A także np. Rosjan i Norwegów, którzy co prawda do OPEC nie należą i gęby zawsze mają pełne wzniosłych frazesów, ale jakoś w momentach wzrostu cen wydobycia nie zwiększają, żeby ceny zbić.
I nie widzisz różnicy między tymi sytuacjami? Zapewniam cię, że te drugie 51 zł, to dla firmy jest znacznie więcej niż te pierwsze 52. Dlaczego: ponieważ to by było 52 zł minus koszt zakupu towaru minus koszty związane ze sprzedażą minus podatki. A w przypadku tych 51 zł wszystkie koszty już zostały i tak poniesione, a podatki co najmniej naliczone, jeśli jeszcze nie zostały zapłacone. Od 51 zł należy odjąć tylko koszt odzyskania pieniędzy.
Inna sprawa, że takie olewanie klienta tylko dlatego, że chciał złożyć zamówienie na małą kwotę jest co najmniej nieprofesjonalne.
Miałem na studiach kolegę, który raz mnie podwiózł swoim samochodem. Kolejny raz nie dałem się już namówić. Otóż przed jazdą samochód był zaparkowany równolegle do krawężnika. Kolega niewiele myśląc wrzucił wsteczny i ruszył, żeby mieć więcej miejsca z przodu na wyjechanie. Przywalił w zaparkowana za nim ciężarówkę, na szczęście nie mocno i szkód nie było. Reakcja kolegi: „k…, jak przyjechałem, to on tu nie stał!”.
Od kilku już lat nie jeżdżę na LPG, ale kiedy jeździłem, sytuacja wyglądała następująco: na północ i południe od PL (na wschodzie nie byłem) tankował zawsze pracownik stacji, na zachód od PL na większości stacji była samoobsługa. A niedawno byłem w kraju, gdzie nawet benzyny nie można samodzielnie nalać.
Może lepiej oddaj to prawo jazdy, jak krótko po egzaminie nie pamiętałaś podstawowych przepisów ruchu drogowego. A już najbardziej wkurzające jest podejście typu „sprawię sobie na początek stary samochód, nie będzie szkoda, jak stuknę; a tego, w kogo stuknę, mam głęboko w dupie”. O innych też wypada czasem pomyśleć, aczkolwiek historia wskazuje, że myślenie raczej nie jest twoją mocną stroną.
"Nie znoszę gdy ktoś nie szanuje mojej pracy". Sama nie szanujesz swojej pracy biorąc 40 zł za trzy godziny pracy wymagającej znacznie wyższych kwalifikacji niż np. zamiatanie podwórka.
Żeby umowa była ważna, nie musi być nawet spisana, o różnych dowodach czy PESELach nie mówiąc. Tylko potem zostaje kwestia udowodnienia, że się ja zawarło. Panna pewnie zbierała nazwiska i adresy, które wpisywała do umów, które pijanym kolesiom podsuwała do podpisu. Gdy przychodziło do spłaty albo miała umowę z prawdziwymi danymi, albo takiego Juranda. W pierwszym przypadku próbowała ściągać kasę, w drugim nie. Pewnie miała takich przypadków więcej i tego typu sytuacje wliczone w koszty działalności.
marchewka, złóż dwie skargi do oddziału regionalnego: na listonosza za wrzucanie awiza bez sprawdzenia, czy adresat jest obecny i na placówkę za odmowę przyjęcia skargi na listonosza.
Nie języków niderlandzkich, tylko języka niderlandzkiego. Mówią nim i Holendrzy i Flamandowie, ale w Belgii czasem nazywany jest flamandzkim, a międzynarodowo często holenderskim.
Zaszczurzony, fakt że wywołała zamieszki nie oznacza, że taki był jej zamiar. Prawdopodobnie miała jednak dobre intencje, tylko problem z rozpoznaniem sytuacji i przewidywaniem konsekwencji swoich działań.
„To moja trzecia historia, dwie poprzednie dzięki Waszym kliknięciom na MOCNE znalazły się na głównej, za co serdecznie dziękuję. ;) Mam nadzieję, że ta również się spodoba!”. Takie żebranie o plusy zachęca raczej do kliknięcia na „słabe” bez dalszego czytania. Podobnie jak błędy językowe na poziomie wczesnej podstawówki (co to znaczy „go kłamię”?). A szkoda, bo sama historia dobra.
A także np. Rosjan i Norwegów, którzy co prawda do OPEC nie należą i gęby zawsze mają pełne wzniosłych frazesów, ale jakoś w momentach wzrostu cen wydobycia nie zwiększają, żeby ceny zbić.
I tu się zgadzam, postępowanie twoich szefów / kolegów jest rzeczywiście głupie.
I nie widzisz różnicy między tymi sytuacjami? Zapewniam cię, że te drugie 51 zł, to dla firmy jest znacznie więcej niż te pierwsze 52. Dlaczego: ponieważ to by było 52 zł minus koszt zakupu towaru minus koszty związane ze sprzedażą minus podatki. A w przypadku tych 51 zł wszystkie koszty już zostały i tak poniesione, a podatki co najmniej naliczone, jeśli jeszcze nie zostały zapłacone. Od 51 zł należy odjąć tylko koszt odzyskania pieniędzy. Inna sprawa, że takie olewanie klienta tylko dlatego, że chciał złożyć zamówienie na małą kwotę jest co najmniej nieprofesjonalne.
