów przez jakiś czas nic się nie zmieni.
Szklanka, nie oceniaj wszystkich po własnym zachowaniu. Polacy za granicą zachowują się podobnie, jak wszystkie inne narody. Tzn. niektórzy buraczą, a większość zachowuje się porządnie.
Dlaczego pisał po polsku? Bo kiedy się w języku obcym ledwie duka, i w dodatku jest to jedyny obcy język, o jakim się ma choćby mgliste pojęcie, łatwiej jest (a przynajmniej tak się wydaje) napisać we własnym języku, a potem mozolnie to przetłumaczyć ze słownikiem lub przepuścić przez automatycznego tłumacza, a potem wygładzić. Sam tak robiłem, zanim w angielskim poczułem się na tyle pewnie, żeby od razu pisać w tym języku (automatycznych tłumaczy jeszcze nie było, komputera w każdym domu też nie). Później w kolejnych językach już tak nie było.
Hihi, fragment o centrach handlowych przypomniał mi, jak szwedzka koleżanka (pracuję z ludźmi z całej UE) dowiedziawszy się, że jestem Polakiem, powiedziała mi, że w Szwecji krążą legendy o pewnym centrum handlowym w Warszawie, jakie to ono wielkie i wspaniałe. Po wyciągnięciu większej liczby szczegółów udało się mi ustalić, że chodzi o Arkadię.
Karinka Karinką, jej piekielność piekielnością, ale trochę mnie dziwi, że po pierwszych kradzieżach nadal zostawiałyście portfele w zasięgu jej lepkich łapek.
Taaaak, otrzymał pensję wyższą od przełożonej. W urzędzie, gdzie obowiązuje siatka płac, której nie ma jak przeskoczyć. Jak już wymyślacie historie, to przynajmniej zadbajcie, żeby były wiarygodne.
Trochę przesadziłeś. Rumunia jest od Polski sporo biedniejsza, choć na pierwszy rzut oka na ulicach Bukaresztu i niektórych innych miast (zwłaszcza w Siedmiogrodzie tego nie widać). Ale oczywiście nie jest to jakiś trzeci świat, bo biedni są tylko jak na warunki europejskie.
Racja. Nawet, jeśli się numer nie wyświetla, policja ma możliwości sprawdzić, z jakiego numeru dzwoniono (informacja o tym jest zapisywana w systemach operatorów choćby po to, żeby mogli się rozliczyć).
No ale o co chodzi? Gdy wykazaliście, że pasek powinien być, choć go nie ma, pasek dostaliście. Gdzie tu piekielność? Błąd się zawsze może trafić i jeśli zostanie naprawiony, to jest OK.
Tu nawet nie trzeba jakiejś wielkiej asertywności. Sądy pracy zwykle rozstrzyga wątpliwości na korzyść pracownika i żeby pracodawca wygrał, wina pracownia musi być niewątpliwa i udowodniona. Pracowałem kiedyś w firmie, w której zwalniani pracownicy często odwoływali się do sądu pracy i nawet w sytuacjach, kiedy wina pracownia nie pozostawiała wątpliwości, ale koleżanki z działu kadr nie miały niepodważalnych dowodów, pracownicy wygrywali.
Taaak, jeden Polak chciał cię naciąć i od razu tragedia narodowa. Wyjdź czasem z tej fabryki na świeże powietrze i zobaczysz, że oszust jest oszustem niezależnie od narodowości. W miejscu gdzie ja pracuję, Polacy są jedną z najlepiej zorganizowanych i pomagających sobie grup narodowych. Tylko Węgrzy mogą się z nami porównywać pod tym względem.
„Tam też dokonałem zakupu ów świętej księgi”. Niby dorosły człowiek, a podstawówki chyba nie skończył.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2012 o 9:50
Zapomniałaś o jednej rzeczy: tę stronę czytają też ludzie, którzy za granicą mieszkają lub się napodróżowali po świecie i wiedzą, że poziom buractwa w Polsce nie odbiega specjalnie od tego w innych rajach, więc takie łzawe teksty o złych Polakach i dobrych cudzoziemcach możesz sobie darować, mało kto w nie uwierzy.
Człowiek, który w normalnej codziennej sytuacji reaguje na zaskoczenie wyprowadzeniem ciosu jest po prostu debilem.
Nowa Zelandia – piękny kraj, ale nie chciałbym tam mieszkać właśnie ze względu na to, że jest tak daleko od czegokolwiek innego (najbliżej jest Australia, w najbliższym punkcie ok. 1700 km w linii prostej). Ja jakoś trafiałem wyłącznie na takich Nowozelandczyków, którzy mieli przynajmniej jakieś ogólne pojęcie o tym, gdzie nasz kraj leży, a w ogóle z takimi durnymi pytaniami zetknąłem się tylko dwa razy: raz na początku lat ’90 w Niemczech, gdzie mnie pytano, czy mamy w Polsce magnetowidy; drugi raz niedawno na lotnisku w Salt Lake City, gdzie pani wydająca karty pokładowe twierdziła, że potrzebuję wizy do Belgii (leciałem do Brukseli, bo to jest lotnisko najbliższe memu miejscu zamieszkania). Ale ta druga szybko sama się zorientowała, że bzdury opowiada.
Jak to student geografii – mapę często rozłada:)
Wielu pracodawców nie chce zatrudniać pracowników o zbyt wysokich kwalifikacjach obawiając się, że taki szybko znajdzie lepszą pracę i trzeba będzie od nowa szukać pracownika i go wdrażać.
Autostrady w naszej ojczyźnie jeszcze nie spowszedniały na tyle, żeby otwarcie nowego odcinka przeszło niezauważone. Wprost przeciwnie, artykułów w prasie i w internecie było o tym mnóstwo, chyba w każdym pisano, że dodatkowa infrastruktura, w tym stacje benzynowe, powstanie później, podobnie ja niektóre zjazdy. Jak już napisał Gremlin, jest to normą w przypadku każdej nowej drogi, więc jeśli nie chciałeś tankować w Niemczech lub przy samej granicy (w sumie słusznie, bo sporo drożej), to wypadałoby się rozeznać wcześniej w możliwościach tankowania. A co do kolesia na parkingu – rzeczywiście to, co robił było nielegalne, ale nie ze względu na cenę, bo ta zależy od popytu i podaży, ale ze względu na to, że na handel paliwami trzeba mieć koncesję.
Już przestańcie z tym „kto minusuje”. Równie dobrze mogą być to ludzie, którzy się zgadzają, że historia jest piekielna, ale nie uważają, że jest wystarczająco dobra na ten portal.
A to w filmach i serialach sami piękni i szczupli występują?
I skąd to zdziwienie, że wychodzących rodziców widziała, a córki przybywającej poprzedniego wieczora nie? To ona ma obowiązek w oknie warować i statystykę prowadzić?
Ale masz kompleksy. Załamiesz się, ale miałem niedawno podobną sytuację w Brukseli. Zaparkowałem na ostatnim wolnym miejscu pod sklepem (dosłownie pod, w podziemnym garażu). Miejsca parkingowe dość wąskie, w dodatku z jednej strony miałem słup, z drugiej inny samochód zaparkowany tak, że jego lewe koła stały na linii oddzielającej nasze miejsca, a lusterko już wystawało na moje. Po powrocie do samochodu zobaczyłem za kierownicą tego wozu kobietę, która na mój widok opuściła szybę i zaczęła mnie opieprzać, że stanąłem za blisko jej samochodu i ona biedna musiała wchodzić z drugiej strony i to jest odrażające. Na moja uwagę, że to ona stanęła na brzegu miejsca odpowiedziała, że to dlatego, iż z drugiej strony stał inny samochód i dalej powtarzała swoje „c’est dégoutant, c’est dégoutant”. Pozostało mi tylko się z nią zgodzić, że jest odrażająca (tak, wiem, że inna końcówka, ale co mi tam) i zignorować babę.
Raczej zadziałał tu mechanizm typu "jest nas tylu, na pewno któryś wyjdzie i pomoże". Dlatego właśnie wołając o pomoc do tłumu zwykle nic nie osiągamy. Za to wyławiając z tego samego tłumu konkretne osoby i prosząc je bezpośrednio mamy szanse o wiele większe.
Późno jest, niewyspany jestem i głupoty piszę. Przepraszam najmocniej:) Nie wiem, dlaczego założyłem, ze wszystkie muszą być jednakowe.
>>wręczyła mi dziesięciozłotowy banknot i cztery monety. "Nagroda dyrektora" wynosiła bowiem, jak się okazało, równe 26 PLN.<< A wiesz, ile na rynku kolekcjonerskim mogą być warte takie unikalne monety o nominale 4zł?
Akurat antena będzie nadal OK. To analogowe telewizory przestaną odbierać sygnał z tych anten. Rozwiązaniem będzie zmiana telewizora lub podłączenie odbiornika DVB-T, ewentualnie przejście na telewizję satelitarną. Kablówki pewnie jeszcze przez ładnych kilka lat będą nadawały analogowy sygnał, więc dla ich klientów przez jakiś czas nic się nie zmieni.
Szklanka, nie oceniaj wszystkich po własnym zachowaniu. Polacy za granicą zachowują się podobnie, jak wszystkie inne narody. Tzn. niektórzy buraczą, a większość zachowuje się porządnie.