Miałem na studiach kolegę, który raz mnie podwiózł swoim samochodem. Kolejny raz nie dałem się już namówić. Otóż przed jazdą samochód był zaparkowany równolegle do krawężnika. Kolega niewiele myśląc wrzucił wsteczny i ruszył, żeby mieć więcej miejsca z przodu na wyjechanie. Przywalił w zaparkowana za nim ciężarówkę, na szczęście nie mocno i szkód nie było. Reakcja kolegi: „k…, jak przyjechałem, to on tu nie stał!”.
Od kilku już lat nie jeżdżę na LPG, ale kiedy jeździłem, sytuacja wyglądała następująco: na północ i południe od PL (na wschodzie nie byłem) tankował zawsze pracownik stacji, na zachód od PL na większości stacji była samoobsługa. A niedawno byłem w kraju, gdzie nawet benzyny nie można samodzielnie nalać.
Może lepiej oddaj to prawo jazdy, jak krótko po egzaminie nie pamiętałaś podstawowych przepisów ruchu drogowego. A już najbardziej wkurzające jest podejście typu „sprawię sobie na początek stary samochód, nie będzie szkoda, jak stuknę; a tego, w kogo stuknę, mam głęboko w dupie”. O innych też wypada czasem pomyśleć, aczkolwiek historia wskazuje, że myślenie raczej nie jest twoją mocną stroną.
"Nie znoszę gdy ktoś nie szanuje mojej pracy". Sama nie szanujesz swojej pracy biorąc 40 zł za trzy godziny pracy wymagającej znacznie wyższych kwalifikacji niż np. zamiatanie podwórka.
Żeby umowa była ważna, nie musi być nawet spisana, o różnych dowodach czy PESELach nie mówiąc. Tylko potem zostaje kwestia udowodnienia, że się ja zawarło. Panna pewnie zbierała nazwiska i adresy, które wpisywała do umów, które pijanym kolesiom podsuwała do podpisu. Gdy przychodziło do spłaty albo miała umowę z prawdziwymi danymi, albo takiego Juranda. W pierwszym przypadku próbowała ściągać kasę, w drugim nie. Pewnie miała takich przypadków więcej i tego typu sytuacje wliczone w koszty działalności.
Co robić? Jak masz zastępstwo na biologii, to przygotować się w miarę możliwości do lekcji biologii, ale wrzucać dodatkową "lekcję" religii.
Jednego tylko nie rozumiem: skory ty pracujesz w tym samym budynku, co biuro firmy internetowej, to po cholerę umowa jest na Lubego?
Jedna uwaga: jak jest po trzydziestce, to nie "wygląda młodo", tylko po prostu jest młoda.
Oliolemka, jakbyś pisała piórem, to byś wiedziała, że to taka legenda niemająca pokrycia w faktach.
Sasza, za kradzież można dać dyscyplinarkę ze skutkiem natychmiastowym. Nawet takiej świętej krowie, jak nauczyciel.
W Belgii to też standard.
marchewka, złóż dwie skargi do oddziału regionalnego: na listonosza za wrzucanie awiza bez sprawdzenia, czy adresat jest obecny i na placówkę za odmowę przyjęcia skargi na listonosza.
Nie języków niderlandzkich, tylko języka niderlandzkiego. Mówią nim i Holendrzy i Flamandowie, ale w Belgii czasem nazywany jest flamandzkim, a międzynarodowo często holenderskim.
A po grzyba osobne karty? Mają niedługo wejść do obiegu nowe dowody osobiste z chipami, to na nich można kodować.
Dziwne. Jak u mnie robili remont, to za każdym razem, kiedy coś skończyli robić, wołali mnie, żeby mi pokazać, że działa, jak trzeba.
Wygląda na to, że ciągle cała rodzina chodzi do niej, jakby innych lekarzy nie było.
Albo miała takich przypadków codziennie trzydzieści pięć i nie pamiętała, kto jest kim.
Zaszczurzony, fakt że wywołała zamieszki nie oznacza, że taki był jej zamiar. Prawdopodobnie miała jednak dobre intencje, tylko problem z rozpoznaniem sytuacji i przewidywaniem konsekwencji swoich działań.
Ja już to słyszałem 30 lat temu.
„To moja trzecia historia, dwie poprzednie dzięki Waszym kliknięciom na MOCNE znalazły się na głównej, za co serdecznie dziękuję. ;) Mam nadzieję, że ta również się spodoba!”. Takie żebranie o plusy zachęca raczej do kliknięcia na „słabe” bez dalszego czytania. Podobnie jak błędy językowe na poziomie wczesnej podstawówki (co to znaczy „go kłamię”?). A szkoda, bo sama historia dobra.
A o co chodzi z tym skorupiakiem?
"Nie, nie mogę zapłacić za te buty 250 zł, ale mogę zapłacić 200, jeśli tak pani wygodniej".